| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-12-13 19:12:03
Temat: Smierc kolegiwitam wszystkich
mam taki problem: pod dyskusje nalezy poddac taka sytuacje:
jest sobie firma. zwykla przecierna polska firma. jeden z pracownikow ma np.
zawal i umiera w skutek tego.
inny pracownik - jego kolega - gdy sie o tym dowiaduje zamiast smutku czuje
ulge, ze jest teraz jednego konkurenta mniej w firmie. Stosunki tego
pracownika ze zmarlym byly neutralne.
i teraz sa takie pytania:
- co moze byc przyczyna takiego braku ludzkich uczuc u tego pracownika
- czy gdyby umarl dobry kolega tego pracownika, tez nie byloby u niego
smutku
z góry dziekuje za pomoc mlodemu adeptowi psychologii ;-)
pozdrawiam Grzegorz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-12-14 00:45:42
Temat: Re: Smierc kolegi"Joker" w news:atdbh3$ral$1@news.onet.pl napisał(a):
>
> witam wszystkich
Czesc :)
> jeden z pracownikow ma np. zawal i umiera w skutek tego.
> inny pracownik - jego kolega - gdy sie o tym dowiaduje
> zamiast smutku czuje ulge, (...)
> - co moze byc przyczyna takiego braku ludzkich uczuc u
> tego pracownika
Czy ja wiem... tak od razu brak ludzkich uczuc? Nie zdaza Ci sie obojetnie
przejsc obok jakiegos karawanu, grobu na cmentarzu? Gdy ogladasz
wiadomosci lub czytasz gazete gdzie podaja informacje o czyjejs smierci -
czujesz jakis smutek?
> - czy gdyby umarl dobry kolega tego pracownika, tez nie
> byloby u niego smutku
Tutaj tez chyba nalezaloby uscislic definicje. Dla mnie przykladowo praca
w jednym zakladzie z jakas grupa ludzi nie oznacza, ze sa to automatycznie
moi koledzy. Moga to byc tylko znajomi lub wspolpracownicy.
A wracajac do pytania... trudno powiedziec. Mozna powiedziec i tak, i nie.
Jesli owy pracownik nie czul sie zwiazany ze zmarlym nie ma co sie dziwic,
ze sie nie przejal. To jednak nie oznacza, ze wogole nie przejmuje sie
smiercia drugiego czlowieka, z ktorym jest emocjonalnie zwiazany. Z
drugiej jednak strony historia pokazuje, ze pojawiaja sie takie jednostki,
ktore nawet czlonkow rodziny traktuja jako konkurencje. Ich smierc jest
wiec raczej powodem do swietowania niz zaloby. Tym bardziej, ze czasem
sami pomagaja im zejsc z tego swiata.
> z góry dziekuje za pomoc mlodemu adeptowi psychologii ;-)
Ja co prawda tez Grzes, ale z psychologia niewiele mam wspolnego ;)
Jedynie tyle, ze tez jestem czlowiekiem :)
pozdrawiam
Greg
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |