Data: 2009-09-13 20:20:01
Temat: Weekend w górach
Od: "Iwona" <r...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
11 lat małżeństwa z mnieszymi i większymi problemami, jak to w związku. Rok
temu jednak zaczęło się coś psuć między nami, zaczęłam mieć podejrzenia,
wątpliwości. Wrzesień 2008 roku mąż powiedział, że ma zlecenie na wykonanie
zdjęć ze szczytu Rys, że wyjeżdża i wróci poźno w nocy. Nie miałam podstaw
sądzić, że nie mówi prawdy. Ok. 23 zaczęłam się martwić, że jeszcze go nie
ma. "Abonent niedostępny, spróbuj później". Próbowałam wielokrotnie się do
niego dodzwonić, ciągle nieosiągalny. Ok. 1 w nocy telefon od teściów, czy
mąż wrócił. Amosfera zaczęła byc coraz bardziej napięta, nikt z nas nie mógł
się z nim skontaktować. To od nich dowiedziałam się, że mój mąż nie pojechał
sam, że pojechal z kolegą. Mnie powiedział, że jedzie sam. o 4 rano
zaalarmowaliśmy TOPR, że mąż szedł na Rysy, już dawno powinien wrócić i nie
ma znim żadnego kontaktu. Ok. 9 rano próbuje poraz 1000-ny zadzwonić do
niego. Jest sygnał! i zaraz potem sygnał odrzuconego połączenia. Próbuję
jeszcze raz, ale już ma wyłączoną komórkę. I wtedy przez myśl przeleciała mi
myśl: on gdzieś tam jest z jakąś kochanką i przez cały ten czas miał
wyłączony telefon, my tu całą noc przeżywamy horror, a on tam sie zabawia z
kimś. Zadzwoniłam do teściowej i mówię jej, że się znalazł, że przez chwilę
byl sygnał, ale mnie rozłączyl i wyłączył znów telefon. Niech ona próbuje do
niego dzwonić, może z nią bedzie chciał rozmawiać. Chwilę potem dzwoni do
mnie mój mąż! Że wróci dopiero w nocy, że wychodzi jeszcze raz na szczyt, że
nocował w schronisku pod Rysami po stronie słowackiej. Ogarneła mnie
wściekłość!! Jużbyłam prawie pewna, że był z kochanką. Gdy w końcu wrócił
zażądałam wyjaśnień. Nie poczuwał się do żadnej winy, nie przejął się tym,
że całą noc nie przespałam, że sie martwiłam. Sucho wyjaśnił, że było
załamanie pogody i zdecydował z kumplem że przenocują w schronisku. Rano
pójdą jeszcze raz na szczyt i że tam nie ma w ogóle zasięgu, że jestem
histeryczką i niesłusznie go oskarżam o zdradę i robię mu wyrzuty. Nie
uwierzyłam i powiedziałam w prost, że nie przekonał mnie do swojej wersji.
Obiecał,że w przyszłym roku zabierze mnie na Rysy, żebym zobaczyła jak tam
jest, jakie są warunki i że tam rzeczywiście nie ma zasięgu. Zgodziłam
się.Czekałam na ten wyjazd.
Wrzesien 2009 - tydzień temu mąż mnie sucho poinformował, że jedzie 12
września na weekend na Rysy. Na moje pytanie " z kim?", odparł, że zapisał
sie na forum turystyczne i zgłosiła sie kobieta z naszego miasta i z nią
jedzie i może jeszcze z jej koleżanka!! To było jak cios w policzek.
Zaplanowal wyjazd z dwiema kobietami na weekend i znów te Rysy. Przypomniała
mi sie historia sprzed roku. To mnie obiecywał, że mnie zabierze, a wybrał
tamte dwie ( podobno nieznajome ). Nie zapytał wcześniej, czy może, nie
powiedział że cos takiego zaplanował, tylko na tydzień przed wyjazdem mówi
że jedzie, że już wszystko zorganizowane.
Iwona
|