Data: 2012-01-31 23:29:40
Temat: Trzęsące się staruchy.
Od: glob <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Trzęsący się egoizm. Tak, popatrzcie na tych staruchów obrzydliwych,
jak się trzęsą o swoje emerytury. Skrajny egoizm polega na tym że ty
masz rodzić ,bo ktoś chce emerytury. Masz służyć swoją macicą, masz
wprzęgnąć macicę do pracy, bo on chce emerytury. Dewoty i Dewoci chcą
emerytury. Masz orać penisem swoją kobietę na chwałę Tuska i jego
emerytury. Masz pluć nasieniem na chwałe księży emerytów, masz
wprzęgnąć swoje drogi rodne na cześć emerytów, każdego z osobna i dla
każdego po kolei. Ale żaden z tych emerytów nie dał i nie zaproponował
nic aby ci wychowanie dziecka ułatwić. Skrajny egoizm. Linka nie ma bo
to kolaż artykułów.....................
Zdaniem premiera Tuska, jest tylko jeden sposób na uratowanie naszych
emerytur - masowe rodzenie dzieci przez polskie kobiety. Podobnie
myślano już w Niemczech lat 30. ubiegłego wieku. Teraz żyjemy jednak w
trochę innej rzeczywistości.
Z pomysłów premiera Donalda Tuska na reformę systemu emerytalnego
wynika, że nie jest ważne, jak się żyje Obywatelowi. Ważne jest, że
Obywatel żyje i żyć będzie coraz dłużej, jako emeryt, a tych, którzy w
przyszłości mają zarobić na jego emerycki byt, jest i będzie coraz
mniej. Następne pokolenia emerytek i emerytów pójdą zatem z torbami. A
do tego dopuścić nie wolno.
Nagradzać rodzenie dzieci?
Rodzi się coraz mniej dzieci, więc nic dziwnego,że w trosce o przyszłe
emerytury tych, co jeszcze na zawodowym posterunku, myśli się, jak
najlepiej realizować tzw. politykę prorodzinną. Mówiąc wprost, co
zrobić,by ludzie chcieli wychowywać więcej dzieci. Becikowe, pomoc
społeczna - to się nie sprawdziło. Teraz więc ludowcy postulują: za
urodzenie każdego dziecka niech kobieta idzie o trzy lata wcześniejna
emeryturę. A ponieważ Polacy mają w przyszłości pracować do 67. roku
życia, to taka zachęta wydaje się atrakcyjna.
Jednak tylko z pozoru. Jeśli małżeństwo zdecyduje się na troje dzieci,
co jest oczywiście nie tylko ekonomicznym wyzwaniem,
matka pójdzie wprawdzie na emeryturę w wieku 59 lat, ale za to otrzyma
60 proc. średniej emerytury, czyli najniższą - dziś byłoby to 635 zł
netto. Tym samym jej wysiłek, by po urodzeniu dzieci wrócić do zawodu
i dotrzymywać innym kroku, pójdzie na marne. Wcześniejsza emerytura
"za urodzenie dzieci" to złe wyjście dla wykształconych i ambitnych
pań.
A przekonanie, że porody wyniszczają organizm, lekarze każą wrzucić do
lamusa. No, chyba że jest ich bardzo, bardzo wiele.
Obawiam się więc, że gdyby ludowcom udało się przeforsować ten
niefortunny pomysł, jedynymi beneficjentkami wcześniejszych emerytur
byłyby panie rodzące zgodnie z zawołaniem "co rok prorok"i nie
troszczące się o wychowanie oraz edukację swych dzieci. Czy naprawdę o
ulgę takim osobom chodzi?
|