Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Słowo o kłamstwie kobiet.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Słowo o kłamstwie kobiet.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 13


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2017-03-21 19:06:11

Temat: Re: Słowo o kłamstwie kobiet.
Od: Trybun <c...@j...ru> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2017-03-21 o 15:23, LeoTar Gnostyk pisze:
> Trybun pisze:
>> W dniu 2017-03-21 o 13:19, LeoTar Gnostyk pisze:
>
>>>> A tak konkretnie co byś zaproponował w sprzeciwie "takiemu
>>>> podziałowi ról", masz jakąś własną (lepszą) koncepcję?
>
>>> Rzeczywiste partnerstwo przeciwko obowiązujacemu obecnie
>>> niewolnictwu opartemu na uzależnieniach seksualnych nad którymi
>>> kontrolę sprawują kobiety. A więc są one faktycznie władczyniami a
>>> mężczyzni ich niewolnikami - matriarchat pierwszego sortu.
>
>> Wydaje się że jest to niemożliwe. Związek dwu ludzi, mimo że zwany
>> "partnerskim" tak naprawdę nigdy nie może być partnerski, w dosłownym
>> tego słowa znaczeniu.
>
> To zależy od tego jak rozumieć partnerstwo. Czy za partnerstwo przyjąć
> równy podział w wykonywaniu obowiazków domowych, czy może równy
> potencjał finansowy tych, pożal sie boże "partnerów", gwarantujący
> chwilowo równowagę zbudowana na sile ekonomicznej skałdowych.
>
> Ja rozumiem partnerstwo jako uzupełnianie się, jako dobrowolną
> współpracę wynikającą z zaufania i szacunku do siebie i do partnera.
> Odczuwam zadowolenie z tego, że wspieram partnera i przykładam się do
> pracy nad wspólnym dobrem nie oglądając się na to ile wysiłku we
> wspólną budowlę wkłada partner/ka gdyż jestem przekonany, że cele tej
> drugiej strony są identyczne z moimi. Każdy robi to co potrafi
> najlepiej, a więc obowiązuje specjalizacja i podział obowiązków a nie
> próżne powielanie działań i przez to marnowanie potencjału. W ten
> sposób "pomoc wzajemna" staje sie czynnikiem wzrostu i optymalnego
> wykorzystania zasobów. Odpada problem nadprodukcji i marnowania zasobów.
>
> Warunkami wstępnymi do zrealizowania organizacji partnerskiej są, jak
> już wyżej wspomniałem, zaufanie i szacunek do siebie i do partnera. I
> to bez żadnych warunków wstępnych. Problem tkwi w tym, w jaki sposób
> edukować ludzi by spełniali te dwa warunki w swoim zyciu. I tu polecam
> zapoznać się z moimi wnioskami co do tego jak powinna przebiegać
> edukacja dzieci, ich przygotowywanie do życia, od kołyski, a może i
> wcześniej, poczynając.

Przewaga/dominacja w partnerstwie jest efektem różnych czynników. Ale
najbardziej chyba na modzie na rządzenie. I tu chyba masz rację -
odpowiednio wychowując potomków, ci nie muszą nabywać tych cech
przywódczych i pokusy do dominowania nad innymi. Jest to tylko instynkt
z czasów pierwotnych, gdy dominacja znaczyła przetrwanie, dzisiejszemu
człowiekowi nie jest to niezbędne do przetrwania. Z drugiej strony -
chyba nigdy w historii ludzkości ta dominacja na każdej płaszczyźnie nie
była tak promowana jak dziś... Bo chyba wiesz że problem dominacji nie
dotyczy tylko życia w związku małżeńskim.



