n...@p...ninka.net napisala:



>Niestety, wiekszosc ludzi ma chroniczny wstret przed rozmowami na
>wlasnie te najbardziej bolace tematy. Nie wiem, boja sie, nie lubia
>czy co, ale unikaja jak ognia.
>Wydaje im sie ze jak sie wykreca dupa to problem sam zniknie. A on
>niestety nabiera efektu snieznej kuli.

Ja tez jestem za tym, zeby zadbac o "dobry przeplyw informacji" ;-) Komunikacja
to w zwiazku najwazniejsza rzecz (i nie tylko w zwiazku). Rzadko ktos jest tak
zamkniety, zeby w ogole nie bylo wiadomo o co mu chodzi. A jak mezczyzna mowi,
ze kobiety nie mowia, czego chca, to zawsze mnie to troche smieszy, bo
zazwyczaj kobiety wlasnie mowia czego chca, a mezczyzni nie moga tego sluchac
:-)

>Ludzie maja jezyk do komunikacji przede wszystkim . Swoje pretensje,
>wymagania, zale trzeba komunikowac w momencie kiedty wystepuja. Im
>pozniej tym gorzej, bo zaczynaja obrastac teoria i niejednokrotnie
>wielka psychodrama.

>A potem, jak przy okazji klotni albo jakiego kryzysu peka nabrzmialy
>babel z pretensjami to leje sie tak, ze niejednego osilka zatopi.
>

No, niestety tak juz bywa... Nie zawsze wszystko da sie rozegrac najlepiej. W
koncu kazdy trafi na problem, o ktorym nie chce mowic. Wtedy wazne okazuje sie
to, co sie do tego czlowieka czuje. Najgorzej znosimy problemy ludzi nam
obojetnych (nie mowiac juz o takich, ktorzy dzialaja nam na nerwy). Nie mowie
tu o czyms takim (pisze ten "disclaimer" co by nie dostac odp. w stylu: jak
kogos potraci samochod na ulicy itd.), gdy kazdy normalny czlowiek powinien
pomoc komus w potrzebie (patrz poprzedni nawias), ale mowie przede wszystkim o
problemach, ktore ten ktos ma ze soba (np. jest klotliwy lub agresywny, albo
mial ciezkie przejscia w dziecinstwie itp.)

Czasem nasi bliscy nie potrafia sie podzielic swoim problemem, ja tam lubie
wiedziec, co sie dzieje i np. niedawno wydusilam z kogos przyczyne jego
upierdliwego nastroju. Okazalo sie, ze ma powazna, przewlekla chorobe.
Niespodzianka! :-( Gdyby to byla obca osoba lub taka zwyczajna znajomosc, to
bym sie nie dowiedziala (moze i dobrze). Tutaj bylo to dla mnie b. wazne,
lepiej cos wiedziec i moc z tym walczyc, niz zyc w nieswiadomosci. To, ze
upierdliwy nastroj mial tu swoja przyczyne dowiedzielismy sie, jak zniknal
zaraz po powiedzieniu o wyniku badan... Bylo mi troche przykro, ze ta osoba nie
mogla mi o tym powiedziec, ale rozumiem to... Czasem nie potrafimy sie czyms
podzielic, z najroznych powodow. Ale przez to, ze razem z ta osoba "babrzemy"
sie w psychologii, to wiemy jak duze znaczenie maja te wszystkie *objawy* i
lubimy szukac przyczyn :-)

Podejscie do czyichs problemow moze nam uswiadomic, ile ten ktos dla nas
znaczy...

Magdalena