Data: 2008-10-10 22:33:29
Temat: Re: ważne aspekty drabiny partnerskiej
Od: Jax <7...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Niby komu i co chcialbys tłumaczyć? Pytam: czy Twoja Siła sadząca (jak jej
Możliwe, że to Bóg po śmierci sądzi osobiście - nie mam wiedzy przeczącej
temu, poza zastanawiającym faktem, że umiera i rodzi się tak ogromna liczba
istot, że nie wiem jak można by mieć czas by je wszystkie osądzić i
odprawić do kolejnego życia
> nie nazwać - moja to Bóg) jest tak kaleka, ze potrzebuje jakichkolwiek
> Twoich słów, danych, ktorych by nie znała?
Nie chodzi o dane. Danych jest dość by wiedzieć co się działo kiedy były
podejmowane decyzje. Sąd po śmierci jest jakby badaniem rzeczywistych
motywacji, wartości i wniosków jakie uzyskano w wyniku całego życia - i to
jest uwzględniane przy przydzieleniu kolejnego życia. W tym osądzie
człowiek uczestniczy przedstawiając osobiste wytłumaczenie działań przez
pryzmat ich rezultatów - tego sprzężenia zwrotnego nie można uzyskać przez
samą rejestracje wydarzeń, bo pewne wnioski się pojawiają później,
teoretycznie powinny być dojrzalsze, pełniejsze i lepiej oddawać pragnienia
wynikłe z przeżytych doświadczeń. Jednak z tego co mi się przypomniało to
mój główny problem podczas tego "sądu" jest taki, że nie pamiętam
precyzyjnie całego życia i wszystkich czynników jakie brałem pod uwagę
podejmując decyzje. Mam wspomnienia o następującej sytuacji: Podczas "sądu
po śmierci" nie zdołałem się wytłumaczyć z pewnego problemu. Po tym sądzie
w samotnym oczekiwaniu na wyrok przypomniało Mi się dobre uzasadnienie tego
co zrobiłem. Gdy przybył (Bóg???) chciałem wytłumaczyć się z tego
zachowania, ale usłyszałem "Podjąłem już decyzję.", a później "Uwzględnię
to następnym razem."
> Jeśli jest pozytywny moralnie powód złych uczynków, ona go zna i uwzględni.
> Bez Twojego udziału.
Dobry sąd to nie tylko suche fakty...
> Strasznie śmiesznie to wszystko pojmujesz - jak film do odkręcenia czy
> cofnięcia,
Zastanów się dobrze co wynika z "zasady zachowania energii" i z
"ograniczonej ilości zasobów we wszechświecie"(wynika to z jego
ograniczonych rozmiarów) - gdy uwzględnisz jedno i drugie to dojdziesz do
wniosku, że wszystko, łącznie z działaniem Boga jest przewidywalne, bo
wszystko jest energią i podlega prawu zachowania energii, a energia skądś
się bierze i gdzieś zmierza - to zamknięty i odseparowany układ, dokładnie
jak komputer nie podłączony do sieci i bez możliwości zmiany podzespołów -
wtedy można tylko tworzyć coraz doskonalsze programy - ale i tak każdy
"stan" komputera można uzasadnić tym co było wcześniej i można określić to
co będzie w przyszłości.
> zinterpretowania jak Ci pasuje przed Sądem...
Nie radziłbym bym cwaniakować na tym sądzie, choć najlogiczniejsze
tłumaczenie jest wskazane. Ale ja bym dodał coś co pozwala się przygotować
teoretycznie do tego "sądu" - warto odpowiedzieć sobie na pytanie kim by
się chciało być, czym chciałoby się zajmować, w jakim społeczeństwie żyć i
jakich rzeczy doświadczać - to bardzo ważne, by wiedzieć czego się chce, bo
gdy się powie o tym czego się chce to będzie to jakoś uwzględnione w tym
jakie życie się dostanie. I co ważniejsze unika się wtedy podejmowania
decyzji pod presją czasu w ostatniej chwili.
> Zrozum - Twoja interpretacja tutaj nie ma znaczenia.
> Ma znaczenie tylko to, co robisz.
My nie jesteśmy robotami produkcyjnymi i nie możemy być tak traktowani
jeśli mamy być traktowani sprawiedliwie - musi być zachowane spektrum
człowieczeństwa.
>> Te trzy sprawy rodzą pytanie: Jaki sens tego wszystkiego? i jak skończy się
>> czas istnienia świata fizycznego: Jaka końcowa wartość z tego wyniknie?
>
> Za dużo pytań. Po co? Niepotrzebnie zajmują czas, ktory powinienes
> przeznaczyć na zmiany, poprawę, dobre życie :-)
Dobrze jest poszerzać granice swojego światopoglądu. Jest to wypełnianie
prawa moralnego "ciągle poszerzaj swoją wiedzę". Jest to sprzeczne z
najbardziej niemoralnym postępowaniem (brakiem wysiłku umysłowego).
>> Ja podejrzewam, że świat fizyczny jest czymś w rodzaju maszynki na wejściu
>> której są proste składniki a na wyjściu zaawansowane rezultaty. My jesteśmy
>> w tej maszynce i "obrabiani" prawami moralnymi wspinamy się ku wyższej
>> wartości.
>> (może ma ktoś lepszą koncepcję, ale nawet prof. Pająk nic na ten temat nie
>> nie pisze)
>
> Nie mam żadnej koncepcji i dobrze mi z tym.
> Nie ma żadnej sensownej koncepcji
Wygląda na to, że i dziś żeby popłynąć za horyzont trzeba mieć odwagę i
wyobraźnię. Zawsze będzie jakiś horyzont którego ze względu politycznych
jednym nie będzie na rękę, a inni ze względów praktycznych będą starali się
go przepłynąć. Dobrze być po stronie tych co chcą przepływać kolejne
horyzonty, bo to oni dążą ku prawdzie i pełniejszemu życiu. Nie ma co
nakładać sobie klapek na oczy.
> na to, czego nie sposób ogarnąć.
Tego nie wiadomo póki się nie sprawdzi. Sam uznaję problemy wynikające ze
zbyt słabej pamięci i zbyt małej wyobraźni by robić rzeczy na które mam
ambicje. Ale to, że sobie stępiłem pazury na jednym, nie znaczy, że we
wszystkim trzeba się poddawać. Poza tym konkretna porażka wcale nie musi
się powtórzyć, zwłaszcza gdy się pracuje nad czynnikami decydującymi o
sukcesie. Przełomy naprawdę się zdarzają np. w ciągu ostatnich dwudziestu
lat przełom w elektronice pozwolił na przełom w łączności i dzięki temu
jest powszechnie dostępny Internet i nawet powszechniejsze telefony
bezprzewodowe (które jednak mają ułamek możliwości Internetu).
Trzeba konfrontować swój umysł z nowymi problemami, a nie wykręcać się
własną polityką (czyli "sianem").
z totaliztycznym salutem
Jax
|