>
>
>> Któraś ze stron musi dominować i zasadniczo tylko taka opcja
>> gwarantuje że związek przetrwa.
>
> Powielasz opinie utrwalone przez społeczeństwo niewolnicze wyrosłe na
> nieświadomości jako poczatkowym stanie Umysłu Stwórcy. To przekonanie
> zostało utrwalone w heteryzmie, a potem w matriarchacie, i związane
> jest z przekonaniem, że tylko Kobieta jest dawczynią życia a ztem
> może, ba musi, podporządkować sobie wszystko aby zapewnić
> bezpieczeństwo swojemu potomstwu, z którego połowa to trutnie, które
> należy maksymalnie wykorzystać i tępić by zapewnić godne trwanie
> klasie władczyń, czyli kobiet. Żeby niewlonicy (trutnie) chcieli
> pracować trzeba im dostarczyć miodu od czasu do czasu by sie zbytnio
> nie awanturowali. Poza tym mogą walczyć między sobą byle tylko
> wzbogacali zasoby matriarchalnej organizacji. Nad trutniami trzeba
> więc dominować ale nie materialnie, gdyż wszystko by się szybko
> wydało, lecz mentalnie przez przekonywanie ich o ich małej wartości i
> małej przydatności. Mogą być wodzami i bankierami ale ich
> podświadomością mają rządzić kobiety w sposób znany tylko sobie. A jak
> któryś przypadkowo dowie się w jaki sposób kobiety sprawują władzę nad
> plemieniem trutni, to takiego osobnika należy skazać na wygnanie, a
> najlepiej na śmierć.
>
> Według filozofii, którą mi tutaj podpowiadasz to tylko stadło, w
> którym zyciem wewnętrznym grupy rządzi kobieta jest w stanie
> przetrwać. A więc z góry zakładasz, że musi istnieć nierówność w
> rodzinie, czyli, że jedyną formacją społeczną możliwą do
> zaakceptowania jest niewolnictwo z jego różnymi odmianami nazywanymi:
> feudalizm, kapitalizm, komunizm, maoizm, etc. I że władzę
> niepodzielnie musi sprawować Kobieta, Macierz, Matka przedwieczna
> symbolizująca Naturę, Ziemię, itd. Ja mam inne zdanie, gdyż udało mi
> się, między innymi właśnie dzięki mojej Kasi, wystwić głowę ponad tą
> kopułę niewolników. Poczułem się Wolnym Człowiekiem i nie zamierzam
> wrócić do kierata, w którym tempo dyktowała nie Wspólnota lecz
> Kobieta. Jeżeli chcesz zostań sobie niewolnikiem, ale w tym momencie
> nasze drogi się rozejdą.

Nic nie powielam - opisuję tylko jak ja to widzę. A doświadczenia na tym
polu mam dość bogate, żyłem w więcej niż jednym związku
kobieta-mężczyzna, Także życie zawodowe polegało na pracy w zespole, i
tu to co wyróżniało ten styl pracy - nie było w nim ustalonego
szefostwa. Tak więc o związkach i życiu w nich wiem sporo.
Nie mam żadnej filozofii w tym temacie, piszę tylko jak jest,. Szczerze
mówiąc nie widzę dużych nadziei żeby ktoś wynalazł metodę która zniesie
szybko ten idiotyczny podział ludzi na dominatorów i poddanych. Nawet
formalnie coś takiego nie istnieje.
Wiem że masz swoje przemyślenia na ten temat, i oczywiście w wielu
aspektach tego zagadnienia masz rację,. Jednak jak dla mnie obarczając
tylko jedną stronę o chęć dominacji, robisz zwyczajny błąd.

>
>
>> Uwaga na marginesie - na ogół to przecie faceci dominują w
>> związkach.
>
> Bzdura, faceci może i domunują fizycznie, ekonomicznie ale nie
> psychicznie. Kobiety od samego początku miały wystarczająco dużo
> wolnego czasu na myślenie by wypracować techniki podporządkowywania
> sobie mężczyzn w taki sposób, by tym głupkom wydawało się, że to oni
> rządzą. Kobiety opanowały techniki psychomanipulacji daleko wcześniej
> anieli pojawiła się współczesna psychologia i psychoanaliza
> zdominowane jeszcze przez kobiecy biologizm. Przyczynił sie do tego
> Marks ze swoim darwinizmem społecznym i powstałymi na tej bazie
> komunizmem czy socjalizmem realnym. Przejawem tego są również kraje
> zachodnie o wysokim socjalu zapewniające Kobiecie i jej! dziecku
> trwanie kosztem wysiłku i wyrzeczeń mężczyzn. Skutki tej polityki
> prowadzonej przez zfeminizowane rządy widać po Szwecji, Niemczech,
> Francji, również Anglii i innych. Jak mówi stare porzekadło:
> "Mężczyzni rządzą swiatem, a mężczyznami kobiety".... Albo to z innej
> beczki: "Mężczyzna jest głową rodziny, ale tą głową kręci żona".
> Zastanów się, może coś trafi Ci do przekonania...? :-)
>
>

Nie, zupełnie nie mam nad czym się zastanawiać. Ani historia, ani obecne
czasy nie przemawiają za Twoja teorią. Pewnie że znajdziemy sporo
związków w których to dominują kobiety, ale ogólnie to jest dokładnie na
odwrót. Spójrz w historię - prawa wyborcze, baby dopiero co je uzyskały,
to sprzedawanie córek.. tak nawiasem - słyszałeś aby rodzice gdzie i
kiedykolwiek sprzedali syna? Przecież to też o czymś świadczy.
Spotykałeś kiedy "Ludzi Wschodu", pochwalił Ci się któryś z nich fotką
żony czy córki? Przegrana Hillary w USA to coś więcej niż to że zaważyło
to że jest kobietą? Itditp.. A więc jak my tu możemy mówić o babskiej
dominacji nad facetami?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2017-03-29 07:46:38

Temat: Re: Słowo o kłamstwie kobiet.
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

Trybun pisze:
> W dniu 2017-03-21 o 15:23, LeoTar Gnostyk pisze:
>> Trybun pisze:
>>> W dniu 2017-03-21 o 13:19, LeoTar Gnostyk pisze:
>>>> Trybun pisze:

>>>>> A tak konkretnie co byś zaproponował w sprzeciwie "takiemu
>>>>> podziałowi ról", masz jakąś własną (lepszą) koncepcję?

>>>> Rzeczywiste partnerstwo przeciwko obowiązujacemu obecnie
>>>> niewolnictwu opartemu na uzależnieniach seksualnych nad którymi
>>>> kontrolę sprawują kobiety. A więc są one faktycznie
>>>> władczyniami a mężczyzni ich niewolnikami - matriarchat
>>>> pierwszego sortu.

>>> Wydaje się że jest to niemożliwe. Związek dwu ludzi, mimo że
>>> zwany "partnerskim" tak naprawdę nigdy nie może być partnerski,
>>> w dosłownym tego słowa znaczeniu.

>> To zależy od tego jak rozumieć partnerstwo. Czy za partnerstwo
>> przyjąć równy podział w wykonywaniu obowiazków domowych, czy może
>> równy potencjał finansowy tych, pożal sie boże "partnerów",
>> gwarantujący chwilowo równowagę zbudowana na sile ekonomicznej
>> składowych.
>>
>> Ja rozumiem partnerstwo jako uzupełnianie się, jako dobrowolną
>> współpracę wynikającą z zaufania i szacunku do siebie i do
>> partnera. Odczuwam zadowolenie z tego, że wspieram partnera i
>> przykładam się do pracy nad wspólnym dobrem nie oglądając się na
>> to ile wysiłku we wspólną budowlę wkłada partner/ka gdyż jestem
>> przekonany, że cele tej drugiej strony są identyczne z moimi.
>> Każdy robi to co potrafi najlepiej, a więc obowiązuje specjalizacja
>> i podział obowiązków a nie próżne powielanie działań i przez to
>> marnowanie potencjału. W ten sposób "pomoc wzajemna" staje sie
>> czynnikiem wzrostu i optymalnego wykorzystania zasobów. Odpada
>> problem nadprodukcji i marnowania zasobów.
>>
>> Warunkami wstępnymi do zrealizowania organizacji partnerskiej są,
>> jak już wyżej wspomniałem, zaufanie i szacunek do siebie i do
>> partnera. I to bez żadnych warunków wstępnych. Problem tkwi w tym,
>> w jaki sposób edukować ludzi by spełniali te dwa warunki w swoim
>> zyciu. I tu polecam zapoznać się z moimi wnioskami co do tego jak
>> powinna przebiegać edukacja dzieci, ich przygotowywanie do życia,
>> od kołyski, a może i wcześniej, poczynając.

> Przewaga/dominacja w partnerstwie jest efektem różnych czynników. Ale
> najbardziej chyba na modzie na rządzenie. I tu chyba masz rację-
> odpowiednio wychowując potomków, ci nie muszą nabywać tych cech
> przywódczych i pokusy do dominowania nad innymi. Jest to tylko
> instynkt z czasów pierwotnych, gdy dominacja znaczyła przetrwanie,
> dzisiejszemu człowiekowi nie jest to niezbędne do przetrwania. Z
> drugiej strony - chyba nigdy w historii ludzkości ta dominacja na
> każdej płaszczyźnie nie była tak promowana jak dziś... Bo chyba
> wiesz że problem dominacji nie dotyczy tylko życia w związku
> małżeńskim.

Dominacja jest zjawiekiem kompementarnym do niewolnictwa: jeżeli ktoś
czuje się zniewolony w jednej sferze swego zycia to stara się to sobie
zrekompensować w innej dziedzinie. A ponieważ wszyscy jesteśmy
zniewoleni więc w konsekwencji mamy walkę o dominację, walke wszystkich
ze wszystkimi o zajęcie lepszego miejsca w "wyścigu szczurów". Do
niedawna w tym 'zewnętrznym' "wyścigu szczurów" uczestniczyli prawie
wyłącznie mężczyzni gdyż zdobywając laury w działalności zawodowej
rekompensowali sobie porażki w życiu rodzinnym zdominowanym przez
kobiety. Kobiety zaś kompensowały sobie brak poczucia własnej wartości w
dominowaniu nad mężczyznami i dziećmi.

Mężczyzni stają się jednak coraz bardziej świadomi tego, że są
wykorzystywani przez kobiety i przestają się temu poddawać a więc i
kobiety tracą niejako przestrzeń do dominacji. Coraz powszechniejsze
rozwody, większa śmiertelność młodych mężów i coraz większa świadomość
mężczyzn powodują, że kobiety tracą przestrzeń do dominowania w ramach
rodziny. Kobietom pozostają więc jeszcze bebronne dzieci, na których
mogą kobiety ćwiczyć do woli dominację, gdyż w większości przypadków po
rozpadzie rodziny, w tym również śmierci mężczyzny, dzieci zostają
pozbawione męskiej osłony przed agresją matek, które poszukują obiektów
do zaspokojenia kobiecej rządzy dominacji.

Dążenie do dominacji bierze się stąd, że prostym efektem dominacji,
czyli sprawowania władzy, jest... uwolnienie sie od odpowiedzialności,
przerzucenie odpoiedzialności na niewolnika uzależnionego od woli osoby
dominującej. Dominacja niekoniecznie musi oznaczać jakieś wymierne
korzyści materialne; o wiele bardziej satysfakcjonującą może być
świadomość możliwości manipulowania czyimś postępowaniem, wymuszania
określonych działań osoby uzależnionej co samo w sobie jest
satysfakcjonujące dla człowieka żądnego władzy, któremu brakuje - o
zgrozo - poczucia własnej wartości.

Coraz powszechniejsze ujawnianie fizycznej agresji przez kobiety
świadczy o tym, że zaczyna im brakować obszaru do manipulacji
mężczyznami i dziećmi muszą więc swoją chęć dominowania przenieść na
teren relacji zawodowych. Efektem tego jest gwałtowny wzrost liczby
kobiet byznesu oraz wśród zawodów postrzeganych dotychczas jako tzw.
męskie. Efektem ujawniania się kobiecej agresji jest coraz większy
dystans między płciami spoodowany coraz większą ostrożnością mężczyzn w
nawiązywaniu trwałych związków z kobietami. Mężczyzni coraz lepiej
rozpoznają manipulację kobiet i ich dążenie do dominacji a kobiety nie
chcą się zrezygnować z władzy, którą do tej pory sprawowały nad
mężczyznami dzięki swoim seksualnym sztuczkom i manipulacji poczuciem
wartości męskiech partnerów.


>>> Któraś ze stron musi dominować i zasadniczo tylko taka opcja
>>> gwarantuje że związek przetrwa.

>> Powielasz opinie utrwalone przez społeczeństwo niewolnicze wyrosłe
>> na nieświadomości jako poczatkowym stanie Umysłu Stwórcy. To
>> przekonanie zostało utrwalone w heteryzmie, a potem w
>> matriarchacie, i związane jest z przekonaniem, że tylko Kobieta
>> jest dawczynią życia a zatem może, ba musi, podporządkować sobie
>> wszystko aby zapewnić bezpieczeństwo swojemu potomstwu, z którego
>> połowa to trutnie, które należy maksymalnie wykorzystać i tępić by
>> zapewnić godne trwanie klasie władczyń, czyli kobiet. Żeby
>> niewlonicy (trutnie) chcieli pracować trzeba im dostarczyć miodu
>> od czasu do czasu by sie zbytnio nie awanturowali. Poza tym mogą
>> walczyć między sobą byle tylko wzbogacali zasoby matriarchalnej
>> organizacji. Nad trutniami trzeba więc dominować ale nie
>> materialnie, gdyż wszystko by się szybko wydało, lecz mentalnie
>> przez przekonywanie ich o ich małej wartości i małej przydatności.
>> Mogą być wodzami i bankierami ale ich podświadomością mają rządzić
>> kobiety w sposób znany tylko sobie. A jak któryś przypadkowo dowie
>> się w jaki sposób kobiety sprawują władzę nad plemieniem trutni,
>> to takiego osobnika należy skazać na wygnanie, a najlepiej na
>> śmierć.
>>
>> Według filozofii, którą mi tutaj podpowiadasz to tylko stadło, w
>> którym zyciem wewnętrznym grupy rządzi kobieta jest w stanie
>> przetrwać. A więc z góry zakładasz, że musi istnieć nierówność w
>> rodzinie, czyli, że jedyną formacją społeczną możliwą do
>> zaakceptowania jest niewolnictwo z jego różnymi odmianami
>> nazywanymi: feudalizm, kapitalizm, komunizm, maoizm, etc. I że
>> władzę niepodzielnie musi sprawować Kobieta, Macierz, Matka
>> przedwieczna symbolizująca Naturę, Ziemię, itd. Ja mam inne
>> zdanie, gdyż udało mi się, między innymi właśnie dzięki mojej Kasi,
>> wystawić głowę ponad tą kopułę niewolników. Poczułem się Wolnym
>> Człowiekiem i nie zamierzam wrócić do kierata, w którym tempo
>> dyktowała nie Wspólnota lecz Kobieta. Jeżeli chcesz zostań sobie
>> niewolnikiem, ale w tym momencie nasze drogi się rozejdą.

> Nic nie powielam - opisuję tylko jak ja to widzę. A doświadczenia na
> tym polu mam dość bogate, żyłem w więcej niż jednym związku
> kobieta-mężczyzna, Także życie zawodowe polegało na pracy w zespole,
> i tu to co wyróżniało ten styl pracy - nie było w nim ustalonego
> szefostwa. Tak więc o związkach i życiu w nich wiem sporo. Nie mam
> żadnej filozofii w tym temacie, piszę tylko jak jest. Szczerze mówiąc
> nie widzę dużych nadziei żeby ktoś wynalazł metodę która zniesie
> szybko ten idiotyczny podział ludzi na dominatorów i poddanych. Nawet
> formalnie coś takiego nie istnieje. Wiem że masz swoje przemyślenia
> na ten temat, i oczywiście w wielu aspektach tego zagadnienia masz
> rację. Jednak jak dla mnie obarczając tylko jedną stronę o chęć
> dominacji, robisz zwyczajny błąd.

Nie chwaląc się, też z niejednego pieca chleb jadłem więc pewnie możemy
stosunkowo szybko znależć wspólny język. Napisałeś o tym, że byłeś w
więcej niż jednym związku kobieta-mężczyzną - i ja też. Pracowałeś w
zespołach gdzie nie było ustalonego szefostwa - i ja też. Nie napisałeś
tylko czy masz dzieci i jakie masz nimi ewentulne doświadczenia. Nie
ukrywam, że najważniejsze doświadczenia przeżyłem nie w świecie
"zewnętrznym", wśród współpracowników, ale w świecie "wewnętrznym", w
rodzinie. I to dzięki dzieciom, których nauczyłem sie słuchać i
rozumieć. To one, a szczególnie moja młodsza córka Kasia, dostarczyły mi
wiedzy o rzeczywistych stosunkach w rodzinie, że coś jest nie w porządku
i czego ode mnie oczekują. Jako dziecko dwojga rodziców nie chciała
żadnego z nas oceniać ale miała do mnie tyle zaufania, że powiedziała
mi, że w rodzinie istnieje jakiś nierozwiązany problem, który powinienem
rozwiązać. (Czytaj list mojej córki
http://leotar.net/war_1996-99/cze---tato.html).

Mylisz się, że obciążam tylko jedną stronę układu kobieta-mężczyzna
chęcią dominacji: dopóki nie staną się ludzmi świadomymi obie strony
dążą do dominacji metodami dla siebie specyficznymi. Kobieta NADużywa
seksu handlując nim, przez co staje się rodzinną prostytutką a mężczyzna
stara się za wszelką cenę zdobyc środki na to by mógł sobie kupić usługi
tej prostytutki i by mógł ją sobie podprządkować. Obie aktywności:
prostytucja i sutenerstwo są siebie warte, i obie mają swoje zródło w
braku poczucia własnej wartości, braku wiary we własne siły i braku
szacunku dla samego/ej siebie. Nie wierząc we własne siły nie szanujemy
samych siebie; nie wierząc we własne siły staramy się uniknąć
odpowiedzialności za decyzje, które podejmujemy i dążymy do tego by tę
odpowiedzialność przerzucić na barki kogoś innego, najlepiej kogoś
bliskiego kim możemy manipulować. Bo jak jesteś wystarczająco blisko
drugiego człowieka to po rozpoznaniu jego słabości możesz nim
manipulować i wykorzystywać go zarówno psychicznie jak i fizycznie.
Jeżeli zapanujesz nad jego psychiką to staje się on twoim niewolnikiem.
Jeżeli nie ufasz sobie to nie ufasz również patnerowi i tym bardziej
starasz się go sobie podprządkować by był ci posłuszny i robił to co ty
chcesz. A gdy go już sobie podporządkujesz to tym bardziej go nie
szanujesz i... nie ufasz i wówczas wyrzucasz go ze swojego życia niczym
zużytą ścierkę. Czy ktokolwiek bowiem szanuje niewolnika?


>>> Uwaga na marginesie - na ogół to przecie faceci dominująw
>>> związkach.

>> Bzdura, faceci może i domunują fizycznie, ekonomicznie ale nie
>> psychicznie. Kobiety od samego początku miały wystarczająco dużo
>> wolnego czasu na myślenie by wypracować techniki podporządkowywania
>> sobie mężczyzn w taki sposób, by tym głupkom wydawało się, że to
>> oni rządzą. Kobiety opanowały techniki psycho-manipulacji daleko
>> wcześniej aniżeli pojawiła się współczesna psychologia i
>> psychoanaliza zdominowane jeszcze przez kobiecy biologizm.
>> Przyczynił sie do tego Marks ze swoim darwinizmem społecznym i
>> powstałymi na tej bazie komunizmem czy socjalizmem realnym.
>> Przejawem tego są również kraje zachodnie o wysokim socjalu
>> zapewniające Kobiecie i jej! dziecku trwanie kosztem wysiłku i
>> wyrzeczeń mężczyzn. Skutki tej polityki prowadzonej przez
>> zfeminizowane rządy widać po Szwecji, Niemczech, Francji, również
>> Anglii i innych. Jak mówi stare porzekadło: "Mężczyzni rządzą
>> swiatem, a mężczyznami kobiety".... Albo to z innej beczki:
>> "Mężczyzna jest głową rodziny, ale tą głową kręci żona". Zastanów
>> się, może coś trafi Ci do przekonania...? :-)

> Nie, zupełnie nie mam nad czym się zastanawiać. Ani historia, ani
> obecne czasy nie przemawiają za Twoja teorią. Pewnie że znajdziemy
> sporo związków w których to dominują kobiety, ale ogólnie to jest
> dokładnie na odwrót. Spójrz w historię - prawa wyborcze, baby
> dopiero co je uzyskały, to sprzedawanie córek.. tak nawiasem -
> słyszałeś aby rodzice gdzie i kiedykolwiek sprzedali syna? Przecież
> to też o czymś świadczy. Spotykałeś kiedy "Ludzi Wschodu", pochwalił
> Ci się któryś z nich fotką żony czy córki? Przegrana Hillary w USA to
> coś więcej niż to że zaważyło to że jest kobietą? Itd, itp. A więc
> jak my tu możemy mówić o babskiej dominacji nad facetami?

Bzdury. Kobiety tak sprytnie manipulują mężczyznami, że ci są przekonani
o swojej wielkości. Zastanów się i odpowiedz sobie na takie najprostsze
pytanie: które z rodziców ma decydujacy wpływ na kształtowanie
podstawowych odruchów i przyzwyczajeń dziecka w pierwszym okresie jego
życia, zaraz po urodzeniu? Jeżeli - ten "ważniejszy" - rodzic cierpi na
brak poczucia własnej wartości, nawet nie zdajac sobie z tego sprawy, to
co będzie robił z oseskiem? Będzie noworodka uzależniał od siebie aby
ten mu służył w przyszłości.

Zapewne kobieta nie myśli na początku o tym by wykorzystywać dziecko
emocjonalnie czy też nie zamierza go wykorzystywać w walce z mężczyzną
dla podporządkowania sobie mężczyzny. Ale tak jakoś się powoli dzieje,
że dziecko staje się coraz bardziej uzależnione od matki i ma coraz
słabsze związki z ojcem. Aż w pewnym momencie, gdy mężczyzna nie chce
się dać zdominować kobiecie jego własny syn staje po stronie matki. Jak
myślisz, czy syn tak sam, z własnej woli stanie sie wrogiem ojca, czy
też może dzieje się to za sprawą matki, która uwodzi syna emocjonalnie.

Mężczyzna, ojciec syna, jest bardziej doświadczony od syna więc jest
kobiecie trudniej go sobie podporządkować natomiast niedoświadczonego
syna może łatwo obłaskawić... seksualnie i podporządkować sobie.
większość ludzi wybiera zazwyczaj rozwiązanie łatwiejsze, więc i
podobnie czyni kobieta wybierając sobie syna, zamiast męża, na patnera
emocjonalnego, gdyż może nad nim sprawować nieogranczoną kontrolę
(władzę). I wprawdzie syn czuje się podświadomie winnym w stosunku do
ojca (kompleks Edypa) to jednak nacisk psychiczny matki przeważa i syn
staje sie jej partnerem, jeżeli nawet nie fizycznym, to staje sie
partnerem emocjonalnym. A to oznacza kazirodztwo emocjonalne. Co więcej,
proces ten rozpoczyna się już od momentu poczęcia dziecka, a więc jest
kobieta nieświadomym pedofilem.


--
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a @ http://leotar.net/

Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Odważ się wiedzieć - Zygmunt Freud


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2017-03-29 08:27:59

Temat: Re: Słowo o kłamstwie kobiet.
Od: "Pajdak" <a...@d...org> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w wiadomości
news:obfhoo$16e$1@node2.news.atman.pl...
--
LeoTar Gnostyk


Dziewczynki, przenieście się na inna grupę i tam się mastrubujcie!

pl.soc.polityka zostawcie w spokoju.

--
Lepudruk


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Próba kneblowania ujawnienia Prawdy.
Próba kneblowania ujawniania Prawdy
Re: Sex bez zobowiazan.
Re: Czy jest życie na którejś z siedmiu planet ziemiopodobnych?
500+: Nie tylko urodziny. Więcej też małżeństw i mniej rozwodów

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »