Data: 2002-12-26 16:26:22
Temat: Re: wzajemne relacje z Ukochana
Od: "Pyzol" <p...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"JH" <b...@m...pl> wrote in message news:auf678$92n$1@news.tpi.pl...
Kocham ją, dobrze mi z Nią, owszem
> cierpie podczas tych awantur, jednak
> ciagle mam nadzieje, ze takze nam zaswieci slonce. Kiedys.
Juz wam swieci, tylko niekiedy zaslaniaja je chmury:)
Jej tutaj nie ma, wiec rozmawiac bede tylko z toba. Czy na pewno ona od razu
krzyczy? Czy czasami,to nie jest tak,ze ty slyszysz dopiero jak ona krzyczy,
uznajesz, ze skoro nie krzyczy, to w sumie jest okay i nawet nie musisz
specjalnie wsluchiwac sie w to co ona mowi? Krzyk jest, na ogol, proba
zwrocenia uwagi, kiedy czlowiek czuje sie ignorowany. Ile razy rzuciles jej
ze ona "lubi sie klocic"? A naprawde -to rzeczywiscie sadzisz, ze"lubi"?
Moze i lubi, a moze jest to gatunek kontaktu z bliskim czlowiekiem jakiego
nauczyla sie w domu? A to trudno jest zmienic, bo zalega w podswiadoosci
jako naturalny element bliskosci.
A w ogole, to wcale nie jest tak,ze najtrwalsze zwiazki obywaja sie bez
klotni. Ci ludzie "tylko" klocic sie POTRAFIA. A skoro inni potafia, to w
sumie kazdy moze sie nauczyc. Mozliwe,ze potrzebna jest do tego pomoc
specjalisty, psychoterepeuty. Mezczyzni rzadko doceniaja i korzystaja z tej
mozliwosci, uwazajac iz wystarczy przestac sie klocic. A jesli wychodzi im
na to (a tobie wychodzi), ze to ta druga strona "nie chce" - po prostu nie
chce, to i potrzeby skonsultowania sytuacji u specjalsty nie widza.
Wystarczy aby "ona przestala chciec".
Ano - nie wystarczy, o czym swiadcza powtarzajace sie scysje, w ktorych
tamperatura "argumentow" podnosi sie, az do niebezpiecznego punktu, kiedy
wybaczyc juz jest trudno.
Co najbardziej cenisz w tej swojej ukochanej? Pomysl i napisz - wybierz
jedna konkretna rzecz, nie uciekaj w ogolniki, ani "kocham ja" , bo to nie
jest odpowiedz na to nader istotne pytanie.
Kaska
|