Data: 2008-03-21 10:52:29
Temat: Re: teatrzyk zielony czyli podstawki jetologii stosowanej II
Od: "Robakks" <R...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"tren R" <t...@g...com>
news:f733b5d0-81b3-413b-b611-b6f4354c7453@n58g2000hs
f.googlegroups.com...
> On 20 Mar, 16:39, "Robakks" <R...@g...pl> wrote:
>>>> Teraz wiem, że tym napędem był
>>>> ~~~~~~~~~~
>>>> głód wiedzy,
>>>> ~~~~~~~~~~
>>>> wszak ucząc innych - uczyłem siebie. Zdecydowanie szybciej postępowałby
>>>> rozwój mojej wiedzy, gdybym uzyskiwał potwierdzenia.
>>> możliwe że szybciej. jednak nie wiadomo czy wtedy nie tkwiłbyś w
>>> potrzasku tych potwierdzeń.
>> :-)
>> Spróbuj Pan wczuć się w Cantora. Zawodowy matematyk z tytułem
>> profesorskim bada zbiory liczbowe i odkrywa, że nieskończoności
>> są różne, a więc choć dwa zbiory są nieskończone - to jeden zawiera
>> więcej elementów niż drugi. Ogłasza swoje odkrycie matematykom,
>> ale nie uzyskuje potwierdzenia. Utkwił w potrzasku urojeń, bo nie umiał
>> sam sobie potwierdzić. Rozumiesz Pan?
> staram się, bardzo się staram :)
> zastanawia mnie tylko - co by było gdyby Cantor uzyskał potwierdzenia
> i zaprzeczenia...?
> albo dodatkowe informacje w rodzaju "cantor, nie wygłupiaj się,
> nieskończoność jest po prostu krótsza jak jest zimno, a rozszerza się
> pod wpływem ciepła".
> którymś tam zmysłem, czuję chyba o co chodzi - nikt nie wiódł
> dyskusji, tak?
Nie. Rechotano i pukano się w czoło. Cantor zwariował. Jak nieskończoność
może być większa od innej nieskończoności? Jedna z nich musiałaby mieć
koniec, a przecież nieskończoność nie ma końca z założenia. Zresztą ta
postawa obowiązuje do dziś, a tzw. "Matematycy" wraz ze swoją teoryjką
mnogości - tylko pozorują. Niby dla jaj R>N ale nie umieją pokazać
jak przejść n do N a następnie z N do R. Nie umieją choć metodą maUpy
powtarzają, że odcinek a więc nieskończony zbiór punktów - posiada
punkt pierwszy i punkt ostatni. To nie dociera do ich świadomości.
Pierwszy i ostatni element uporządkowanego zbioru nieskończonego. :-(
> nikt nie odpowiadał argumentem na argument, większość wykazywała
> nawykowe reakcje z poziomu rdzenia kręgowego. tak to jakoś czuję. z
> drugiej strony - czuję też, że nie można zbyt wiele wymagać od ludzi :)
> ale zgadzam się z ogólnym przesłaniem pańskiego posta, tak jak ja
> odbieram owo przesłanie oczywiście, że człowiek potrzebuje drugiego
> człowieka. widzisz, ile różnych przesłań można sobie wysnuć z
> jakiegokolwiek posta? :)
Gdybym Panu napisał dosłownie: "człowiek potrzebuje drugiego człowieka"
i na tę okoliczność przywołał Robinsona, który bez Piętaszka popadłby
w obłęd - to moje słowa nie zrobiłyby na Panu wrażenia (pisałem to kilkakrotnie
na psf w czasach gdy poszukiwałem 'prawdy o człowieku'). Po prostu
Pan także "ucząc innych - uczysz siebie" a mój post miał właśnie wywołać
w Panu dokładnie taki rezonas. To miało wyjść od Pana. :-)
>> Jeśli ktoś nie jest tri-sterem to musi uzyskiwać potwierdzenia (upewnienia),
>> aby nie popaść w obłęd. JA nie musiałem, choć podświadomie oczekiwałem.
> tri-sterem? co masz na myśli?
To zmodyfikowany archetyp Junga o którym pisała kiedyś EvaTM.
Chodzi o trikstera. Tri-ster to taki trister świadomy trzech swer osobowości:
intelektualnej, sentymentalnej i seksualnej. Trikster zharmonizowany. :)
>> Mój 'głód wiedzy' był silniejszy, niż ignorancja dyletantów. :)
> zawsze tak miałeś czy obudziłeś się z tym któregoś dnia?
To wrodzone. Obudziłem się, gdy sobie uświadomiłem "dlaczego". :)
Edward Robak* z Nowej Huty
|