Data: 2005-07-31 22:17:52
Temat: Re: uzasadnienie pewnego przepisu
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Inna historyjka: pewnego razu jadac 40 km/h o malo co
nie przejechalem na przejsciu dla pieszych nastoletniego
szczyla.
Otoz gowniarz ten jechal na rowerze razem z kolega zreszta.
Kolega zatrzymal sie i zsiadl z roweru przed przejsciem dla
pieszych, a gowniarz jakby nigdy nic wjechal se na przejscie.
Najciekawsze jednak ze w ogole go nie widzialem!
Jak to mozliwe? :)
Otoz obaj gowniarze jechali z taka predkoscia, ze mialem
ich dokladniutko za lewym slupkiem laczacym szybe przednia
auta z szyba w drzwiach.
Kiedy kolega zatrzymal sie wowczas go zobaczylem, ale
gowniarza, ktory probowal przejechac jezdnie na rowerze
zobaczylem dopiero wowczas jak dramatycznie hamujac
usilowal nie dostac sie pod kola mojego jakby nigdy nic
sunacego auta.
A teraz powiedz mi PH jaki sens ma zakaz przejezdznia
na rowerze przez przejscie przejscie dla pieszych?
Bo "na oko" to nie ma to sensu...
ale czy "na oko" sie nie myli? ;D
Jesli ze zrozumieniem przejrzales powyzsza historyjke, to
chyba juz obaj wiemy, ze owszem, "na oko" myli sie. :)
--
Czarek
|