Data: 2015-04-06 16:28:39
Temat: Re: wielozadaniowosc osrodka mowy
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Chiron" <c...@o...eu> wrote in message
news:mfpk4e$iv9$1@news.icm.edu.pl...
>>>>>> Jesteś pewna, że jest Żydem?
>>>>>
>>>>> Albowiem wszyscy niekatolicy to na pewno są żydy.
>>>>
>>>> Miałem podobne pytanie i tak właśnie na nie sobie odpowiedziałem :-)
>>>> Swoją drogą - czy katoliccy dewoci właśnie nie robią takiej szopki
>>>> z żegnaniem się oscentacyjnym przed czymś trudnym, strasznym?
>>>>
>>> Szopka to jest, jak się ateista żegna przed chociażby np. skokiem ze
>>> spadochronem. A sporo takich.
>>
>> Na takim przykładzie widać jak silnie zakorzenione są zachowania
>> z dzieciństwa i masz kompulsywne odruchy w pewnych sytuacjach
>> mimo że z racjonalnego punktu widzenia nie mają one żadnego sensu.
>> Zakładam bowiem, że ten ateista wychował się w Polsce, w rodzinie
>> katolickiej, gdzie takie szopki z przeżegnywaniem się widział na codzień.
>
> Pszemolu, wróce do naszych już kilkunastoletnich dyskusji- pozwól, proszę.
> Pisałem Ci ostatnio, że nie masz pojecia na temat funkcjonowania
> społeczeństw, grup społecznych. Napisałem, że tworzysz takie teorie
> społeczne jak np ktoś, kto wchodzi na fizykę i opowiada o swobodnym
> wznoszeniu się ciała. Ci mu piszą o grawitacji, a on na to: "aha,
> grawitacja. No więc ciała swobodnie wznosza się w górę- a mogą też
> spadać". O co w tym chodzi? O dyskusję inteligencji emocjonalnej z
> kognitywną. Takim dobrym przykładem- ostatnio przeczytanym w amerykańskiej
> książce o tematyce psychospołecznej: żona zarzuca mężowi, że "wcale się
> nią nie zajmuje, że ona go nic nie obchodzi, nie kocha jej, nie poświęca
> jej czasu, etc. On odpowiada: masz śliczny samochód, który ci kupiłem. Nie
> musisz się przejmować ceną rzeczy, którą sobie chcesz kupić. Na wakacje
> wybieramy się do egzotycznych krajów. Twoje zarzuty są bez sensu. " To
> rzeczywiście dobry przykład dyskusji emocji z intelektem. I oczywiście
> osoba emocjonalna rozumie, co do niej mówi osoba intelektualna. Odwrotnie-
> nie jest to raczej możliwe. Żona w tym przykładzie rozumiała, co do niej
> mówi mąż. Jednak jak miała mu wytłumaczyć, że ona nawet tego nie
> potrzebuje, co on jej daje. Ona potrzebuje coś, czego on jej dać nie może-
> bo nie ma: czułości, miłości, dobroci, zainteresowania, serca.
> Człowiek, pozbawiony swojej emocjonalności (ściślej: on ją ma, ale tak
> głęboko schowaną, że nie ma do niej dostępu)- nigdy nie będzie
> szczęśliwy. No to sobie wymyśla swoje "szczęście": to, co mu podtykają
> radio, TV, internet, etc: trzeba zbierać złom, być bogatym, wysportowanym,
> etc. I za cholerę taka osoba nie zrozumie, dlaczego odczuwa coś dziwnego:
> jakieś takie kłucie, zdenerwowanie w momencie, kiedy widzi np szczęśliwą
> rodzinę.
> Jesteś osobą, która i tak chyba tego nie zrozumie.
Tak, masz racje - absolutnie nie widzę związku tego co napisałeś
wyżej z kompulsywnym, odruchowym nawykiem przeżegnywania się
które zostało Ci w dzieciństwie wpojone przez rodziców i katechetę.
> Tak myślę- skoro przez kilkanaście lat nie próbowałeś- to dlaczego
> teraz miałbyś? Pamiętasz? "Wyłącz" myślenie. Ty zaś uważasz to za afront.
Oczywiście, bo historyjkę z mężem kupującym samochód i żoną
szukającą uczucia bez problemu rozumiem/czuję bez potrzeby
"wyłączania myślenia". To wyłączanie myślenia to Twoja głupawka
która niczemu nie służy, bo są osoby którym myślenie w niczym
nie przeszkadza, w szczególności nie przeszkadza w widzeniu
kogoś potrzebującego uczucia a nie dóbr materialnych.
Tylko jeszcze raz: co to ma wspólnego z odruchami przeżegnywania się?
> No ale dobra Nowina puka i do Twoich drzwi.
Jaka, kuźwa, nowina??? Że śniegu spadło w niedzielę 15 cali
w miejscu gdzie jadę w piątek na narty i deskę? :-)))
http://www.onthesnow.com/alberta/sunshine-village/sk
ireport.html
Masz rację, dobra to nowina!!! :-)))
> No cóż- życzę Ci zdrowych, wesołych i rodzinnych Świąt.
> Aby Zmartwychwstanie Pańskie przyniosło i Tobie przemianę
> w Twoim życiu. Wierzysz czy nie- Bóg i za Ciebie umarł na krzyzu.
Wiara w te bzdury o zmartwychwstaniu przynoszącym przemianę
czy też uzdrawiającej mocy śmierci na krzyżu to jeden z większych
idiotyzmów wiary - coś nieprawdopodobnie głupiego i bezmyślnego.
Chyba nawet bardziej idiotyczne jak dziewicze poczęcie Maryi...
Nie widzę absolutnie ŻADNEGO poświęcenia w śmierci na krzyżu
przez syna bożego, który wie dokładnie że jest nieśmiertelny bo
jest bogiem, który wie dokładnie że zmartwychwstanie - to żadna
sztuka "umrzeć" skoro się wie, że się nie umrze tak naprawdę...
Że też bezmyślni ludzie dają się tak manipulować takimi bzdurnymi
historyjkami - niech zgadnę - pewnie wyłączasz myślenie, no nie? :-)
|