Strona główna Grupy pl.soc.rodzina żal

Grupy

Szukaj w grupach

 

żal

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 263


« poprzedni wątek następny wątek »

191. Data: 2002-05-24 20:48:08

Temat: Odp: żal-a co dalej
Od: "Mrowka" <m...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Marta <m...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:acio6l$mlh$...@s...icm.edu.pl...

> Jestem i nie teoretyzuję - nie mam i nie miałam jeszcze problemów
> małżeńskich, ale rozmawialiśmy z mężem również na temat ewentualnego
rozwodu
> i ja ze swojej strony wiem, że ojciec byłby lepszym opiekunem naszego
> dziecka niż ja, z różnych względów, nie tylko finansowych. Dodatkowo
patrząc
> na rozwiedzione rodziny znajomych z dziećmi (te normalne, gdzie nie toczy
> się walka pomiędzy stronami a dzieci robią za kartę przetargową), to dużo
> bardziej uśmiechałoby mi się być "niedzielną" mamą, niż "codzienną".

Powiem szczerze ze bardzo sie zdziwilam tym co napisalas.Ja osobiscie nie
oddalabym dzieci ojcu,nawet gdyby mialy miec u niego lepsze warunki.Kocham
dzieci i najlepiej sie czuje majac je przy sobie,gdy wiem ,ze sa bezpieczne
i gdy nie musze za nimi tesknic.Moze to troche egoistyczne,ale taka jest
prawda.

Magda


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


192. Data: 2002-05-24 21:13:43

Temat: Odp: żal-a co dalej
Od: "Mrowka" <m...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

Czytam czytam i nie moge sie nadziwic...
Z jednej strony zwichrowany facet ktory chyba nie do konca rozumie na czym
polega milosc,robi w konia obydwie kobiety,metnie sie przy tym tlumaczac.Nie
rozumiem jak mozna tak zyc?Tu sciemniac "pierwsza milosc" tu spokojnie
patrzec jak Zona sie mota ,dwoi sie i troi aby odzyskac meza.
Dla mnie Jacek jest kompetnie niedojrzalym facetem.Te jego tlumaczenia:'ze
zona byla/jest podejrzliwa,zazdrosna'-to chyba nie jest powod do zdrady.
Nie ma ludzi idealnych.Czyms ta zona chyba Jacka ujela skoro ja pokochal,a
ze jakies wady powychodzily w ciagu 14-stu lat malzenstwa to chyba jest
naturalne, a z tego co pisal nie byly to az tak straszne wady ktorych nie
moznaby zatolerowac.Facet dla mnie jest komplenie bez honoru i godnosci.
Z drugiej strony Zona.Z calym szacunkiem dla tej Kobiety,ale nie wyobrazam
sobie siebie w takiej roli.Nie potrafilabym zyc z facetem ktory nie dosc ze
przyprawil mi rogi to jeszcze nadal spotyka sie z druga kobieta i opowiada
mi rozne pierdoly.Moze ja jakas malo cierpliwa jestem lub za bardzo
wybuchowa ,ale u mnie by to nie przeszlo.Kiedys pewna znajoma,ktora maz
zostawil dla duzo mlodszej od niej panienki,wylazila z siebie aby go
zatrzymac.Prosila,blagala,zmienila wyglad,pytala :w czym ta druga jest
lepsza od niej,nic to nie pomoglo.Gosc po prostu wymienil sobie zone na
nowszy model.Z biegiem lat,nowy a zarazem ,mlodszy model pogonil starszego
pana i ten skruszony wrocil do zony.Ona go przyjela,ale tylko po to aby go
wykorzystac na maxa.Wniosek jest taki ,ze nie ma sensu kogos zatrzymywac na
sile tracac swoja godnosc.Facet nigdy nie bedzie szanowal kobiety ktora sie
przed nim plaszczy,blaga go o milosc,takie zachowanie dziala w druga
strone,niestety...Facet ktory kocha na prawde nigdy nie zdradzi kobiety i
niech mi tu nikt nie opowiada glodnych kawalkow,ze mezczyzna to lowca i musi
zdobywac ciagle to inne "samice":) ,bo to jest totalna bzdura.
Jednym slowem sytuacja Zony i Meza (Jacka ) jest wg. mnie ...deczko
chora....

Magda



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


193. Data: 2002-05-24 21:59:47

Temat: Re: żal
Od: "Olaś" <a...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Oleńka <napisała
> Więc musisz się zdecydować na którąś z pań - ranisz i upokarzasz OBIE -
tę,
> która kiedyś kochałeś i tę, którą, jak twierdzisz, kochasz.

Podsunęłaś mi myśl, a może Jacek liczy na bigamię ;-))))
oczywiście po cichu, bo to niezgodne z polskim prawem.
--
Pozdrawiam Olaś


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


194. Data: 2002-05-24 22:28:08

Temat: Re: żal-a co dalej
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:aclvle$cht$2@news.tpi.pl...

> Nie tylko, moje także :-) I mam pewne obawy, że ludzie, którzy sądzą, że
> miłość jest, że powinna przez całe życie być taka sama i niezmienna (i nie
> chodzi mi o siłę, lecz o "wygląd"), jak na początku znajomości, mają potem
> problemy z akceptacją tego, że nic tak naprawdę stałego nie jest, że to, co
> na początku łączyło ludzi, potem się cały czas zmienia i ewoluuje. I od obu
> stron zależy, by tę ewolucję skierować na dobre tory. Naiwnością jest
> wierzyć, że ciągle i ciagle będzie tak samo - ten żar, uniesienia, bicie
> serca i omdlałe spojrzenia. Błędem jest także sądzić, że skoro tego żaru nie
> ma, to nie ma i miłości, że to już tylko rutyna i przyzwyczajenie.
> Co Ty na to Iwon(k)o?

chyba jestes mna :-)) bo ja tak samo uwazam :-))
iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


195. Data: 2002-05-25 02:57:55

Temat: Re: żal-a co dalej
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:acmeq7$flv$1@news.onet.pl...

> chyba jestes mna :-)) bo ja tak samo uwazam :-))
> iwon(k)a
I mną też:-)), ponieważ już kilkakrotnie o tym pisałem z tym, że bardziej
w odniesieniu do małżeństwa, ale z miłością jest tak samo i dobrze mieć tego
świadomość.
Darek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


196. Data: 2002-05-25 09:40:35

Temat: Re: żal-a co dalej
Od: "Oasy" <O...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Oleńka" <o...@b...wroc.pl> napisał w wiadomości
news:acl2s4$ov2$1@opat.biskupin.wroc.pl...
> No, przesadziłeś :)

Tak przesadziłem.
Ale to pewnie tylko dlatego że próbowałem ocenić tą sytuację jakbym najpierw
przeczytał zdanie Jacka, a później jego żony.
To też dlatego że mam jeszcze w pamięci wątek użytkownika o nicku "On" pod
tytyłem "Co powiedzieć dziecku".
A najbardziej dlatego że dzięki m in wątkowi Sokratesa "Koleje małżeństwa"
uświadomiłem sobie że sam też kiedyś, a może jeszcze wciąż znajduję się w
sytuacji w jakiej Jacek znajdował się na początku swych problemów. Kiedy coś
w środku cię zżera, coś na co nie zasługujesz, czego nie rozumiesz dlaczego
się tak dzieje. Niszczy cię do takiego stopnie że inni mówią o to tobie że
jesteś emocjonalnym kaleką, dupkiem itd. Jesteś na tyle silny żeby nie
obarczać winą nikogo, ale jednocześnie stajesz się coraz słabszy by z tym
walczyć. Dla mnie było to tylko kilka pierwszych kroków tej dlugiej drogi
którą przebył Jacek. Mam wrażenie że znalazłem na to doskonałe lekarstwo, o
czym świadczy fakt że dopiero teraz sobie to wszystko uświadomiłem. I myślę
że oni też znaleźli to lekarstwo. Ono nie działa od razu, ale leczy obie
strony. I mam nadzieję że nie uda wam się im go odebrać.

