Data: 2003-06-09 06:14:09
Temat: Re: to nie takie proste cd on kocha inna i mnie tez
Od: "Sławek" <f...@k...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Rozumiem Twoje rozterki. Rozumiem Twoje uczucia i poglądy na temat
charakteru TŻ. Życie pisze najróżniejsze scenariusze a my czasem występujemy
wyłącznie w roli statystów. Niestety, jak wynika z Twoich postów nie
potrafisz znaleźć się w trwałym "trójkącie" a więc sytuacja wymaga ostrych
cięć - owego "tupnięcia nogą". W każdym innym przypadku będziecie się
nawzajem ranić, ból będzie się wzmagał i zaczniecie się nienawidzieć.
Zaczniecie przerzucać na siebie odpowiedzialność za całą sytuację i
będziecie cierpieć. Razem z Wami będą cierpieć wasze dzieci (zwłaszcza
młodszy). Lepiej się rozstać teraz w przyjaźni i dalej wspólnie być Tatą i
Mamą niż przeciągnąć to za granicę za którą czeka wszystkich - nawet tych
niewinnych - wyłącznie ból. Nie namawiam Cię na rzucenie TŻ. Próbuję Ci
powiedzieć, iż wg mojej oceny jest już czas najwyższy na podjęcie decyzji.
Czas na odpowiedź na pytanie "co dalej?". Nie ma już czasu na robienie
uników. Każdy dzień będzie gorszy od poprzedniego. Trzeba usiąść we dwójkę
przy kawie i w ciągu jednej nocy omówić całą sprawę i podjąć decyzję.
Ponieważ Twój TŻ nie kwapi się do tego specjalnie to Ty będziesz musiała być
"motorem" tych wydarzeń. Ty będziesz musiała wziąć na siebie
odpowiedzialność za przebieg tych rozmów. Ty będziesz musiała określić
"warunki wstępne" tych rozmów - na co możesz wyrazić zgodę a na co nie. Może
dasz radę żyć w szczęśliwym trójkącie ? albo wyrazisz zgodę na ich wspólne
spotkania? Nie ? To musisz postawić sprawę jasno i uczciwe - "masz z nią
zerwać i nigdy więcej się nie spotkać - to jest warunek który stawiam jeśli
chcesz ze mną i z naszymi synami zostać. Jeśli nie chcesz z nią zerwać to
musisz odejść od nas - nie potrafię żyć jako trzecia. Będziesz spotykał się
z synami i ... płacił alimenty." Ty stawiasz warunki na jakich Wasze dalsze
funkcjonowanie jako rodziny jest możliwe a On podejmuje decyzje o ich
przyjęciu lub odrzuceniu z pełną świadomością konsekwencji. I MUSI tą
decyzję podjąć - nie "jutro", "za parę dni", "w przyszłym
tygodniu/miesiącu/roku". Czasu na myślenie, wartościowanie było dość. Cierpi
osoba, którą jak twierdzi kocha (i z którą spędził kilkanaście lat życia).
Cierpią całkiem niewinne dzieci, które nie rozumieją, którym ich dotychczas
uporządkowany świat wali się na głowy. To są wystarczające argumenty aby On,
osoba jak piszesz odpowiedzialna, dobra i wrażliwa podjął decyzję a potem
konsekwentnie ją realizował.
Mam nadzieję, że wszystko skończy się pomyślnie dla Ciebie i tego właśnie Ci
życzę.
Pozdrawiam serdecznie
Sławek
|