Data: 2006-05-07 19:15:03
Temat: Re: witam
Od: Amnesiak <a...@T...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pewnego dnia cbnet napisał(a) w wiadomości <news:e3f056$ja7$1@news.onet.pl>
takie słowa:
> Kiedys rzeczywiscie mialem problem z zaakceptowaniem
> katolicyzmu, ale bardzo dawno juz temu, dosc szybko zrozumialem,
> ze ta religia skupia w skuteczny sposob i zagospodarowuje potencjal
> oraz potrzeby klamcow. Religie stanowia la mnie ikony okreslonego
> rodzaju ludzi i na tym poziomie nie tylko [juz] akceptuje taki stan
> rzeczy, ale rowniez go aprobuje uznajac za pozyteczny.
>
> Nie akceptuje natomiast ekspancji religijnych klamstw, ktorych
> oczywiscie "bardzo intensywnie" nie aprobuje uznajac je za
> przejaw patoogii i takiej ekspansji w miare mozliwosci kazdorazowo
> bede sie przeciwstawial.
Czyli - na tym przykładzie - nie dowiedziałem się tego, co chciałem.
Okazuje się bowiem - jeśli dobrze rozumiem - że katolicyzm w pewnym
wymiarze uznajesz za pożyteczny, zaś w innym szkodliwy i nie do
zaakceptowania. W żadnym z tych przypadków nie ma więc mowy o tolerancji
(tak jak ją zdefiniowałeś: akceptacja mimo braku aprobaty).
> Nie wiem czy wiesz, ze nie rozstrzyga o tolerancji/nietolerancji
> sytuacja gdy ktos uznaje np jakies poglady za szkodliwe czy
> wecz patogenne.
>
> [Wezmy jaskrawy przyklad "ojca dyrektora" - nie mozna
> odpowiedzialnie stwierdzic ze jest to "stworzenie" nietolerancyjne,
> gdyz widzi on niemal wszedzie patologie i stad wpros wynikaja
> jego histerycznie niekaceptujace postawy. Pewnie jest chory....
> ale wg mnie nie daje jak dotad realnych podstaw do posadzenie
> go o nietolerancje.
Zaraz, zaraz... Twierdziłeś, że tolerancja to akceptacja bez aprobaty.
Teraz piszesz, że OD wykazuje brak akceptacji, ale mimo to nie jest
nietolerancyjny. Więc jak to jest?
Amnesiak
|