Pozdrawiam
Andrzej


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


197. Data: 2002-05-25 12:54:34

Temat: Re: żal
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Osoba znana jako MOLNARka zapodała:


> Poz niedługo żona - mocno poddenerwowana po przeczytaniu jak
> można traktować żonę ;-(

Zonę (partnerkę) można traktować tylko tak, jak ona na to pozwala.
--
Pozdrawiam:
Justyna, co kiedyś też pozwalała się traktować jak "żona" - do czasu.
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


198. Data: 2002-05-25 15:02:26

Temat: Re: Do Zony i Jacka. Było: żal-a co dalej
Od: "amber" <a...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Maja Krężel

> > Miłość nie jest też: pomocą, opieką, litością, współczuciem, troską,
> > martwieniem się lub baniem się o kogoś,
>
> Zapomniałaś jeszcze dodać "Copyrigth by AMBER&Co". Bo ja osobiście nieco
> inaczej miłość pojmuję i jestem szczęśliwa w swoim związku z facetem,
który
> ma dokładnie takie samo zdanie na ten temat.

Pomoc to pomoc, opieka to opieka, litosc to litosc, wspolczucie to
wspoczucie, troska to troska, martwienie sie to martwienie. To nie jest
Milosc, to moze byc OBOK Milosc, ale nia nie jest. Milosc to zachwyt,
szczescie i radosc z bycia z ta osoba. Nic wiecej. Imo oczywiscie ;-)

> Rozumiem, że ten stan u Ciebie nie zmieni się nawet wtedy, gdy Twój
obiekt,
> który otaczasz taką nieskazitelną aurą rajskiego uczucia, któregoś dnia
np.
> uderzyłby Cię w twarz i odtąd robił to z mniejszą lub większą
regularnością.
> I oczywiście, gdyby za każdym razem prosił na klęczkach o wybaczenie, to
Ty w
> imię miłości wybaczałabyś i trwała przy nim upojona miłością.

Czy dzieci przestaja kochac swoich rodzcow, ktorzy zmniejsza lub wieksza
regularnoscia daja im klapsy czy lanie w imie milosci ? Czy tacy rodzice,
jak juz ochlona przepraszaja swoje dzieci ?
Poruszylas tu temat rzeke, ale w skrocie powiem tak, ze jezeli mezczyzna
bije kobiete i przy tym twierdzi, ze ja kocha, to swiadczy tylko i wylacznie
o jakim nieuswiadomionym programie, wzorcu, urazie itp. Jezelibym kochala
takiego mezczyzne, staralbym mu sie pomoc usunac to g... Jezeliby nie
wyrazilby checi, to odeszlabym od niego kochajac go i mowiac mu o tym.

> To, że się kogoś kocha, nie oznacza automatycznie, że traci się
> rozum i szacunek dla samego siebie.

Ciagle mowisz o szacunku dla samego siebie, ale w dziwnych dla mnie
kontekstach. Czy Ty szanujesz siebie? Bo z moich doswiadczen i obserwacji
wynika, ze czlowiek, ktory ma szacunek dla siebie nie potrzebuje okazywania
mu go przez innych, a jezeli ma to miejsce, to traktuje jako mily dodatek,
ale nie weszy w kazdym zachowaniu innych braku tegoz i nie domaga sie go na
sile.

> Kto próbuje? Przecież oni SAMI piszą o tym, że są ranieni, lub, że
> krzywdzą!!!

Z nielicznymi wyjatkami, wszyscy.

> Więc pytam raz jeszcze (bo to ja pytałam). Czy wybaczyłabyś swemu
facetowi,
> gdyby zabił Twą matkę. Albo gdyby kazał usunąć Ci ciążę? Albo gdyby
oszukał
> Cię z premedytacją w jakiejś ważnej dla Ciebie sprawie?

3 x tak. Milosc wybaczy nawet zabojstwo wspolnego dziecka. Wiem, ze zaden z
przykladow sie nie wydarzy. Jakis czas temu zdalam sobie sprawe, ze za obu
Moich Mezczyzn (Malego i Duzego) oddalabym bez wahania zycie. Nie
wybieralabym tez miedzy jednym, a drugim, umarlabym razem z nim. Brrr...
ales mnie na tory wprowadzila. A kysz...tfu, tfu za lewe ramie. Na cale
szczescie mam bardzo silna wizje naszej przyszlosci, a moje marzenia sie
spelniaja ;-)

> Zresztą nawet nie o wybaczenie tu chodzi, ale o dalsze wspólne życie.

Po szczerym i autentycznym wybaczeniu nie czuje sie zadnego urazu. Spokoj,
blogi spokoj i wielka ulge.

Może
> "żona" wybaczy Jackowi, może już to zrobiła. Tylko co dalej?

Osobiscie odnosze wrazenie, ze w Ich przypadku juz nie chodzi o wybaczenie
Zony, ale o wybaczenie Jacka, na poradzeniu sobie przez Niego z wlasnym
zalem, rozczarowaniem, zawiedzionymi nadziejami. Zona jest dla mnie Kobieta
o Wielkim Sercu i szczerze Ja podziwiam.

> Szkoda tylko Pani Idealna,

Hee, hee, hee :-))) Maju, zapomnij o idealach. Czegos takiego nie ma. Mozna
byc doskonalym, a doskonalosc jest dla mnie byciem soba, na wylaczeniu
chlodnego kalkulatorka i wsluchaniu sie w swoja nature. Kazde zwierze, kazdy
kamien, przedmiot jest doskonaly, bo nie udaje czegos innego, to tylko
ludzie zatracaja swoja indywidualnosc, odchodza od siebie, zakladaja
mentalny uniform, aby zasluzyc na miano 'normalnych'. A potem ci 'normalni'
zadziobuja kazdego kolorowego ptaka, ktory chce fruwac tam gdzie chce i jak
chce.

że nie odniosłaś się do żadnego konkretnego postu
> tych "dziobaków". To, co napisałaś w powyższym poście, to jedynie powtórka
> Twoich tez, na które padło już wiele kontrargumentów, ale na które Ty już
nie
> zareagowałaś. Szkoda.

Maja, nie chce nikogo przekonywac do swoich racji. One sa moje, a Wy macie
wlasne. Jezeli napisalam ten post, ktory tak Cie zirytowal, to tylko
dlatego, ze padlo wiele ostrych oskarzen, kilka osob beszta i strofuje,
jakby Oni byli ich smarkami. Nie wiem, czy masz swiadomosc, ze wiele z tych
slow, ktore padly niejednego moglyby zabic? Czytajac Ich posty widze olbrzmi
potencjal w Obojgu, a wiele postow z tego watku, w moim odczuciu moglo
podciac Im skrzydla. Zona juz sie nie odzywa na grupie, Jacek jakby
oklapl.... Cieszy Was to? Mam taka zasade, ze jak nie moge pomoc, to sie nie
odzywam, a tym bardziej nie niszcze tego, co i tak ledwo dycha... Roznie sie
ludziom uklada w zyciu, nie wierze w przypadki, wszystko, co nas spotyka ma
swoj sens, nawet jezeli nie jst on dla nas widoczny i byc moze nigdy go nie
dojrzymy. Nie ma doswiadczen zlych, czy dobrych, wszystkie nas wzbogacaja,
rozwijaja, pozwalaja wejsc na stopien wyzej. Dla wyjasnienia, to wierze w
inkarnacje i to ze przyszlismy tu, aby sie uczyc, poznawac nowe, sprawdzac
sie w roznych sytuacjach.

> No chyba, że post ten miał pojść na priva (sądząc z kilku określeń, które
> zaserwowałaś, mniemam, że chyba na pewno miał iść na priva,

Nie mial isc na priva. mam takie samo prawo wyrazania siebie na forum
publicznym, jak Ty :-)

a jeśli nie, to
> napiszę tylko, że lekko sie zagalopowałaś w wydawaniu opinii)

Majus, serce Ty moje, przeczytaj caly ten watek jeszcze raz, zdystansuj sie
i uczciwie napisz, kto sie zagalopowal ;-)

>
> Piszesz, że "Te wszystkie oceny, opinie, sady, wyroki sa obciazone
pogladami,
> opiniami, przekonaniami, oswiadczaniami, lekami i obawami ich autorow. Oni
> nie pisza o Was, a tylko i wylacznie o sobie" A co w tym złego? Co złego
jest
> w tym, że przekazuje się swoje doświadczenia?

Zle jest to, ze wiele osob projektuje na Nich wlasne PROBLEMY, z ktorymi Oni
moga sie utozsamic. I to byloby straszne.

Ty zrobiłaś dokładnie to samo.
> Różnica jest tylko taka, że Ty poszlas jedną drogą, a "dziobaki" inną.

Oczywiscie, ze masz racje :-) Nigdzie nie napisalam, ze wypowiadam, sie jako
jedyny sluszny autorytet. Nie wiem, czy mam racje, a nawet nie chce jej
miec, bo nic tak nie ogranicza, jak racja. Zamyka na nowe, wiesz ? ;-)
A
> kto powiedział, że Twoja droga jest lepsza dla Jacka i jego żony? A jaką
dasz
> im gwarancję, że ich losy potocza się tak, jak Twoje?

Przede wszystkim to nie wiem, jak potocza sie ich losy, bo to zalezy tylko i
wylacznie od Nich. Natomiast uwazam, ze mam racje piszac, ze powinni sobie
wybaczyc wszystko, co wybaczenia wymaga, ze w ten sposob otworza sie na
odczuwanie Milosci i nie ma juz znaczenia czy to bedzie Ich wzjaemna Milosc,
czy Ich Milosc do innych osob. Poczucie winy, poczucie krzywdy skutecznie
blokuje odczuwanie wibracji Milosci. Jacek tkwiac w poczuciu zalu, krzywdy
nie bedzie w stanie odczuc Milosci do Zony, ani do tej drugiej kobiety.
Jezeli Jej nie wybaczy, Zona nie bedzie mogla Go w sobie rozkochac, a i sam
sie przy okazji oszukuje, ze kocha inna. To oczywiscie IMO ;-)

Udało Ci się utrzymać
> związek - serdecznie gratuluję. Ale zadam Ci pytanie. Czy aby zostać przy
> swoim partnerze potrzebowałaś jego upokorzenia, jego łez? Dopiero to
> pozwoliło Ci uświadomić sobie miłość między Wami? Teraz to mi włosy jeżą
sie
> na głowie.

Maju, nie Tobie sadzic, co jest komu potrzebne. Nam takie doswiadczenie bylo
potrzebne i to nie tylko mnie. Zapewniam Ciebie, ze obojgu wyszlo nam to
tylko na zdrowie :-)

Chyba wiem, skąd u Ciebie to przekonanie, że miłość zwycięzy
> wszystko - stąd, że prawdopodobnie nie stałaś nigdy po tej drugiej
stronie,
> stronie upokarzanej i ranionej, szantażowanej emocjonalnie i szarpiącej
się
> samej ze sobą.

No, nie stalam. Kiedys mialam problemy z wiernoscia w roznych zwiazkach.
Zawsze trafialam na porzadnych, madrych facetow z klasa. Zdradzalam ich,
ranilam i odchodzilam zostawiajac w oslupieniu. Byla nawet postronna osoba,
ktora szczerze zyczyla mi, aby doswiadczyla na wlasnej skorze, jak to jest
byc zdradzana, ale los tak chcial, ze zawsze trafialam na nieprzyzwoicie
lojalnych mezczyzn. Taka karma ;-)

Nie życzę Ci, byś kiedykolwiek to poznała i by osoba, z która
> jesteś teraz, a której być może kiedyś w przyszłości "zamarzyło by się"
> odejść, wymagała od Ciebie niewiadomo czego, łez, błagania, stawania na
> głowie i robienia z siebie ostatniej szmaty, tylko w tym celu, by mogła
> doznać "mistycznego objawienia miłości".

