Data: 2006-04-28 15:30:34
Temat: Re: to jak w koncu jest z jablkami?? MM
Od: Marcin 'Cooler' Kuliński <m...@p...gazeta.blah>
Pokaż wszystkie nagłówki
j...@n...pl pisze:
>>>>>Ale pamiętaj Asiu, że owoce jako pokarm roślinny jest mniej
>>>>>przyswajalny, a więc dotyczy to też wchłanianych witamin.
>>>>
>>>>Powtarzasz niezweryfikowane opinie, zaslyszane u cioci na optyimieninach.
>>>>A przeciez "Nie można pisać na grupę to co ślina przyniesie na język."
>>>>
>>>
>>>Kiedyś czytałem Pana z większym zainteresowaniem, teraz staje się Pan
>>>bardzo nudny. No ale cóż...Jakim się jest, takim się pisze....
>>
>>A jestes w stanie merytorycznie odniesc sie do zarzutu? Tzn. podac np.
>>jakies tabele, z ktorych jasno bedzie wynikac, ze witaminy z jablka
>>przyswajaja sie w mniejszym stopniu, niz witaminy z watrobki?
>
> A dlaczego ja mam tak "oświeconej" osobie tłumaczyć, że przyswajalność mięsa
> jest wyższa nawet o kilkadziesią procent od pokarmów roślinnych.
Chocby dlatego, ze to Ty stawiasz teze o roznicach, a nie ja. W takim
np. wnioskowaniu statystycznym, opartym na logice, zawsze zaklada sie
brak roznic, a dowod na ich istnienie wymaga spelnienia przez badane
wielkosci scisle okreslonych, ostrych kryteriow.
> (Np.
> przyswajalność między wątróbką, a fasolą wynosi aż 40%)
Przyswajalnosc CZEGO? I chyba ROZNICA w przyswajalnosci, jesli juz.
>.A jeżeli jest tak
> duża różnica w przyswajalności, to to samo odniesienie będzie do
> wchłanianych witamin.
Guzik z petelka. Po pierwsze: nie wiadomo, o przyswajalnosci czego
napisales powyzej. Po drugie: na uogolnieniach mozna sie przejechac, o
czym swiadczy przyklad zachwalanego swego czasu przez optymalnych
zwierzecego bialka, kolagenu, ktore przyswaja sie mniej wiecej tak
"dobrze", jak wspominany przez Ciebie nizej blonnik.
> W przypadku jabłek przyswajalność wynosi 11,4 g węglowodanów, a
> nieprzyswajalnych 2 g. Groch, przyswajalność 41,2g, nieprzyswajalny 16, 6g.
> (Tylko nie czepiaj się, że piszę o jarzynie, a nie owocach, bo chodziło mi o
> cechę przyswajalności.
Uczepie sie czegos innego: nie wiesz w zasadzie, o czym piszesz.
Wyciagnales sobie przyklad blonnika, weglowodanu, ktory - jak wszystkim
wiadomo - przyswajalny nie jest z definicji, i na podstawie tego, ze
owoce i warzywa zawieraja weglowodany przyswajalne i nieprzyswajalne
probujesz udowadniac jakies tezy o... przyswajalnosci witamin. Wolne zarty.
> Cytrusy - przyswajalne 3,2 g, a nieprzyswajalne 4,3
> g. Maliny - przyswajalne 4,8 g, a nieprzyswajalne 4,7 g.
> A wiadomo, że w optymalnej diecie są codziennie żółtka jajek, w których to
> są wszystkie witaminy w dużej ilości oprócz witaminy C, a przyswajalność
> żółtka wynosi 95%.
Nie ma czegos takiego jak "przyswajalnosc zoltka". Przyswajalnosc mozna
okreslic w stosunku do konkretnych substancji zawartych w jakims
produkcie spozywczym. I nie ma zadnej reguly, ktora umozliwialaby
wnioskowanie w postaci: "skoro przyswajalnosc aminokwasu Y w produkcie X
wynosi 95%, to z pewnoscia przyswajalnosc witaminy Z z tegoz produktu X
bedzie rownie wysoka".
> Opieram sie na największym w Polsce autorytecie "od jajka" prof. Tadeuszu
> Trziszce, kierownika Katedry Żywności na AR we Wrocławiu.
To podaj jeszcze jakis link, bo na razie to tak sie oparles, ze az sie
przewrociles.
|