Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: Flyer <f...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: uczenie na pamiec
Date: Mon, 06 May 2002 00:55:18 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 68
Message-ID: <3...@p...onet.pl>
References: <3...@w...pl> <3...@p...onet.pl>
<ab1i61$49v$2@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: qg141.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.tpi.pl 1020639962 2045 217.99.16.141 (5 May 2002 23:06:02 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sun, 5 May 2002 23:06:02 +0000 (UTC)
X-Accept-Language: pl
X-Mailer: Mozilla 4.77 [en] (Win95; U)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:136089
Ukryj nagłówki
Little Dorrit wrote:
>
> - 20 lat temu ich bledy, brak zrozumienia
> > wykonywanej pracy itp. byly bardzo slabo widoczne.
>
> Przesadzasz. Ludzie z wysokimi kwalifikacjami zawsze będą rozumieć, co
> robią. Człowiek przy taśmie myśleć nie musi, tylko koncentrować się na małym
> elemencie większej całości.
>
Nie mam praktyki w dzialach przemyslowych ale wydaje mi sie, ze mimo
wszystko czasy kiedy wystarczyly dwie rece do pracy powoli odchodza w
niebyt. Coraz bardziej zlozone i kosztowne maszyny wymagaja wiekszego
zaangazowania sie w prace a z drugiej strony maszyny "wypieraja" ludzi z
produkcji - teraz nawet rowy pod kable telefoniczne kopie sie
kopareczkami. Zreszta liczba miejsc gdzie nie wymaga sie wkladu
intelektualnego/ gdzie osobowosc czlowieka nie gra roli, nie rosnie juz
w takim stopniu jak liczba miejsc gdzie od zdolnosci czlowieka zalezy
efekt jego pracy - zobacz na tzw rozwiniete gospodarki - udzial szeroko
rozumianych uslug w dochodzie narodowym caly czas zwieksza sie kosztem
uslug produkcyjnych - "tasmy". Tu juz nie wystarczy "zwykly robol".
Moglbym nawet zasugerowac, ze kategorie pracy coraz bardziej sie
polaryzuja - coraz mniej jest miejsca na "sredniakow".
> To znaczy? Spróbuj "się opierdalać" za sterem samolotu. W ogóle Cię tam nie
> dopuszczą, jeżeli jesteś zdolny tylko w taki sposób wykonywać swoje
> obowiazki. Ani do wielu innych odpowiedzialnych zawodów.
Bez przesady z tymi sterami - o ile sie nie myle procedury ladowania
(jedne z najtrudniejszych w czasie lotu) tez juz mozna zautomatyzowac
;). Ale wycofuje sie z tekstu o "opierdalaczach" - dobrze, ze nie jestem
kierownikiem ani politykiem ;). To bylo "echo", dla ktorego moze i
moglbym wykombinowac jakies zastosowanie, ale byloby to zbytnie
uproszczenie.
> Utraty wygodnego stylu życia boi sie tylko ten, któremu trafił się on
> przypadkowo, jak ślepej kurze ziarno i którego własna pozycja społeczna jest
> zależna od humoru zwierzchnika a nie wieloletniego dorobku życiowego -
> ciężkiej, systematycznej pracy w miejsce "opierdalania sie" ;).
Oj chyba nie - moze w niektorych zawodach tego nie widac, ale juz w
firmach jest to widoczne - slawetny wyscig szczorow do pieniedzy,
wygodnego zycia, bezpieczenstwa. W czesci firm po prostu zaczyna sie
dzungla. Zasada jest to, ze pula dobr do rozdania jest ograniczona, a
chetnych do udzialu w tym rozdawnictwie jest za duzo. Moze to kolejny
uraz, ale jeszcze kilkanascie lat temu, kiedy pieniadze nie znaczyly za
duzo nie bylo z tym takiego problemu. Teraz ludzie a szczegolnie mlodzi
(to ten uraz ;) ) po obejrzeniu pieknych reklam, po obejrzeniu pieknych
filmow, gdzie bohaterowie praktycznie caly dzien robia co chca i maja
wszystko co chca, po wysluchaniu jacy to oni sa madrzy itd - stwierdzaja
ze tzw. poziom sredni to nie mozliwosc jedzenia, mieszkania i pracy ale
to co wydaje im sie, ze tym poziomem jest - bo tak odbieraja bodzce z
otoczenia. I dla nowych samochodow, komorek, komputerow, ogromnych
mieszkan, weekendowych wyjazdow i wczasow za granica daliby sie zabic.
To tylko miraz do ktorego daza, zeby nie odstawac od tego co uznaja za
normalne i zeby nie czuc sie tymi "gorszymi" - to tylko ped do zabawek.
A ze po drodze zadeptuja innych - trudno ich winic walcza przeciez o
swoje dobre samopoczucie :(.
A tak od siebie - w ostatniej firmie bylem praktycznie nie do ruszenia
ale tylko dlatego, ze jako pracoholik zasuwalem po nascie godzin
dziennie i bylem samodzielny (ale mimo ze dzieki tej samodzielnosci
bylem "niezastapiony" niektorych klula w oczy) - ale to inni awansowali
i szli dalej, ja bylem tylko "wygodny". To roznej masci dyrektorzy w
wywiadach podkreslali jak to oni ciezko pracuja po 12 h/dobe. Jezeli dla
poczucia bezpieczenstwa mam to powtorzyc - to dziekuje.
Flyer
|