Nie za bardzo rozumiem. Jezeli moj obecny Partner chcialby odejsc, podjalby
taka decyzje, to nie zatrzymywalabym Go, a i nalezy do mezczyzn, ktorzy, jak
juz podejma decyzje, to nie ma odwrotu. Milosc to tez szacunke dla wyborow
drugiej osoby. Jestesmy ze soba bez kontraktu malzenskiego, mamy dwa
mieszkania i wykanczamy jeszcze dom, w kazdej chwili kazde z nas moze
odejsc, o dziecko tez nie bedziemy sie klocic, bo to ono ewentualnie
wybierze z kim chcialoby byc. Przy naszej pierwszej probie, kiedy mielismy
juz silne postanowienie rozstania sie, bo nie bylo szans na to, abym stala
sie taka, jak mamusia, spytalismy naszego wowczas 3-letniego synka, z kim
chce zostac. Wymowa jego slow byla mniej wiecej taka: mam to w nosie, to
wasze problemy, zalatwcie to miedzy soba, moj dom jest tutaj razem z mama i
tata. Nie trzymam Mojego Mezczyzny na smyczy, sama mam alergie na wszelkiego
rodzaju ograniczenia wolnosci i swobody. Nie potrafie kontrolowac i ufam mu
bardziej, niz sobie ;-)
Ach, jeszcze odnosnie 'szmaty'. To, jak siebie postrzegamy zalezy tylko i
wylacznie od nas. Jezeli ktos robi cos w imie Milosci, to dla mnie nie jest
'szmata', a zasluguja na najwyzszy szacunek i uznanie. Tak jakos intuicyjnie
polubilam Zone od pierwszego posta, wiesz ? ;-) Umiejetnosc wybaczenia. Dla
mnie to najwiekszy dowod Milosci.

To po prostu okrutne i żałosne.

Takie jest zycie, Maju. Nie wszystkie zwiazki musza przebiegac wg Jedynego
Slusznego Scenariusza. Niektore doswiadczenia sa potrzebne chociazby po to,
ze w przyszlosci spotykajac osobe bedaca na podobnym zyciowy zakrecie,
bedzie mozna ja zrozumiec, a nie rzucac kamieniem. Czego Tobie zycze.
Zrozumienia rzecz jasna, a nie wirazy :-)

Weź
> to pod uwagę i troszkę pokory życzę.

Hmm... chyba roznie pojmujemy 'pokore' ;-)

pozdrawiam slonecznie i radosnie :-)
a.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


199. Data: 2002-05-25 15:02:41

Temat: Re: Do Zony i Jacka. Było: żal-a co dalej
Od: "amber" <a...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <a...@p...onet.pl>

> Tu sie zgodze. Ale czy kazdy poglad, opinia, zdanie nie wynika z
osobistych
> przemyslen i doswiadczen ludzi piszacych? Pamietaj, ze w tym nie róznisz
sie od
> innych dyskutantów.

Agus, masz calkowita racje :-)

Dlatego wartosciowanie, ze czyjes myslenie jest
> gorsze/lepsze od innych ( porównanie z dziobakami ) nie powinno miec
miejsca w
> Twojej wypowiedzi.

Imo, wiele slow z tego watku nie powinno miec miejsca, ale zostaly
napisane.... dla mnie to smutne. Nie ma myslenia lepszego czy gorszego. Jest
gotowosc zrozumienia. Wyszlo, ze czuje sie lepsza od Was? Nie. Po prostu
przeszlam przez podobne.
>
> Jak dla za malo realiow, a za wiele patosu, ale moze taki juz masz styl
> przekazywania mysli i uczuc.

Nie wiem, czy to komplement czy krytyka ;-) W kazdym badz razie dziekuje, bo
i jedno i drugie sobie cenie :-)

Zycze abys nie skrzywdzila partnera taka postawa.

Dziekuje za zyczenia :-) Sobie tez tego zycze i Wszytskim Zainteresowanym
;-)

pozdrawiam slonecznie
a




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


200. Data: 2002-05-25 15:02:49

Temat: Re: Do Zony i Jacka. Było: żal-a co dalej
Od: "amber" <a...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Sokrates

> Ta ilość w zupełności wystarczy - więcej nie zmieści mi się na
> ścianę :-))) zaczynam drukować
> Darek
>
Och, Darku :-) Woda sodowa mi odbije ;-) W kazdym badz razie wielkie dzieki
:-)

pozdrawiam slonecznie
a.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 19 . [ 20 ] . 21 ... 27


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

test
Malzenstwo - poczatek konca?
[reklama] Zaproszenie na spotkanie w Empik Megastore Kraków
Jak sobie z tym wszystkim poradzić ?
Szacunek

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »