| « poprzedni wątek | następny wątek » |
61. Data: 2004-08-03 13:37:01
Temat: Re: Samotno?ć po zwi+-zku z niepełnosprawnym mężczyzn+- :(Lech Dubrowski pisze w news:ceo46j$8cm$1@nemesis.news.tpi.pl
> Ja nigdy od nikogo nie domagalem sie "specjalnego traktowania" tylko pomocy
> w pewnych sprawach lub sytuacjach
Może klucz jest w słowie "domagałem się"?
--
Pozdrowieństwa,
Scally
http://www.modus-vivendi.w.pl
http://www.proinfo.pl/ustron2004/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
62. Data: 2004-08-03 14:20:35
Temat: Re: Samotno?ć po zwi+-zku z niepełnosprawnym mężczyzn+- :(> Może klucz jest w słowie "domagałem się"?
Nie bardzo rozumie co masz na mysli. Wiem tylko, ze nigdy nikogo nie
poslalbym na ulice zeby na mnie zarabial. Wiem rowniez, ze nikt nie ma
obowiazku mi pomogac i jesli ktos nie chce mi pomagac to nie mam o to do
niego pretensji.
Leszek
> --
> Pozdrowieństwa,
> Scally
> http://www.modus-vivendi.w.pl
> http://www.proinfo.pl/ustron2004/
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
63. Data: 2004-08-03 14:29:18
Temat: Re: Samotność po związku z niepełnosprawnym mężczyzną :(A ja myslę, że on zwyczajnie Cię nie kochał i problem leżał nie w
niepełnosprawności, ale w niedoborze partnera.
Dorota
Użytkownik "Ata" <w...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości
news:ceo2kj$5qi$1@inews.gazeta.pl...
> Kiedy traktowałam Go tak jak innych tj.zwyczajnie - też było źle.
> Właśnie w tym sęk,że On sam jakby 'domagał' się traktowania na warunkach
> specjalnych.
> Swoją drogą to Jego niepełnosprawność była dla mnie niezauważalna - TO ON
> szukał dziury i robił z tego problem.
> Dla mnie był normalnym facetem.
>
>
>
> --
> Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl ->
http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
64. Data: 2004-08-03 14:38:06
Temat: Re: Samotno?ć po zwi+-zku z niepełnosprawnym mężczyzn+- :(Dorota Nawara pisze w news:ceo7gu$i7t$1@atlantis.news.tpi.pl
> A ja myslę, że on zwyczajnie Cię nie kochał i problem leżał nie w
> niepełnosprawno?ci, ale w niedoborze partnera.
Problem zawsze leży właśnie w tym. Tam, gdzie miłość się zjawi,
nie ma już problemów z komunikacją, bo oboje partnerzy chętnie
uczą się siebie i nie rezygnują. Gdzie miłości nie ma, problemów
szuka się wszędzie... :(
--
Pozdrowieństwa,
Scally
http://www.modus-vivendi.w.pl
http://www.proinfo.pl/ustron2004/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
65. Data: 2004-08-03 16:54:20
Temat: Re: Samotność po związku z niepełnosprawnym mężczyzną :(> Swoją drogą to Jego niepełnosprawność była dla mnie niezauważalna - TO ON
> szukał dziury i robił z tego problem.
> Dla mnie był normalnym facetem.
Właśnie to jest zagadka. Często ON bardziej "nienawidzi" swojego ciała niż
osoby z jego otoczenia. Ja sam nie wiem czy jakbym żył w związku czy nie
zadręczył bym -oczywiście niechcący swojej partnerki. Nie jestem w stanie
tego stwierdzić ponieważ jeszcze nie żyłem w związku ale zastanawiam się nad
tym. Nie raz rozmawiając z innymi twierdzę, że nawet jakby znalazła się
osoba która chciałaby poukładać sobie ze mną życie to ja bym na to nie
pozwolił choć pragnę tego jak niczego innego -ot taki paradoks. Wiem dobrze,
że żeby pokochać kogoś i być kochanym najpierw trzeba zaakceptować siebie,
ale z drugiej strony jakoś nie potrafiłbym skazać kogoś na siebie. Nie wiem
czy dość jasno się wyrażam -jak nie to z chęcią postaram się to wyprostować
:)
Jeszcze do wszystkich. Problem samotności ON jest troszkę bardziej
zróżnicowany. Są różne kalectwa, mniejsze i większe jednak wydaje mi się, że
największe kalectwo to okaleczona często przez nas samych nasza psychika i
to ona jest kluczem do wszystkiego.
Pozdrawiam Sebastian
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
66. Data: 2004-08-04 08:55:35
Temat: Re: Samotno?ć po zwi?zku z niepełnosprawnym mężczyzn? :(Roj napisał(a):
>>Swoj? drog? to Jego niepełnosprawno?ć była dla mnie niezauważalna - TO ON
>>szukał dziury i robił z tego problem.
>>Dla mnie był normalnym facetem.
>
>
> Wła?nie to jest zagadka. Często ON bardziej "nienawidzi" swojego ciała niż
> osoby z jego otoczenia. Ja sam nie wiem czy jakbym żył w zwi?zku czy nie
> zadręczył bym -oczywi?cie niechc?cy swojej partnerki. Nie jestem w stanie
> tego stwierdzić ponieważ jeszcze nie żyłem w zwi?zku ale zastanawiam się nad
> tym. Nie raz rozmawiaj?c z innymi twierdzę, że nawet jakby znalazła się
> osoba która chciałaby poukładać sobie ze mn? życie to ja bym na to nie
> pozwolił choć pragnę tego jak niczego innego -ot taki paradoks. Wiem dobrze,
> że żeby pokochać kogo? i być kochanym najpierw trzeba zaakceptować siebie,
> ale z drugiej strony jako? nie potrafiłbym skazać kogo? na siebie. Nie wiem
> czy do?ć jasno się wyrażam -jak nie to z chęci? postaram się to wyprostować
> :)
doskonale cię rozumiem.. sam przez to przechodziłem, był nawet taki
okres w moim związku że... powiedziałem tej drugiej osobie iż "ze
względu na jej dobro" wolę żebyśmy byli tylko przyjaciółmi niż gdyby
miała cierpieć będąc ze mną w związku....
Dzisiaj jestem szczęśliwy, mam żónę i córeczkę.....
pozdrawiam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |