| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2000-08-16 15:21:22
Temat: Witajcie......grupowicze. Nie zaczne od tego, że NTG..
Mieszkam z dziewczyną od 7 lat. Z różnych przyczyn naz związek po woli
przeradza się w koszmar. Nie uiemy być już ze sobą, kochać się jak dawnie.
Od dwóch lat jest to walka i szarpanina. Mam wrażenie (o sobie mogę
powiedzieć, że jest tak na pewno), że oboje prowokujemy sytuacje, w których
partner będzie "ten gorszy", który wszystko psuje.
Uwazam, że powinniśmy się rozstać. Ja juz nic nie zrobię, żeby naprawic nasz
związek. Widze, że ona tez nie. Probowalem jej o tym mowic, ale uwaza, ze
moge sie zmienic, musze sie zmienic i jestem jej to dłuzny. Ale nie
potrafię.
Kiedy w kłotni krzyczy "wynos sie", odpowiadam spokojnie "Dobrze, odejde"
(nie było tak zawsze - kiedys błagałem, mowiłem ze bede lespszy). I wtedy
zaczyna się tragedia. Szukanie żyletek, wybieganie na tory.. Kiedy jestem
obok zawsze ją powstrzymuję, oszukuję ze juz dobrze.... Kiedy mnie nie ma -
szantażuje mnie telefonicznie. Do tej pory skończyło się na strachu, ale
boję się że na prawdę może zrobić sobie krzywdę, a tego sobie nie daruję.
Poradźcie, co mam zrobić. Kogo pytać.
Kacper
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2000-08-16 17:24:57
Temat: Re: Witajcie...
Kacper napisał(a) w wiadomości:
>...grupowicze. Nie zaczne od tego, że NTG..
>
>Mieszkam z dziewczyną od 7 lat. Z różnych przyczyn naz związek po woli
>przeradza się w koszmar. I tak dalej....
Szantarzowanie zrobieniem sobie krzywdy jest wysoce naganne i zazwyczaj
prowadzi do odwrotnych skutków. Większość takich szantarzy to tylko
straszenie ale niestety tylko większość.
Przedewszystkim wydaje mi się że musisz zdać sobie sprawę i pokazać to
dziewczynie że nie bierzesz za to odpowiedzialności.
Kiedyś w takiej sytuacji był mój kuzyn. W końcu nie wytrzxymał i pojechał do
jej rodziny i poprosił o pomoc. Pomogło dziewczyna się uspokoiła po rozmowie
z matką.
Na jakiś czas się rozstali (tak postanowili) poprostu ona wyjechała na
miesiąc do domu. Później postanowili że dadzą sobie szansę i są do teraz.
Kacprze nie jest rozwiązaniem robienie piekła żeby zrzucić winę na kogoś i
powiedzieć sama tego chciałaś. To prowadzi tylko do piekła. Myślę, że
powinniście dać sobie czas i zobaczyć jak jest bez tej drugiej osoby. Nie
mówisz odchodzę tylko chcę odpocząć i przemyśleć.
Rozwiązania mogą być różne. Z tych dobrych może się okazać że ona sobie
radzi bez Ciebie lub że tobie jest trudno bez niej - w końcu 7 lat to szmat
czasu.
Powodzenia
Zenek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-08-16 17:55:15
Temat: Odp: Witajcie...
Użytkownik Kacper <k...@p...wp.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:8nebhl$d6h$...@n...tpi.pl...
> zaczyna się tragedia. Szukanie żyletek, wybieganie na tory.. Kiedy jestem
> obok zawsze ją powstrzymuję, oszukuję ze juz dobrze.... Kiedy mnie nie
ma -
> szantażuje mnie telefonicznie. Do tej pory skończyło się na strachu, ale
> boję się że na prawdę może zrobić sobie krzywdę, a tego sobie nie daruję.
Bylem kiedys z taka kobieta. Juz z nia nie jestem, a ona jakos zyje.
Mysle, ze na dluzsza mete nie ma co sie oszukiwac i trzeba sobie
powiedziec - co bedzie, to bedzie.
JGrabowski
--
Przyznajemy się do niskich cen - http://rubikon.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-08-16 20:35:52
Temat: Re: Witajcie..."Kacper" <k...@p...wp.pl> writes:
[...]
> Kiedy w kłotni krzyczy "wynos sie", odpowiadam spokojnie "Dobrze, odejde"
> (nie było tak zawsze - kiedys błagałem, mowiłem ze bede lespszy). I wtedy
> zaczyna się tragedia. Szukanie żyletek, wybieganie na tory.. Kiedy jestem
> obok zawsze ją powstrzymuję, oszukuję ze juz dobrze.... Kiedy mnie nie ma -
> szantażuje mnie telefonicznie. Do tej pory skończyło się na strachu, ale
> boję się że na prawdę może zrobić sobie krzywdę, a tego sobie nie daruję.
> Poradźcie, co mam zrobić. Kogo pytać.
Daj jej jasno do zrozumienia, ze nie moze cie ciagle szantazowac i ze
juz jestes niewrazliwy na jej szantaz.
inaczej bedziesz do niej przykuty cale zycie ze strachu ze sobie cos zrobi.
--
Nina (Mazur) Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-08-16 22:52:31
Temat: Re: Witajcie...Użytkownik Kacper <k...@p...wp.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych
> szantażuje mnie telefonicznie. Do tej pory skończyło się na strachu,
ale
> boję się że na prawdę może zrobić sobie krzywdę, a tego sobie nie
daruję.
> Poradźcie, co mam zrobić. Kogo pytać.
A co sie stało, że 5 lat było dobrze, a 2 lata jest źle?
Sądzę że dobrze byłoby udać się razem do dobrego psychologa lub
poradni małżeńskiej, nie by ratować związek jeśli to rzeczywiście
niemożliwe,
lecz po to , by ktoś fachowy i wiarygodny uświadomił twojej dziewczynie
uciążliwość sytuacji i złagodził skutki rozstania.
Pozdrawiam
Dorota
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-08-16 23:09:47
Temat: Re: Witajcie...
Kacper wrote in message:
> Mieszkam z dziewczyną od 7 lat. Z różnych przyczyn naz związek po
woli
> przeradza się w koszmar. Nie uiemy być już ze sobą, kochać się jak
dawnie.
>//<
Witajcie!
Jam już stary i doświadczony, a nadal nie pojmuję jak to jest z tą
magiczną siódemką ;))
Rozwiodłem się po raz pierwszy z Mellissą ;)) - gdzie kulminacja
kryzysu wystapiła w siódmym roku małżeństwa... Dziś rozwodzę się z
Irmą... wytrzymać już nie sposób - po siedmiu latach!
Słyszałem, że to żadna nowość! Może to tak powinno własnie być? A
zwykle jesteśmy dłużej ze względu na dobro dzieci!
Pozdrawiam wszystkich
w czystej atmosferze
dr Prune, Alfred zresztą....
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-08-17 01:29:53
Temat: Re: Witajcie...Czesc
Moim zdaniem Kacprze powinienes z nia szczerze porozmawiac. Nie wiem ale
penie jak sie rozstaniecie i Ty i ona znowu ulozycie sobie zycie. A bycie
razem i taka szarpanina niczego nie da, tylko pgoorszy jeszcze cala
sytuacje.
Postaraj sie jej pokazac, ze nie dzialaja na Ciebie jej szantaze, zreszta
ludzie tylko tak mowia, od slow do czynow jest jeszcze bardzo daleko.
pozdrawiam
Zbirkos
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-08-17 07:26:53
Temat: Re: Witajcie...
Dorota napisał(a) w wiadomości: >A co sie stało, że 5 lat było dobrze, a 2
lata jest źle?
>Sądzę że dobrze byłoby udać się razem do dobrego psychologa lub
>poradni małżeńskiej, nie by ratować związek jeśli to rzeczywiście
>niemożliwe,
>lecz po to , by ktoś fachowy i wiarygodny uświadomił twojej dziewczynie
>uciążliwość sytuacji i złagodził skutki rozstania.
Albo uświadomi co jest przyczyną i jej wyeliminowanie może spowodować że się
pogodzą... Uważam że jest to możliwe.
Zenek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-08-17 08:06:25
Temat: Re: Witajcie...
dr Prunesquallor napisał(a) w wiadomości:
>
>Witajcie!
>
>Jam już stary i doświadczony, a nadal nie pojmuję jak to jest z tą
>magiczną siódemką ;))
Jak dla mnie to trzeci rok jest jakiś trefny. Z poprzednią dziewczyną
rozstałem się po trzech latach teraz też jestem trzeci rok i przeżywamy
poważny kryzys. Wprawdzie mam nadzieję że już mija i może przebrniemy ale
już byliśmy bardzo blisko rozstania się.
Zenek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-08-17 09:29:45
Temat: Re: Witajcie...
Użytkownik Kacper <k...@p...wp.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:8nebhl$d6h$...@n...tpi.pl...
> ...grupowicze. Nie zaczne od tego, że NTG..
>
> Mieszkam z dziewczyną od 7 lat. Z różnych przyczyn
naz związek po woli przeradza się w koszmar.>
Ta Twoja dziewczyna to osoba nie tylko niekonsekwentna ale również
niezrownowazona psychicznie.Najpierw mówi wynoś sie a potem zaraz biegnie na
tory.Albo ma ochote Cie zatrzymać albo upokorzyć.Zupełnie nie traktuje Cię
poważnie.Zgadzam się z wypowiedzią kolejnych osób i proponuję wizytę u
specjalisty w poradni małżenskiej.
Cóż... znowu księżniczka zamieniła się w ropuchę.Życie to nie
bajka...szanowny grupowiczu!
Pozdrawiam .Halina
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |