Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Sam się zastanawiam co o tym myśleć?;)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Sam się zastanawiam co o tym myśleć?;)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2010-10-19 10:55:42

Temat: Sam się zastanawiam co o tym myśleć?;)
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

Sam się zastanawiam co o tym myśleć;)
Wiadomość: http://www.charaktery.eu/artykuly/Rodzina/862/Terror
-pajdokracji/


Terror pajdokracji

Małgorzata Nowotka

Rodzice i opiekunowie - oprawcami okrutnie ograniczającymi przyrodzoną
wolność dziecka. Tak widzą rzeczywistość twórcy postmodernistycznych
teorii wychowawczych. Czy to nie takie poglądy doprowadziły do tego,
że dziś duża część rodziców nie ma pojęcia, jak postępować i żyć z
własnymi dziećmi?
Udostępnij Postmoderniści postrzegają dziecko jako istotę autonomiczną
i wolną od chwili narodzin. W myśl wyrosłych z ponowoczesności
koncepcji pajdocentrycznych, dziecko stawia się na piedestale, w samym
centrum rodziny, drastycznie zmieniając przy tym relacje oraz pozycję
poszczególnych jej członków. Burzy się w ten sposób dotychczasową
organizację rodziny, opartą na tradycyjnej hierarchii, w której
rodzice byli głową rodziny i - wykorzystując przysługującą im władzę
rodzicielską - wychowywali potomstwo.
Postmodernistyczny pedagog kwestionuje tradycyjne teorie i modele
wychowania jako zbyt represyjne i tłumiące autonomię dziecka. Tworzy
nowe koncepcje wychowawcze, takie jak: wychowanie pozbawione represji,
wychowanie bez autorytetu, wychowanie bez lęku, wychowanie do
nieposłuszeństwa. Atakuje dorosłych, rodziców i wychowawców, jako
bezwzględnych ciemiężycieli, prześladujących niewinne i bezbronne
dzieci w imię tradycyjnych, a więc totalitarnych, ideałów
wychowawczych. Występuje również przeciwko rodzinie i służących jej
instytucjom, gdyżuważa, że to w rodzinie rozpoczyna się proces
zniewalania, ograniczania i stosowania zakazów. Przedszkole i szkoła
są ich przedłużeniem i wzmocnieniem.
Współczesna inkwizycja
Najbardziej skrajnym i radykalnym nurtem spośród postmodernistycznych
teorii wychowawczych jest antypedagogika, zwana też postpedagogiką. Za
jej twórców uważa się m.in.: Johna Holta, Richarda Farsona,Alice
Miller, Ekkeharda von Braunmühla, Hubertusa von Schönebecka. Odrzucają
oni praktycznie konieczność wychowywania dziecka. Głoszą, że
tradycyjna pedagogika zasługuje na mianoinkwizycji XX wieku i jest
systemem opresji skierowanymprzeciwko dziecku. Oprawcami są w tym
przypadku dorośli, którzy pragną wychowywać oraz uczyć dzieci tego, co
jest dla nich dobre, a co złe. A przecież - jak wywodzą postmoderniści
- dzieci same dla siebie są instancją, która może decydować i stanowić
o ich rozwoju. Profesor BogusławŚliwerski w książce Przekraczanie
granic wychowania. Od "pedagogiki dziecka" do antypedagogiki,
prezentując pedagogiczne koncepcje postmodernistyczne,pisze:
"(...)dorośli mają jedynie, zwracać uwagę na to, jak najlepiej mogliby
być przydatni dzieciom."
Już samo stworzenie kategorii dzieciństwa jest w oczach
postmodernistycznych pedagogów tworem sztucznymi krzywdzącym, gdyż
świadczy o braku równości dzieci i dorosłych oraz wprowadza
nieuzasadnioną dominację tychostatnich. Chęć uniknięcia
owej"dominacji" jest powodem obsesyjnego wręcz mnożenia coraz to
liczniejszych i wymyślniejszych praw dziecka.Pojawiają się zatem
postulaty nadania dziecku prawa: "do humoru i radości", "do
odpowiedzialności za samego siebie", "do wyboru rodziców", "do godnego
poczęcia", "do posiadania wad", "do bycia niegrzecznym", "do życia bez
przemocy", "do sprawiedliwości w życiu", "do bycia sobą"...
Najzagorzalsi propagatorzy antypedagogiki (Holt, Farson czy von
Schönebeck) proponują nawet nadanie dziecku m.in.: prawa wyborczego i
prawa pełnego uczestnictwa w życiu publicznym, prawa do pracy
zarobkowej, do mieszkania samodzielnie poza rodziną, wyboru swego
domu, wybraniasobie osób innych niż rodzice na swoich opiekunów, prawa
do wolności seksualnej, prawa do działalności gospodarczej.
Mały nadczłowiek
Antypedagodzy uważają, że status dziecka nie jest zdeterminowany
biologicznie, lecz został ustalony przez ludzi, a jako taki - podlega
zmianom. I najlepiej będzie, jeśli usuniemy tradycyjne dzieciństwo z
ludzkiego życia, zapewniając jednostce już od chwili narodzin dostęp
do pełni praw i przywilejów, obowiązków i odpowiedzialności.
O ile tradycyjnie pojmowany status dziecka można zmienić, o tyle to,
co antypedagodzy uważają za podstawę jego nadzwyczajnych przywilejów i
praw, jak czytamy u Śliwierskiego, "jest poza wszelkimi ustanowieniami
ludzkimi" i "nie może być wynikiem umowy społecznej ani nie może
zależeć od ustanowienia jakiejkolwiek władzy czy grupy społecznej".
Okazuje się zatem, że prawa dziecka są nadrzędne w stosunku do tych
rządzących rodziną, społeczeństwem i państwem, że dziecko jest istotą
niepodlegającą prawom ustanowionym przez ludzi. Kim wobec tego jest
owa niezwykłaistota? Co ją charakteryzuje?
Według czołowego postpedagoga - von Schönebecka - dziecko posiadam.in.
takie atrybuty jak: pełnowartościowość (która oznacza, że każdy w
każdej chwili swojego życia jest już taki, jaki być powinien, nie musi
się więc doskonalić czy też wychowywać - jest więc bytem idealnym),
nieomylność ibezbłędność (oznaczająca, że nikt nie jest w stanie
popełnić prawdziwego błędu, gdyż nie istnieją żadne obiektywne
kryteria umożliwiające ocenę ludzkiego postępowania). Ponieważ
pełnowartościowość (czyli doskonałość), nieomylność i bezbłędność
byłydo tej pory uznawane za atrybuty należne wyłącznie Bogu, można
wyciągnąć stąd wniosek, że dziecko - według koncepcji antypedagogów -
jest istotą boską lub też wysłannikiem Boga. Niewinnymaniołem, który
tylko przez pomyłkę zstąpił z nieba na ziemię.
Więźniowie potomstwa
Stawiając znak równości pomiędzy dzieckiem a dorosłym, antypedagodzy
faktycznie znoszą dzieciństwo idorosłość. Bo zarówno dziecko,jak i
dorosły to ten sam pełnowartościowy, nieomylny, bezbłędny człowiek.
Okazuje się jednak - tak przynajmniej uważają antypedagodzy - że owe
atrybuty boskości tracimy w procesie wychowania "opartego na
pedagogicznej tradycji" (Schönebeck). Dziecko - byt doskonały i
absolutny - wchodząc stopniowo lecz nieodwracalnie we wrogie mu
społeczeństwo, staje się "upadłym aniołem". Dorosłość, pozbawiająca
małego człowieka nadprzyrodzonych właściwości oraz nadzwyczajnych
uprawnień, nie może być zatem - tłumaczą antypedagodzy - upragnionym
etapem życia. Ta jawi się raczej jako etap zbędny, niepożądany. Jest
tym, czego dziecko się obawia, przed czymsię broni.
Zarażeni filozofią postmodernizmu antypedagodzy porzucają wszelkie -
według nich nieuzasadnione - roszczenia wychowawcze względem dzieci.
Pragną dążyć do zbudowania społeczeństwa przyjaznego dzieciom. W
społeczeństwie tym odwróconezostaną niesprawiedliwe relacje dorosły -
dziecko. Wyzwolone od wychowania i rodziców dzieci będą - w przyjaznym
im nowym, wspaniałym świecie - nauczycielami dorosłych. A ulegli i
usłużni dorośli będą się gorliwie uczyć od swoich pociech odpowiednich
postaw izachowań. Jak widać, asymetria pozycji: dorosły dominujący nad
dzieckiem, winna zostać według postpedagogów zastąpiona asymetrią, w
której dziecko dominuje nad dorosłym. Społeczeństwo przyjazne dziecku,
tak samo jak społeczeństwo wrogie młodemu pokoleniu, nie przestanie
być zatem źródłem ucisku i niesprawiedliwości, tyle że teraz to
rodzice będą istotami zniewolonymi przez wyemancypowane dzieci.
Obserwacja rzeczywistości pokazuje, że taki proces rzeczywiście
następuje. Coraz częściej ulegli rodzice boją się własnych, nawet
całkiem małych dzieci i pozwalają im się "wychowywać" - wedle
dziecięcych egocentrycznych kaprysów i niekończących się żądań.
Rodzice stają się w takiej sytuacji nieszczęśliwymi i przerażonymi
więźniami postmodernistycznych koncepcji wychowawczych, a także
wyzwolonego do granic absurdu własnego potomstwa. Dorośli dostosowują
się do swojego dziecka, a ono - jak pisze Jirina Prekop w książce
"Mały tyran" - "zamiast doświadczać swojego przystosowania do
otoczenia, doświadcza przystosowania otoczenia do siebie, i to w
stopniu nigdy do tej pory w historii nieznanym". Dzieci stają się
wówczas "nieświadomymi więźniami swojej własnej władzy".
Odwrócone role
W tradycyjnym społeczeństwie dziecko stopniowo uczy się reguł
postępowania obowiązujących we wspólnocieludzi dorosłych oraz poznaje
wartości stanowiące jej fundament. Wychodząc z ciasnego świata
własnego ego,w którym to, co wyobrażone i subiektywne miesza się z
tym, co realne i obiektywne, powoli uczy się odróżniać pragnienia i
wytwory własnej wyobraźni od rzeczywistości i jej wymagań. Dziecko
buduje swoją osobowość poprzez poszerzanie granic wewnętrznego świata
i wchłanianie ze świata dorosłych potrzebnej mu wiedzy, doświadczenia
i mądrości.
W tym procesie ego dziecka ulega nie tylko poszerzeniu, alestaje się
bardziej wyraziste, mocniejsze, a jednocześnie coraz bardziej
elastyczne. Dzięki temu młody człowiek potrafi - w zależności od
sytuacji - przystosować się do otoczenia lub też otoczenie dostosować
do swoich potrzeb.Nie musi kurczowo trzymać się przymusu władzy i
kontroli nad ludźmi, aby czuć się bezpiecznie. Kiedy trzeba - potrafi
walczyć o swoje prawa,a kiedy trzeba - umie kierowaćsię dobrem
wspólnoty.
Pajdocentryzm - niestety - odwraca tradycyjną drogę rozwoju: od
koncentracji na samym sobie i swoim wnętrzu ku otwarciu się na
bogactwo świata społecznego. Zwolennicy antypedagogiki postulują, by
to dorośli "wychodzili" ku wewnętrznemuświatu dziecka. Jednak świat
dziecka jest królestwem - pozbawionego wiedzy i doświadczeń życiowych
- niedojrzałego ego. Jest ciasny, ograniczony obrębem kruchej i
nieokreślonej do końca psychikidziecka. Natomiast dorosły, chcąc
wniknąć w struktury świata dziecka, musi dostosować się do owej
ograniczonej przestrzeni, a także do reguł i norm ustanowionych przez
małego pana i władcę owej krainy.
W tej sytuacji, to nie dziecko konfrontuje się z wymaganiami, jakie
stawia przed nim realne życie. To dorosły jest konfrontowany z
wymaganiami i żądaniami, jakie stawia przed nim - skoncentrowane na
utrzymaniukontroli nad własnym światem - dziecko.
Absolutna władza dziecka nie wynika z jego nadzwyczajnej siły czy
realnych uprawnień, lecz została mu podarowana "na wyrost" przez
uległych rodziców. A dziecko, chcące tę władzę zachować, żyje w
ciągłym strachu przed jej utratą, w napięciu i frustracji. W ciągłej
gotowości do obrony granic swego królestwa, do walki z każdym, kto
usiłowałby pozbawić je absolutnej władzy we własnym imperium.
Dziecko walczące o utrzymanieabsolutnej władzy nad rodzicami wzmacnia
i usztywnia granice "dziecięcegoimperium". Stąd też wynika ciągła
eskalacja jego żądań i oczekiwań. W tej walce brak miejsca na
ustępstwa czy kompromisy, na współczucie czy zrozumienie innych, na
poczucie wspólnoty i więzi z bliskimi. W efekcie to nie dziecko należy
do rodziny, ale rodzina - poddana jego władzy- należy niepodzielnie do
niego. To nie dziecko należy dogrupy rówieśników, ale koledzystanowią
jego świtę - o ile są w stanie wytrwać w bezwzględnym posłuszeństwie
wobec swego władcy. Dziecko ma więc trudności z nawiązaniem zdrowych
relacji z rówieśnikami i z dorosłymi.
Aspołeczne osobniki
Wszechwładne dzieci wciąż domagają się od rodziców bezwzględnego
podporządkowania swoim żądaniom, ale same nie potrafią podporządkować
się nikomu i niczemu. Na wszelkie próby ograniczania, stawiania
granic, reagują agresją i bezwzględnością. Nie znoszą niczego, co
sprawia im trudność, co jest dla nich wyzwaniem - boją się po prostu,
że przegrana ujawni ichsłabość. Uciekają więc przed problemami,
zamiast je rozwiązywać. Nie potrafią i nie chcą przegrywać. Brak im
również zdolności przystosowania się do innych i do otoczenia, bo
przecież wszyscy przystosowują się do nich...
Mając - pozornie - wielką siłę inieograniczoną władzę, dzieckonie
potrafi i nie chce być samodzielne. Niezwykle ważna jest dla niego
najbliższa rodzina - ona jest wszak imperium, w którym dziecko panuje
i w którym czuje się pewnie i bezpiecznie. Z tego wynikają trudności w
późniejszym separowaniu się od rodziców. Dziecko boi się bowiem
wkraczać w obcy świat, w którym przestanie byćnajważniejszą na świecie
osobą, a będzie tylko jednym z wielu, równych sobie, dzieci. Jirina
Prekop tak opisuje osobowość uformowaną w efekcie pajdocentrycznego
wychowania: "egocentryczna, aspołeczna, skłonna do samouwielbienia,
przeceniania swojej wartości, pogardy i wykorzystywania innych".
Biorąc pod uwagę dzisiejszą popularność postmodernistycznych metod
wychowawczych, możemy się tyko pocieszać, że nie wszystkie bezstresowo
wychowywane dzieci wyrastająna osobniki aspołeczne i agresywne. Na
szczęście dużo przecież zależy od czynnika wrodzonego: temperamentu i
cech odziedziczonych po przodkach. Z drugiej strony... Pamiętajmy, że
połączenie tego, co "wrodzone" z elementami
pajdocentrycznegowychowania, może skutkować powstaniem niezwykle
piorunującej mieszanki, a ta, jak wiadomo, może spowodować niezwykle
dramatyczne skutki.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Po trupach do celu
ZWROTKA
Szczucie...
Politycy z zębami zaciśniętymi z miłości.
Re: Smolensk - polski strach czy glupota?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »