Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Wiecej szczescia poprosze! (DLUGIE)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Wiecej szczescia poprosze! (DLUGIE)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-01-30 19:01:59

Temat: Re: Wiecej szczescia poprosze! (DLUGIE)
Od: "Bacha" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Czarek napisał w wiadomości news:b1bqm6$lsv$1@news.onet.pl...

> Dobra, dobra. Juz chyba kazdy na tej grupie
> podejrzewa jakiego rodzaju niedosyt, ze tak
> 'powiem', w Tobie harcuje. ;DDD

Wiedzy.
Ale nie przejmuj się, na Ciebie nie liczę. :P

Bacha.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-01-30 23:59:57

Temat: Re: Wiecej szczescia poprosze! (DLUGIE)
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> szukaj wiadomości tego autora

Bacha:
> Wiedzy.
> Ale nie przejmuj się, na Ciebie nie liczę. :P

Nie przejmuje sie. :)
Przyloz Sobie cos zimnego. ;DDDDD

Czarek




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-01-31 23:33:59

Temat: Re: Wiecej szczescia poprosze! (DLUGIE)
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Bacha":

> > [...] nasz podstawowy poziom dobrostanu
> > określają geny, a wydarzenia życiowe jedynie na krótko zmieniają osobiste,
> > subiektywne odczucie zadowolenia.

"Elle":

> No tak, ta teoria wszystko wyjaśnia :-)
> Reasumując nie mamy praktycznie większego wpływu na odczuwanie przez siebie
> szczęścia.
> Jakże to pocieszające.


Cieszę się, że się cieszysz. Pomyśl o tym jeszcze w ten sposób: nasze
odczuwanie szczęścia to długa, pozioma linia, z wieloma zygzakami.
Zygzak w górę to dobre wydarzenie, zygzak w dół - złe. Im więcej
będzie zygzaków w górę, a mniej w dół, tym bardziej "średnia szczęścia"
będzie wyżej niż ten poziom wyjściowy (zaprogramowany genetycznie),
no i częściej doświadczysz "rajcownych" wrażeń. Chyba to lepsze niż
prosta, długa i nudna linia, lub - co gorsza - zakłócana zygzakami w dół?

Teraz wiem, czego mogę wszystkim życzyć - wielu duuużych zygzaków
w górę. :-) Akurat na poszukiwanie "zygzaków" jakiś wpływ chyba
mamy?


Jeszcze kilka uwag do Twojego wcześniejszego postu:


> [...] MZ nie możemy obiektywnie odnieść
> się do naszego poczucia szczęścia _kiedyś tam_ w przeszłości, choćby z tego
> powodu że mamy tendencję do idealizowania tego co minęło. Zwykle nie
> pamiętamy tego co było złe w naszych doświadczeniach życiowych, chowamy w
> pamięci to co pozytywne. A to pozbawia nas obiektywizmu.


Bywa różnie. Niekiedy dokładnie odwrotnie. Spojrzenie "z perspektywy
czasu" na wiele wydarzeń pozwala ocenić je bardziej obiektywnie.
Czytałem historyjkę (zapewne fikcyjną) o gościu, który sądził, że
wygrał szóstkę w totka (w każdym razie wystąpiła idealna zgodność
wyników losowania z zakreślonymi na jego własnym kuponie liczbami).
Zdążył w ciągu następnego dnia zwymyślać nienawidzonego szefa - i w
ogóle zaplanować nowe, wspaniałe życie. Tymczasem okazało się,
że "wygrany" kupon był nieważnym świstkiem, odnoszącym się do
któregoś poprzedniego losowania. I co powiesz o jego "szczęściu",
bez wątpienia odczuwanym przez niego TU I TERAZ? A przynajmniej
przez kilkanaście godzin?

Im dłużej się zastanawiam, tym mniej w ogóle wierzę w obiektywizm.
I w rzeczywistość. ;-)


> [...] odczuwa te wszystkie stany, które stanowią jakby bazę do 'szczęścia' w
> ogóle, niekoniecznie absolutnego tzn te wszystkie które wymienił Sławek -
> satysfakcja, zadowolenie z życia itd + coś jeszcze, tylko własnie co? :-)
> Tutaj pytam właśnie o tę 'nabdudowę' :-) (Sławku gdybyś mógł rozwinąć tę
> myśl) :-)


Będzie trudno, ale spróbuję. Myślę sobie, że człowiek, jak wiele innych
zwierząt, odczuwa takie zwykłe i pospolite nieprzyjemności, jak ból
fizyczny, lęk wysokości, głód, czy zimno, ale i przyjemności, wynikające
z jedzenia, spania, seksu, itd., itp. Jednak tylko człowiek jest w stanie
doświadczać bardziej złożonych, skomplikowanych wrażeń czy idei,
w rodzaju lęku przed śmiercią, poszukiwaniu sensu życia, dobra, piękna,
miłości, sprawiedliwości, prawdy, czy w końcu szczęścia.

W moim najgłębszym przekonaniu nie wynika to z faktu, że człowiek
"ma" duszę - czy w jakikolwiek sposób dzieli się na istotę fizyczną
(materialną) i duchową (niematerialną). Cała ta "ideologiczna
nadbudowa" powstawała równolegle ze stopniowo rozwijającym
się i komplikującym umysłem - od ledwo co "kumającej" pramałpy
aż do nieźle "kombinującego" człowieka współczesnego (lub - jak
wolą inni - ubranego szympansa).

Jakieś wyobrażenie tego, co rozumiem pod pojęciem "nadbudowy"
w przypadku szczęścia mogę przekazać w przepisie kuchennym:
Wrzućmy do kociołka garść przyjemności, dolejmy kubełek
rozumu, zamieszajmy i gotujmy milion lat. Po oddestylowaniu
produktu końcowego otrzymamy kilka kropel esencji zwanej
"szczęściem". Zapewne wmiesza się tutaj trochę innego ekstraktu,
zwanego "sensem życia", bo niektóre składniki bardzo trudno od
siebie oddzielić (nie możemy być szczęśliwi, pomimo odczuwania
różnych przyjemności, jeśli nie mamy przekonania, że to, co
robimy w danej chwili, ma głęboki sens).


Zamiast definiowania "uczuć wyższych" o wiele łatwiej przychodzi
mi napisać, "po co" w ogóle one powstały. Na pewno nie po to,
aby je po prostu odczuwać czy przeżywać. Zatem człowiek nie
został stworzony, aby być szczęśliwym. Ma po prostu bardzo
konkretne zadanie do wykonania - pozostawienie po sobie jak
największej ilości swoich genów. Potraktujmy więc człowieka
(chociaż przez moment) jak taki biologiczny robocik - dyskretnie,
acz bardzo skutecznie sterowany - między innymi tymi "wyższymi
uczuciami". W dyskusji o śmierci, która pojawiła się na tej grupie
pod koniec listopada, w wątku "NIEDLUGI Traktacik o smierci":
http://groups.google.pl/groups?hl=pl&lr=&ie=UTF-8&in
lang=pl&selm=as7g3t%24412%241%40news.gazeta.pl
próbowałem wyjaśnić, jak to "działa" w przypadku lęku przed
śmiercią. Podobnie można pospekulować na temat szczęścia.
Na różnych etapach życia różnie to wygląda, lecz doświadczenie
uczy, że:

"... Jedną noc, pół dnia, szczęście zwykle krótko trwa,
ledwie poznasz jego smak - już odfruwa, tak jak ptak"

Założę się, że większość z nas miała okazję wielokrotnie się o tym
przekonać. Bezwzględna natura najczęściej bardzo oszczędnie
dawkuje nam poczucie szczęścia, gdyż wszystko pięknie działa,
dopóki człowiek dąży do celu. Celu, którego realizacja w jego
własnym mniemaniu zapewni mu upragnione szczęście. Zatem
osiągnięcie celu to koniec motywacji. Koniec wysiłku, koniec
starań. Tymczasem życie zwykle nie kończy się w tym momencie,
jest jeszcze przecież do odwalenia kawał solidnej, nikomu
niepotrzebnej roboty. ;-)

Nie ma więc innego sposobu, jak tylko wygasić po niedługim czasie
odczucie szczęścia i podsunąć następny cel, którego osiągnięcie
tym razem zapewni nam "prawdziwe" szczęście. Tak oto natura,
uruchamiając skomplikowane procesy neurologiczne w naszych
mózgach, mami nas - krok za krokiem, cel za celem - i wciąż trudno
nam wyciągnąć z kolejnych rozczarowań właściwe wnioski. Nie dziw
się więc, że ciągle pojawia się w Tobie jakiś niepokój, poczucie
niespełnienia, tęsknota za ... sam nie wiem za czym, sama nie wiesz
za czym. Absolutne szczęście byłoby uzasadnione, gdybyś absolutnie
wszystko w życiu już osiągnęła. Zastanów się, czy marzysz o takiej
sytuacji. Bo ja - w żadnym wypadku. Ciągle mam wrażenie, że
jeszcze wiele mnie czeka, że wciąż mam wiele do osiągnięcia.

Dodam na koniec, że wielu osobom nie podoba się ewolucyjne
wyjaśnianie różnych aspektów istoty człowieczeństwa. Na przykład
szanowny kolega Amnesiac wciąż wytyka mi, że nadużywam tego
psycho-ewolucyjnego wytrycha. Przyznam się jednak, że dopiero
ewolucyjna perspektywa pozwoliła mi naprawdę (naprawdę? - malutka
wątpliwość ;-) zrozumieć "działanie" szczęścia, a przy okazji kilku
innych intrygujących mechanizmów psychologicznych.

Ciekaw jestem, co Ty o tym sądzisz. A może zastanawiasz się, jakim
cudem dążenie do (na przykład) beztroskiej zabawy w przypadku
małego dziecka przekłada się na jego ewentualny sukces w przekazywaniu
genów? Jest tutaj cel, podsunięty małemu człowiekowi, bywa jego
spełnienie, zakończone choćby chwilowym odczuciem szczęścia...

Pozdrawiam,

--
Sławek


--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-03 23:45:05

Temat: Re: Wiecej szczescia poprosze! (DLUGIE)
Od: "Elle" <v...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:b1f159$66k$1@inews.gazeta.pl...

> Cieszę się, że się cieszysz. Pomyśl o tym jeszcze w ten sposób: nasze
> odczuwanie szczęścia to długa, pozioma linia, z wieloma zygzakami.
> Zygzak w górę to dobre wydarzenie, zygzak w dół - złe. Im więcej
> będzie zygzaków w górę, a mniej w dół, tym bardziej "średnia szczęścia"
> będzie wyżej niż ten poziom wyjściowy (zaprogramowany genetycznie),
> no i częściej doświadczysz "rajcownych" wrażeń. Chyba to lepsze niż
> prosta, długa i nudna linia, lub - co gorsza - zakłócana zygzakami w dół?

Ja jestem za prostą linią wiodącą cały czas w górę ;-)


> Bywa różnie. Niekiedy dokładnie odwrotnie. Spojrzenie "z perspektywy
> czasu" na wiele wydarzeń pozwala ocenić je bardziej obiektywnie.

A mi właśnie wydaje się że jest odwrotnie.
Patrząc w przeszłość nie jesteś całkiem obiektywny, bo wydarzenia które
minęły, odbywały się w jakiś tam okolicznościach, których możesz dokładnie
nie pamiętać. Towarzyszyły mu jakieś tam Twoje odczucia, które teraz nie
istnieją i odwrotnie. Jesteś innym człowiekiem niż byłeś kiedyś, bo człowiek
cały czas się zmienia, masz trochę inny pogląd na świat. Zatem nie możesz
być do końca obiektywny.


Tymczasem okazało się,
> że "wygrany" kupon był nieważnym świstkiem, odnoszącym się do
> któregoś poprzedniego losowania. I co powiesz o jego "szczęściu",
> bez wątpienia odczuwanym przez niego TU I TERAZ? A przynajmniej
> przez kilkanaście godzin?

No właśnie odczuł je tu i teraz, a ja mówię o takim szczęściu 'na stałe' :-)
Ciekawa jestem co by było gdyby rzeczywiście wygrał w tego totolotka. Czy
już do końca życia byłby taki szczęśliwy? Mi się wydaje że niekoniecznie.


Zapewne wmiesza się tutaj trochę innego ekstraktu,
> zwanego "sensem życia", bo niektóre składniki bardzo trudno od
> siebie oddzielić (nie możemy być szczęśliwi, pomimo odczuwania
> różnych przyjemności, jeśli nie mamy przekonania, że to, co
> robimy w danej chwili, ma głęboki sens).

No właśnie - sens życia - tego mi brakowało do tej pory w dyskusji :-)


> Zamiast definiowania "uczuć wyższych" o wiele łatwiej przychodzi
> mi napisać, "po co" w ogóle one powstały. Na pewno nie po to,
> aby je po prostu odczuwać czy przeżywać. Zatem człowiek nie
> został stworzony, aby być szczęśliwym. Ma po prostu bardzo
> konkretne zadanie do wykonania - pozostawienie po sobie jak
> największej ilości swoich genów.

Wiesz, to teraz modna teoria, ale ja jakoś sceptycznie podchodzę do
założenia, że jesteśmy tylko nośnikami dla genów :-)
W ten sposób można sobie wygodnie wytłumaczyć chyba wszystko.
Ale czy to rzeczywiście cokolwiek wyjaśnia?
Myślę że życie jest jednak trochę bardziej skomplikowane niż spirala DNA.


> Założę się, że większość z nas miała okazję wielokrotnie się o tym
> przekonać. Bezwzględna natura najczęściej bardzo oszczędnie
> dawkuje nam poczucie szczęścia, gdyż wszystko pięknie działa,
> dopóki człowiek dąży do celu. Celu, którego realizacja w jego
> własnym mniemaniu zapewni mu upragnione szczęście.

Czy ja wiem...?
A czy nie może być tak, że człowiek odnajduje szczęście w samym dążeniu do
celu? Tzn odnajduje większą przyjemność w dążeniu niż w osiąganiu?


Absolutne szczęście byłoby uzasadnione, gdybyś absolutnie
> wszystko w życiu już osiągnęła. Zastanów się, czy marzysz o takiej
> sytuacji. Bo ja - w żadnym wypadku.

A ja bym chyba nie miała nic przeciwko temu :-)
Wtedy dopiero mogłabym sobie spokojnie żyć, niczym sie nie przejmując :-)


Ciągle mam wrażenie, że
> jeszcze wiele mnie czeka, że wciąż mam wiele do osiągnięcia.

A czy te cele które stoją przed Tobą, zakłócają Twoje poczucie szczęścia?


A może zastanawiasz się, jakim
> cudem dążenie do (na przykład) beztroskiej zabawy w przypadku
> małego dziecka przekłada się na jego ewentualny sukces w przekazywaniu
> genów?

O rany, aż tak???
Czyżbyś był świeżo po przeczytaniu książki 'Samolubny gen'? :-)
Pozdrówki :-)
Elle.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-04 13:25:23

Temat: Re: Wiecej szczescia poprosze! (DLUGIE)
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Elle" napisała:

> > Cieszę się, że się cieszysz. Pomyśl o tym jeszcze w ten sposób: nasze
> > odczuwanie szczęścia to długa, pozioma linia, z wieloma zygzakami.
> > Zygzak w górę to dobre wydarzenie, zygzak w dół - złe. [...]

> Ja jestem za prostą linią wiodącą cały czas w górę ;-)


Nie ma takiej możliwości. Tak już jesteśmy skonstruowani. ;-(


> > Bywa różnie. Niekiedy dokładnie odwrotnie. Spojrzenie "z perspektywy
> > czasu" na wiele wydarzeń pozwala ocenić je bardziej obiektywnie.
>
> A mi właśnie wydaje się że jest odwrotnie.


Nam wszystkim się wydaje. Wszystko jest subiektywne - uwierz mi.
To, co było kiedyś, i co jest teraz.


> > [o gościu, który łudził się, że wygrał w totka]

> No właśnie odczuł je tu i teraz, a ja mówię o takim szczęściu 'na stałe' :-)
> Ciekawa jestem co by było gdyby rzeczywiście wygrał w tego totolotka. Czy
> już do końca życia byłby taki szczęśliwy? Mi się wydaje że niekoniecznie.


Zgodnie z tym, co tutaj ustaliliśmy, nawet pewne jest, że nie będzie
szczęśliwy do końca życia. Góra tydzień czasu. Potem będzie się
martwić, na co je wydać - i dlaczego wygrał tak mało. ;-)


> > Zapewne wmiesza się tutaj trochę innego ekstraktu,
> > zwanego "sensem życia", bo niektóre składniki bardzo trudno od
> > siebie oddzielić (nie możemy być szczęśliwi, pomimo odczuwania
> > różnych przyjemności, jeśli nie mamy przekonania, że to, co
> > robimy w danej chwili, ma głęboki sens).
>
> No właśnie - sens życia - tego mi brakowało do tej pory w dyskusji :-)


Zaryzykujesz rozpocząć nowy, gigantyczny wątek?


> > [...] człowiek nie
> > został stworzony, aby być szczęśliwym. Ma po prostu bardzo
> > konkretne zadanie do wykonania - pozostawienie po sobie jak
> > największej ilości swoich genów.
>
> Wiesz, to teraz modna teoria, ale ja jakoś sceptycznie podchodzę do
> założenia, że jesteśmy tylko nośnikami dla genów :-)


Można przyjąć wiele różnych założeń. Jeśli prowadzą do użytecznych
wniosków, warto je przyjąć.


> W ten sposób można sobie wygodnie wytłumaczyć chyba wszystko.


Przesadzasz. ;-) Czy ta "modna teoria" wyjaśni na przykład fakt
zawieszania się systemu Windows albo perturbacje orbity Plutona?


> Ale czy to rzeczywiście cokolwiek wyjaśnia?


Moim zdaniem zaskakująco dużo. Od dłuższego czasu staram się to
wykazać.


> Myślę że życie jest jednak trochę bardziej skomplikowane niż spirala DNA.


Jak najbardziej. Nawet o wiele bardziej. Spirala DNA to tylko spirala
DNA.


> > Założę się, że większość z nas miała okazję wielokrotnie się o tym
> > przekonać. Bezwzględna natura najczęściej bardzo oszczędnie
> > dawkuje nam poczucie szczęścia, gdyż wszystko pięknie działa,
> > dopóki człowiek dąży do celu. Celu, którego realizacja w jego
> > własnym mniemaniu zapewni mu upragnione szczęście.
>
> Czy ja wiem...?
> A czy nie może być tak, że człowiek odnajduje szczęście w samym dążeniu do
> celu? Tzn odnajduje większą przyjemność w dążeniu niż w osiąganiu?


Raz na jakiś czas się to zdarza.


> Absolutne szczęście byłoby uzasadnione, gdybyś absolutnie
> > wszystko w życiu już osiągnęła. Zastanów się, czy marzysz o takiej
> > sytuacji. Bo ja - w żadnym wypadku.
>
> A ja bym chyba nie miała nic przeciwko temu :-)
> Wtedy dopiero mogłabym sobie spokojnie żyć, niczym sie nie przejmując :-)


Weź dowolną sytuację życiową i zastanów się, czy możesz ją w błogiej
szczęśliwości przeciągać w nieskończoność. Na przykład jesteś szczęśliwą,
młodą mężatką z dwójką małych dzieci. Dzieci mają to do siebie, że rosną.
Przyjdzie czas, że trzeba je będzie posłać do szkoły. Zaraz będziesz się
martwić, do której. Potem tym, jakie mają wyniki w nauce. Potem do
którego gimnazjum czy innej średniej, a w końcu na jakie studia warto
je wysłać. W pewnym momencie przestaną się Ciebie słuchać, pójdą
własną drogą - tym też będziesz się martwić. Ich wyborami, ich partnerami,
ich dziećmi. I tak dalej. Jak zatem sobie wyobrażasz spokojne życie,
w którym niczym się nie przejmujesz? Może tak, że żyjesz tysiące lat,
Twoje dzieci mają zawsze po kilka lat - i tak to sobie trwa, i trwa, i trwa...
W ten sposób to tylko niebo można sobie naiwnie wyobrażać.


> Ciągle mam wrażenie, że
> > jeszcze wiele mnie czeka, że wciąż mam wiele do osiągnięcia.
>
> A czy te cele które stoją przed Tobą, zakłócają Twoje poczucie szczęścia?


Powiem tak. Ślimaczy mi się na przykład remont (właściwie
poważna przebudowa) mieszkania. Jakiś czas może to być fajne -
- wymyślanie nowych planów czy pomysłów na urządzenie mieszkania.
Ale co za długo, to niezdrowo. Marzy mi się, że wszystko jest już
skończone, a ja zajmuję się na sto procent swoją ulubioną pracą czy
wybraną formą odpoczynku. W swojej naiwności myślę, że będę
naprawdę szczęśliwy, kiedy ten remont wreszcie się zakończy.
Teraz nie jestem. Ale cel mam!


> A może zastanawiasz się, jakim
> > cudem dążenie do (na przykład) beztroskiej zabawy w przypadku
> > małego dziecka przekłada się na jego ewentualny sukces w przekazywaniu
> > genów?
>
> O rany, aż tak???
> Czyżbyś był świeżo po przeczytaniu książki 'Samolubny gen'? :-)


Oj, nieświeżo, nieświeżo. ;-) Dobrych parę latek już minęło.
Zresztą Richard Dowkins napisał dużo mądrych rzeczy, ale
w kilku sprawach nie zgadzam się z jego poglądami.
Przy okazji, tak tu sobie piszemy o "modnej teorii". Według
mnie nauka to nie moda. Teorie albo są dobre, albo niedobre.
Jeśli się sprawdzi, to niezależnie od sezonu będzie się ją "nosiło".
Nieco najwyżej przerabiało i łatało, gdy tu i ówdzie się popruje.


Nieustająco szczęścia życzę. Jakie tylko uda Ci się złapać.

Pozdrowiąteczki,

--
Sławek


--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-04 13:32:47

Temat: Re: Wiecej szczescia poprosze! (DLUGIE)
Od: s...@d...pl (Marcin Surowiec) szukaj wiadomości tego autora


----- Original Message -----
From: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl>
To: <p...@n...pl>

: > Ja jestem za prostą linią wiodącą cały czas w górę ;-)

ja też :)

: Nie ma takiej możliwości. Tak już jesteśmy skonstruowani. ;-(

imho jest, kwestia podejścia

: Przesadzasz. ;-) Czy ta "modna teoria" wyjaśni na przykład fakt
: zawieszania się systemu Windows

błędy w kodzie

: albo perturbacje orbity Plutona?

błędy w kodzie? :)

: Jak najbardziej. Nawet o wiele bardziej. Spirala DNA to tylko spirala
: DNA.

a życie to tylko życie,
z ludźmi, których zachowaniem rządzi kilka prostych reguł, które się
mieszają i skręcają itd itd.
czyż nie?

: > Absolutne szczęście byłoby uzasadnione, gdybyś absolutnie
: > > wszystko w życiu już osiągnęła. Zastanów się, czy marzysz o takiej
: > > sytuacji. Bo ja - w żadnym wypadku.

hmmm imho to niemożliwe, bo wtedy można usiąść i zacząć mysleć czy to na
pewno wszystko

wybaczcie wtrącanie się, tak mnie jakoś naszło :)

--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-04 14:03:46

Temat: Re: Wiecej szczescia poprosze! (DLUGIE)
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Marcin Surowiec" napisał:


> : > Ja jestem za prostą linią wiodącą cały czas w górę ;-)
>
> ja też :)
>
> : Nie ma takiej możliwości. Tak już jesteśmy skonstruowani. ;-(
>
> imho jest, kwestia podejścia


Poczytaj to, na co wskazała Bacha w swoich postach. Chyba
że już przeczytałeś - wtedy powiedz, jak wygląda to "właściwe"
podejście.


> : Przesadzasz. ;-) Czy ta "modna teoria" wyjaśni na przykład fakt
> : zawieszania się systemu Windows
>
> błędy w kodzie
>
> : albo perturbacje orbity Plutona?
>
> błędy w kodzie? :)


No tak. Dobre wyjaśnienia. ;-)


> : > Absolutne szczęście byłoby uzasadnione, gdybyś absolutnie
> : > > wszystko w życiu już osiągnęła. Zastanów się, czy marzysz o takiej
> : > > sytuacji. Bo ja - w żadnym wypadku.
>
> hmmm imho to niemożliwe, bo wtedy można usiąść i zacząć mysleć czy to na
> pewno wszystko


No właśnie, ja też tak sądzę.


> wybaczcie wtrącanie się, tak mnie jakoś naszło :)


Dziękujemy, zapraszamy, miło było. :-)))

--
Sławek


--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-04 14:08:12

Temat: Re: Wiecej szczescia poprosze! (DLUGIE)
Od: s...@d...pl (Marcin Surowiec) szukaj wiadomości tego autora


----- Original Message -----
From: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl>
To: <p...@n...pl>

: > imho jest, kwestia podejścia
:
: Poczytaj to, na co wskazała Bacha w swoich postach. Chyba
: że już przeczytałeś - wtedy powiedz, jak wygląda to "właściwe"
: podejście.

niestety nie mam takiej możliwości - korzystam z bramki news <> e-mail, więc
wglądu w coś dawniejszego raczej nie ma.

co za podejście?
pozbycie się potrzeb wszelakich (buddyzm np. o tym mówi)

--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-04 19:32:55

Temat: Re: Wiecej szczescia poprosze! (DLUGIE)
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Marcin Surowiec" napisał:

> : > imho jest, kwestia podejścia
> :
> : Poczytaj to, na co wskazała Bacha w swoich postach. Chyba
> : że już przeczytałeś - wtedy powiedz, jak wygląda to "właściwe"
> : podejście.
>
> niestety nie mam takiej możliwości - korzystam z bramki news <> e-mail, więc
> wglądu w coś dawniejszego raczej nie ma.


Nie takie to dawniejsze. Nie wiem, co widzisz w swojej bramce, zatem
obejrzyj ten sam wątek w Onecie:

http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.sci
.psychologia&tid=5226710

lub w Googlach:

http://groups.google.pl/groups?selm=<b11oa5$1l4$1@ne
ws.gazeta.pl>
(i kliknij z prawej strony na górze "Complete Thread Liczba dokumentów: 18",
lub coś w tym stylu)


> co za podejście?
> pozbycie się potrzeb wszelakich (buddyzm np. o tym mówi)


Eeeee tam, dla mnie to jest pozbawienie się części człowieczeństwa.
No i widzę tu jakąś sprzeczność - nie można pozbyć się potrzeb
wszelakich, bo przynajmniej potrzeba pozbycia się potrzeb musi
pozostać.

Wyjść za potrzebą też czasem trzeba. Od tego za życia się nie
uwolnimy, prawda? ;-)

--
Sławek


--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-09 16:12:07

Temat: Re: Wiecej szczescia poprosze! (DLUGIE)
Od: "Elle" <v...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:b1of04$481$1@inews.gazeta.pl...

> > Ja jestem za prostą linią wiodącą cały czas w górę ;-)
>
> Nie ma takiej możliwości. Tak już jesteśmy skonstruowani. ;-(

A szkoda :-(


> Zgodnie z tym, co tutaj ustaliliśmy, nawet pewne jest, że nie będzie
> szczęśliwy do końca życia. Góra tydzień czasu. Potem będzie się
> martwić, na co je wydać - i dlaczego wygrał tak mało. ;-)

Dokładnie :-)


> > No właśnie - sens życia - tego mi brakowało do tej pory w dyskusji :-)
>
> Zaryzykujesz rozpocząć nowy, gigantyczny wątek?

To byłby wątek bardziej na grupę filozoficzną a nie psychologiczną, a poza
tym nie mam z tym problemu, więc raczej nie :-)


> Przesadzasz. ;-) Czy ta "modna teoria" wyjaśni na przykład fakt
> zawieszania się systemu Windows

Oczywiście że tak :-)
Programiści pracujący nad systemem Windows celowo tak go skonstruowali aby
się zawieszał. Zrobili to po to żeby mieć późńiej co naprawiać, bo gdyby
stworzyli system idealny, to byliby już niepotrzebni. Jako bezrobotni
prawdopodobnie mniej ochoczo rozmnażaliby się, a więc nie przekazaliby
swoich genów :-)
Jak Ci się widzi moja teoria? :-)


albo perturbacje orbity Plutona?
>

Oj na astronomii to ja się nie znam, ale jak się uprzeć to na pewno jakiś
związek istnieje ;-)


> > Ale czy to rzeczywiście cokolwiek wyjaśnia?
>
> Moim zdaniem zaskakująco dużo. Od dłuższego czasu staram się to
> wykazać.

A moim zdaniem wiele takich wyjaśnień jest mocno naciąganych i przypomina
ten mój wywód o Windowsie :-)


W pewnym momencie przestaną się Ciebie słuchać, pójdą
> własną drogą - tym też będziesz się martwić. Ich wyborami, ich partnerami,
> ich dziećmi. I tak dalej. Jak zatem sobie wyobrażasz spokojne życie,
> w którym niczym się nie przejmujesz?

MZ to kwestia podejścia do sprawy. Problemów nie da się uniknąć, cała rzecz
w tym żeby umieć je przezwyciężać, dostrzegać pozytywy nawet wtedy gdy
spotyka nas coś nieprzyjemnego. To jest jakaś droga do szczęścia.


> Nieustająco szczęścia życzę. Jakie tylko uda Ci się złapać.

Dzięki, a ja życzę zakończenia remontu :-)
Elle.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

pytanie o statystyke - HELP! :)
ZAZDROSC
Studia ....
Ważne!!!!!!!
Pomocy

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »