Data: 2006-01-17 17:33:25
Temat: Re: to mnie nie interesuje?
Od: "PowerBox" <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "arc" <a...@g...pl> napisał w wiadomości
news:dq9f9r$3em$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> >> Jedynie czego nie wiedzialem do tej pory, to czemu sie laski wciaz na
> >> mnie
> >> wpatruja. Bylem niemal przekonany, ze albo jestem gdzies brudny na
> >> twarzy,
> >
> > - a tymczasem stąpnąłeś na odpowiedni wektor. Teraz go dopracuj.
>
> Tu wlasnie zaczyna sie robić problem.
> Odkad uswiadomilem się o mechanizmie ludzkich relacji, sytuacja przestaje
> byc kontrolowana.
> Laski jakby wyczuwają, ze testuje wlasne JA i odwracaja ode mnie wzrok
> niczym od bety.
> Moze to tak drastycznie nie wyglada, ale...
> Idac chodnikiem i patrzac sie wprost, widze kątem oka, że wymijajaca mnie
> laska przyglada mi się, ale tylko do czasu, kiedy ja na nią nie spojrzę -
> wtedy ucieka spojrzeniem gdzieindziej.
> Inna sytuacja, widze przed sobą laskę i spogladam jej w oczy, twardo,
nawet
> bez mrugnięcia (chyba).
> Ona, dostrzegajac mnie, rowniez spoglada, ale zaraz potem ucieka. Wyglada
to
> tak, jakby sie przestraszyła (jak zawsze w przypadku facetów), albo moze
sie
> zawstydziła tego spojrzenia alpha :-), zdajac sobie sprawę ze swojego
> niskiego poczucia wartosci, że nie ma u takiego szans.
> Oczywiscie sa i tez takie laski, ktore patrza się dosc dlugo.
> Nie wiem jak mam o tym myslec...
- też nie mogę być pewien co tam się dzieje. Pierwsza sprawa żeby inni tego
źle nie zrozumieli - niekoniecznie trzeba trzymać spojrzenie bez mrugania. Z
tym, kto szybciej przerwie
spojrzenie chodzi o to, że któraś osoba może "mieć dość" czyjegoś spojrzenia
i z racji jej mniej dominującej postawy może zostać zmuszona do odwrócenia
wzroku na zasadzie niekontrolowanego odruchu, któremu wewnątrz towarzyszy
poczucie strachu/uległości na chwilkę. Nie chodzi kto mrugnie albo przerwie
spojrzenie tylko o to czy ktoś poczuje uległość, której towarzyszy
automatyczne odwrócenie wzroku (najczęściej spuszczenie wzroku). Jest
potężna, dla wszystkich odbiorców czytelna różnica między odwróceniem
wzroku, bo dłużej się nie dawało wytrzymać a odwróceniem wzroku, bo obiekt
był mało interesujący czy z innych powodów. Zauważyłem, że do końca
zachowując dominujące spojrzenie można nawet wcześnie spuścić wzrok i w tym
samym ułamku sekundy tak samo silne skierować gdzie indziej lub w to samo
miejsce i to nie zostaje odebrane jako uległość - może bardziej jako
lekceważenie, brak zainteresowania. Po odczuciu uległości dojście do siebie
zajmuje dużo więcej czasu i poza tym moment uległości rozmówca wyraźnie
widzi. Jeżeli
ktoś pokaże, że bez problemu może zainicjować dłuższe niż normalnie
spojrzenie
bez oznak uległości to może bez problemu przerwać spojrzenie na chwilę,
mrugać itd - zachowywać się całkowicie swobodnie. "Przegrywa" ten, który
odczuje uległość i niższość a nie ten, kto szybciej przerwie spojrzenie- a
to, że najczęściej przerywa się spojrzenie w momencie odczucia uległości to
inna sprawa. Jakkolwiek laski lubią się
wgapiać w silne i spokojne oczy i dobrze robi jak można dać im do tego
stosowną okazję. Słabi faceci zaczynają mrugać nerwowo, ewidentnie widać, że
chcą jakoś na siłę utrzymać swoje spojrzenie, przerwać spojrzenie rozmówcy
lub wewnętrznie się odłączyć od widzenia - to ostatnie jest szczególnie
ciekawe. Wszystko to w oczach lasek jest automatycznie odbierane za przejaw
słabości i tym samym nieatrakcyjności.
Jeżeli możesz utrzymać spojrzenie i nie czuć tego momentu uległości to w tym
miejscu jest OK i należy się zastanowić nad innymi składnikami interakcji
powodującymi, że laski odwracają wzrok. Jeżeli się wcześniej dłużej gapią
zanim spojrzysz Ty - to najprawdopodobniej widzą alpha, bo ewidentny beciarz
jest ignorowany/odcinany. Samo to, że zauważają Ciebie wcześniej niż Ty je
już
świadczy, że je interesujesz i że przejawiasz cechy alpha. Kwestia tego, czy
w momencie spojrzenia nie wychodzą jakieś inne cechy
beciarskie- np poszukiwanie akceptacji. Jeśli z tą kwestią też jest OK a
zakładam że tak - to
należy wziąć pod uwagę, że część lasek będzie nieśmiała i że odwracanie
wzroku to będzie ich problem. Jakkolwiek bacznie obserwując najczęściej
można dostrzec czy jest to odwrócenie wzroku z postawą zawstydzoną czy z
postawą odcięcia się. Jakkolwiek myślę, że Twój główny problem
będzie jednak gdzie indziej - być może inne ważne składowe wektora są źle
dobrane. Kiedyś coś o tym napisałem ale nie wysłałem - poszukam i może
jeszcze wyślę. W skrócie takie rzeczy jak projektowanie zbytniej agresji czy
negatywnego
nastawienia do lasek powoduje ich ucieczkę mimo obecności innych składników.
Przede wszystkim moim zdaniem jest tak (twierdzenie PowerBoxa;) że (prawie)
każda normalna istota ma już jakiś intymny związek z inną normalną istotą.
Znaczy
to tyle, że jeśli ktoś chodzi od 5 lat 3 razy w tygodniu do
klubu samotnych serc i nie może znaleźć sobie partnera to ktoś taki
jest pod jakimś względem "nienormalny" według mnie - problem leży w nim, w
jego
psychice. Oczywiście związki normalnych ludzi z normalnymi ludźmi się
rozpadają raz na jakiś czas i ci ludzie też są w obiegu - ale moim zdaniem
osoby
"normalne" relatywnie szybko znajdują się w następnych relacjach. Z tego co
obserwuję to nastawienie się na wynik i niski status jest najczęstszym
problemem, w dalszej kolejności różne maski i niskie poczucie wartości.
Laski tak samo nastawiają się na wynik i walczą o akceptację - to są rzeczy
niemożliwe do przeskoczenia dla facetów tak samo jak są powodem ucieczki dla
lasek kiedy widzą to u facetów. Z tym jest dokładnie tak samo jak z
erekcją - jak się chce na siłę to nigdy nic nie wychodzi. To jest prawo
psychiczne, które tak samo działa w relacjach międzyludzkich - jak ktoś do
kogoś podchodzi z jakąś emocjonalną intencją, chce coś osiągnąć to druga
osoba to automatycznie wyczuwa i ją to całkowicie zamyka. Nie można nic z
tym zrobić. Wszystko jest w rękach tej osoby, która wnosi do transakcji
emocjonalny atak na wynik - niezależnie czy jest to wyżebranie akceptacji,
podniecenie kogoś czy spowodowanie na siłę jakiejś innej reakcji. Należy
mieć postawę BEZ CIŚNIENIA - np chcę tylko pogadać - i nic z tego nie ma
wynikać, albo chcę cię dotknąć a to czy się tym podkręcisz czy nie mnie nie
interesuje, albo nie wymagam żebyś mnie akceptowała/lubiła - dzięki temu nie
ma wypatrywania typu "i co, i co..." , które totalnie blokuje drugą osobę,
na którą jest bezlitośnie wywierane. Zamiast tego wystarczy się zrelaksować
i tak samo jak przy erekcji tylko obserwować - "o podobam się lasce" (tylko
włączona świadomość).
Czasami wewnętrzne naprężenie jest tak silne, że laska lub facet może stać w
pozornym spokoju a po chwili na około robi się pusto - ludzie odmiennej płci
spierdalają, bo nie można się temu
przeciwstawić, przynajmniej ja nie znam techniki - a nieraz bardzo chciałem
móc coś z tym zrobić, bo czasami laski "na logikę bardzo atrakcyjne"
powodują emocjonalne całkowite odpychanie. Wszystko jest w ich rękach,
chociaż widzę, że beciarze są tak tępi, że tego nie wyczuwają i atakują
dalej taką odpychającą laskę - powodując z kolei u niej natychmiastową
ucieczkę, bo dla niej oni są odpychający. Przy mocnym i uporczywym napięciu
okoliczni ludzie muszą fizycznie się oddalić - a tymczasem beciarze gonią i
atakują dalej doprowadzajac laskę do histerii. Ten sam mechanizm działa w
drugą stronę - po zamanifestowaniu odwrotności tamtych cech i przy innych
sprzyjających czynnikach ogólnych (np wygląd i ogólne 'pasowanie') powstaje
silne przyciąganie, którego druga osoba praktycznie nie kontroluje. Przy
całkowitym odłączeniu się od wyniku, przy wysokim statusie i wewnętrznym
spokoju (dla facetów jeszcze dominacja) powstaje silny ciąg. Wiele razy
przyłapałem się na tym, że zajmowałem jakąś pozycję i kiedy to robiłem
wydawało mi się to całkowicie świadomym i
racjonalnym wyborem. Później na spokojnie zastanawiałem się nad tym dlaczego
zajmowałem strategicznie beznadziejne miejsce w przestrzeni. Jak się nad tym
dobrze zastanowiłem w ciszy i skupieniu to uświadamiałem sobie, że laska,
obok której się znalazłem, która w ferworze wieczoru zdawała mi się
całkowicie przeciętna - była tak wewnętrznie zharmonizowana, pozytywna i nie
nastawiała się na nic, że musiałem się obok niej znaleźć wydawało mi się to
miejsce najlepsze,
najbardziej naturalne i najspokojniejsze. Beciarze nie są w stanie tego
odróżnić. To działa tak samo silnie nawet jak się z tego zdaje sprawę. To
tyle odnośnie działania wewnętrznych napięć, konfliktów, ataków na wynik, i
innych nerwic - jednym słowem "świry" są odpychający - trzeba i należy nad
sobą popracować.
Wygląda na to, że Ty masz podstawowe składowe wektora na miejscu i że
ciągnie już w dobrą stronę ale to jeszcze nie to co by się całkiem chciało.
> > Jeżeli ktoś ma jakiś poważny deficyt samoakceptacji to wycofanie
> > akceptacji przez
> > alpha jest dla niego katastrofą emocjonalną. Dlatego jak człowiek z
> > wyższym
> > statusem widzi oprycha, któremu z samej gęby nie daje akceptacji to
oprych
> > rzuca: "czego się kurwa gapisz!". Wyraźnie chodzi o spojrzenie. Tak
długo
> > jak się nie patrzy jeszcze jakoś daje radę ale spojrzenie z wyższego
> > statusu
> > bez akceptacji dla jakiegoś skrzywdzonego dziecka z barami w BMW jest
> > bardzo
> > silnym negatywnym przeżyciem budzącym w nim autentyczną agresję.
>
> Nie widzisz tutaj nonsensu?
> Jak mozna wywołać akceptację agresją? Gdzie tu logika?
> Moze tu chodzi bardziej o zlosc i wrogosc do kogos, kto mu nie dal
> akceptacji, probujac go zdominować swoja silą fizyczną i pokazac wyzszosc
> nad nim?
> Nie sadze, zeby ktos agresją probował wywołać w nim akceptację.
- z tego co ja rozumiem to silniejszemu bez aprobaty mogłoby zależeć na tym,
żeby pobić słabszego tak, aby zmiekł i odczuł niższość skoro z wysokiej
pozycji nie dał aprobaty. Z niskiej pozycji może nie dawać aprobaty bo
dla tego z wyższą nie ma znaczenia, ze dostanie aprobatę od tego z niższą -
pomijając fakt, że ten z niższą sam będzie chciał ją otrzymać ;-). A może w
tym nie ma żadnej logiki tylko jakiś atawistyczny mechanizm
odrzucenie-agresja.
> > - tylko nie zapomnij na końcu dać mu tej akceptacji, po którą musiał
> > lecieć
> > aż do sklepu ;-).
>
> I tu jest wlasnie moj głowny problem - nie potrafię dać akceptacji, nawet
> jesli tego chce.
> Nie wspominajac juz o kims, kogo rzeczywiscie nie lubię (a mało kogo lubię
> :-)
- mi się wydaje, że lepiej lubić ludzi. Zauważyłem, że alpha często lubią
siebie, i lubią innych, mają pogodną twarz, bo ludzie się do nich miło
odnoszą. Beciarze natomiast muszą nosić maskę niedostępnego twardziela, bo
bez niej mieliby na twarzy jedynie swoje poszukiwanie akceptacji - a to
odrzuca każdego. Więc z biegiem czasu beciarze zauważają, że mniej bólu
powoduje powierzchowne odcięcie się za pomocą maski zanim ktoś ich odetnie.
Sęk w tym, że mogą się odciąć tylko powierzchowną maską bo w głębi
desperacko pragną
akceptacji innych. Być może z biegiem czasu zauważysz, że możesz pozbyć się
maski i bez problemu dawać akceptację innym. W sumie skoro możesz popatrzeć
na kogos jak na młodszego brata, to chyba mógłbyś też popatrzeć na kogoś jak
na młodszego brata, którego lubisz? Jeśli tego nie opanujesz to długo się
nie nacieszysz nowymi zębami.
> Ostatnio była pewna sytuacja w mieszkaniu.
> Rozmawiam sobie z laską w kuchni, ktos wchodzi do mieszkania i sobie
> 'zazartował' pytajac, czy sam do siebie rozmawiam (nie widział jej).
> Odpowiedzialem, "tak, lubie sobie rozmawiac sam ze sobą", wowczas laska
> wtracila swoje 3 grosze "broniąc" sytuacji i mowi do niego: "no wiesz,
> przyjemnie jest rozmawiac z inteligetna osoba".
> Cały smiech w tym, ze laska nie byla w stanie ocenic mojej inteligencji po
> wymianie kilku suchych słów, a mimo tego poswieciła się w celu uzyskania
> mojej akceptacji i co.......? I NIE DALEM JEJ TEJ AKCEPTACJI !
> Laska sie zamęczy :-)
- jeżeli laska mówiła o Tobie, że jesteś inteligentny to rzeczywiście dobrze
widać lizanie dupy. Jeszcze jest inna możliwość - mogła walnąć, że niby ona
jest inteligentna w ramach prób przeramowania całej sytuacji. To typowa
zagrywka żeby sobie dodać trochę wartości w sztuczny sposób=nieefektywny.
Przykładowo laska widzi, że nie doskakuje do kolesia, którym się interesuje
i zaczyna ostentacyjnie mieszać z innym w celu podniesienia swojej wartości
i wywołania zazdrości u tego pierwszego. Niestety dla kolesia nie do
ruszenia takimi numerkami działa to odwrotnie bo od razu obnaża fakt, że
laska ma za niski status, doskonale sobie z tego zdaje sprawę i desperacko
walczy o przeramowanie sytuacji. Ludzie z niskim rzeczywiście strasznie się
męczą :-)
> Nie wiem jak sobie z tym poradzic.
> Odizolowanie sie od ludzi dało się we znaki, przez ktore nie mam
> dopracowanych wzorcow zachowan, reakcji, itd.
> Nie potrafię utrzymac relacji, co z tego ze mam wysoki status, jak ludzie
> pomimo kilku probach wywołania mojej akceptacji, nie dostaja jej?
- jeżeli widzisz, że tutaj jest problem to zacznij od uświadomienia sobie co
czujesz i jak odbierasz kogoś kogo lubisz, albo sobie wyobraź jak byś to
odbierał gdybyś kogoś lubił. Potem wyobraź sobie, że w ten sam sposób
patrzysz na kogoś innego, na wszystkich. Jeśli tak ciężko Ci to idzie to
może najpierw wybierz kogoś, kogo często spotykasz i w wyobraźni w stanie
relaksu sobie to przećwicz a kiedy go zobaczysz powinno samo wskoczyć albo z
niewielką pomocą świadomości. Rozumiesz o co w tej technice chodzi? Jeżeli
nie lubisz lasek to mogą to początkowo odczytywać jako pociągającą
obojętność ale nie widząc rozwoju tematu z
Twojej strony szybko się zniechęcą. Muszą widzieć jakiś postęp. Moim zdaniem
tak długo jak się zachowuje oddzielenie od wyniku najlepiej od razu lubić
laski na maxa - czyli nie bójmy
się tego słowa - kochać. Wpadłem na to przypadkowo, jak kiedyś zauważyłem
laskę podobną do mojej byłej - pomyślałem, że w sumie to ją kocham i
zauważyłem u niej jakieś wzmożone zainteresowanie i ostre iskrzenie. Po
kilku dalszych eksperymentach szybko uznałem, że bezwzględnie należy to
dołączyć do innych
składowych składających się na cały wektor. Całość będzie wzbogacona o
postawę typu "kocham cię i chuj mnie interesuje co ty z tym zrobisz, mała"
;-). (w odróżnieniu od tragicznej w skutkach postawy "kocham cię a czy ty
mnie lubisz chociaż trochę, o bogini")? W tej jednej postawie są co najmniej
cztery ważne składniki - wysoki status, brak intencji, dominacja, miłość,
niektórzy mogą się doszukać jeszcze stanu podniecenia ;-) Ach gdyby laski
znały te "sztuczki" to zamiast kręcić tyłkiem z towarzyszącą silną (przez co
hamującą) intencją wywołania podniecenia u faceta wystarczyłoby, żeby same w
środku się podkręciły i całkowicie odłączyły od wyniku. Żeby to było jasne -
jest to kolejna potężna technika, która w sumie nie jest żadną techniką
tylko naturalnym wykorzystaniem wbudowanych mechanizmów. Zasada jest jedna -
YOU GO FIRST (ty idziesz pierwszy/pierwsza). Jak się chce, żeby ktoś nas
szanował to najpierw należy nabrać szacunku do samego siebie, jak się chce,
żeby ktoś kochał to najpierw kochać tego kogoś i siebie, jak się chce, żeby
ktoś
zdjął maską i czuł się bezpiecznie to najpierw sami to robimy, to samo z
nastrojem itd. Jak się chce dać na organizację charytatywną to najlepiej nie
mieć negatywnej
postawy w stosunku od pieniędzy, stać się bogatym i wtedy można dać wiele
razy więcej. Proste sprawy a takie trudne do zrozumienia.
Czarny pas manipulacji to manipulacja samym sobą - co już przestaje być
manipulacją. W sprzedaży najpierw trzeba samemu sobie "sprzedać" towar, bo
bez autentycznego entuzjazmu nie można transferować entuzjazmu na kogoś
innego. Więc skoro sprzedawca doskonale wie, że towar jest do dupy to nie
może zastosować najpotężniejszej techniki, która nie jest żadną techniką...
To samo ogólnie z ludźmi, z laskami...
> > - to następna niezmiernie ważna cecha z laskami. Opanowanie. Dla mnie to
> > było normalne ale raz kumpel mi zwrócił uwagę jakim sposobem mnie może
> > szlag
> > nie trafiać w pewnych sytuacjach.
>
> Zgadza się, opanowaniem rozpierdoliłem psychicznie niejednego.
> Ludzie mysla, ze jesli sa spokojni, to znaczy, że dają sobą "pomiatać"
przez
> tych "fikajacych",
> dlatego sami odreagowywują agresją.
> Nie spodziewaja sie jednak, jaki rezultat daje zupelne opanowanie...
- pełne opanowanie to jest właśnie panowanie nad sytuacją. Laski to od razu
wyczuwają i wszelkie momenty utraty panowania i opanowania podświadomie
odczytują bardzo negatywnie.
Na marginesie mam ciekawe obserwacje z jazdy samochodem z
pasażerami, którzy nie znają poślizgów. Dla nich jazda w dryfie bocznym to
brak
panowania a tymczasem wszystko jest pod kontrolą. Takie momenty całkowitego
panowania/opanowania tam gdzie kto inny już dawno nie panuje dobrze robią.
> Zęby mam już ok. Ale jakos nadal nie odczułem poprawy w relacjach.
> (wcale mi na nich nie zalezy, jedynie stwierdzam, ze jak juz do nich
> dochodzi,
> nie potrafię ich utrzymać. Moze dlatego, ze wycofuje akceptacje i ten ktos
> rezygnuje,
> nie wiem.... brak spojnosci tu widzę.)
- też nie wiem o co by tutaj mogłoby chodzić. Ale jak będziesz zadawać
pytanie odpowiednio długo to znajdziesz odpowiedź. Być może jako osoba z
wysokim statusem po prostu ich nie potrzebujesz skoro niczego oprócz
pierdolenia bez sensu dla Ciebie nie wnoszą. Znajomi będą chcieli dostać
aprobatę i jak tego nie dostaną to pewnie się odetną.
> Z laskami... no coz, sam wiesz jaka jest sytuacja, wiec nie dziw się,
> że gdzies tam w głębi oczekuje pozytywnego wyniku... :-)
- jak miałbym poradzić to iść w głąb i emocjonalnie zupełnie oddzielić się
od
tego. Wiem, że to ciężko ale tak to jest, że wówczas zyskuje się potworną
moc - tak jak w tym przykładzie z erekcją. Na końcu musi zostać jedynie
nieemocjonalne, bezintencyjne oczekiwanie pozytywnego wyniku - najlepiej w
ogóle o wyniku zapomnieć albo jeszcze lepiej spojrzeć na sprawę tak jakby
wynik już był dany tylko teraz kwestia żeby sam zamanifestował się w
odpowiednim czasie w rzeczywistości.
|