Data: 2004-06-01 12:49:00
Temat: Re: to znaczy ja jestem winna?
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
polka; <c9hgn2$a86$1@inews.gazeta.pl> :
> To znaczy uwazacie,ze to ja jestem wszytskiemu winna,ze ja stwarzam
> sytuacje,ze on musi kłamać?
Jedna sprawa - na grupie nikt nie da Ci poprawnej odpowiedzi, bo nikt
nie zna pełnego kontekstu - to są tylko wariacje na temat. Przynajmniej
ja byłem bardzo subiektywny i bardzo wybiórczy [na marginesie - mam
wrażenie, że mylisz subiektywizm z obiektywizmem - tego ostatniego nie
da się zachować przy subiektywnym opisie], wręcz mój post wydał mi się
koślawy, nie "profesjonalny".
Druga sprawa - bawisz się w "winna/niewinna" - opisany przypadek to taki
sobie przekładaniec - on zrobił --> ty zrobiłaś --> on zrobił --> ty
zrobiłaś - w zależności od miejsca, które przyjmiesz za początkowe do
szukania winy ,albo on będzie winny, albo Ty. Jeżeli zaś chodzi o samą
winę - polecam GW - opisane tam były badania nad "karami" słownymi - w
pewnych elementach mają one identyczną reprezentację w mózgu, jak kary
fizyczne, czyli wywołują "ból" - tym gorszy, że bez fizycznej
reprezentacji - żeby nie oszaleć jednostka szuka wtedy "winnego" tego
bólu na zewnątrz i zachowania twojego męża po pijaku są jak najbardziej
racjonalne - bił osobę, która sprowadzała na niego ból - możesz to uznać
albo za jak najbardziej racjonalną karę, albo za obronę [wiem, że
etycznie to brzmi źle, ale pozostaw etykę na chwilę w spokoju]. Tak
własnie kończy się pranie mózgu z możliwością zidentyfikowania osoby
"piorącej". I w tym ujęciu opisane przez ciebie zmiany w zachowaniu męża
["zaczyna wierzyć w swoje kłamstwa" itd.] świadczą o nim pozytywnie -
nie chce rozegrać sprawy siłowo, zamiast tego buduje sobie strategię
zaczepno-obronną, która zapobiegnie dalszemu praniu mózgu [i "bólowi"].
A na marginesie do zastanowienia - stosowanie uwarunkowań słownych
zadających "ból" ma dwa źródła:
- albo naśladownictwo innych;
- albo odtwarzanie zachowań, które były przykre [kiedyś] wobec osoby je
zadającej - w tym wypadku jest to ewidentna kara, bo osoba ją zadająca
zna jej "wymiar" - i dodam, że jest świadoma tego wymiaru [sprawianie
bólu].
Jeżeli stosujesz metodę 2, to osoba oceniająca twoje zachowanie może też
być świadoma, że nie jest to ŻADNA próba LECZENIA, ale KARANIA. Różnica
jest taka, że niejaki Pawłow mógł wywodzić różne ciekawe wnioski z
warunkowania psa, ale gdyby pies rzucił się na niego to by go po prostu
uśpił [eksperyment Pawłowa był wadliwy, bo nie zajmował się PEŁNYM
spektrum zachowań w ramach wyuczenia] - Ty tego zrobić nie możesz. ;)
I w swoim zdziwieniu zachowujesz się jak dziecko, które wali psa kijem
po głowie i dziwi się, że pies je "chapnął" - to, że Ty nie reagowałaś
agresją na "wyuczanie' to tylko efekt Twojego poziomu strachu, a nie
metody. ;)
Flyer - nie psycholog itd.
|