Data: 2005-05-14 20:07:55
Temat: Re: tez tak macie?
Od: "Ja" <j...@n...tpi.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "RomanO" <r...@k...chip.pl> napisał w wiadomości
news:d64bho$2si$1@korweta.task.gda.pl...
>
> Użytkownik "Ja" <j...@n...tpi.pl> napisał w wiadomości
> news:d624n7$e67$1@nemesis.news.tpi.pl...
> <...>
>> Wszelkie kursa okazały się inwestycją (udaną)
> Jaasne! Ale w łikendy/wakacje, bo w tygodniu jak wyczuli/wyczują nie
> puszczą...na kursa.
Jedna dyrekcja nie chciala mnie puscic...
A potem nie byla juz dyrekcja...
Tyle ze troche to trwalo...
>> > I dalszy rozwój akcji jest już poza klasą np. w gabinecie dyrekcji.
>> Tja. Tyle że mogę to zgłosić tylko podczas przerwy (nie wolno mi
>> ani wyrzucić ucznia za drzwi ani pójść z nim, zostawiajac klasę)
>> A uczeń z kolei może odmówić pójścia do gabinetu etc.
> <...>
> Zacytuję słowa naszej dyrekcji :-)
> "Nauczyciel nie może zostawić samej klasy, więc muszą przyjść wszyscy..."
> (?!)
> No widzisz! A jak dziecuszko się stawia, i nie chce isć na "wycieczkę" do
> dyrekcji -masz haka.
> Biorą koledzy i TY (na Twoje polecenie) pod rączki i maszerują/niosą.
> Jeśli komuś coś się stanie, działasz w sytuacji "wyższej konieczności".
> (Gdyby został sam, mógby sobie coś zrobić!)
W gruncie rzeczy wystarczy wpis do zeszytu uwag.
Ewentualnie notka do dyrekcji (za potwierdzeniem odbioru!)
- i niech sie dyrekcja dalej martwi :)
>> Co z tego, że ja mam w tym zakresie jakieś prawa, skoro uczeń
>> ich nie będzie respektował (a rodzic przyjdzie z pretensjami...)
> Przyjdzie do dyrekcji, a ty musisz być kryty!
I dlatego muze miec takie rzeczy potwierdzone - na piśmie
>> Dlatego uczniow-chamow ignoruje a rodzicow wysluchuje,
>> komunikujac im tylko to, co chce im powiedziec...
> No trzeb aich zrozimieć oni (czasem) sąpo nszej stronie(?!)
Jeśli są po naszej stronie - co jest od razu widoczne
- rozmowa jest oczywiście inna - wiele problemów można rozwiązać
wspólnie. Czasem trzeba do pomocy wezwać i innych rodziców
>> (notatki musza podpisac... albo w obecnosci swiadkow
>> odmowic podpisania... wychodzi na jedno...)
> W dzienniku jest wpis, wychowawca na spotkaniu z opiekunem prawnym
> informuje
> o tej treści.
> To po stronie rodzica, stoi dopominać się o wyniki w "podstępach" ucznia!
> Podpis opiekuna nie jest konieczny. Winn być natomaist notatka o kontakcie
> z
> opiekunem.
Podpis rodzica/opiekuna jest potwierdzenem tego, że wie o problemie
i został zawiadomiony. Często bywa, żerodzice kłamią, twierdząc, że
o niczym ich nie zawiadomiono (sam wpis nauczyciela lub wychowawcy
w dzienniku nie wystarczy)
>> > A jak nie ma przepisów, trzeba je zrobić!
>> Nie jest tak źle. Przepisy (wewnątrzszkolne) zazwyczaj są.
> Mętne robione na niesolidnym prawie oświatowym, bez konsulatacji z
> porządnymi prawnikami.
To inna sprawa. Ale też takie będzie stosowania prawa
jak ijego tworzenie. Jeśli stworzy się niekompletny statut szkoły,
to trzeba będzie go uzupełniać i zmieniać. Powinien być taki, by
pozwalł na sprawne działanie jedznocześnie go nie ograniczając
>>Statut ma obowiązek mieć każda szkoła
> Jakby je porządnie przetrzepać, mało który by się ostał!
> Potem wychodzą "cyrki" jak śa sprzeczności!
Na szczęście nie muszą być niezmienne :)
> Ten "Ramowy", jest śmieszny!
niekoniecznie - to ma być tylko ułatwienie przy tworzeniu
własnego - śmiesznym byłoby przyjęcie "ramowego" bez
zmian i poprawek
>> Pozostaje tylko ich stosowanie
>> Zdecydowane...
> Ważne to, jak te przepisy teoretyczne stosować (w praktyce)?
> A nadinterpretacji (po obu stronach) -nie brak.
Zgadza się. I dlatego w statucie powinno być zapisane, kto ma
prawo do opiniowania wątpliwości i rozstrzygania sporów.
Logiczne - jeśli jest to dyrektor (jednoosobowa odpowiedzialność)
> Tyle (ze strony zawiadowców) jest bicia piany na temat patologii w szkole,
> a
> na temat _rutynowej_ interpretacji
> przepisów nispójnego prawa oświatowego, prawie NIC. Takie traktowanie
> dyrektorów, to skandal (nie dziwię się jak o tym gorzkie słowa piszą).
Pełna zgoda. Z doswiadczenia również.
|