Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.nask.pl!news.nask.org.pl!newsfe
ed.tpinternet.pl!nemesis.news.tpi.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-m
ail
From: Marta Góra <m...@m...pl>
Newsgroups: pl.rec.ogrody
Subject: Re: zaśmiecanie przez drzewa sąsiada
Date: Sat, 4 Mar 2006 15:35:44 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 60
Message-ID: <13o0z6gdxijw0$.f1b7mb0yks7r.dlg@40tude.net>
References: <5...@n...onet.pl>
<duc261$efs$1@nemesis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: 213.25.22.173
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1141483040 232 213.25.22.173 (4 Mar 2006 14:37:20 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 4 Mar 2006 14:37:20 +0000 (UTC)
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.ogrody:182047
Ukryj nagłówki
Dnia Sat, 4 Mar 2006 13:45:03 +0100, piotrh napisał(a):
>> Witam
>> Za płotem po sąsiada stronie wyrosły trzy akacje (samosiejki),od lat
> prosze go
>> aby przyciął gałęzie przerastające na moją stronę - niestety
> głuchy.Może ktoś z
>> szanownych grupowiczów odpowiedni akt prawny podpowie?
>> Dzięki i pozdrawiam.
>>
> Po Twojej stronie tnij równo z płotem .
> Inna rzecz korzenie i cień ...
Oj chyba się mylisz. Tę sprawę akurat dokładnie reguluje KC
Art. 150. Właściciel gruntu może obciąć i zachować dla siebie korzenie
przechodzące z sąsiedniego gruntu. To samo dotyczy gałęzi i owoców
zwieszających się z sąsiedniego gruntu; jednakże w wypadku takim właściciel
powinien uprzednio wyznaczyć sąsiadowi odpowiedni termin do ich usunięcia.
Tyle prawo.
Przerabiałam już ten temat jakiś czas temu z powodu drzew sąsiada, które
posadził wzdłuż całej mojej działki. Na początku oczywiście się wściekałam
niemiłosiernie, bo między innymi z tego jego lasu przychodzą do mnie sarny
na wypas, po prostu maja się gdzie schronić. Na dodatek te drzewa to olsza,
która płytko się korzeni i wysysa wszystko na kilka metrów. Facet był
chamski, łaził po mojej działce (niby zgdonie z prawem w sumie), ale
okropnie przy tym śmiecił. Liście to raz, patyki dwa, trzy to inne badziwie
które wyrzuca tam połowa wsi. Raz to były resztki po kłusownikach w
foliowej torbie - autetycznie. Nie chciałam drzeć z nim kotów, po prostu
zakopałam.
Kolega prawnik powiedział, że nie ma nic gorszego niż droga na konflikt bo
takie sprawy ciągną się latami, do tego bywają kosztowne i żeby spróbować
załatwić wszystko polubownie. Zadanie było trudne bo gość jest skłócony ze
wszystkimi wokół. Ale zaczęłam systematycznie. Zwróciłam mu ze dwa razy
uwagę, żeby przyciął gałęzie. Nie bardzo poskutkowało. Troszkę pomógł mi
geodeta, który akurat coś tam mierzył i zwyczajnie zwrócił mu uwagę,
mimochodem zapytałam jak to jest z tymi gałęziami:) Facet obiecał, że
przytnie. Oczywiście nie pomogło. To napisałam ładny list, że proszę w
terminie do 2 tygodni bo w innym wypadku będę zmuszona zamówić
specjalistyczną firmę i obciązyć go kosztami. Podałam mu cenę 200 zł netto
za godzinę pracy zwyżki:) Plus koszty dojazdu:) Oczywiście powołałam sie na
odpowiedni pargraf KC.
Po dwóch dniach wszystkie gałęzie były pięknie przycięte, korzenie
systematycznie sama załatwiam mu szpadlem.
Teraz jest moim najlepszym sąsiadem i nawet dzień dobry mówi.
Dalej mam ten cholerny las od południa na długiej i wąskiej działce, ale
nie chcę wojny. Chociaż to ja powinam się czuć jak tambylec, bo tam
mieszkali moi pradziadkowie a to bydle napłynęło 30 lat temu;)
I jest jeszcze taki mglisty paragraf KC o uniemożliwianiu korzystania z
własności. Trzeba by poszukać. Oraz standartowo ten o zasadach współżycia
społecznego.
Pozdrawiam,
Marta
--
http://tabaza.sapijaszko.net/
|