« poprzedni wątek | następny wątek » |
61. Data: 2001-02-08 18:35:36
Temat: Re: zdrada ...zdradaUżytkownik Joanna <r...@p...onet.pl> w wiadomooci do grup dyskusyjnych
napisał:B6A6451A.19C3%r...@p...onet.pl...
> Przyznam, ze juz nie pamietam, ale moze Ty Diana(albo ktos inny)
orientujesz
> sie na biezaco - czy monogamia w tychze gatunkach jest uwarunkowana czasem
> wychowania potomstwa, a wiec pelnieniem rol nazwijmy je spolecznych?
Owszem. Wiaze sie to z duzym wysilkiem, jaki musza wlozyc oboje rodzice w
opieke nad potomstwem. Natomiast u wielu gatunkow zwiazki monogamiczne
trwaja nawet po okresie niezbednym do wychowania pisklat. W tym sensie homo
sapiens pozostaje jeszcze kawalek w tyle. ;)
Pozdrawiam,
Diana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
62. Data: 2001-02-09 01:54:16
Temat: Re: zdrada ...zdradaDziendoberek
Wszyscy (no, prawie wszyscy) traktujecie zdrade jak koniec swiata.
A ja uwazam, ze po ochlonieciu z doznanego szoku na wiesc o zdradzie
ukochanego, po glebszych przemysleniach, mozna sie dopatrzec wielu jej
dobrych stron! Moze podam kilka przykladow:
1) Jezeli zdradzilismy badz zostalismy zdradzeni (albo i jedno i drugie), a
jednak ciagle jestesmy razem, oznacza to, ze jednak dla siebie znaczymy
wiecej niz tamta mniej lub bardziej przelotna znajomosc.
2) Jezeli SZCZERZE rozmawiamy o tym co zaszlo (a jezeli nie rozmawiamy,
ukrywamy to, to dla mnie to = ze NIC NAS NIE LACZY), jakie sa tego przyczyny
(bo nic nie dzieje sie bez przyczyny), mozemy lepiej sie poznac, zblizyc sie
do siebie. Naprawde!!! I tu moja rada: jezeli zostaliscie zdradzeni,
wykrzyczcie to, ulzyjcie sobie, wyrazcie w dowolny sposob to partnerowi,
nawet bardzo agresywny jesli to Wam pomoze. Ale gdy juz ochloniecie,
ROZMAWIAJCIE o tym na spokojnie, probujcie partnera ZROZUMIEC, nie atakujac
go bron Boze, bo to tylko oddali Was od siebie. Sprobujcie zrozumiec jego
motywacje, dlaczego to zrobil, moze w Waszym zwiazku czegos brakowalo?. Jest
wazne, czy zdarzylo mu sie to raz, czy zdarza sie nagminnie oraz czy to on
sprowokowal sytuacje czy ta druga strona. To wszystko trzeba przedyskutowac.
3) W tym punkcie bede troche teoretyzowac, wiec bardzo mozliwe ze nie mam
racji. Uwazam ze zdrada moze byc niezla nauczka na przyszlosc. Wydaje mi
sie, ze wiekszosc ludzi, ktorzy zdradzili, zaluje tego. To znaczy (z tego,
co mi sie wydaje i z tego co wiem od innych) - w trakcie zdradzania jest
fajnie, ale pozniej ma sie uczucie niesmaku i bycia-nie-w-porzadku. W kazdym
razie (zakladajac, ze zdradzamy z kims kto jest nam raczej obojetny) - po
fakcie, juz na trzezwo myslimy sobie - przeciez z moja ukochana jest duzo
przyjemniej!!! Czysty seks to przeciez nic innego jak wyzycie sie (jak
zwierzatko), a seks z ukochana osoba - no, sami przyznacie, ze to cos
wiecej - to jest dawanie calego/calej siebie, dawanie i otrzymywanie MILOSCI
w pelnym tego slowa znaczeniu, a nie tylko organow plciowych. Co ja zreszta
bede rozwijac temat, sami wiecie... Ale wracajac do tematu - dochodzimy do
wniosku, ze z osoba ktora kochamy przezywamy jednak duzo wiecej i
stwierdzamy, ze w zwiazku z tym zdrada nie ma wiekszego sensu. No, chyba ze
zdradzamy z osoba do ktorej czujemy cos wiecej, ale to juz inna bajka.
4) Jezeli juz pogodziliscie sie ze zdrada i nadal trwacie w zwiazku, jezeli
WYBACZYLISCIE, to znaczy ze kochacie i jestescie dla siebie stworzeni. Bo
prawdziwa milosc wszystko wybacza. Takie doswiadczenie naprawde moze
umacniac. Uwierzcie mi!
Gosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
63. Data: 2001-02-09 07:41:02
Temat: Re: zdrada ...zdradaGosia napisał(a) w wiadomości: <95viao$39p$1@news.tpi.pl>...
>>Wszyscy (no, prawie wszyscy) traktujecie zdrade jak koniec swiata.
>A ja uwazam, ze po ochlonieciu z doznanego szoku na wiesc o zdradzie
>ukochanego, po glebszych przemysleniach, mozna sie dopatrzec wielu jej
>dobrych stron! Moze podam kilka przykladow:
I chyba sie z tym zgodzić musze.... Jednakże samo przeżycie jest baaardzo
nieprzyjemne... i nie zazdroszczę jego nikomu :)
>1) Jezeli zdradzilismy badz zostalismy zdradzeni (albo i jedno i drugie), a
>jednak ciagle jestesmy razem, oznacza to, ze jednak dla siebie znaczymy
>wiecej niz tamta mniej lub bardziej przelotna znajomosc.
Nie koniecznie - przyczyną tkwienia razem może być lęk jednej ze stron o
rozpad związku. Wiesz zdrada jest zawsze fatalnie ciężkim przeżyciem i
strona która kurczowo się trzyma związku mimo bycia zdradzonym może być np
uzależniona od niego, może bać się rozpadu itd.... może ale nie musi to
jedna z możliwych opinii..... nie myśl, ze jak ludzi po zdradzie tkwią razem
to wynika to li tylko z ich wielkiej miłości - hi hi hi miłość jednej ze
stron już nie jest taka wielka :)
>2) Jezeli SZCZERZE rozmawiamy o tym co zaszlo (a jezeli nie rozmawiamy,
>ukrywamy to, to dla mnie to = ze NIC NAS NIE LACZY), jakie sa tego
przyczyny
>(bo nic nie dzieje sie bez przyczyny), mozemy lepiej sie poznac, zblizyc
sie
>do siebie.
A te szczere rozmowy wczesniej.... nic nie zapowiadalo zdrady.... były te
rozmowy czy ich nie było .... skad pewnosc ze po zdradzie zaczniecie
szczerze rozmawiac ??
>ROZMAWIAJCIE o tym na spokojnie, probujcie partnera ZROZUMIEC, nie atakujac
>go bron Boze, bo to tylko oddali Was od siebie. Sprobujcie zrozumiec jego
>motywacje, dlaczego to zrobil, moze w Waszym zwiazku czegos brakowalo?.
Jest
>wazne, czy zdarzylo mu sie to raz, czy zdarza sie nagminnie oraz czy to on
>sprowokowal sytuacje czy ta druga strona. To wszystko trzeba
przedyskutowac.
To jest bardzo wazne i fakt trzeba to przedyskutowac.... nie jest to
łatwe.... i tu proponuje osobe trzecią najlepiej psychologa, terapeute
rodzinnego.. wiesz mowiac w 4 oczy sami sobie nie odkrycjecie sie do
konca... a trzecia osoba zauwazy czasem subtelne oznaki swiadczace np o
ukrywanych emocjach.... oczekiwaniach itd.. itp...
>Uwazam ze zdrada moze byc niezla nauczka na przyszlosc. Wydaje mi
>sie, ze wiekszosc ludzi, ktorzy zdradzili, zaluje tego.
Dokladnie zgadzam sie z tym....
>To znaczy (z tego,
>co mi sie wydaje i z tego co wiem od innych) - w trakcie zdradzania jest
>fajnie, ale pozniej ma sie uczucie niesmaku i bycia-nie-w-porzadku.
Oczywiscie zawsze takie uczucie bedzie mniej lub bardziej swiadome, ale
bedzie :)))
>4) Jezeli juz pogodziliscie sie ze zdrada i nadal trwacie w zwiazku, jezeli
>WYBACZYLISCIE, to znaczy ze kochacie i jestescie dla siebie stworzeni. Bo
>prawdziwa milosc wszystko wybacza. Takie doswiadczenie naprawde moze
A moje zdanie jest inne... owszem trwanie w zwiazku moze wynikac z milosci,
ale moze tez wynikac z neurotycznego przywiazania.... i onbawy przed
zerwaniem tego zwiazku... wiec mniej to na wzgledzie i nie uwazaj, ze jak
ludzie wybaczyli sobie zdrade to jest superowo.... i oni sie kochaja, wcale
tak byc nie musi :))
Pozdrwiam
Piotrek. M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
64. Data: 2001-02-09 20:09:49
Temat: Re: zdrada ...zdrada
Jednakże samo przeżycie jest baaardzo
> nieprzyjemne... i nie zazdroszczę jego nikomu :)
Ja tez oczywiscie nikomu tego nie zycze. To okropne, przewraca swiat do gory
nogami i otwiera zupelnie inny etap w zwiazku. Juz nigdy nie bedzie tak jak
przedtem. Chcialam wlasnie to wykazac, ze bedzie inaczej, ale niekoniecznie
gorzej. Wszystko ma przeciez swoje dobre i zle strony.
> A te szczere rozmowy wczesniej.... nic nie zapowiadalo zdrady.... były te
> rozmowy czy ich nie było .... skad pewnosc ze po zdradzie zaczniecie
> szczerze rozmawiac ??
Wczesniej moze nie bylo pretekstu do takich rozmow. Nie bylo problemu - nie
bylo powodu zeby o tym rozmawiac.
> To jest bardzo wazne i fakt trzeba to przedyskutowac.... nie jest to
> łatwe.... i tu proponuje osobe trzecią najlepiej psychologa, terapeute
> rodzinnego.. wiesz mowiac w 4 oczy sami sobie nie odkrycjecie sie do
> konca... a trzecia osoba zauwazy czasem subtelne oznaki swiadczace np o
> ukrywanych emocjach.... oczekiwaniach itd.. itp...
Mieszac w to psychologa, czy ja wiem...? Chociaz moze to i dobry pomysl...?
Ja akurat nie mam zbytnio zaufania do psychologow (moze nie trafilam po
prostu na psychologa z prawdziwego zdarzenia - fakt ze nieszczegolnie
szukalam - ale chcialabym bardzo znac prawdziwego psychologa).
> >4) Jezeli juz pogodziliscie sie ze zdrada i nadal trwacie w zwiazku,
jezeli
> >WYBACZYLISCIE, to znaczy ze kochacie i jestescie dla siebie stworzeni. >
>
> A moje zdanie jest inne... owszem trwanie w zwiazku moze wynikac z
milosci,
> ale moze tez wynikac z neurotycznego przywiazania.... i onbawy przed
> zerwaniem tego zwiazku... wiec mniej to na wzgledzie i nie uwazaj, ze jak
> ludzie wybaczyli sobie zdrade to jest superowo.... i oni sie kochaja,
wcale
> tak byc nie musi :))
Moze i masz racje, nie wiem. Tutaj moge tylko teoretyzowac.
Pozdro
Gosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
65. Data: 2001-02-11 15:21:10
Temat: Re: wychowanie dzieci - bylo Odp: zdrada ...zdradain article 95uip8$ied$...@s...man.lublin.pl, Marek at m...@p...wp.pl
wrote on 2/8/01 17:52:
>
> Użytkownik Joanna <r...@p...onet.pl> w wiadomooci do grup dyskusyjnych
> napisał:B6A8729D.1BFD%r...@p...onet.pl...
>> Jest taka rada/zasada w wychowanu dzieci: Czym wiecej wymagan, tym wiecej
>> milosci.
> Czy mozesz to rozwinac? Mianowicie, patrzac na to zdanie pod roznymi
> aspektami, mozna probowac doszukiwac sie roznych znaczen...
> Marek
Moge jedynie sprobowac napisac, jakie sa moje przemyslenia na ten temat,
albo raczej podejrzenia.
Na poczatku kazdej relacji jest chyba mniejsze lub wieksze zauroczenie. Na
podstawie roznych slow, gestow i calej tej masy subtelnych informacji, ktore
docieraja do nas o drugim czlowieku tworzymy sobie nasze o nim wyobrazenie.
Idealizujemy. W dodatku mamy jeszcze caly zasob prywatnych oczekiwan,
marzen, wyobrazen o partnerze idealnym, ktory projektujemy na partnera i
myslimy, ze da nam to wlasnie, czego szukalismy. O ile wszystko nie skonczy
sie wielkim bum i rozczarowaniem totalnym zaczynamy powoli oddzielac nasze
projekcje od partnera i widziec go takim, jakim jest - kaprysnym, czasami
niedojrzalym, czasami zlosliwym, albo slabym. Mozemy wtedy wpasc w pulapke
wymowek i zadan: "Myslalam/em, ze jestes inny/inna. Kiedys bylas zupelnie
inna" itd. Zaczyamy stawiac warunki - nie bede cie kochac, jezeli sie nie
zmienisz, jezeli czegos tam nie zrobisz. A przeciez ludzie nie tylko nie sa
idealni, ale tez caly czas sie zmieniaja - zmieniaja poglady, fryzury, styl,
poglady na zycie. Jezeli nie mozemy kochac ich takimi,jakimi sa, albo sie
stali, to problem jest nasz, a nie ich. Zwiazek de facto juz nie istnieje,
choc z roznych wzgledow moze jeszcze trwac - wiezy spoleczne, formalne,
wspolny majatek, wygoda, dzieci.
Jezeli jednak dalej te osobe kochamy, z calym bagazem jej wad, przypadlosci,
zlymi humorami i niedojrzaloscia, to moze nam zalezec, aby dojrzala, aby
byla swiadoma konsekwencji swych czynow. Wiec trzeba dawac bardzo duzo
milosci, szacunku, zrozumienia, wsparcia, zeby ta osoba mogla przekroczyc
jakies wewnetrzne i zewnetrzne uwarunkowania.
Chyba chodzilo mi o to, ze nie mozna wymagac na zasadzie: "zrob to i to, a
wtedy bede cie kochac", bo to rodzaj szantazu emocjonalnego". Mozna
powiedziec, ze kocham cie, jestes dla mnie wazny/wazna, ale pewne Twoje
zachowania, slowa rania mnie, sprawiaja mi przykrosc. Jezeli to sie nie
zmieni, moje uczucia moga z czasem sie zmienic, albo raczej nie bede mogl
dalej byc z Toba, bo strace milosc i szacunek do samego siebie.
Bardzo czesto spotyka sie zwiazki, w ktorych ma sie wrazenie, ze dwoje ludzi
tak naprawde sie po prostu nie lubi. Spelniaja nawzajem swoje potrzeby,
zapelniaja pustke, i non stop narzekaja na siebie. Mysla, ze cos jest nie
tak w partnerze, ze jest zbyt leniwy, albo glupi, albo brzydki, ze w
rzeczywistosci nie zasluguje na moja milosc. Powinien sie zmienic, bo wtedy
bede mogl/mogla go pokochac. A dlaczego on mialby realizowac nasze wymagania
i dopasowac sie do naszych projekcji. Skoro go nie kochamy, a nawet nie
lubimy?
Strasznie dlugie to wyszlo i mam wrazenie, ze troche nieposkladane. Tak
jednak wlasnie mysle, czuje i trudno mi to wyrazic jasniej.
Pozdrawiam,
Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
66. Data: 2001-02-11 15:46:32
Temat: Odp: wychowanie dzieci - bylo Odp: zdrada ...zdrada
Użytkownik Joanna <r...@p...onet.pl> w wiadomooci do grup dyskusyjnych
napisał:B6AC6C76.1E57%r...@p...onet.pl...
> Strasznie dlugie to wyszlo i mam wrazenie, ze troche nieposkladane. Tak
> jednak wlasnie mysle, czuje i trudno mi to wyrazic jasniej.
Dziekuje za ten tekst. Wcale bym go nie nazywal "nieposkladane".
1. tekst mi sie bardzo spodobal
2. tekst chyba jest pomocny dla mnie dla uporzadkowywania moich przemyslen
Jeszcze raz dziekuje
Marek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
67. Data: 2001-03-07 18:49:18
Temat: Re: zdrada ...zdrada
>Biada jednak jesli rozbiegaja sie te pragnienia .
>Czlowiek nie jest absolutnie stworzony do wiernosci , to jest wymysl ludzki
by
>lepiej kontrolowac pewne zachowania spoleczne , nic wiecej .
Zgadzam sie w 100%.I po co to ktos wymyslil?Mogloby byc tak
pieknie.....Magda
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
68. Data: 2001-03-08 08:52:00
Temat: Re: zdrada ...zdrada
> >Biada jednak jesli rozbiegaja sie te pragnienia .
> >Czlowiek nie jest absolutnie stworzony do wiernosci , to jest wymysl
ludzki
> by
> >lepiej kontrolowac pewne zachowania spoleczne , nic wiecej .
>
>
> Zgadzam sie w 100%.I po co to ktos wymyslil?Mogloby byc tak
> pieknie.....Magda
>
>
A byliscie kiedys zdradzeni ?! Bardzo wspaniale uczucie :(, ktore raczej nie
bierze sie
z tego, ze nam wmowiono, ze tak powinno byc.
---------------------------------------------------
Anna X.: "Ja nie jestem Jezus, Maria jakas metoda!"
http://ww.programatorzy.pln\-denes
d...@f...irc.pl
d...@p...arena.pl
d...@p...fm
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |