« poprzedni wątek | następny wątek » |
271. Data: 2004-11-17 17:47:43
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?
Użytkownik "Andrzej Garapich" <garapich malpa isez kropka pan kropka krakow
kropka pl a t...@t...zmyłka> napisał w wiadomości
> Gdzie gwarancja, że samotny rodzic będzie dobrym rodzicem?
A dlaczego samotnym?
> A rodzice samotni, albo prowadzący nowe rodziny tych relacji
> nie zaburzają? Nie wiem, pytam się po prostu?
Nie zaburzaja.
Magda
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
272. Data: 2004-11-17 17:50:09
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?
Użytkownik "Andrzej Garapich" <garapich malpa isez kropka pan kropka krakow
A co w sytuacji kiedy dzieci mają kilka czy
> kilkanaście lat, doświadczenia z normalnym domem, przekonanie,
> że rodzice się kochają itd. też uznasz, że nie ma niczego złego
> w rozwaleniu tego w diabły?
W normalnym domu?Tzn takim gdzie rodzice udaje ze sie kochaja? ;-)
Magda
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
273. Data: 2004-11-17 18:03:38
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?
Użytkownik "Andrzej Garapich" <garapich malpa isez kropka pan kropka krakow
> Ok. To sytuacja idealna. Ale cos sie psuje, okazuje
> sie, ze nie kochamy osoby, z ktora splodzilismy dziecko.
> Dziecko i tak sie o tym dowie (w idealna gre nie wierze).
> No i co natenczas? Czy lepiej pozbawiac go takze
> "pozorow" domu? Uwazam, ze lepiej, zeby te pozory
> mialo. Drobnomieszczanstwo? Moze......
Ja nie umiem stwarzac pozorow.I nie bede robic z siebie meczennicy.Jest mi z
kims zle,czuje sie nieszczesliwa,dziecko patrzy na zgorzniala matke,wiec nie
ma innego wyjscia,potrzeba zmiany.
> Tak. A co kiedy ów samotny rodzic staje się zgorzkniały,
> kłotliwy i ofiarą losu? Gdzie jest napisane, że większośc
> będzie taka jak w twoim modelu?
Co sie uczepiles samotnego rodzica.Nie dopuszczasz do wiadomosci modeluu
rodziny np matka,dziecko i ojczym?
> Eulalka, sorry że powiem coś osobistego, ale inaczej
> nie mogę: To, że Ty masz wspaniałego TŻ-ta, który jest
> świetnym ojczymem nie swoich dzieci nie oznacza, że zawsze
> tak jest.
No to jest nas dwie.
Magda
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
274. Data: 2004-11-17 18:04:43
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?
Użytkownik "idiom" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cnfo0v$7ei$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Ja jestem z domu, gdzie rodzice zostali ze sobą (dla dobra dzieci).
A ja jestem z domu, w ktorym ja i brat prosilismy mame aby zostawila ojca,bo
mielismy go dosyc.
Magda
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
275. Data: 2004-11-17 18:56:25
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?Andrzej Garapich wrote:
>>>A niby dlaczego??? Uwazasz, ze milosc do dziecka nie jest
>>>wystarczajacym powodem, zeby byc dobrym rodzicem?
>>Rodzicem dla dziecka oczywiście. Ale czy dobrym mężem dla matki dziecka?
>> IMO nie musi być mężem, żeby być dobrym rodzicem; a z drugiej strony
>>uważam, że lepszy brak męża, niż mąż byle jaki.
> OK. A czy uważasz również, że lepszy brak ojca niż ojciec
> bylejaki? Bo dla mnie to nie takie oczywiste.
Zdecydowanie lepszy jest w takim wypadku brak ojca. I dla mnie to jest
oczywiste, bo ja ojca miałam byle jakiego. Naprawdę wiem co mówię --
lepiej nie mieć ojca wcale, niż mieć ojca, który się Tobą kompletnie nie
interesuje, nie wie, ile masz lat i wszyscy są dla niego ważni, tylko
nie Ty. Łatwiej jest się pogodzić z brakiem rodzica, niż z brakiem
miłości ze strony rodzica.
>>>A serio: ośmielam się twierdzić, że część kobiet
>>>(fakt, niedoreprezentowanych na psr) chetnie zgodzilaby
>>>sie na taki uklad. Ale ja sie nie znam na kobietach.
>>Ja nie zgodziłabym się ani jako kobieta, ani jako dziecko (gdyby ktoś
>>pytał dziecka i gdyby było już na tyle wygadane, żeby coś powiedzieć).
> Ktos Cie pytał kiedyś? Mnie nigdy.
Nie pytał wtedy, ale teraz mogę odpowiedzieć. (Wtedy bym nie
odpowiedziała, o wielu moich uczuciach i odczuciach dowiaduję się
dopiero teraz, po latach; i pewnie jeszcze przez lata będę nagle coś
sobie uświadamiać i może za kilka lat dodam coś jeszcze do podobnej
rozmowy.) Gdzieś w środku siedzi we mnie dziecko, które nigdy nie
zrozumie, dlaczego Mama tak długo zwlekała ze skończeniem koszmarnego
nieporozumienia, jakim było jej małżeństwo. I cicha pretensja, że ja
musiałam to nieporozumienie oglądać; że zamiast się rozstać i oszczędzić
sobie i mi tego wszystkiego, oni trwali w małżeństwie "bo tak wypadało".
>>Jako kobieta nie, bo uważam, że machnięte przypadkiem dziecko to
>>zdecydowanie za mało to zbudowania związku i skoro facet mnie nie chce i
>>ma być ze mną tylko dlatego, ze "tak wypada", to niech idzie w diabły.
> Co to tego, co sądzisz jako kobieta, to masz pewnie pełną rację.
> Masz szansę na poszukiwanie nowego TŻ. Jeśli to jest tylko to
> "machnięte dziecko", to też nigdy się nie dowie, co łączyło
> ich rodziców. A co w sytuacji kiedy dzieci mają kilka czy
> kilkanaście lat, doświadczenia z normalnym domem, przekonanie,
> że rodzice się kochają itd. też uznasz, że nie ma niczego złego
> w rozwaleniu tego w diabły?
Tak. Andrzeju -- ja to wszystko przeżyłam z strony dziecka i dlatego
twierdzę, ze tak jest lepiej. Pozwól, że daruję sobie wywlekanie
szczegółów na forum i przyjmij, że doświadczyłam tego, o czym tu sobie
piszemy.
>>Jako dziecko nie chciałabym żyć ze świadomością, że rodzice mieli szanse
>>na szczęśliwe życie z wziązkach, w których kochaliby i byliby kochani, a
>>wybrali pusty związek dla "mojego dobra".
> Ooooo nie. Płodzenie dzieci jednak do czegoś zobowiązuje. Jeśli mieli
> na tyle dojrzałości, żeby płodzić dzieci,
Do płodzenia dzieci nie trzeba dojrzałości innej, niż płciowa. Niestety.
I niestety dojrzałość to nie jest coś, co można nabyć od ręki, bo akurat
się tego potrzebuje. =|
> powinni jakoś tego
> konsekwencję ponieść. Dlaczefgo to ja mam ponosić konsekwencje
> niefrasobliwości swoich rodziców?
Bo w takiej sytuacji dziecko tak czy siak te konsekwencje poniesie,
niezależnie od tego, czy ojciec zostanie z matką, czy wróci do żony.
Życie nie zawsze i nie z każdym gra fair.
>>Hmm... Rozważamy sytuację, gdzie mężczyzna kocha swoją żonę i to z nią
>>chce być, do kochanki czuł chwilowe pożadanie. Na pewno jest jakieś tam
>>prawdopodonieństwo, że jeśli zostawi żonę i ożeni się z kochanką to
>>wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie -- ale jakie jest to
>>prawdopodobieństwo?
> Pytanie, czy ma dzieci z żoną? To jest kluczowa kwestia w tym
> wypadku.
IMO to nie ma znaczenia. Znaczenie ma to, czy kocha matkę dziecka
(którą? -- żonę czy kochankę, jeśli z obiema ma dziecko) i czy chce z
nią budować związek, czy nie. Zresztą -- załóżmy, że ma dziecko z jedną
i z drugą -- co wtedy? Jak nie wybierze, tak dla któreś dziecko zostaje
bez ojca w domu, bo chyba nie będzie mieszkał tydzień z jedną, tydzień z
drugą. Ważne jest teraz jak ułoży relacje ze swoimi dziećmi -- z tym, z
którym mieszka, i z tym, które zostanie przy tej drugiej. Bo żeby być
dobrym ojcem, zabierać do kina, pomagać przy lekcjach i chodzić na
wywiadówki wcale nie musi mieszkać z matką dziecka -- to, jak się
wywiąże ze swoich obowiązków zależy wyłącznie od jego dobrej woli.
>>>Tyle że w takich sytuacjach nikt sie dziecka nie pyta o zdanie.
>>>Tu jest problem...
>>Nie zawsze można zapytać.
> No więc można spytać takich, którzy już dziećmi nie są, ale
> jakimś cudem wiedzą, co takie dziecko chciałoby powiedzieć.
No właśnie nie wiem, czy to dziecko mogłoby cokolwiek powiedzieć. Chyba
jedynie dorosły może powiedzieć, jak takie doświadczenie się na nim
odcisnęło. I pewnie ci, którzy zostali porzuceni będą mieli swoją
wersję, a ci, których rodzice zostali razem będą mieli swoją. I wcale
mnie nie zdziwi, jeśli te wersje będą skrajnie różne.
Pozdrawiam,
Karola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
276. Data: 2004-11-17 19:05:54
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?Andrzej Garapich wrote:
>>>A niby dlaczego??? Uwazasz, ze milosc do dziecka nie jest
>>>wystarczajacym powodem, zeby byc dobrym rodzicem?
>>
>>A wystarczajacym, zeby byc dobrym partnerem?
>
> Gdzie gwarancja, że samotny rodzic będzie dobrym rodzicem?
Leży tuż obok gwarancji, że jeśli drugi rodzic zostanie, to razem
stworzą parę rodziców, jakich każde dziecko chciałoby mieć.
> Partnerem nie będzie żądnym, w każdym z tych wariantów.
> Rodzicem może będzie dobrym, może złym - nie wiesz tego.
> Czy to, jakim będzie rodzicem ma zależeć od tego, w jakim
> typie związku siedzi?
That's it! Nie ma zależności. A skoro nie ma zależności, to nie powinno
mieć znaczenia, czy ojciec dziecka zostanie z jego matką, czy nie. Bo są
cztery warianty:
-- zostanie i będzie dobrym ojcem;
-- zostanie i będzie złym ojcem;
-- odejdzie i będzie dobrym ojcem;
-- odejdzie i będzie złym ojcem.
Z powyższego wynika, że to, czy będzie dobrym czy złym ojcem nie zależy
od tego, czy zostanie.
Pozdrawiam,
Karola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
277. Data: 2004-11-17 20:44:07
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?> Użytkownik Andrzej Garapich napisał:
>
> > My się przyjaznimy z mamą "tej drugiej"... Cudowna dziewczyna,
> > nikt nie zrozumie, co ona przeżywa.
>
> Własnie :(
>
> Eulalka
Ja własnie dziś rozmawiałam z mamą dziewczyny i udało mi się,że namówiła córkę
na spotkanie Nas wszystkich.Mam nadzieje ,że na własne oczy zobaczy ,że niemam
do niej żalu i jest jak jest i niczego juz się nie cofnie.Ona jeszcze jest
młoda i moze z tąd to jej niezdecydowanie w sprawie kontaktów dziecka z ojcem
i nami,czyli mną i naszą córką.
Kaja
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
278. Data: 2004-11-17 20:55:31
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?> Wed, 17 Nov 2004 14:30:00 +0100, "idiom" <i...@w...pl> pisze:
>
> >
> >Zgadzam się z Tobą Andrzeju, że nie należy uważać, że dzieci z prawego łoża
> >w takim układzie mogą być szczęśliwe (w odróżnieniu od dzieci z lewego),
>
> Dzieki
>
> >zauważ, że biorąc pod uwagę jakie info miała Eulalka pisząc tamten post,
> >mogła nie przypuszczać, że są jeszcze jakieś inne dzieci, poza tym
> >nieślubnym (sama odniosłam wówczas takie wrażenie, bo w poście Kai nie ma
> >ani słowa o tym, że mąż wrócił do rodziny, tylko do niej)
>
> Właściciwe masz rację. Nie wiemy czy Kaja ma jakieś dzieci ze swoim
> mężem.
Mamy córkę i mąż bardzo ją kocha......a co do powrotu ,to wrócił do Nas
Kaja
Milcząco założyłem, że tak. Gdyby się okazało, że nie, to jego
> postępowanie wydaje mi się jeszcze dziwniejsze... Chyba bardziej
> "wypada" (sorry, nie znam lepszego słowa) być przy kobiecie z
> dzieckiem. Tak mi sie wydaje.
>
>
> pozdrawiam serdecznie
> Andrzej Garapich
>
> --
> Kto w młodości był socjalistą
> ten na starość będzie świnią
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
279. Data: 2004-11-17 21:04:17
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?Użytkownik "Andrzej Garapich" <garapich malpa isez kropka pan kropka krakow
kropka pl a t...@t...zmyłka> napisał w wiadomości
news:8pump05dml2aniior1fritvsvflue8e6kr@4ax.com...
> Wed, 17 Nov 2004 15:27:59 +0100, "agi ( fghfgh )"
> <a...@p...onet.pl> pisze:
>
> Gdzie gwarancja, że samotny rodzic będzie dobrym rodzicem?
A gdzie gwarancja, że tkwiący w chorym związku z matką/ojcem dziecka, będzie
dobrym rodziem???
> Partnerem nie będzie żądnym, w każdym z tych wariantów.
> Rodzicem może będzie dobrym, może złym - nie wiesz tego.
> Czy to, jakim będzie rodzicem ma zależeć od tego, w jakim
> typie związku siedzi?
Na pewno tkwiąc w chorym związku nie ułatwia sobie zadania. Duża część
energii idzie na to udawanie.
Pomysł tkwienia w związku "dla dobra dziecka" jest od początku do końca
pomyłką. Pochodzę z takiej rodziny i mam wielki żal do rodziców
(mimo, że kiedyś myślałam, że powinni być razem, bo mają nas - dzieci), że
jednak się nie rozeszli. Sporo pracy nad sobą mi przez tą decyzję
zafundowali.
--
Pozdrawiam
Ania >:-)<-<
gg 1355764
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
280. Data: 2004-11-17 22:59:05
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?On Wed, 17 Nov 2004 18:39:30 +0100, Mrówka <m...@b...pl>
wrote:
>
>Co za brednie.Ja sie rozwiodlam wlasnie m.in. na dziecko,chcialam jemu
>oszczedzic scen na jakie patrzylo codziennie,a wiedzialam ze nie bedzie
>lepiej raczej gorzej.Po co mialam meczyc dziecko i siebie?
Witaj Mrówka
Zwykle się zgadzalismy na tej liście. Jeśli nie - nie musieliśmy pisać
takich obraźliwych postów. To, że masz inne zdanie niż moje nie
oznacza, że moje jest od razu bredniami. Ty bazujesz na swoich
doświadczeniach i masz prawo do uogólnień. Pozwól i mnie mieć
takie prawo.
Z tego, jak i pozostałych twoich dzisiejszych wieczornych maili,
które są odpowiedzią na moje, biją strasznie negatywne emocje.
Nie mam ochoty się kłocić, polemizować do upadłego i czepiac
się detali. Nie mam ochoty dyskutować z Tobą na TE tematy
w TAKI sposób. Nie wiem, czy masz zwyczaj czytania odpowiedzi
na swoje posty. Wybacz, jeśli to będzie uciązliwe, ale pozwolę sobie
wkleić niniejszy akapit pod kilka twoich wypowiedzi, na wypadek,
gdybyś nie przeczytała innych.
pozdrawiam serdecznie,
Andrzej Garapich
--
Kto w młodości był socjalistą
ten na starość będzie świnią
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |