« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2015-04-20 21:34:33
Temat: Re: zaproszenie na wyżerkęDnia 2015-04-20 19:07, obywatel Jarosław Sokołowski uprzejmie donosi:
> Qrczak pisze:
>
>>>> Jak myślisz, czym transportowana?
>>>
>>> W złotej trumience inkrustowanej brylantami?
>>
>> Patrząc na tę cenę to jeszcze klimatyzowana wachlarzami
>> przez dwóch niewolników. W końcu królestwo zobowiązuje.
>
> Po jakim kursie odbywa się teraz wymiana królestw na konie?
> Warto znać zobowiązania, gdy ktoś zapragnie zrobić kogoś w.
Po menu wnoszę, że wymiana może dotyczyć nie koni, a koników, w dodatku
jakichś takich morskich.
Q
--
Kobieta została stworzona po to, by umilać życie mężczyźnie, a nie -
żeby cały dzień pracować, wieczorem zaś gotować mu mrożonki.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2015-04-20 22:22:59
Temat: Re: zaproszenie na wyżerkęQrczak pisze:
>>>>> Jak myślisz, czym transportowana?
>>>>
>>>> W złotej trumience inkrustowanej brylantami?
>>>
>>> Patrząc na tę cenę to jeszcze klimatyzowana wachlarzami
>>> przez dwóch niewolników. W końcu królestwo zobowiązuje.
>>
>> Po jakim kursie odbywa się teraz wymiana królestw na konie?
>> Warto znać zobowiązania, gdy ktoś zapragnie zrobić kogoś w.
>
> Po menu wnoszę, że wymiana może dotyczyć nie koni, a koników,
> w dodatku jakichś takich morskich.
Nie tak dawno karierę w mediach zrobiło "jedzenie ośmiorniczek".
Lud starał się wyrazić swoją dezaprobatę w stosunku do tych, co
jedli. Niby że źle, że jedli. Bo gdyby jedli golonkę, to by było
w porządku. Lud sam by tych ośmiorniczek nie tknął, bo niezwykł
jadać tego, czego nie zna. A zna schabowego. I niewiele więcej.
O ośmiorniczkach wie tyle, że drogie. A przynajmniej powinny być
drogie.
Ja ostatnio kupiiłem ośmiornicę w Biedronce. Ośmiornicę, nie
ośmiorniczkę. Dorodną i urodziwą. Ze 25 złotych kosztowała. Ważyła
gdzieś kilogram. To jest właściwa cena. Zaznaczam, że ośmiornica
była smaczna, niczego jej nie brakowało. Choć morożona była. Głęboko.
Nie widze żadnych powodów, by jej to mrożenie mogło w czymś
zaszkodzić. W każdym razie nie bardziej, niż rodzimej marchewce
czy kalaforom, co je często z chłodni kupuję.
W Polsce stosunek do owoców morza przeważa taki, że wprawdzie to
jest paskustwo, ale zjeść wypada. Bo drogie. A ja wole ośmiornicę
z Biedronki, niż krakowskie festiwalowe krewetki. A nade wszystko
polecieć wolę. Albo pojechać. Bo to nie tylko o owoce chodzi. I nie
tylko o morze.
--
Jarek (n\pi 3 + portugalskie wino z biedronki za 8,99. Quitana. Polecam)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2015-04-21 00:13:39
Temat: Re: zaproszenie na wyżerkę"Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> wrote in message
news:slrnmjao13.g0l.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
> Bo drogie. A ja wole ośmiornicę
> z Biedronki, niż krakowskie festiwalowe krewetki.
A wolisz w sensie smakowym czy cenowym?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2015-04-21 01:03:08
Temat: Re: zaproszenie na wyżerkęPan Pszemol napisał:
>> Bo drogie. A ja wole ośmiornicę z Biedronki, niż krakowskie
>> festiwalowe krewetki.
>
> A wolisz w sensie smakowym czy cenowym?
Nie do końca potrafię te dwie rzeczy od siebie oddzielić. Krewetki,
te duże szare, co je trzeba takimi kombinerkami rozdłubywać, lubię.
Może nie aż tak, by się nimi zażerać bez opamiętania, ale lubię. To
zresztą dość męcząca czynność. Na lubienie może też wpływaa świadomość,
że ja je tutaj sobie tak od niechenia przypadkiem i przechodząc mimo,
a tam gdzieś daleko w Krakowie przestępują z nogi na nogę czekając
czwartku i płacą za każde takie straszydło po 12 złotych. Czy by mi
równie dobrze smakowały te wożone aeroplanem na specjalne zamówienie
-- tego nie wiem, ale wątpię. Sprawdzać też ani warunków ani potrzeby
nie mam. Ośmiornicę lubię po prostu, a taką kilogramową, to nawet można
się nieźle najeść. Czy taka "inna w sensie cenowym", dajmy na to po trzy
stówy za kilo, smakuje lepiej czy gorzej -- nawet się nie zastanawiałem.
Może kiedyś jadłem taką, ale sam nie płaciłem. W każdym razie różnic
smakowych nie pamiętam.
--
Jarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2015-04-21 04:59:49
Temat: Re: zaproszenie na wyżerkę"Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> wrote in message
news:slrnmjb1dc.qte.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
>>> Bo drogie. A ja wole ośmiornicę z Biedronki, niż krakowskie
>>> festiwalowe krewetki.
>>
>> A wolisz w sensie smakowym czy cenowym?
>
> Nie do końca potrafię te dwie rzeczy od siebie oddzielić.
To fascynujące, bo krewetki dla mnie mają oryginalny smak,
można je wyczuć łatwo nawet gdy są tylko dodatkiem do
potrawy, tymczasem ośmiornica wydaje się bezsmakowym
kawałkiem jakiejś gumy... :-)
Jak przyrządzasz swoją ośmiornicę że Ci smakuje?
> Krewetki,
> te duże szare, co je trzeba takimi kombinerkami rozdłubywać, lubię.
> Może nie aż tak, by się nimi zażerać bez opamiętania, ale lubię. To
> zresztą dość męcząca czynność.
Kupujesz takie całe, z głowami?
Smakosze cenią sobie głównie właśnie głowy...
A mnie jakoś odrzuca jak widzę Chinczyka wysysającego
namiętnie wszystkie soki z takiej upieczonej na patelni
krewetki...
> Na lubienie może też wpływaa świadomość,
> że ja je tutaj sobie tak od niechenia przypadkiem i przechodząc mimo,
> a tam gdzieś daleko w Krakowie przestępują z nogi na nogę czekając
> czwartku i płacą za każde takie straszydło po 12 złotych.
A gdzie jest to Twoje "tutaj"?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2015-04-21 07:15:51
Temat: Re: zaproszenie na wyżerkęW dniu 2015-04-20 o 22:22, Jarosław Sokołowski pisze:
> Nie tak dawno karierę w mediach zrobiło "jedzenie ośmiorniczek".
> [...]
Jakoś ominęło mnie to igrzysko, ale i tutaj od czasu do czasu mamy takie
zabawy i wygłaszane z pełną powagą mondrości wobec "snobów", co to
zamiast swojskiego boczku wolą coś innego.
> Ja ostatnio kupiiłem ośmiornicę w Biedronce. Ośmiornicę, nie
> ośmiorniczkę. Dorodną i urodziwą. Ze 25 złotych kosztowała. Ważyła
> gdzieś kilogram. To jest właściwa cena. Zaznaczam, że ośmiornica
> była smaczna, niczego jej nie brakowało. Choć morożona była. Głęboko.
> Nie widze żadnych powodów, by jej to mrożenie mogło w czymś
> zaszkodzić. W każdym razie nie bardziej, niż rodzimej marchewce
> czy kalaforom, co je często z chłodni kupuję.
O ile mnie pamięć nie myli, kiedyś tutaj propagowałam biedronowe
ośmiornice, też je kupowałam. Ciekawe, czy wciąz są, dawno nie byląm w
Biedzie. Mrożenie ma sens, bo stają się miękkie. Normalnie złowioną
ośmiornicę rybak, czy ktoś tłucze o kamienie, by nie była gumowata,
głębokie mrożenie spełnia dokładnie tę rolę kruszenia mięsa. Jeśli nie
jest zamrożona i nie wytłuczona, trzeba w domu mordować się z nią i z
tłuczkiem do kotletów.
> W Polsce stosunek do owoców morza przeważa taki, że wprawdzie to
> jest paskustwo, ale zjeść wypada. Bo drogie. A ja wole ośmiornicę
> z Biedronki, niż krakowskie festiwalowe krewetki. A nade wszystko
> polecieć wolę. Albo pojechać. Bo to nie tylko o owoce chodzi. I nie
> tylko o morze.
Oczywiście, popieram ten pkt widzenia, a co za tym idzie, siedzenia. I
jeśli czasem gdzieś ruszam w tan, to nie po to, by się najeść do
rozpuku, choć i jedzenie z piciem jest w pakiecie przyjemności. Wiele
razy podczas jakichś akcji lidlowych kupowałam coś znajomego mi z innych
okoliczności, by przypomnieć tamte smaki, nie było to takie samo.
Aproposik, to krewety szare w Lidlu teraz stoją 43 zl/kg.
Przy okazji - niedawno poznałam inny sposób na krewetki. Początkowo
prażymy na suchej patelni z ząbkami czosnku, dopiero po chwili dodajemy
wino, masło i dodatki, robiłam je zawsze na oliwie, z dodatkiem odrobiny
masła na końcu. Smaczne, ale wolę na oliwie.
Ewo, dzisiaj postaram się o krówki :)
--
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2015-04-21 11:31:33
Temat: Re: zaproszenie na wyżerkęDnia Mon, 20 Apr 2015 21:34:33 +0200, Qrczak napisał(a):
> Po menu wnoszę, że wymiana może dotyczyć nie koni, a koników, w dodatku
> jakichś takich morskich.
Morskie są pod ścisłą ochroną jakoś takoś.
--
XL
Kłamstwom cmentarnych hien z TVN powiedz NIE!
http://wpolityce.pl/smolensk/241048-rozwalic-prawde-
w-drobny-mak-kolejna-smolenska-wrzutka-tym-razem-wie
cej-niz-szpetna-po-prostu-haniebna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2015-04-21 12:02:20
Temat: Re: zaproszenie na wyżerkęPani Basia napisała:
>> Nie tak dawno karierę w mediach zrobiło "jedzenie ośmiorniczek".
>> [...]
>
> Jakoś ominęło mnie to igrzysko, ale i tutaj od czasu do czasu mamy
> takie zabawy i wygłaszane z pełną powagą mondrości wobec "snobów",
> co to zamiast swojskiego boczku wolą coś innego.
Co ciekawe, tutejsze "jedzenie boczku" może być zupełnie symetrycznie
odbierane jako taki sam przejaw snobizmu. Przeważnie okazuje się, że
nie wystarczy tak po prostu iść do sklepu, kupić i zjeść. Odpowiednią
swojskość gwarantuje dopiero boczek zdobyty kanałami znanymi tylko
wybranym, albo wręcz wyhodowany we własnym ogródku. Wszystko to jest
operacją logistyczną porównywalną do zakupu krakowskich krewetek.
>> Ja ostatnio kupiiłem ośmiornicę w Biedronce. Ośmiornicę, nie
>> ośmiorniczkę. Dorodną i urodziwą. Ze 25 złotych kosztowała. Ważyła
>> gdzieś kilogram. To jest właściwa cena. Zaznaczam, że ośmiornica
>> była smaczna, niczego jej nie brakowało. Choć morożona była. Głęboko.
>> Nie widze żadnych powodów, by jej to mrożenie mogło w czymś
>> zaszkodzić. W każdym razie nie bardziej, niż rodzimej marchewce
>> czy kalaforom, co je często z chłodni kupuję.
>
> O ile mnie pamięć nie myli, kiedyś tutaj propagowałam biedronowe
> ośmiornice, też je kupowałam. Ciekawe, czy wciąz są, dawno nie byląm
> w Biedzie. Mrożenie ma sens, bo stają się miękkie. Normalnie złowioną
> ośmiornicę rybak, czy ktoś tłucze o kamienie, by nie była gumowata,
> głębokie mrożenie spełnia dokładnie tę rolę kruszenia mięsa. Jeśli
> nie jest zamrożona i nie wytłuczona, trzeba w domu mordować się z nią
> i z tłuczkiem do kotletów.
Mnie pamięć na pewno nie myli, że cenną inforamcję zapamiętałem i pod
jej wpływem zaglądałem do owadziej lodówy. Były przed Bożym Narodzeniem,
pojawiły się też przed Wielkanocą.
>> W Polsce stosunek do owoców morza przeważa taki, że wprawdzie to
>> jest paskustwo, ale zjeść wypada. Bo drogie. A ja wole ośmiornicę
>> z Biedronki, niż krakowskie festiwalowe krewetki. A nade wszystko
>> polecieć wolę. Albo pojechać. Bo to nie tylko o owoce chodzi.
>> I nie tylko o morze.
>
> Oczywiście, popieram ten pkt widzenia, a co za tym idzie, siedzenia.
> I jeśli czasem gdzieś ruszam w tan, to nie po to, by się najeść do
> rozpuku, choć i jedzenie z piciem jest w pakiecie przyjemności. Wiele
> razy podczas jakichś akcji lidlowych kupowałam coś znajomego mi z innych
> okoliczności, by przypomnieć tamte smaki, nie było to takie samo.
Z całą świadomością nietosamości, rad bym powitać takie produkty nie
tylko w czasie "akcji", ale też w tzw. "ciągłej sprzedaży". Ośmiornice
chociażby. Nie jest to, jak może niektórym się wydaje, jakieś wykwintne
danie, a cena za kilogram (ok. 25 zł) jest akuratnia. Mógłbym spożywać
na obiad przemiennie np. z kotletem schabowym czy innym zasiedziałym
w Polsce daniem.
> Aproposik, to krewety szare w Lidlu teraz stoją 43 zl/kg.
...co według podanego tu przelicznika oznacza 2,70 zł za sztukę.
--
Jarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2015-04-21 12:13:29
Temat: Re: zaproszenie na wyżerkęPan Pszemol napisał:
>>>> Bo drogie. A ja wole ośmiornicę z Biedronki, niż krakowskie
>>>> festiwalowe krewetki.
>>> A wolisz w sensie smakowym czy cenowym?
>> Nie do końca potrafię te dwie rzeczy od siebie oddzielić.
>
> To fascynujące, bo krewetki dla mnie mają oryginalny smak, można
> je wyczuć łatwo nawet gdy są tylko dodatkiem do potrawy, tymczasem
> ośmiornica wydaje się bezsmakowym kawałkiem jakiejś gumy... :-)
>
> Jak przyrządzasz swoją ośmiornicę że Ci smakuje?
Przyrządziłem ją na wiejski sposób. Najpierw ugotowana przez 10-15
minut. To ma większe znaczenie gdy dopiero co złowiona, ale przy
mrożonej też się przydaje. Potem obsmażona nieco z czosnkiem i cebulą.
Następnie obsypana ziemniakami pokrojonymi w plastry, wśród których
trochę marchewki, pomidorów i papryki. Mogą być w tym zioła, może być
koper czy koperek. I jeszcze trochę skropione oliwą. Można też podlać
białym winem. Wszystko to w naczyniu z przykrywką idzie do piekarnika
(jeśli nie ma się peki i żaru do jej obsypania). Ośmiornica w całości,
nie trzeba jej kroić. Po takiej obróbce trwającej z godzinę, zwierz
nie jest gumowaty, da się go kroić łyżką przy nakładaniu. A smak ma
taki jak trzeba.
>> Krewetki, te duże szare, co je trzeba takimi kombinerkami
>> rozdłubywać, lubię. Może nie aż tak, by się nimi zażerać bez
>> opamiętania, ale lubię. To zresztą dość męcząca czynność.
>
> Kupujesz takie całe, z głowami?
> Smakosze cenią sobie głównie właśnie głowy...
> A mnie jakoś odrzuca jak widzę Chinczyka wysysającego namiętnie
> wszystkie soki z takiej upieczonej na patelni krewetki...
Nie kupuję. Czasem zjem gdzieś świeżo złowione. Od czasu do czasu
kupię mrożone, duże lub małe -- odkąd są w sklepach po normalnych
cenach. I odkąd po prostu zawsze są.
Kuchna chińska dobra, ale przypomnę, że powiedzenie, że zjedzą tam
wszystko, co ma cztery nogi z wyjątkiem stołu, wzięło się z potrzeby
wyżywienia ogromnej rzeszy ludzi tym, co było na miejscu. A ja tu po
raz wtóry podrażnię niektórych informacją, że mnie się w dzieciństwia
zdarzyło zaliczyć mega-wyżerki rakowe. Z raka zjada się tylko tzw.
szyjkę (odwłok) i szczypce, ale na jednego biesiadnika tych skorupiaków
mogło przypadać naprawdę dużo.
>> Na lubienie może też wpływaa świadomość, że ja je tutaj sobie
>> tak od niechenia przypadkiem i przechodząc mimo, a tam gdzieś
>> daleko w Krakowie przestępują z nogi na nogę czekając czwartku
>> i płacą za każde takie straszydło po 12 złotych.
>
> A gdzie jest to Twoje "tutaj"?
Było to "tutaj" wzięte retorycznie, które można odnieść do każdego
miejsca, gdzie zjawiskiem normalnym sa krewetki, ośmiornice, oliwki,
figi itp. Ale tak samo ma się ono w stosunku do na przykład pieczywa,
grzybów, kiszonych ogórków czy nawet boczku. A stoi ono w opozycji
(też retorycznej) do sytuacji, w której człek rajcuje sie tym, że mu
coś specjalnie prywieźli. Któryś cysorz sobie raz wymyślił, że dobrze
będzie ustawić szereg niewolników, od Alp aż do jego pałacu. Żeby mu
tak bryły lodu doastarczali, przerzucając z rąk do rąk. Nie wiem jak
to się skończyło, ale pomysł z lekka głupawy. Dzisiaj wszystko można
transpotrować szybko i tanio, byle tylko zebrać masę krytyczną
odbiorców. Wydaje mi się to nawet bardziej klawe od C.K. Pomysłów.
--
Jarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2015-04-21 13:59:43
Temat: Re: zaproszenie na wyżerkę"Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> wrote in message
news:slrnmjc81d.71r.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
> Co ciekawe, tutejsze "jedzenie boczku" może być zupełnie symetrycznie
> odbierane jako taki sam przejaw snobizmu. Przeważnie okazuje się, że
> nie wystarczy tak po prostu iść do sklepu, kupić i zjeść. Odpowiednią
> swojskość gwarantuje dopiero boczek zdobyty kanałami znanymi tylko
> wybranym, albo wręcz wyhodowany we własnym ogródku. Wszystko to jest
> operacją logistyczną porównywalną do zakupu krakowskich krewetek.
Czy to snobizm? Czy może jakaś paranoja z jedzeniem "zdrowo"?
I wtedy sklepowe jest "be" a od baby z targu jest "cacy"?
>> Aproposik, to krewety szare w Lidlu teraz stoją 43 zl/kg.
>
> ...co według podanego tu przelicznika oznacza 2,70 zł za sztukę.
To muszą być jakieś ogromne, "count 7"? 15 sztuk w kilo?
Tu podają różne rozmiary oznaczone liczbą krewetek na funt wagi (45dag).
http://www.certi-fresh.com/pdf/poster06_12_04cfo.pdf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |