| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-05-07 12:51:05
Temat: Rodzice i ich dorosłe dzieciWitam.
Zastanawiam się ostatnio nad takim zagadnieniem:
Czy dorosłe dzieci źle traktujące swoich rodziców nie są przypadkiem
"ofiarami" - w bardzo szerokim rozumieniu tego słowa, tychże pierwszych??? I
czy starzy teraz rodzice nie są sami sobie winni?
Chodzi mi o przypadki "zapominania" o rodzicach, nieodwiedzanie ich,
nierozmawianie z nimi a także bardziej drastyczne - zamykanie lodówki na
kłódkę, wyzwiska, wysyłanie do domu opieki społecznej itp.
Chodzi mi o przykłady negujące mój pogląd, który mam na dzień dzisiejszy i
chciałabym go zrewidować , że wszystkiemu są winni sami rodzice, którzy nie
zajmowali się swoimi dziećmi jak należy, nie interesowali się ich
problemami, troskami, albo źle rozumieli pojęcie wychowania robiąc dzieciom
drogie prezenty, zabezpieczali tylko sferę materialną, zarabiali pieniądze -
zostawiając wychowanie żonie, babci, szkole itp
(Był kiedyś wspaniały spektakl teatralny - Drewniana miska, czy jakoś tak z
Jandą chyba).
Będę wdzięczna za przykłady z życia a także jeśli ktoś robił takie badania
do prac magisterskich, doktorskich itp - za jakieś wskazówki - gdzie można
o tym poczytać.
--
Pozdrawiam
Bożena
-------------------------------------------
Zapraszam na moją witrynę
http://www.problemywychowawcze.republika.pl
PS
Umieszcze ten post także na rodzinie, soc. dzieci i socjologii
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-05-07 14:49:45
Temat: Re: Rodzice i ich dorosłe dzieciUżytkownik "tygrysek" <tygrysek123 (ZŁY NA SPAM)@gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:b9avdc$ce6$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Zastanawiam się ostatnio nad takim zagadnieniem:
> Czy dorosłe dzieci źle traktujące swoich rodziców nie są przypadkiem
> "ofiarami" - w bardzo szerokim rozumieniu tego słowa, tychże pierwszych???
I
> czy starzy teraz rodzice nie są sami sobie winni?
Jak najbardziej - w przytłaczająco przeważającej liczbie przypadków rodzice
sami sobie są winni, popełniając błędy wychowawcze.
> Chodzi mi o przypadki "zapominania" o rodzicach, nieodwiedzanie ich,
> nierozmawianie z nimi a także bardziej drastyczne - zamykanie lodówki na
> kłódkę, wyzwiska, wysyłanie do domu opieki społecznej itp.
Nie wierzę (a przynajmniej nie spotkałam się z takim przypadkiem), żeby
dziecko, które miało zaspokojone wszystkie potrzeby emocjonalne, było
kochane, akceptowane i _rzeczywiście_ mądrze wychowywane, postępowało w tak
drastyczny sposób.
MZ bardzo duże znaczenie w tym wszystkim ma stosunek rodziców do ich
własnych rodziców, prawdopodobnie dzieci będą w przyszłości tak traktowały
rodziców, jak oni sami traktowali/traktują swoich.
Ale chyba nie jest to żadne odkrycie.
Pozdrówki, Elle.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-07 17:26:11
Temat: Re: Rodzice i ich dorosłe dzieciNajwiększy rozwój człowieka następuje w dzieciństwie i w młodości. Wtedy
kształtuje się też psychika. Dlatego na pewne zasady moralne dziecka wpływ
mają wyłącznie rodzice. Z czasem dorosłe, usamodzielnione już dziecko zmieni
się, gdyż ma na to wpływ jego własna rzeczywistość, ale rzadko kiedy na tyle
drastycznie, aby z człowieka nauczonego miłości stać się sadystą. Może to
zwalanie winy na innych, ale tak na prawdę, to większość negatywnych cech
ludzi to nie ich błąd, ale błąd ich rodziców....
Tak mi się przynajmniej wydaje :P...
Pozdrawiam
Konop
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |