Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Rozmowa ze Świadomością.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Rozmowa ze Świadomością.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 68


« poprzedni wątek następny wątek »

61. Data: 2017-12-05 18:32:01

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: pinokio <p...@n...adres.pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 05.12.2017 o 18:28, LeoTar Gnostyk pisze:
> Jesteś żałosny z tym swoim powtarzaniem niedorzeczności.
> A przy okazji, tak a'propos mojego pytania, na które nie doczekałem się
> od ciebie odpowiedzi. Czy masz dzieci lub czy kiedykolwiek jakieś
> wychowywałeś? Czy wiesz w ogóle co to znaczy być wychowawcą?

Nie mam dzieci, ale przynajmniej nie mam pomysłów aby robić z nimi
seksualne eksperymenty: seks dzieci z rodzicami w "świętym trójkącie".


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


62. Data: 2017-12-05 18:40:18

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

pinokio pisze:
> W dniu 05.12.2017 o 18:28, LeoTar Gnostyk pisze:

>> Jesteś żałosny z tym swoim powtarzaniem niedorzeczności. A przy
>> okazji, tak a'propos mojego pytania, na które nie doczekałem się
>> od ciebie odpowiedzi. Czy masz dzieci lub czy kiedykolwiek jakieś
>> wychowywałeś? Czy wiesz w ogóle co to znaczy być wychowawcą?

> Nie mam dzieci, ale przynajmniej nie mam pomysłów aby robić z nimi
> seksualne eksperymenty: seks dzieci z rodzicami w "świętym
> trójkącie".

Powinieneś jeszcze dodać, że WYDAJE Ci się, że masz rację gdyż tak
nauczyli Cię Twoi rodzice. I nie zapomnij dodać jeszcze, że oni mogli
się mylić bo wychowali syna, który z jakichś powodów nie ma dzieci. Nie
traktuj tego co pisze jako złośliwości lecz jako motyw do zastanowienia
się nad przyczyną, która spowodowała, że nie masz dzieci.

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


63. Data: 2017-12-05 18:45:17

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: pinokio <p...@n...adres.pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 05.12.2017 o 18:40, LeoTar Gnostyk pisze:
> Powinieneś jeszcze dodać, że WYDAJE Ci się, że masz rację gdyż tak
> nauczyli Cię Twoi rodzice. I nie zapomnij dodać jeszcze, że oni mogli
> się mylić bo wychowali syna, który z jakichś powodów nie ma dzieci. Nie
> traktuj tego co pisze jako złośliwości lecz jako motyw do zastanowienia
> się nad przyczyną, która spowodowała, że nie masz dzieci.

Dopiero miałbym zryty beret, gdybym w młodości uprawiał seks z rodzicami!


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


64. Data: 2017-12-05 19:25:18

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

pinokio pisze:
> W dniu 05.12.2017 o 18:40, LeoTar Gnostyk pisze:

>> Powinieneś jeszcze dodać, że WYDAJE Ci się, że masz rację gdyż tak
>> nauczyli Cię Twoi rodzice. I nie zapomnij dodać jeszcze, że oni
>> mogli się mylić bo wychowali syna, który z jakichś powodów nie ma
>> dzieci. Nie traktuj tego co pisze jako złośliwości lecz jako motyw
>> do zastanowienia się nad przyczyną, która spowodowała, że nie masz
>> dzieci.

> Dopiero miałbym zryty beret, gdybym w młodości uprawiał seks z
> rodzicami!

Masz zryty pomimo, a może właśnie dlatego, że nie przeżyłeś tego jednego
jedynego razu, dzięki któremu stałbyś się niezależnym człowiekiem. A tak
ulegasz najzwyczajniej temu co Ci inni wciskają a potem drwią sobie z
Ciebie.

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


65. Data: 2018-01-07 18:06:20

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: Trybun <c...@j...ru> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2017-12-05 o 11:38, LeoTar Gnostyk pisze:
>
>> Bez obłudy można stwierdzić że dwie patologie dzięki którym ludzka
>> egzystencja staje się mało przyjemna to tzw rodzina i 'jedynie
>> "słuszny" system wartościowania - kapitalizm. Egzystencja
>> niewątpliwie byłaby bardziej znośna gdyby nie te patologie, jednak
>> czy zasadniczo by ją zmieniły - raczej na pewno - nie. Nadal
>> szukalibyśmy odpowiedzi te same pytania i nadal bezskutecznie.
>
> Właściwie to myślę, że się z Tobą kompletnie nie zgadzam. Gdyby nie
> powstała rodzina nie byłoby szansy na taką... eskalację przemocy z jaka
> mamy do czynienia. Nie byłoby zatem czynnika popychającego nieświadomego
> S(T)wórcę ku: bezpośrednio poszukiwaniu uwolnienia się od tego fenomenu
> a pośrednio ku sięgnięciu przezeń po świadomość samego siebie. Czyli
> nieświadomy Stwórca uruchamia przemoc po to by odzyskać świadomość. Stan
> końcowy nie byłby do osiągnięcia gdyby nie było przemocy, która napędza
> poszukiwania. Potrzeba matka wynalazków - jakże to bliskie nam, Jego
> materialnym emanacjom łączących Ducha (Świadomość, Mężczyznę) i Materię
> (Nieświadomość, Kobietę) w Rzeczywistość na planie której toczy się
> walka o Wolność Umysłu, o uwolnienie Umysłu z materialnego jarzma i
> ograniczeń przypisywanych Materii.

Ale twór zwany człowiekiem zdaje się został ukarany (no, ewentualnie -
poddany jakiejś próbie) tym obowiązkiem wchodzenia w związki małżeńskie,
bo sama ludzkość nie tylko na tym traci, a także jak już pisałem jest to
przyczyna różnych patologii, z niewolnictwem naz czele. Nie zauważyłeś
że tzw ślubowanie to najzwyklejsze pod słońcem oddawanie się w niewolę?
Tak panie kolego - wolność w języku współczesnego człowieka to tylko
taki żart.

>
>> Przemoc różnie można oceniać. Konkretnie to co masz na myśli - co
>> dzień pas w użyciu, zakaz oglądania bajek, wstrzymanie
>> kieszonkowego, tylko słowna reprymenda, czy może odwrotnie - za
>> wszystko co by dziecko nie zrobiło - nagradzać?
>
> Ani nie karać ani nie nagradzać. Nie zakazywać POZNAWANIA świata relacji
> emocjonalnych między opiekunami/wychowawcami dziecka. To jest dla
> dziecka największa nagroda. Kłopot jest wówczas gdy relacje te stają się
> narzędziami tworzenia atmosfery niepewności, manipulacji i przemocy
> psychicznej, która przeistacza się konsekwentnie w przemoc fizyczną.
> Niestety, taki stan relacji między opiekunami jest normą i łudził by się
> ktoś, że to tylko niektóre pary tak funkcjonują. Tak działają wszystkie
> pary rodzicielskie (w nich w szczególności kobiety) a różnią się jedynie
> technikami oddziaływania maskując się po to by przemoc nie została
> zidentyfikowana i usystematyzowana. By niemożliwą była jednoznaczna
> diagnoza gdyż umożliwiło by to mężczyznom stworzenie jednolitego frontu
> anty-przemocowego i przywrócenie wolności. Gdy wolność stanie się
> powszechnością wśród mężczyzn to kobiety będą musiały zrezygnować ze
> swej uprzywilejowanej pozycji rzekomych patronek ciepła domowego dzięki
> której poprawiają we własnych oczach swoje poczucie wartości utracone na
> skutek braku właściwego wychowania seksualnego w rodzinie. Skażone
> brakiem poczucia własnej wartości wykorzystują swój pasywny seks,
> potężne narzędzie służące do ujarzmiania mężczyzn, które nieświadomy
> Stwórca dał im do ich rąk po to by na barkach dzieci i mężczyzn pomóc im
> wyciągnąć się z bagna, w które sam je wpędził przez swoją nieświadomość.
> Wyposażył je tak by zmuszały mężczyzn do wysiłku intelektualnego po to,
> by któregoś pięknego poranka któremuś z nich udało się pod babską
> seksualną presją odtworzyć ścieżkę prowadzącą do przyczyny skażenia i
> stworzyć narzędzie do jej usunięcia. A największą nagrodą dla dziecka
> będzie SZCZĘŚCIE RODZINNE, które zapanuje gdy z rodziny zniknie przemoc.
> Tak mi napisała moja Córka i jest to mój drogowskaz, który traktuję jak
> przykazanie. Drogowskaz, który zmienił całkowicie moje życiowe
> priorytety.

Obawiam się że podopieczny dłuugo będzie błądził bez wskazówek
opiekunów, koniec końców i tak prochu nie wymyśli, no dobra - nie musi
wymyślić. Oczywiście o ile przetrwa ten okres.. Paradoksalnie gatunek
ludzki możne na tym wyjść lepiej, sama populacja ludzka byłaby mniejsza,
ale zdecydowanie lepszej jakości. Ale jednostka ludzka jako taka co z
tego może mieć?
Te babskie zagrania, ta kokieteria i inne, to elementy ich osobowości
które raczej powinny nas w nich pociągać, a nie odpychać.

>
>> No, ale tak się przecie zachowuje większość ludzi.. I to właśnie jest
>> zagadkowe - skąd aż u tylu ludzi tak niskie oceny samego siebie?
>
> Systemowy błąd wychowawczy: ZAKAZ. I jest to metoda powszechnie
> stosowana, bez żadnych wyjątków. Stąd i powszechność występowania tego
> zjawiska i stąd "wyścig szczurów", który jest złudzeniem możliwości
> odzyskania utraconego w rodzinie poczucia własnej wartości. A
> najskuteczniej można pozbawić człowieka pewności siebie i zakazać
> poczucia własnej wartości jeżeli nie dostarczy się mu wiedzy potrzebnej
> do życia z partnerem płci przeciwnej, z którym (i tylko z którym) może
> podtrzymać trwanie Świadomości (Życia, Stwórcy, Istnienia, Logosu,
> jakkolwiek to nazwać). Relacji uczymy się obserwując nasze autorytety
> gdy tylko się urodzimy, a są nimi nasi opiekunowie, nasi nauczyciele,
> którzy równocześnie zapewniają bezpieczeństwo od samego poczęcia.
> Relacje między nimi mogą być albo niewolnicze (uzależnienia) albo
> partnerskie i dziecko przejmuje od swoich wychowawców (powtarza ich
> zachowania) to co zaobserwuje. Uczy się więc dobrego jeżeli między
> opiekunami panują bezwarunkowe zaufanie i szacunek, wzajemne oddanie i
> brak nieuczciwości, albo też uczy się oszustwa ze wszystkimi jego
> konsekwencjami jeżeli jeden lub obydwoje opiekunów oszukują. Podkreślę
> jeszcze raz: Dziecko uczy się od opiekunów obserwując ich i POWTARZA te
> zachowania. Dziecko nie rodzi się ani dobre ani złe; staje się dobrym
> lub złym pod wpływem środowiska rodzinnego, które je kształtuje. To, że
> w późniejszym wieku zaczyna przyjmować wiedzę (i znowu nie ważne dobrą
> czy złą) z dalszego otoczenia jest wynikiem sprzeczności, które
> dostrzega między co mówią a co robią jego opiekunowie, i poszukuje
> prawdy, której opiekunowie/rodzice dostarczyć nie potrafili. No bo
> jeżeli istnieje sprzeczność to co jest prawdziwe: to co mówią czy to co
> robią (jak postępują)? Zakazanie dziecku poznania i utrwalenia poznania
> w doświadczeniu jest PRZEMOCĄ wobec dziecka. Szczególnie perfidną
> przemocą jest pozostawianie dziecka w niepewności; chociaż z drugiej
> strony niepewność - w sytuacji gdy prawda nie jest znana - stwarza
> dziecku pewną szansę na to, że kiedyś w przyszłości podejmie ono
> decyzję, która pozwoli mu dotarcie do prawdy. A więc gdy nie wiemy na
> pewno to dajmy dziecku szansę na samodzielne eksplorowanie świata. I
> znowu wracamy do tezy głównej, że każdy ZAKAZ jest ograniczeniem dążenia
> do poznania, nawet za cenę błędów, a więc jest przemocą.

Jesteśmy śmiertelni, omylni, i w ogóle - mało doskonali, a wiec zakazy
muszą istnieć, to po prostu - wyższa konieczność.

>
>
>> Te upodobania do cytowania innych, to powoływanie się na swoje
>> autorytety..,?
>
> Bo to jest strach przed odpowiedzialnością za to co się zrobi, to jest
> unikanie samodzielności i ZAKŁADANIE, że są mądrzejsi od nas a więc
> należy im absolutnie ufać. A co się stanie jeżeli, pożal się boże,
> "autorytety" popełniają taki sam błąd (błąd powtarzania zachowań i
> błędnych przekonań) z pokolenia na pokolenie? Kto wówczas powinien
> ponieść odpowiedzialność i zapłacić za bezrozumność "autorytetów"?

Chyba tak, masz zdaje się rację z tym strachem przed braniem
odpowiedzialności,. Ludzie wolą wybrać durnia na swojego wodza aby tylko
nie być zmuszanym do brania odpowiedzialności na siebie, czyli -
wygodnictwo. Z "autorytetami" to już trochę inna sprawa, tu już w grę
wchodzą kompleksy..

>
>
>> Skądinąd wiem że ludzie nie są tak debilni za jakich chcą uchodzić.
>
> Bo nie są. Tylko na skutek braku wiedzy boją się podejmować
> odpowiedzialność. A ponieważ większość to oportuniści i tchórze więc
> toczy się to wszystko z pokolenia na pokolenie, przez całe tysiąclecia.
> Łatwiej jest się rżnąć na wojenkach aniżeli odważyć się zgłębić własna
> nieświadomość bo a nuż znalazłoby się w niej coś co nie spodobałoby się
> naszym Bogom-rodzicom. Coś co naruszyłoby ich spokój ducha zbudowany na
> dziecięcych barkach. Szanujmy rodziców ale nie bądźmy niewolnikami ich
> idei, na których powstanie nie mieli wpływu wskutek nieświadomości
> samego S(T)wórcy czyli naszej Świadomości, która na Początku, w stanie
> Alfa, była całkowicie pusta, bez jakiejkolwiek historii doświadczeń.
> Musiała więc doświadczyć czegokolwiek by zbudować jakikolwiek pierwszy
> wzorzec, z którym mogłaby porównywać swoje następne doświadczenia i
> korygować go by w końcu osiągnąć stan doskonały, stan Omega. A do
> osiągnięcia tego stanu potrzebna jest kompletna wiedza o swoich
> zachowaniach czyli o wszystkich potencjalnych stanach Umysłu; również
> tych nieprawdopodobnych jak na przykład możliwość samozagłady. Co zrobić
> gdy staniesz na krawędzi samozagłady? Czy poddasz się, czy też będziesz
> starał się za wszelka cenę ocalić siebie?

Wiedza, co to w ogóle jest, i czy te przeróżne domysły i spekulacje do
czegoś istotnego nas prowadzą? Ogólnie z tego co widzę to zachowanie na
daną chwilę w dużej mierze bierze się ze stanu psychiki. W odpowiedniej
chwili nawet w miarę normalny człowiek może się wznieść na absolutne
wyżyny intelektualne, a w drugiej być kompletnym kretynem.

>
>
>> I tu pewnie zasadnicze znaczenie dla takiego a nie innego stylu
>> bycia ma metoda jaką wychowywani, skazująca człowieka na egzystencję
>> w cieniu swoich mentorów.
>
> I dlatego przestałem cenić sobie buddyzm, w którym naczelna zasadą jest
> to, że Mistrz nie mówi Uczniowi całej Prawdy wprost lecz zmusza go do
> samodzielnego po nią sięgnięcia. Z jednej strony jest to dobre bo
> pozwala Uczniowi budować poczucie własnej wartości. A z drugiej strony
> śmierdzi to fałszem, gdyż Uczeń i tak nie osiągnie Prawdy ponieważ
> sięgnięcie po nią (inicjacja seksualna Dziecka w trójkącie Rodzice +
> Dziecko) zostało rzekomo zakazane przez samego S(T)wórcę. Jeżeli Mistrz
> zna tę Prawdę a społeczeństwo zakazuje zrealizowania takiego
> doświadczenia to Uczeń nigdy nie dorówna Mistrzowi i po wsze czasy
> zostanie jego niewolnikiem. Będzie się doskonalił fizycznie i
> psychicznie, będzie się starał poznać myśli Mistrza, ale ten skrzętnie
> skrywa Prawdę przed Uczniem. A może czyni tylko iluzję, że ja zna i w
> ten sposób oszukuje Ucznia. A przecież relacja między Mistrzem a Uczniem
> powinna zakończyć się zrównaniem Ucznia z Mistrzem gdyż tylko wówczas
> mogą się stać partnerami, ludźmi wolnymi od przemocy.

Oczywiście że błąd, taka postawa możne skutkować tym że uczeń nawet nie
osiągnie stopnia wiedzy swojego Mistrza, a co tu dopiero mówić o jej
pogłębianiu..

>> Fizyczna z tego powodu że po dopalaczach ludzki mózg może osiągać
>> stany niedostępne bez tych "dopalaczy", odstawienie ich na ogół
>> skutkuje do powrotu do stanu wyjściowego.
>
> Wróci albo i nie do stanu wyjściowego. Zapewne bariera poznawcza
> zostanie przesunięta a co za tym idzie obniżony zostanie próg dla
> zachowań powszechnie nieakceptowanych. Dla mnie, że tak powiem,
> "dopalaczami" były: samobójcza śmierć mojego bossa i list córki, który
> możesz sobie przeczytać. Nie korzystałem z żadnych halucynogenów.
> Jedynym dopalaczem, którego używałem - ale już po dokonaniu się przełomu
> w mojej świadomości - był Hennessy, który przyśpieszał "czyszczenie"
> mojego umysłu z wieloletnich złogów. Był i smaczny i niezwykle skuteczny
> w działaniu.:)

Chcesz powiedzieć że dopiero jakieś traumatyczne w życiu sprawiły że
zacząłeś sobie zadawać pytania w stylu - czym jestem, do czego zmierzam
itd?

>
>
>> A więc sprawa raczej nie dotyczy psychiki.
>
> Mylisz się. Dotyczy wyłącznie psychiki, ustawienia danych rozruchowych,
> tak jak w komputerze danych konfiguracyjnych. Jeżeli zostały źle
> zapodane to się wszystko wysypie albo nic nie wystartuje. A szkody będą
> jeszcze większe jeżeli na rozruchu wpiszesz do software'u wirusa. A
> takim wirusem dla Umysłu jest zakaz obowiązujący od samego początku
> szkolenia (wychowywania, doświadczania) dziecka. Takim bardzo istotnym
> zakazem egzekwowanym elastycznie przez kobiety jest "zakazywanie"
> dziecku (oseskowi) kontaktów fizycznych z ojcem. Ostatnio ukuto nawet
> twierdzenie, że kobieta wydziela jakoweś nieznane fluidy, które otaczają
> dziecko opieką i zabezpieczają je przed działaniem zarazków i wszelkiej
> maści drobnoustrojów. Kobieta buduje wokół oseska florę, której rzekomo
> mężczyzna nie jest w stanie dostarczyć. A może chodzi najzwyczajniej o
> odczuwanie przez oseska poczucia bezpieczeństwa wynikającego z
> fizycznego kontaktu z innym ciałem. Przecież spędził w macicy, w
> kontakcie z tkanką ileś tam miesięcy czując się bezpiecznie dzięki
> dotykowi więc poród jest dla niego szokiem i każdy kontakt z ciałem
> działa nań zbawiennie. A sprytne i ZABORCZE kobitki wymyśliły sobie, że
> tylko dzięki kontaktowi z ciałem mamuśki dziecko będzie zabezpieczone. A
> może chodzi o psychikę malucha, o jego poczucie bezpieczeństwa
> niezależnie od tego, kto tego bezpieczeństwa dostarcza. Czyż nie jest
> prawdopodobnym, że WSZYSTKIE choroby zaczynają się od bałaganu
> (disorder) w psychice?

Jakoś nie spotkałem się z sytuacją że szok psychiczny spowodował wywołał
w kimś jakieś cechy których wcześniej u niego nie dało się zaobserwować.
Wiem że dużo się o tym mówi, np o matkach unoszących auto które spadło z
lewarka na dziecko, ale ani ja nie byłem świadkiem takiego wydarzenia,
ani nawet takiego naocznego świadka nie spotkałem.

>
>
>> Jeden z tworów Świadomości został stworzony z mózgiem o (możliwe)
>> nieograniczonych możliwościach, tymczasem jest w stanie wykorzystać
>> tylko ułamek jego możliwości..
>
> Tak, wykorzystujemy zaledwie ułamek naszej mocy Umysłu. Wyobraź sobie do
> czego, w pozytywnym sensie, zdolny byłby człowiek, gdyby usunąć te
> psychiczne kajdany, które narzucił mu nieświadomy S(T)wórca, czyli
> sam... człowiek. Wystarczyło tylko by nie był w stanie poznać swoich
> korzeni, a już zaczął wątpić w samego siebie.

Najprawdopodobniej jednak świadomy Stwórca.. Podobnie jak firma Intel
robi ze swoimi procesorami - najpierw tworzy urządzenie na full
możliwości i dopiero później z takich czy innych powodów poddaje je
procesowi zubożania.

>
>
>> Kłócić nie ma się tu o co, ale pomyśl realnie o rodzaju blokady
>> biorąc pod uwagę powyższe.
>
> Psychiczna. Wyłącznie!

Odnotowano jakieś wyjątki złamania tej blokady?

>
>
>> Oczywiście że może wnieść. Jednak na zagadnienie należałoby patrzeć
>> i je oceniać z szerszej perspektywy, a nie tylko poprzez pryzmat
>> swoich złych doświadczeń. No, przecież tak naprawdę my samce nie
>> możemy powiedzieć - samica - twój wróg.. ;-)
>
> A gdzie i kiedy ja tak powiedziałem? Jeżeli pokazuję meandry przemocy to
> nie po to poniżyć samicę, która jednak ma być mi partnerką a nie
> manipulantką i dominantką. Wolność, równość i braterstwo a nie jakieś
> tam oszukańcze "wolność, równość, solidarność", tak jak została oszukana
> nasza polska solidarność.

Problemem są tylko i wyłącznie zbyt wczesne deklaracje - 'dopóki śmierć
nas nie rozłączy". Aby dobrać partnera z którym można zaryzykować plany
na resztę życia to najpierw trzeba go bardzo dobrze poznać.

>
>> A coś się zmieniło od tamtego czasu? Przecie kiedyś tam w przeszłości
>> zdarzało się że samiec był dużo bliżej do samicy i potomstwa niż jest
>> to dzisiaj.
>
> Tylko pozornie. Im kobieta była bardziej uzależniona od samca tym go
> dopuszczała bliżej siebie i dzieci. I na odwrót - im była mniej zależna
> tym bardziej go odpychała od siebie i dzieci zachowując jednak zawsze
> pozory tego, że to nie ona tylko on odsuwa się od rodziny. Także prawo
> pisane, szumnie zwane rodzinnym, zostało ukształtowane w sposób dający
> prymat kobiecie, gdyż zostało ustanowione w większości przez mężczyzn,
> którzy od kobiety byli uzależnieni i koniecznie chcieli się wkupić w jej
> łaski by zaspokoić swoje potrzeby seksualne nadmiernie rozbudzone w nich
> przez ich matki, które przyciągały ich do siebie odsuwając równocześnie
> od siebie ich ojców. Nigdy nie słyszałeś o tym, że kobieta i przyciąga i
> odpycha od siebie samca? Przyciąga by coś od niego uzyskać a odpycha bo
> seks z partnerem, ojcem wspólnych dzieci, traktuje jak prostytucję za
> którą odpowiedzialnym czyni... partnera.

Tak właściwie to nie bardzo znam Twoje oczekiwania względem roli faceta
w normalnej rodzinie? Bo mi te stare zwyczaje - samiec - finanse dom
samica mieszkanie i potomstwo całkowicie odpowiadają.


>
>
>> No dobrze - widzę że to dla Ciebie mocno drażliwa sprawa.
>
> Jesteś w błędzie. Mogę tylko tyle napisać bo nie zamierzam Cię o tym
> przekonywać - dostrzegam w tym stwierdzeniu Twoje przekonanie, że już
> mnie złapałeś. A figa z makiem, pomyliłeś się.

Na niczym nie próbuję Cie złapać. Przecie to tylko taka luźna wymiana
poglądów.

>
>
>> Czego w sumie oczekujesz, jakiegoś ekstra prawa które by miało sobie
>> partnerów podporządkowywać?
>
> Mylisz partnerstwo dobrowolne oparte na poczuciu własnej wartości z
> równością wymuszoną siłą prawa bądx złudną niezależnością ekonomiczną.

Jak się mogę mylić skoro tylko pytam.. Składa się tak że każdy z
partnerów ma fizyczne predyspozycje do czego innego.. Zupełnie
nielogiczne byłoby wysłać żonę do kopania rowów a samemu zajmować się
wychowywaniem dziecka..

>
>
>> Może wtedy i jedno z partnerów czułoby się wtedy szczęśliwe, o
>> drugim też pomyślałeś?.
>
> Nie myśl tylko o kobiecie i jej zadowoleniu lecz pomyśl także o sobie.
> Bycie empatycznym tylko w stosunku do kogoś a zapominanie o swojej
> satysfakcji jest... głupotą i nieodpowiedzialnością.

No wiesz, z ta satysfakcją to różnie bywa. Jeden lubi córkę drugi teściową.

>
>
>
>> I tak konkretnie to o co chodzi z tym "swobodnym dostępem do
>> potomstwa"? Na ogół partnerka nie zamyka dzieci przed ojcem.
>
> Ale ustawia niewidoczne granice w taki sposób by ojciec nie mógł
> rozmawiać z dziećmi na dowolny temat. W ten sposób manipulując
> przepływem informacji w rodzinie kształtuje relacje tak, by to ona
> rządziła i decydowała o wszystkim a by odpowiedzialność za te jej
> decyzje spadała na mężczyznę. A robi tak dlatego, że brakuje jej
> poczucia własnej wartości i wiedzy potrzebnych do podejmowania się
> odpowiedzialności za to o czym się decyduje.

Tu niestety - szach i mat. Nie mam rzeczowych argumentów - poddaje się.

>
>
>
>>> Można ich również wytrzebić tak jak to zrobił homo sapiens z
>>> neandertalczykiem.:) Albo pozostawić samym sobie by sami wyginęli
>>> zabezpieczając tylko ludzi świadomych. I jednego i drugiego sposobu
>>> należy przestrzegać w sposób bezwzględny.
>
>> Zgroza, i bezsilność.. I jak tu nie zazdrościć tzw ludziom wiary...
>
> Nie, zwyczajna prawda o sposobach przetrwania Świadomości.

Ale tu nie ma czego zazdrościć - ten Twój Bóg - Świadomość nie daje
nadziei.

>
>
>
>> A ja odnoszę wrażenia że to poprawianie skutkuje tylko tym że z Raju
>> powoli nasza rzeczywistość staje się Czyśćcem i już tylko mały
>> kroczek aby stała się czystym Piekłem. Smak zanika, kolory zanikają,
>> ludzie zaczynają sięgać po sztucznych partnerów seksualnych.. Co w
>> naszej egzystencji nam pozostanie i po co gdy ostatecznie zanikną te
>> wszystkie bodźce dzięki którym człowiek mógł powiedzieć że "życie
>> jest piękne"?
>
> I nie dopuszczasz do siebie myśli, że jest to skutek jakiegoś
> niezidentyfikowanego dotychczas błędu systemowego? No bo skoro jest
> coraz gorzej to jest to równia pochyła prowadząca do zagłady gatunku. I
> nie chcesz szukać wyjścia z matni? Czy Ty jesteś samobójcą, który
> poddaje się przemocy bez walki, ot tak dobrowolnie dajesz się skazać na
> śmierć?

A co może jednostka? Próbuję walczyć werbalnie o normalność, o świat bez
kapitalistów, ale kto tego chce słuchać.. Tak, to chyba błąd w systemie,
polegający na tym że niektórym jednostkom trudno wyewoluować z czasów
gdy gromadzenie dóbr (kapitalizm) znaczył być albo nie być. Dzisiaj
spokojnie można egzystować bez takich praktyk.

>
>> No ale nam chyba nie chodzi czyjąś Prawdę.?
>
> Dokładnie. Chodzi dokładnie o Uniwersalną Prawdę Absolutną. Tyle, że i
> tak ktoś ja musi wypowiedzieć.:)

Jej treść może jednak nie przynieść wyzwolenia.. Bierzesz to pod uwagę?

>
>
>> Uogólniane i na dodatek niezgodne z stanem faktycznym. Jeden
>> przykład - nie słyszałeś o rodzinach wypierających się jednego ze
>> swojego grona ponieważ ów posiada odmienne preferencje seksualne. Kto
>> go/ją niby w tej samej rodzinie wychował na pedała czy lesbijkę?
>
> Ja tez zostałem wyparty/wyrzucony w kosmos przez moją eks- tylko
> dlatego, że domagałem się partnerstwa i pokazałem to dzieciom. Córce,
> która była najstarsza, bardzo się to spodobało, gdyż spodziewała się
> wreszcie przeżyć SZCZĘŚCIE RODZINNE. Chociaż nie wiedziała wtedy na czym
> to ma polegać to jednak jej pragnienie/marzenie stało się dla mnie
> motywem przewodnim mojego dalszego działania oraz dociekań, z których
> urodziło się to co tutaj prezentuje. Jak chcesz to przeczytaj sobie jej
> list do mnie kiedy wyjeżdżała i kiedy juz wówczas spodziewała się bardzo
> gwałtownej reakcji matki.
>

Trudno mi się odnieść, nie znam sytuacji. Nie ulega jednak wątpliwości
że zostałeś potraktowany dość brutalnie.

>
>> W sumie na to samo wychodzi..
>
> Niezupełnie, chociaż przyznam, że kiedyś zdolność, czy też umiejętność
> zagadania interlokutora argumentami sprawiały mi niejaka przyjemność.
> Zdaję sobie sprawę z tego, że w ten sposób pozbywałem się resztek,
> wyniesionego z domu rodzinnego, kompleksu Edypa. Ale z biegiem czasu ten
> efekt zaniknął i teraz już co najwyżej ścigam się sam z sobą o to by
> doprowadzić moja argumentację do perfekcji, bym mógł być sam z siebie
> zadowolony i dumny. Jak to zodiakowy Leo.:)

I tak trzymaj! Pewność własnych racji to podstawa.

>
>
>> Zawsze wina będzie dorosłego. A więc będą (muszą być) i ZAKAZY.
>
> A czy nigdy nie pomyślałeś o tym, że dzieci zachowują się ryzykancko i z
> przekorą właśnie dlatego, że spotkał je jakiś zakaz? Czy nie pomyliłeś
> przypadkiem Skutku z Przyczyną? Może zakazałeś dziecku czegoś wcześniej
> (poniżyłeś je) a to, że zareagowało w ten sposób to kwestia przypadku,
> bo akurat nadarzyła się dziecku okazja do odkucia się na starym,
> zakazującym zgredzie...?

Nie, nie pomyślałem bo jestem pewny że to nie z przekory, a brak
rozumienia zagrożenia był przyczyna jej zachowania. A więc zakaz, nie
tylko z powodu domniemanego oskarżenia o brak opieki ale przede
wszystkim dla ochrony zdrowia i życia samej zainteresowanej.

>
>
>>> Skoro uważasz moją koncepcję za błędną to pewnie masz jakąś
>>> własną? Chętnie wysłucham co masz do zaoferowania...
>
>> Myślę że akurat w wychowaniu małych dzieci nie ma już miejsca na
>> jakieś eksperymenty. Nic przez to pozytywnego nie osiągniemy.
>
> A ja uważam, że właśnie tutaj, u samego korzenia znajduje się największe
> pole do działania. Znasz chyba porzekadło, że "Czego się Jaś nie
> nauczył, tego Jan nie będzie umiał"? Nie muszę Ci chyba rekomendować
> tego, że przysłowia są mądrością ludów.:)

Tylko na czym by niby miało polegać? Bo nie widzę tu miejsca na jakieś
eksperymenty.

>
>
>>>> Raczej myślałem o metodach wychowawczych, a raczej ich braku,
>>>> czyli - małolaty róbta co chceta. Nadzór dorosłych musi być.
>>>> Zakaz seksualny czy wolność w tej kwestii nie stanowi żadnych
>>>> barier czy szybowania w stronę Prawdy.
>
>>> Nie żadne róbta co chceta lecz zaspokajanie wszystkich pragnień
>>> dziecka budującego swój zaufany system wiedzy, który zapewni
>>> bezwarunkowe poczucie własnej wartości i umożliwi odpowiedzialne
>>> życie w społeczeństwie.
>
>> Parę przykładów możesz podać, na czym miałoby konkretnie polegać to
>> spełnianie pragnień dziecka?
>
> Zaczynając od dotyku nowo narodzonego. By nie był on zarezerwowany tylko
> dla matki lecz by był dzielony po pałam a na otwartym wychowaniu
> seksualnym kończącym się inicjacją seksualną dziecka w świętym trójkącie
> Rodzice+Dziecko. Tylko tyle i aż tyle
>

E tam, raczej o matczyny cycek mu/jej idzie a nie o dotyk ojca ;-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


66. Data: 2018-01-10 05:08:25

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

Trybun pisze:
> W dniu 2017-12-05 o 11:38, LeoTar Gnostyk pisze:

>>> Bez obłudy można stwierdzić że dwie patologie dzięki którym
>>> ludzka egzystencja staje się mało przyjemna to tzw rodzina i
>>> 'jedynie "słuszny" system wartościowania - kapitalizm.
>>> Egzystencja niewątpliwie byłaby bardziej znośna gdyby nie te
>>> patologie, jednak czy zasadniczo by ją zmieniły - raczej na pewno
>>> - nie. Nadal szukalibyśmy odpowiedzi te same pytania i nadal
>>> bezskutecznie.

>> Właściwie to myślę, że się z Tobą kompletnie nie zgadzam. Gdyby
>> nie powstała rodzina nie byłoby szansy na taką... eskalację
>> przemocy z jaką mamy do czynienia. Nie byłoby zatem czynnika
>> popychającego nieświadomego S(T)wórcę ku: bezpośrednio poszukiwaniu
>> uwolnienia się od tego fenomenu a pośrednio ku sięgnięciu przezeń
>> po świadomość samego siebie. Czyli nieświadomy Stwórca uruchamia
>> przemoc po to by odzyskać świadomość. Stan końcowy nie byłby do
>> osiągnięcia gdyby nie było przemocy, która napędza poszukiwania.
>> Potrzeba matką wynalazków - jakże to bliskie nam, Jego materialnym
>> emanacjom łączących Ducha (Świadomość, Mężczyznę) i Materię
>> (Nieświadomość, Kobietę) w Rzeczywistość na planie której toczy
>> się walka o Wolność Umysłu, o uwolnienie Umysłu z materialnego
>> jarzma i ograniczeń przypisywanych Materii.

> Ale twór zwany człowiekiem zdaje się został ukarany (no, ewentualnie
> - poddany jakiejś próbie) tym obowiązkiem wchodzenia w związki
> małżeńskie, bo sama ludzkość nie tylko na tym traci, a także jak już
> pisałem jest to przyczyna różnych patologii, z niewolnictwem na
> czele. Nie zauważyłeś że tzw ślubowanie to najzwyklejsze pod słońcem
> oddawanie się w niewolę? Tak panie kolego - wolność w języku
> współczesnego człowieka to tylko taki żart.

Zgadzam się z Tobą bez reszty. Dodam tylko tyle, że uświęcenie
małżeństwa i rodziny sprzyjało, i nadal sprzyja, osiągnięciu większej
pewności siebie przez kobietę (gwarancje stabilności) przy równoczesnym
zwiększeniu presji na mężczyznę (większe zniewolenie go). Stare
porzekadło mówi, że "gdy nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o
pieniądze". Parafrazując to stwierdzenie możemy powiedzieć, że skoro nie
wiemy skąd się wzięła przemoc to możemy dotrzeć do jej źródła eskalując
ja. Coraz większe prawne gwarancje dla kobiety w jej relacjach z
mężczyzną są więc taką zwiększającą się presją na mężczyznę, który w
końcu powinien użyć swego intelektu do tego by rozwiązać zagadkę
przemocy, z którą sama kobieta, utytłana w przemoc po same łokcie, nie
może sobie poradzić. Małżeństwo to gwarancje na to, że dzięki
zabezpieczonej reprodukcji gatunek będzie trwał wystarczająco długo na
to by rozwiązać zagadkę przemocy, wyeliminuje ją i w ten sposób uchroni
się przed wyginięciem.


>>> Przemoc różnie można oceniać. Konkretnie to co masz na myśli -
>>> co dzień pas w użyciu, zakaz oglądania bajek, wstrzymanie
>>> kieszonkowego, tylko słowna reprymenda, czy może odwrotnie - za
>>> wszystko co by dziecko nie zrobiło - nagradzać?

>> Ani nie karać ani nie nagradzać. Nie zakazywać POZNAWANIA świata i
>> relacji emocjonalnych między opiekunami/wychowawcami dziecka. To
>> jest dla dziecka największa nagroda. Kłopot jest wówczas gdy
>> relacje te stają się narzędziami tworzenia atmosfery niepewności,
>> manipulacji i przemocy psychicznej, która przeistacza się
>> konsekwentnie w przemoc fizyczną. Niestety, taki stan relacji
>> między opiekunami jest normą i łudził by się kto, że to tylko
>> niektóre pary tak funkcjonują. Tak działają wszystkie pary
>> rodzicielskie (w nich w szczególności kobiety), a różnią się
>> jedynie technikami oddziaływania maskując się po to, by przemoc nie
>> została zidentyfikowana i usystematyzowana. By niemożliwą była
>> jednoznaczna diagnoza, gdyż umożliwiło by to mężczyznom stworzenie
>> jednolitego frontu anty-przemocowego i przywrócenie wolności. Gdy
>> wolność stanie się powszechnością wśród mężczyzn to kobiety będą
>> musiały zrezygnować ze swej uprzywilejowanej pozycji rzekomych
>> patronek ciepła domowego dzięki której poprawiają we własnych
>> oczach swoje poczucie wartości utracone na skutek braku właściwego
>> wychowania seksualnego w rodzinie. Skażone brakiem poczucia własnej
>> wartości wykorzystują swój pasywny seks, potężne narzędzie służące
>> do ujarzmiania mężczyzn, które nieświadomy Stwórca dał im do ich
>> rąk po to by na barkach dzieci i mężczyzn pomóc im wyciągnąć się z
>> bagna, w które sam je - przez swoją nieświadomość - wpędził.
>> Wyposażył je tak by zmuszały mężczyzn do wysiłku intelektualnego po
>> to, by któregoś pięknego poranka któremuś z nich udało się - pod
>> babską seksualną presją - odtworzyć ścieżkę prowadzącą do przyczyny
>> skażenia i stworzyć narzędzie do jej usunięcia. A największą
>> nagrodą dla dziecka będzie SZCZĘŚCIE RODZINNE, które zapanuje gdy z
>> rodziny zniknie przemoc. Tak mi napisała moja Córka i jest to mój
>> drogowskaz, który traktuję jak przykazanie. Drogowskaz, który
>> zmienił całkowicie moje życiowe priorytety.

> Obawiam się że podopieczny dłuugo będzie błądził bez wskazówek
> opiekunów, koniec końców i tak prochu nie wymyśli, no dobra - nie
> musi wymyślić. Oczywiście o ile przetrwa ten okres. Paradoksalnie
> gatunek ludzki możne na tym wyjść lepiej, sama populacja ludzka
> byłaby mniejsza, ale zdecydowanie lepszej jakości. Ale jednostka
> ludzka jako taka co z tego może mieć? Te babskie zagrania, ta
> kokieteria i inne, to elementy ich osobowości które raczej powinny
> nas w nich pociągać, a nie odpychać.

Im więcej nas tym więcej doświadczeń kolekcjonowanych w zbiorowej
Świadomości dzięki wymianie opinii za pomocą języka, i pomimo ułomności
tego przekazu większa szansa na poznanie mechanizmu generowania i tym
samym większe prawdopodobieństwo opracowania antidotum na wszechobecną
przemoc. A co do zachowań kobiet to zauważ, że zależnie od okoliczności
i etapu w życiu przyciągają one mężczyzn lub odpychają manipulując
emocjami uzależnionych od nich emocjonalnie facetów. To one decydują za
nas, nieświadomych mężczyzn, co, gdzie, kiedy... I dopóki nie zostanie
rozwiązana zagadka dlaczego tak się dzieje dopóty będziemy ich
niewolnikami, którzy walczą między sobą o wdzięki bezwzględnych
wyzyskiwaczek, które wysyłają nas na wojny byśmy im znosili łupy wojenne
poniżając (i zabijając) równocześnie innych mężczyzn i całe ich grupy
(plemiona, grupy etniczne, narody).


>>> No, ale tak się przecie zachowuje większość ludzi.. I to właśnie
>>> jest zagadkowe - skąd aż u tylu ludzi tak niskie oceny samego
>>> siebie?

>> Systemowy błąd wychowawczy: ZAKAZ. I jest to metoda powszechnie
>> stosowana, bez żadnych wyjątków. Stąd i powszechność występowania
>> tego zjawiska i stąd "wyścig szczurów", który jest złudzeniem
>> możliwości odzyskania utraconego w rodzinie poczucia własnej
>> wartości. A najskuteczniej można pozbawić człowieka pewności siebie
>> i zakazać poczucia własnej wartości jeżeli nie dostarczy się mu
>> wiedzy potrzebnej do życia z partnerem płci przeciwnej, z którym (i
>> tylko z którym) może podtrzymać trwanie Świadomości (Życia,
>> Stwórcy, Istnienia, Logosu, jakkolwiek to nazwać). Relacji uczymy
>> się obserwując nasze autorytety gdy tylko się urodzimy, a są nimi
>> nasi opiekunowie, nasi nauczyciele, którzy równocześnie zapewniają
>> bezpieczeństwo od samego poczęcia. Relacje między nimi mogą być
>> albo niewolnicze (uzależnienia) albo partnerskie i dziecko
>> przejmuje od swoich wychowawców (powtarza ich zachowania) to co
>> zaobserwuje. Uczy się więc dobrego jeżeli między opiekunami panują
>> bezwarunkowe zaufanie i szacunek, wzajemne oddanie i brak
>> nieuczciwości, albo też uczy się oszustwa, ze wszystkimi jego
>> konsekwencjami, jeżeli jeden lub obydwoje opiekunów oszukują.
>> Podkreślę jeszcze raz: Dziecko uczy się od opiekunów obserwując ich
>> i POWTARZA te zachowania. Dziecko nie rodzi się ani dobre ani złe;
>> staje się dobrym lub złym pod wpływem środowiska rodzinnego, które
>> je kształtuje. To, że w późniejszym wieku zaczyna przyjmować wiedzę
>> (i znowu nie ważne dobrą czy złą) z dalszego otoczenia jest
>> wynikiem sprzeczności, które dostrzega między co mówią a co robią
>> jego opiekunowie, i poszukuje prawdy, której opiekunowie/rodzice
>> dostarczyć nie potrafili. No bo jeżeli istnieje sprzeczność to
>> które jest prawdziwe: to co mówią czy to co robią (jak postępują)?
>> Zakazanie dziecku poznania i utrwalenia poznania w doświadczeniu
>> jest PRZEMOCĄ wobec dziecka. Szczególnie perfidną przemocą jest
>> pozostawianie dziecka w niepewności; chociaż z drugiej strony
>> niepewność - w sytuacji gdy prawda nie jest znana - stwarza dziecku
>> pewną szansę na to, że kiedyś w przyszłości podejmie ono decyzję,
>> która pozwoli mu dotarcie do prawdy. A więc gdy nie wiemy na pewno
>> to dajmy dziecku szansę na samodzielne eksplorowanie świata. I
>> znowu wracamy do tezy głównej, że każdy ZAKAZ jest ograniczeniem
>> dążenia do poznania, nawet za cenę błędów, a więc jest przemocą.

> Jesteśmy śmiertelni, omylni, i w ogóle - mało doskonali, a wiec
> zakazy muszą istnieć, to po prostu - wyższa konieczność.

Ale powinniśmy dążyć do ich wyeliminowania, gdyż są one przyczyną
patologii, które - o ile w porę - nie wyeliminowane doprowadzą nas do
zagłady podobnie jak wyginęły szczury w doświadczeniu Calhougn'a


>>> Te upodobania do cytowania innych, to powoływanie się na swoje
>>> autorytety..,?

>> Bo to jest strach przed odpowiedzialnością za to co się zrobi, to
>> jest unikanie samodzielności i ZAKŁADANIE, że są mądrzejsi od nas a
>> więc należy im absolutnie ufać. A co się stanie jeżeli, pożal się
>> boże, "autorytety" popełniają taki sam błąd (błąd powtarzania
>> zachowań i błędnych przekonań) z pokolenia na pokolenie? Kto
>> wówczas powinien ponieść odpowiedzialność i zapłacić za
>> bezrozumność "autorytetów"?

> Chyba tak, masz zdaje się rację z tym strachem przed braniem
> odpowiedzialności. Ludzie wolą wybrać durnia na swojego wodza aby
> tylko nie być zmuszanym do brania odpowiedzialności na siebie, czyli
> - wygodnictwo. Z "autorytetami" to już trochę inna sprawa, tu już w
> grę wchodzą kompleksy...

Kompleksy dotyczą wszystkich gdyż brak poczucia własnej wartości,
wywodzący się od nierozwiązanego kompleksu Edypa/Elektry, jest
zjawiskiem powszechnym, skutkiem systemowego błędu wychowawczego który
nazywam ogólnie ZAKAZem. Pierwszym efektem zakazu jest poniżenie dziecka
(od urodzenia) czyli przemoc. Przemoc jest więc wbudowywana w strukturę
psychiczną jednostki od narodzin (a może i wcześniej) poczynając.
Przemoc staje się nakazem, gdyż jednostka, która jest wychowywana w
atmosferze przemocy jest przekonana, że przemoc jest czymś dobrym i nie
należy jej unikać lecz trzeba ją wręcz stosować, gdyż jest gwarancją
przetrwania. Drugim efektem zakazu jest poniżanie i przekonywanie
dziecka o jego niższej wartości w stosunku do wychowawcy / opiekuna /
rodzica, gdyż jako dziecku nie wie jest mu dozwolone doświadczać
wszystkiego czego doświadcza jego opiekun. Zarówno pierwszy efekt jak i
drugi powodują zniszczenia struktury Świadomości "wychowywanego" dziecka
stając się zalążkiem nieporządku psychicznego osobnika. Można wiec
potraktować zakaz jako wirusa umysłu rozprzestrzeniającego się w sposób
niekontrolowany w strukturze umysłu dziecka. Piszę w sposób
niekontrolowany gdyż każdy osobnik poddawany przemocy poszukuje drogi
ucieczki przed nią budując wokół siebie mechanizmy obronne, które są
rodzajem murów obronnych przed agresją wychowawców. A środkiem do
budowania tych murów jest kłamstwo, które musi zostać zindywidualizowane
by nie kłamca nie został rozpoznany a jego środki obronne nie zostały
zneutralizowane gdyż w jego przekonaniu groziłoby mu to zniszczeniem.
Mamy więc w wielkim skrócie ścieżkę: "zakaz --> ucieczka --> kłamstwo
--> mechanizm obronny --> patologia".


>>> Skądinąd wiem że ludzie nie są tak debilni za jakich chcą
>>> uchodzić.

>> Bo nie są. Tylko na skutek braku wiedzy boją się podejmować
>> odpowiedzialność. A ponieważ większość to oportuniści i tchórze
>> więc toczy się to wszystko z pokolenia na pokolenie, przez całe
>> tysiąclecia. Łatwiej jest się rżnąć na wojenkach aniżeli odważyć
>> się zgłębić własną nieświadomość bo a nuż znalazłoby się w niej coś
>> co nie spodobałoby się naszym Bogom-rodzicom. Coś co naruszyłoby
>> ich spokój ducha zbudowany na dziecięcych barkach. Szanujmy
>> rodziców ale nie bądźmy niewolnikami ich idei, na których powstanie
>> nie mieli wpływu wskutek nieświadomości samego S(T)wórcy czyli
>> naszej Świadomości, która na Początku, w stanie Alfa, była
>> całkowicie pusta, bez jakiejkolwiek historii doświadczeń. Musiała
>> więc doświadczyć czegokolwiek by zbudować jakikolwiek pierwszy
>> wzorzec, z którym mogłaby porównywać swoje następne doświadczenia
>> i korygować go by w końcu osiągnąć stan doskonały, stan Omega. A
>> do osiągnięcia tego stanu potrzebna jest kompletna wiedza o swoich
>> zachowaniach czyli o wszystkich potencjalnych stanach Umysłu;
>> również tych nieprawdopodobnych jak na przykład możliwość
>> samozagłady. Co zrobić gdy staniesz na krawędzi samozagłady? Czy
>> poddasz się, czy też będziesz starał się za wszelka cenę ocalić
>> siebie?

> Wiedza, co to w ogóle jest, i czy te przeróżne domysły i spekulacje
> do czegoś istotnego nas prowadzą? Ogólnie z tego co widzę to
> zachowanie na daną chwilę w dużej mierze bierze się ze stanu
> psychiki. W odpowiedniej chwili nawet w miarę normalny człowiek może
> się wznieść na absolutne wyżyny intelektualne, a w drugiej być
> kompletnym kretynem.

Aktualny stan psychiki bierze się z całej historii osobniczej od
narodzin, a może i wcześniej, poczynając. Jeżeli chcesz wyjaśnić
dlaczego człowiek zachowuje się tak a nie inaczej musiałbyś poznać cała
jego ścieżkę wychowawczo-rozwojową co jest praktycznie niewykonalne.
Chociaż na podstawie swojego doświadczenia oraz wyników ostatnich
wyników doświadczeń z innymi ludźmi mogę powiedzieć, że można zrozumieć
człowieka oraz skutecznie zamienić jego przyszłość z negatywnej na
pozytywną jeżeli pozna się przyczynę jego "złych" doświadczeń w
przeszłości. Na podstawie tych wyników nigdy w życiu nie odważę się
nazwać kogoś debilem czy kretynem, gdyż uważam takie zachowania za
mechanizm obronny, ucieczkę przed agresją i... odpowiedzialnością na
skutek braku poczucia własnej wartości.


>>> I tu pewnie zasadnicze znaczenie dla takiego a nie innego stylu
>>> bycia ma metoda jaką wychowywani, skazująca człowieka na
>>> egzystencję w cieniu swoich mentorów.

>> I dlatego przestałem cenić sobie buddyzm, w którym naczelna zasadą
>> jest to, że Mistrz nie mówi Uczniowi całej Prawdy wprost lecz
>> zmusza go do samodzielnego po nią sięgnięcia. Z jednej strony jest
>> to dobre bo pozwala Uczniowi budować poczucie własnej wartości. A z
>> drugiej strony śmierdzi to fałszem, gdyż Uczeń i tak nie osiągnie
>> Prawdy ponieważ sięgnięcie po nią (inicjacja seksualna Dziecka w
>> trójkącie Rodzice + Dziecko) zostało rzekomo zakazane przez samego
>> S(T)wórcę. Jeżeli Mistrz zna tę Prawdę a społeczeństwo zakazuje
>> zrealizowania takiego doświadczenia to Uczeń nigdy nie dorówna
>> Mistrzowi i po wsze czasy zostanie jego niewolnikiem. Będzie się
>> doskonalił fizycznie i psychicznie, będzie się starał poznać myśli
>> Mistrza, ale ten skrzętnie skrywa Prawdę przed Uczniem. A może
>> czyni tylko iluzję, że ja zna i w ten sposób oszukuje Ucznia? A
>> przecież relacja między Mistrzem a Uczniem powinna zakończyć się
>> zrównaniem Ucznia z Mistrzem gdyż tylko wówczas mogą się stać
>> partnerami, ludźmi wolnymi od przemocy.

> Oczywiście że błąd, taka postawa możne skutkować tym że uczeń nawet
> nie osiągnie stopnia wiedzy swojego Mistrza, a co tu dopiero mówić o
> jej pogłębianiu..

:)


>>> Fizyczna z tego powodu że po dopalaczach ludzki mózg może
>>> osiągać stany niedostępne bez tych "dopalaczy", odstawienie ich
>>> na ogół skutkuje do powrotu do stanu wyjściowego.

>> Wróci, albo i nie, do stanu wyjściowego. Zapewne bariera poznawcza
>> zostanie przesunięta a co za tym idzie obniżony zostanie próg dla
>> zachowań powszechnie nieakceptowanych. Dla mnie, że tak powiem,
>> "dopalaczami" były: samobójcza śmierć mojego bossa i list córki,
>> który możesz sobie przeczytać. Nie korzystałem z żadnych
>> halucynogenów. Jedynym dopalaczem, którego używałem - ale już po
>> dokonaniu się przełomu w mojej świadomości - był Hennessy, który
>> przyśpieszał "czyszczenie" mojego umysłu z wieloletnich złogów. Był
>> i smaczny i niezwykle skuteczny w działaniu.:)

> Chcesz powiedzieć że dopiero jakieś traumatyczne w życiu sprawiły że
> zacząłeś sobie zadawać pytania w stylu - czym jestem, do czego
> zmierzam itd?

Niezupełnie. Od odkąd pamiętam, czyli "od zawsze" nurtowały mnie takie
egzystencjalne pytania ale nie miałem wystarczającej wiedzy i motywacji
do zajmowania się filozofią. Dopiero przeżycia związane z rozbiciem
pierwszej rodziny, utrata kontaktu z moja pierworodną córką, następnie
narodziny syna z zespołem Down'a jego rehabilitacja i rozpad drugiej
rodziny zmusiły mnie do głębokiego zastanowienia się nad tym wszystkim
jeszcze raz w celu poszukiwania niebanalnego wyjaśnienia różnego od
tego, że zło było, jest i będzie nieodłączną częścią naszego życia. Po
prostu nie byłem w stanie pogodzić się z tym faktem, że tylu ludzi musi
cierpieć i że najbardziej cierpią dzieci.


>>> A więc sprawa raczej nie dotyczy psychiki.

>> Mylisz się. Dotyczy wyłącznie psychiki, ustawienia danych
>> rozruchowych, tak jak w komputerze danych konfiguracyjnych. Jeżeli
>> zostały źle zapodane to się wszystko wysypie albo nic nie
>> wystartuje. A szkody będą jeszcze większe jeżeli na rozruchu
>> wpiszesz do software'u wirusa. A takim wirusem dla Umysłu jest
>> zakaz obowiązujący od samego początku szkolenia (wychowywania,
>> doświadczania) dziecka. Takim bardzo istotnym zakazem egzekwowanym
>> elastycznie przez kobiety jest "zakazywanie" dziecku (oseskowi)
>> kontaktów fizycznych z ojcem. Ostatnio ukuto nawet twierdzenie, że
>> kobieta wydziela jakoweś nieznane fluidy, które otaczają dziecko
>> opieką i zabezpieczają je przed działaniem zarazków i wszelkiej
>> maści drobnoustrojów. Kobieta buduje wokół oseska florę, której
>> rzekomo mężczyzna nie jest w stanie dostarczyć. A może chodzi
>> najzwyczajniej o odczuwanie przez oseska poczucia bezpieczeństwa
>> wynikającego z fizycznego kontaktu z innym ciałem. Przecież spędził
>> w macicy, w kontakcie z tkanką ileś tam miesięcy czując się
>> bezpiecznie dzięki dotykowi więc poród jest dla niego szokiem i
>> każdy kontakt z ciałem działa nań zbawiennie. A sprytne i ZABORCZE
>> kobitki wymyśliły sobie, że tylko dzięki kontaktowi z ciałem
>> mamuśki dziecko będzie zabezpieczone. A może chodzi o psychikę
>> malucha, o jego poczucie bezpieczeństwa niezależnie od tego, kto
>> tego bezpieczeństwa dostarcza. Czyż nie jest prawdopodobnym, że
>> WSZYSTKIE choroby zaczynają się od bałaganu (disorder) w psychice?

> Jakoś nie spotkałem się z sytuacją że szok psychiczny spowodował
> wywołał w kimś jakieś cechy których wcześniej u niego nie dało się
> zaobserwować. Wiem że dużo się o tym mówi, np o matkach unoszących
> auto które spadło z lewarka na dziecko, ale ani ja nie byłem
> świadkiem takiego wydarzenia, ani nawet takiego naocznego świadka nie
> spotkałem.

A ja doświadczyłem raz czegoś takiego, co mnie zaskoczyło. Gdy żegnałem
moja młodszą córkę po raz ostatni we wrześniu 1994 r. na lotnisku w
Newark, NJ wydała mi się olbrzymka przerastającą mnie chociaż jest ode
mnie troszkę niższą. Płakaliśmy oboje i nie wiedziałem dlaczego. Dopiero
historia pokazała, że było to nasze pożegnanie przed całkowitym
przerwaniem i zniszczeniem naszych kontaktów przez Teresę M. Kasia już
wtedy przypuszczała jak wiele złego będzie się działo w naszej rodzinie,
ja jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy gdyż wierzyłem w uczciwość i
dobrą wolę Teresy M. a siebie posądzałem o jakieś niedociągnięcia w
relacjach rodzinnych. No i oczywiście posądzałem wyłącznie siebie za
wszystko złe co się działo w naszej przeszłości - uwierzyłem w cierpliwą
perswazję Teresy M., że zło to ja.


>>> Jeden z tworów Świadomości został stworzony z mózgiem o
>>> (możliwe) nieograniczonych możliwościach, tymczasem jest w
>>> stanie wykorzystać tylko ułamek jego możliwości..

>> Tak, wykorzystujemy zaledwie ułamek naszej mocy Umysłu. Wyobraź
>> sobie do czego, w pozytywnym sensie, zdolny byłby człowiek, gdyby
>> usunąć te psychiczne kajdany, które narzucił mu nieświadomy
>> S(T)wórca, czyli sam... człowiek. Wystarczyło tylko by nie był w
>> stanie poznać swoich korzeni, a już zaczął wątpić w samego siebie.

> Najprawdopodobniej jednak świadomy Stwórca.. Podobnie jak firma
> Intel robi ze swoimi procesorami - najpierw tworzy urządzenie na
> full możliwości i dopiero później z takich czy innych powodów poddaje
> je procesowi zubożania.

Stwórcy nie miał kto ograniczać poza tym, że trwał w stanie pierwotnej
nieświadomości, gdy nic nie wiedział o sobie a jego stanem była negacja.
Dopiero gdy COŚ stworzył mógł to porównać ze swoim nieświadomym,
pierwotnym zamiarem. Porównanie NICa z COSiem pozwoliło mu na dokonanie
pierwszej korekty i zbudowanie pierwszego wzorca, który musiał być
felerny jako, że był produktem nieświadomości.


>>> Kłócić nie ma się tu o co, ale pomyśl realnie o rodzaju blokady
>>> biorąc pod uwagę powyższe.

>> Psychiczna. Wyłącznie!

> Odnotowano jakieś wyjątki złamania tej blokady?

Mnie się to udało. Pewnie jako pierwszemu.:)
Ale teraz nie jestem już wyjątkiem.


>>> Oczywiście że może wnieść. Jednak na zagadnienie należałoby
>>> patrzeć i je oceniać z szerszej perspektywy, a nie tylko poprzez
>>> pryzmat swoich złych doświadczeń. No, przecież tak naprawdę my
>>> samce nie możemy powiedzieć - samica - twój wróg.. ;-)

>> A gdzie i kiedy ja tak powiedziałem? Jeżeli pokazuję meandry
>> przemocy to nie po to poniżyć samicę, która jednak ma być mi
>> partnerką a nie manipulantką i dominantką. Wolność, równość i
>> braterstwo a nie jakieś tam oszukańcze "wolność, równość,
>> solidarność", tak jak została oszukana nasza polska solidarność.

> Problemem są tylko i wyłącznie zbyt wczesne deklaracje - 'dopóki
> śmierć nas nie rozłączy". Aby dobrać partnera z którym można
> zaryzykować plany na resztę życia to najpierw trzeba go bardzo dobrze
> poznać.

Nie da się poznać bez żadnych niedopowiedzeń ponieważ osoba, którą
skrzywdzono w dzieciństwie wybudowała sobie indywidualne mury ochronne,
czyli mechanizmy obronne, po to by już nikt, nigdy i w żaden sposób nie
mógł jej zagrozić jej istnieniu tak jak tego dokonywali nieświadomi
opiekunowie/wychowawcy/rodzice. Te mury ochronne pracują "w tle" a
efektem ich działania jest "wpuszczanie w maliny" potencjalnego intruza,
który chciałby, nawet nieświadomie, dokonać na taką osobę aktu agresji.
Efektem działania mechanizmów obronnych jest niedopowiedzenie albo
kłamstwo, które skutecznie zabezpiecza potencjalną, acz niedoszłą
ofiarę. A nazywa się to potocznie AUTYZM i występuje w nieskończonej
ilości odmian (spektrum autyzmu). A ponieważ Umysł w ogóle, oraz umysł
każdej osoby w szczególności, jest doskonały więc tworzy takie
zindywidualizowane ochronki po to by kłamstwo, a w konsekwencji i
oszust, nie zostali rozpoznani i by ta sama osoba, która miała stać się
ofiarą mogła zamienić się nagle w agresora.


>>> A coś się zmieniło od tamtego czasu? Przecie kiedyś tam w
>>> przeszłości zdarzało się że samiec był dużo bliżej do samicy i
>>> potomstwa niż jest to dzisiaj.

>> Tylko pozornie. Im kobieta była bardziej uzależniona od samca tym
>> go dopuszczała bliżej siebie i dzieci. I na odwrót - im była mniej
>> zależna tym bardziej go odpychała od siebie i dzieci zachowując
>> jednak zawsze pozory tego, że to nie ona tylko on odsuwa się od
>> rodziny. Także prawo pisane, szumnie zwane rodzinnym, zostało
>> ukształtowane w sposób dający prymat kobiecie, gdyż zostało
>> ustanowione w większości przez mężczyzn, którzy od kobiety byli
>> uzależnieni i koniecznie chcieli się wkupić w jej łaski by
>> zaspokoić swoje potrzeby seksualne nadmiernie rozbudzone w nich
>> przez ich matki, które przyciągały ich do siebie odsuwając
>> równocześnie od siebie ich ojców. Nigdy nie słyszałeś o tym, że
>> kobieta i przyciąga i odpycha od siebie samca? Przyciąga by coś od
>> niego uzyskać a odpycha bo seks z partnerem, ojcem wspólnych
>> dzieci, traktuje jak prostytucję za którą odpowiedzialnym czyni...
>> partnera.

> Tak właściwie to nie bardzo znam Twoje oczekiwania względem roli
> faceta w normalnej rodzinie? Bo mi te stare zwyczaje - samiec -
> finanse dom samica mieszkanie i potomstwo całkowicie odpowiadają.

Ja również nie mam nic przeciwko zdecydowanemu podziałowi ról pomiędzy
kobietę i mężczyznę w rodzinie ponieważ "specjalizacja = większa
efektywność" a więc i więcej czasu na wychowanie dzieci, twórczą
aktywność i przyjemności. Ale żadna z płci, a w szczególności kobieta
nie może wykorzystywać swojej pozycji do takiego modelowania relacji w
rodzinie by umożliwiło to jej zajęcie wygodniejszej oraz dominującej
pozycji. Bo równość oznacza partnerstwo, partnerstwo zaś to pozbycie się
woli dominacji (czyli przemocy); to stan, którego nie da się osiągnąć
bez poczucia własnej wartości i ufania samemu/ej sobie. Nie da się
zbudować między kobietą a mężczyzną relacji wolnych od przemocy jeżeli
przemoc została wbudowana w strukturę psychiki, któregokolwiek z tych
dwojga, gdyż będą powtarzać rodzicielski nakaz trwając w przekonaniu, że
działają dobrze gdyż tak nakazały im ich pierwotne autorytety. A zakaz
rodzicielski działający od narodzenia jest takim właśnie czynnikiem
(przemocą) wbudowywanym i systematycznie powtarzanym w trwającej nadal i
stosowanej "czarnej pedagogice". Tak więc by sięgnąć po partnerstwo w
relacjach kobieta-mężczyzna, relację, w wyniku której partnerzy będą
dobrowolnie i empatycznie dzielić się obowiązkami a nie wymuszać na tym
drugim robienie czegoś po to by potem móc mu wypominać, że czegoś nie
zrobił tak jak powinien, trzeba wpierw usunąć przyczynę dążenia do
zmanipulowania tego drugiego, do poniżenia go i zmuszenia do zajęcia
pozycji pożądanej przez agresora. Partnerstwo możliwe jest dopiero
wówczas gdy wyeliminuje się przemoc w jakiejkolwiek formie by nie
występowała.


>>> No dobrze - widzę że to dla Ciebie mocno drażliwa sprawa.

>> Jesteś w błędzie. Mogę tylko tyle napisać bo nie zamierzam Cię o
>> tym przekonywać - dostrzegam w tym stwierdzeniu Twoje przekonanie,
>> że już mnie złapałeś. A figa z makiem, pomyliłeś się.

> Na niczym nie próbuję Cie złapać. Przecie to tylko taka luźna
> wymiana poglądów.

Każda rozmowa ma jakiś cel; zazwyczaj celem jest przekonanie
interlokutora do własnych poglądów lub uzgodnienia jakiegoś punktu
wspólnego. A jeąeli nie będzie to 'prawda ostateczna' to dyskusja
pociągnie się dalej.:)


>>> Czego w sumie oczekujesz, jakiegoś ekstra prawa które by miało
>>> sobie partnerów podporządkowywać?

>> Mylisz partnerstwo dobrowolne oparte na poczuciu własnej wartości
>> z równością wymuszoną siłą prawa bądź złudną niezależnością
>> ekonomiczną.

> Jak się mogę mylić skoro tylko pytam.. Składa się tak że każdy z
> partnerów ma fizyczne predyspozycje do czego innego.. Zupełnie
> nielogiczne byłoby wysłać żonę do kopania rowów a samemu zajmować
> się wychowywaniem dziecka..

Odpowiedziałem na to kapkę wyżej. Istotnie, kobieta może się zajmować
dzieckiem a rowy może kopać za faceta... koparka. Ważne jest to by
kobieta nie wykorzystywała swojego szczególnego i długiego (w porównaniu
z ojcem dziecka) kontaktu z dzieckiem do uzależnienia dziecka od siebie
po to by je móc potem wykorzystywać do podporządkowania sobie ojca
dziecka. Nie może ona wykorzystywać dziecka i mężczyzny do tego by na
ich barkach budować, a właściwie odbudowywać utracone poczucie własnej
wartości. Dlatego tak ważnym jest by i kobieta i mężczyzna opuszczali
swoje gniazda rodzinne z pełnym poczuciem własnej wartości. A nie da się
tego stanu zachować/osiągnąć bez przekazania im przez ich
Stwórcę/autorytety klucza do Mądrości i Wiedzy o życiu.


>>> Może wtedy i jedno z partnerów czułoby się wtedy szczęśliwe, o
>>> drugim też pomyślałeś?.

>> Nie myśl tylko o kobiecie i jej zadowoleniu lecz pomyśl także o
>> sobie. Bycie empatycznym tylko w stosunku do kogoś a zapominanie o
>> swojej satysfakcji jest... głupotą i nieodpowiedzialnością.

> No wiesz, z ta satysfakcją to różnie bywa. Jeden lubi córkę drugi
> teściową.

Jak mu zona nie daje albo daje niczym byle ochłap to i pewnie szuka
zaspokojenia gdzie indziej. Najłatwiej jest z córką, a i z teściową,
która szuka zadowolenia już nie ze swoim mężem tez wiele starań nie
trzeba... Wszak wszystko pozostanie w rodzinie, tyle że w atmosferze
tajemnicy poliszynela, dzięki której kobieta trzyma wszystkich za jaja.


>>> I tak konkretnie to o co chodzi z tym "swobodnym dostępem do
>>> potomstwa"? Na ogół partnerka nie zamyka dzieci przed ojcem.

>> Ale ustawia niewidoczne granice w taki sposób by ojciec nie mógł
>> rozmawiać z dziećmi na dowolny temat. W ten sposób manipulując
>> przepływem informacji w rodzinie kształtuje relacje tak, by to ona
>> rządziła i decydowała o wszystkim a by odpowiedzialność za te jej
>> decyzje spadała na mężczyznę. A robi tak dlatego, że brakuje jej
>> poczucia własnej wartości i wiedzy potrzebnych do podejmowania się
>> odpowiedzialności za to o czym się decyduje.

> Tu niestety - szach i mat. Nie mam rzeczowych argumentów - poddaje
> się.


>>>> Można ich również wytrzebić tak jak to zrobił homo sapiens z
>>>> neandertalczykiem.:) Albo pozostawić samym sobie by sami
>>>> wyginęli zabezpieczając tylko ludzi świadomych. I jednego i
>>>> drugiego sposobu należy przestrzegać w sposób bezwzględny.

>>> Zgroza, i bezsilność.. I jak tu nie zazdrościć tzw ludziom
>>> wiary...

>> Nie, zwyczajna prawda o sposobach przetrwania Świadomości.

> Ale tu nie ma czego zazdrościć - ten Twój Bóg - Świadomość nie daje
> nadziei.

Dlaczego? Na jakiej podstawie tak myślisz?


>>> A ja odnoszę wrażenia że to poprawianie skutkuje tylko tym że z
>>> Raju powoli nasza rzeczywistość staje się Czyśćcem i już tylko
>>> mały kroczek aby stała się czystym Piekłem. Smak zanika, kolory
>>> zanikają, ludzie zaczynają sięgać po sztucznych partnerów
>>> seksualnych.. Co w naszej egzystencji nam pozostanie i po co gdy
>>> ostatecznie zanikną te wszystkie bodźce dzięki którym człowiek
>>> mógł powiedzieć że "życie jest piękne"?

>> I nie dopuszczasz do siebie myśli, że jest to skutek jakiegoś
>> niezidentyfikowanego dotychczas błędu systemowego? No bo skoro
>> jest coraz gorzej to jest to równia pochyła prowadząca do zagłady
>> gatunku. I nie chcesz szukać wyjścia z matni? Czy Ty jesteś
>> samobójcą, który poddaje się przemocy bez walki, ot tak dobrowolnie
>> dajesz się skazać na śmierć?

> A co może jednostka? Próbuję walczyć werbalnie o normalność, o świat
> bez kapitalistów, ale kto tego chce słuchać.. Tak, to chyba błąd w
> systemie, polegający na tym że niektórym jednostkom trudno
> wyewoluować z czasów gdy gromadzenie dóbr (kapitalizm) znaczył być
> albo nie być. Dzisiaj spokojnie można egzystować bez takich praktyk.

A więc jednak następuje powolna erozja dotychczasowych wzorców i
pojawiają się zmiany stanu Świadomości, naszego Stwórcy.:)


>>> No ale nam chyba nie chodzi czyjąś Prawdę.?

>> Dokładnie. Chodzi dokładnie o Uniwersalną Prawdę Absolutną. Tyle,
>> że i tak ktoś ja musi wypowiedzieć.:)

> Jej treść może jednak nie przynieść wyzwolenia.. Bierzesz to pod
> uwagę?

Tak, biorę to pod uwagę. I od kilku lat prowadzę taka właśnie
obserwację, czy już samo dostarczenie Wiedzy i życiowej Mądrości, czy
wypowiedzenie Prawdy o tym jak mają być wychowywane dzieci, opowiedzenie
o tym ludziom poszkodowanym, może się stać antidotum, lekarstwem
prowadzącym do wyzwolenia się z jarzma przemocy i strachu przed
zaufaniem we własne siły. Zmiany w osobach dokonują się bardzo powoli
ale jednak zmienia się ich świadomość. We wszystkich przypadkach
przemiana świadomości, albo inaczej zmiana stanu umysłu z homo na
androgyna, musi się dokonać samodzielnie przez dana osobę. Jeden sukces
już odnotowałem a czas jaki upłynął od powiedzenia prawdy do przemiany
to około 3 lat (mężczyzna, aktualnie 49 lat). Z kobietami znacznie
łatwiej mi się o tym rozmawia gdyż one czują pismo nosem - zdają sobie
sprawę z tego, że kłamią i oszukują - szczególnie te dzieciate, ale
brakuje im facetów, których mogłyby zatrudnić do partnerskiej
współpracy. Te, dzieciate znacznie szybciej pokonują strach przed
nieznanym ale nic nie robią, gdyż musiałyby się przyznać do kłamstwa
swoim mężom, których reakcji się obawiają. W sumie najskuteczniejszą
formą oddziaływania na masy społeczne jest forma, którą stosuję obecnie
gdyż spośród tych, którzy mnie czytają część przełamie się samodzielnie,
część przy niewielkiej bezpośredniej pomocy. Oczywiście pozostanie grupa
niereformowalnych, którzy odejdą bez dokonania własnej przemiany duchowej.


>>> Uogólniane i na dodatek niezgodne z stanem faktycznym. Jeden
>>> przykład - nie słyszałeś o rodzinach wypierających się jednego
>>> ze swojego grona ponieważ ów posiada odmienne preferencje
>>> seksualne. Kto go/ją niby w tej samej rodzinie wychował na pedała
>>> czy lesbijkę?

>> Ja tez zostałem wyparty/wyrzucony w kosmos przez moją eks- tylko
>> dlatego, że domagałem się partnerstwa i pokazałem to dzieciom.
>> Córce, która była najstarsza, bardzo się to spodobało, gdyż
>> spodziewała się wreszcie przeżyć SZCZĘŚCIE RODZINNE. Chociaż nie
>> wiedziała wtedy na czym to ma polegać to jednak jej
>> pragnienie/marzenie stało się dla mnie motywem przewodnim mojego
>> dalszego działania oraz dociekań, z których urodziło się to co
>> tutaj prezentuje. Jak chcesz to przeczytaj sobie jej list do mnie
>> kiedy wyjeżdżała i kiedy juz wówczas spodziewała się bardzo
>> gwałtownej reakcji matki.

> Trudno mi się odnieść, nie znam sytuacji. Nie ulega jednak
> wątpliwości że zostałeś potraktowany dość brutalnie.

Ale nie żałuję tego, gdyż nie wiedziałbym tego co teraz wiem. Chociaż
był czas bardzo dla mnie niebezpieczny kiedy babskie lobby
psychiatryczne chciało mnie w pewnym momencie ubezwłasnowolnić.


>>> W sumie na to samo wychodzi..

>> Niezupełnie, chociaż przyznam, że kiedyś zdolność, czy też
>> umiejętność zagadania interlokutora argumentami sprawiały mi
>> niejaka przyjemność. Zdaję sobie sprawę z tego, że w ten sposób
>> pozbywałem się resztek, wyniesionego z domu rodzinnego, kompleksu
>> Edypa. Ale z biegiem czasu ten efekt zaniknął i teraz już co
>> najwyżej ścigam się sam z sobą o to by doprowadzić moja
>> argumentację do perfekcji, bym mógł być sam z siebie zadowolony i
>> dumny. Jak to zodiakowy Leo.:)

> I tak trzymaj! Pewność własnych racji to podstawa.

Teraz staram się już tylko pisać klarowniej w stosunku do tego co było
kiedyś. Chociaż i tak czasami nie nadążam przekazywać argumentacji,
które z chwili na chwilę rodzą mi się w moim umyśle.:)


>>> Zawsze wina będzie dorosłego. A więc będą (muszą być) i ZAKAZY.

>> A czy nigdy nie pomyślałeś o tym, że dzieci zachowują się
>> ryzykancko i z przekorą właśnie dlatego, że spotkał je jakiś zakaz?
>> Czy nie pomyliłeś przypadkiem Skutku z Przyczyną? Może zakazałeś
>> dziecku czegoś wcześniej (poniżyłeś je) a to, że zareagowało w ten
>> sposób to kwestia przypadku, bo akurat nadarzyła się dziecku okazja
>> do odkucia się na starym, zakazującym zgredzie...?

> Nie, nie pomyślałem bo jestem pewny że to nie z przekory, a brak
> rozumienia zagrożenia był przyczyna jej zachowania.

Dziecko nie zrobi niczego więcej ponadto co zaobserwuje w wydaniu
rodzica. Jeżeli rodzic zachowuje się ryzykownie to i dziecko tak się
będzie zachowywać tyle tylko, że rodzic obciąży winą za to zachowanie
dziecka dziecko właśnie a nigdy nie pomyśli o tym, że sam dał dziecku
przykład.


> A więc zakaz, nie tylko z powodu domniemanego oskarżenia o brak
> opieki ale przede wszystkim dla ochrony zdrowia i życia samej
> zainteresowanej.

Jeżeli dziecko zaobserwowało jakąś czynność rodzica to ją powtórzy w
obecności lub bez obecności rodzica. Rodzic może zabezpieczyć dziecko
przed negatywnymi skutkami takiego doświadczenia jeżeli pozwoli dziecku
tego doświadczyć w sposób kontrolowany, pod jego czujnym okiem. Weźmy na
przykład tę odwieczna kuchnię, która dyskutanci podają jako przykład,
który miałby obalić moją tezę o nie-kontrolowalności dziecka...


>>>> Skoro uważasz moją koncepcję za błędną to pewnie masz jakąś
>>>> własną? Chętnie wysłucham co masz do zaoferowania...

>>> Myślę że akurat w wychowaniu małych dzieci nie ma już miejsca na
>>> jakieś eksperymenty. Nic przez to pozytywnego nie osiągniemy.

>> A ja uważam, że właśnie tutaj, u samego korzenia znajduje się
>> największe pole do działania. Znasz chyba porzekadło, że "Czego się
>> Jaś nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał"? Nie muszę Ci chyba
>> rekomendować tego, że przysłowia są mądrością ludów.:)

> Tylko na czym by niby miało polegać? Bo nie widzę tu miejsca na
> jakieś eksperymenty.

Umożliwianie dziecku wszelkiego doświadczenia umożliwiającego
systematyzowanie i systematyczne "nawarstwianie się" wiedzy w sposób
uporządkowany. Wydzielanie faz rozwojowych u dziecka uważam za przeżytek
- zamiast tego uważam, że każde nowe dla dziecka doświadczenie powinno
być starannie przez rodziców opracowane i zamknięte bez pozostawiania
cienia niedomówień bądź niejasności dla dziecka.


>>>>> Raczej myślałem o metodach wychowawczych, a raczej ich
>>>>> braku, czyli - małolaty róbta co chceta. Nadzór dorosłych
>>>>> musi być. Zakaz seksualny czy wolność w tej kwestii nie
>>>>> stanowi żadnych barier czy szybowania w stronę Prawdy.

>>>> Nie żadne róbta co chceta lecz zaspokajanie wszystkich
>>>> pragnień dziecka budującego swój zaufany system wiedzy, który
>>>> zapewni bezwarunkowe poczucie własnej wartości i umożliwi
>>>> odpowiedzialne życie w społeczeństwie.

>>> Parę przykładów możesz podać, na czym miałoby konkretnie polegać
>>> to spełnianie pragnień dziecka?

>> Zaczynając od dotyku nowo narodzonego. By nie był on zarezerwowany
>> tylko dla matki lecz by był dzielony po pałam a na otwartym
>> wychowaniu seksualnym kończącym się inicjacją seksualną dziecka w
>> świętym trójkącie Rodzice+Dziecko. Tylko tyle i aż tyle

> E tam, raczej o matczyny cycek mu/jej idzie a nie o dotyk ojca ;-)

A dlaczego nie pomyślisz o tej akurat czynności fizjologicznej, że może
ona być dla matki substytutem aktu seksualnego z mężczyzną? I która
strona: dziecko czy matka jest tutaj ofiarą a która agresorem. Bo
przecież matka znajdująca zaspokojenie seksualne w relacji ze słabszym
od niej dzieckiem na pewno nie jest ofiarą. Jest pedofilką !!! ponieważ
dzięki reakcjom dziecka czuje się pewniejsza siebie, dowartościowana;
dziecko przywraca jej poczucie własnej wartości, którego nie wyniosła z
domu rodzinnego. A powszechność tego zjawiska nakazuje stwierdzić, że
100% kobiet karmiących piersią, które odbudowują swoje poczucie własnej
wartości przy pomocy niemowląt, karmiąc je, to pedofilki.

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


67. Data: 2018-01-11 17:43:52

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: pinokio <p...@n...adres.pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 10.01.2018 o 05:08, LeoTar Gnostyk pisze:
> Ale powinniśmy dążyć do ich wyeliminowania, gdyż są one przyczyną
> patologii, które - o ile w porę - nie wyeliminowane doprowadzą nas do
> zagłady podobnie jak wyginęły szczury w doświadczeniu Calhougn'a

W doświadczeniu Calhougn'a do zagłady doprowadził BRAK zakazów!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


68. Data: 2018-01-11 19:14:45

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

pinokio pisze:
> W dniu 10.01.2018 o 05:08, LeoTar Gnostyk pisze:

>> Ale powinniśmy dążyć do ich wyeliminowania, gdyż są one przyczyną
>> patologii, które - o ile w porę - nie wyeliminowane doprowadzą nas
>> do zagłady podobnie jak wyginęły szczury w doświadczeniu
>> Calhougn'a

> W doświadczeniu Calhougn'a do zagłady doprowadził BRAK zakazów!

Mylisz się pinokio. Szczury doprowadziła do zagłady przemoc, która
została wniesiona do akwarium wraz z pierwszymi parami, które stanowiły
zalążek kolonii. Te pary zostały zainfekowane przemocą zanim zostały
wprowadzone do nowej siedziby; przemoc została niejako przeniesiona tyle
tylko, że na nowe miejsce, które pozornie miało być idealnym. To tak
samo jakby wysadzić na bezludnej wyspie grupę ludzi z przemocą
wszczepioną przez zakazowe wychowanie. Ci ludzie, po pewnym okresie
wspólnej walki o fizyczne przetrwanie, zaczną się zwalczać dążąc do
zajęcia lepszych, w sensie intratniejszych, pozycji w społeczności gdy
tej już przestanie zagrażać widmo fizycznej zagłady. Wówczas pojawi się
przemoc: najpierw psychiczna pod postacią manipulacji a następnie
zamieni się ona w przemoc fizyczną.

Opis przebiegu doświadczenia Calhougn'a wskazuje wyraźnie na to, że
początkowa współpraca szczurów przy budowie nowego gniazda zamieniła się
w rywalizację i agresję, w tym agresję samic, by przejść w dekadentyzm
dyktowany brakiem wzajemnego zaufania (szczury homoseksualiści,
bezpłciowe pięknoduchy, narcyze, itd.). Szczury, które stworzyły
"własnymi rękami" nową kolonię powinny ufać we własne możliwości a
jednak nie potrafiły zaufać we własne siły i rywalizując ze sobą szybko
rozbudowywały kolonię po to by przetrwać aż do momentu, kiedy przestały
walczyć o przetrwanie i gdy z ich podświadomości zaczęły wyłazić traumy
wczesnodziecięce, pokłosie zakazu wychowawczego. Okazało się wówczas, że
w całej populacji to samice były najbardziej agresywnymi jednostkami,
dokładnie tak samo jak dzieje się w naszym świecie, świecie ludzi
nieświadomych, w których psychikę jest wbudowany zakaz.

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 6 . [ 7 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Rozmowa ze Świadomością
Rozmowa ze swoja Świadomością
zmiany, zmiany, zmiany
Brawo Ziobro!
Tragedia polskiego małżeństwa w Rimini.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »