Data: 2005-12-16 14:40:51
Temat: Re: wszystko mnie wkurwia i w ogole to swiat jest zly
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sporo napisalas i nie wiem doprawdy do czego moglbym sie
tu odniesc... ale sprobuje. ;)
Mrs Smith:
> ... wolalabym abys uzywal prostszego jezyka kiedy zwracasz
> sie do mnie, bo ja prosta dziewucha ze wsi jest.;-)
> ... Mam nadzieje, ze nie zgadzasz sie z tym stereotypem,
> bo aktualna wiedza pozwala nam wierzyc w cos zupelnie
> przeciwnego.
Mowiac prostym jezykiem z mojego punktu widzenia sprawa
do ktorej sie odnioslas wyglada _zwykle_ tak:
Ludzie patrza na swinie i "zyja" jak swinie nie liczac sie z tym,
ze ich struktura psycho-mentalna, w odroznieniu od swinskiej,
nie jest zdolna "bez zajakniecia" strawic skutki swinskich
zwyczajow jakim holduja.
W wyniku tego pewna czesc ich psychiki, ktora ~normalny
czlowiek wykorzytuje do poglebiania na gruncie emocjonalnym
swych relacji z otoczeniem, stawiajac "veto" dla takiego
_skurwionego_ "zycia" reaguje w sposob nad ktorym nie
sa w stanie panowac i ktory _przeszkadza_ im w "zyciu".
To nic innego jak naturalny, bardzo pozyteczny mechanizm
sprawiajacy, ze jednostki ~rozwijajace sie w sposob "felerny"
staja sie outsiderami funkcjonujacymi gdzies na manowcach
Prawdziwego Zycia, ktorego epi-centrum tetni z dala od
tych ktorzy nie sa w stanie nic konstruktywnego do tegoz
wniesc od siebie.
Na marginesie: nie ma w tym doprawdy nic nadzwyczajnego,
ze poprawe kondycji psychicznej takie osoby uzyskuja w wyniku
uciekania sie do praktyk religijnych, stajac sie niejednokrotnie
najzagorzalszymi ich oredownikami, po tym, jak na wlasnej
skorze doswiadczyly "zbawiennego" wplywu tego rodzaju
praktyk na wlasna kondycje psychiczna...
i oto mamy gotowe: moherowe bereciki, zakaz aborcji... i te
klimaty. ;)
I teraz okazuje sie, ze takie felerne jednostki wymagaja pomocy
gdyz sa chore i cierpia _niesprawiedliwie_ (qrwa!) w wyniku
choroby/zaburzen, ktore trzeba (do chuja!) usunac.
Tylko jak to by tu zrobic, aby dalej "zyc" jak swinia i jednoczesnie
nie miec zadnych problemow z wlasna, "buntujaca sie" psychika?
Tutaj z pomaca przychodzi m.in. "nieoceniona" Mrs Smith: "trzeba
okaleczyc psychike w odpowiedni sposob tak, aby nie czuc skutkow
mega-dyskomfortu psychicznego... i po sprawie" - pisze - "sa przy
tym znane 3-y sprawdzone sposoby aby tego dokonac i kazdy moze
wybrac cos najbardziej odpowiedniego dla siebie".
Wyzwolenie! ;)
Teraz [wciaz nowe] rzesze propagatorow wszelkich lajdactw jakie
nosi ta ziemia zostaje "uleczona"...
a swiat z wolna, w poczuciu wlasnej "wszechmocy" schodzi na psy...
Jeszcze tylko jakis cbnet pyta przy okazji na psp o sens okaleczania
psychiki poprzez destrukcje detektorow auto-skurwienia...
ale o co mu (qrwa!) chodzi?
Ktos wie?
Nikt...?
Pewnie nawet nie rozumie i nie ma chocby bladego jak bardzo
cierpia ci, ktorzy doswiadczaja "halucynacji", a stac ich tylko
na czarny pesymizm... i jak bardzo porzebuja pomocy, bo ciezkie,
ciezkie "zycie"... i w ogole. ;)
Tak wiec spoko: tableteczka, kuracyjka taka-czy-owaka... i bedzie
"dobrze". ;)
Doprawdy? :)
Ha! Ha! Ha! :))
PS: Mam nadzieje, ze udalo mi sie przyblizyc nieco o co mi tu chodzi.
PPS: Nie twierdze ze nic nie daje sie z tym zrobic, ale pytam jaki jest
sens "robienia" czegokolwiek w tym stylu jaki ty za jedynie uwazasz
wskazujac absurdalne (w moim pojeciu) drogi do "wyleczenia".
--
Czarek
|