Data: 2005-03-02 15:38:07
Temat: Wolanie na alarm (bylo: Samotna lza)
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka)
Pokaż wszystkie nagłówki
On Wed, 02 Mar 2005 12:12:53 +0100, GABi wrote:
>Użytkownik Paula napisał:
>>
>> Dlaczego jednak niektórzy tak
>> często rozpaczają nad losem zwierząt, a nie dostrzegają lub są wręcz
>> obojętni na cierpienie ludzi?
>Bo są pojebani.
Biore to do siebie.
Magda N
////////////////////////////////////////////////////
//////////////////////
//
WOLANIE NA ALARM
Obejrzalam niedawno we francuskiej telewizji w programie
"Envoye Special" (specjalny wyslannik) reportaz zatytulowany
"Smierc w kamizelce", ktory mnie poruszyl do zywego.
Dokument przedstawial system "opieki" nad dziecmi
uposledzonymi w Rosji. Slowo "opieka" nie ma tu wlasciwie racji
bytu. Jedyne adekwatne sformulowanie to system p r z e t r z y
m y w a n i a dzieci kalekich, uposledzonych w bylym Kraju Rad.
Nie ma opieki! Nie ma przystosowanego lecznictwa! Ani
specjalistycznych struktur na uzytek niepelnosprawnych dzieci!
Ten cudzyslow w slowie "opieka" nabiera funkcji wielokrotnego
wykrzyknika. Niestety.
Reportaz ukazuje system dzialajacy od siedemdziesieciu
lat. Makabryczny system. Polega on na bezwzglednej selekcji
dzieci kalekich, tak zwanych nie wyuczalnych, na narzuconej
separacji tychze od rodzicow, na ich izolacji i dozywotnim
zamknieciu w panstwowych osrodkach. Osrodkach, ktore
zbulwersowany francuski reporter mianuje umieralniami.
Panstwo w ideologii komunistycznej pomyslane bylo jako
sprawnie funkcjonujaca maszyna. Czlowiek bedacy jedynie
elementem maszynerii powinien byc stuprocentowo wydajny, a wiec
pelnosprawny. Wyscig zbrojen, ciagla rywalizacja ze
znienawidzonym Zachodem, trzymanie za morde mniejszosci
narodowych wprawialo maszynerie panstwa radzieckiego na
najwyzsze obroty. Nie bylo w niej miejsca na ludzi kalekich.
Nalezalo ich zamknac, odrzucic.
W zwiazku z tym juz we wczesnym dziecinstwie specjalna
komisja diagnozujaca uposledzenie dziecka wymusza (czas
terazniejszy, bo proceder toczy sie nadal) na rodzicach
umieszczenie go w panstwowym zakladzie pieczolowicie
odizolowanym od "zdrowego" spoleczenstwa, dobrze strzezonym
przed niepozadanymi swiadkami. Zapada wyrok skazujacy i dziecko
znajduje sie w tak zwanym zakladzie zamknietym.
Rodzicom nie pozostawia sie wlasciwie wyboru, gdyz system
poza tymi zamknietymi zakladami nie proponuje niczego. Nie ma w
bylym Zwiazku Radzieckim ni przystosowanych zlobkow, ni
przedszkoli, szkol specjalnych, atelier pracy chronionej. Nic.
Nawet lekarze odzegnuja sie od udzielania pomocy rodzicom,
ktorzy zdecydowali sie mimo wszystko wychowywac swoje
uposledzone dziecko na lonie rodziny.
I widzimy w reportazu zrobionym droga podstepu i przy
uzyciu ukrytej kamery, pewnie po raz pierwszy od kiedy istnieje
ten nieludzki system, co kryje sie za zamknietymi drzwiami
zakladow. Jest to prawdziwie katastroficzna rzeczywistosc.
Widzimy te kalekie dzieci odrzucone ze spoleczenstwa. Dzieci
niedozywione, chore, dzieci cierpiace. Jestem zbyt wstrzasnieta
widzianymi obrazami, by je skomentowac. Niech przemowia fakty.
70 tysiecy dzieci uposledzonych umyslowo (domniemany
szacunek) z czego 90% w instytucjach zamknietych. Zaklady
usytuowane na uboczu, pilnie strzezone. Brak personelu: jedna
salowa na 30 dzieci; jedna pielegniarka na 1000 chorych; wizyta
lekarza teoretycznie raz w miesiacu. Warunki zycia: brak
lekarstw, niewystarczajace zywienie - zadnego nabialu, zadnych
owocow, zupa "jarzynowa" trzy razy dziennie. Kapiel raz w
tygodniu, raz w miesiacu zmieniane przescieradla. Brak
wystarczajacego ogrzewania w srogie zimy. Mowienie o slodyczach
czy zabawkach zakrawaloby tutaj na okrutna ironie.
Osoby zajmujace sie dziecmi nie maja zadnego
przygotowania, ich miesieczne uposazenie nie przekracza 200F
($40). Swoja prace traktuja jako dopust bozy. Wyglada jakby nie
zdawali sobie zupelnie sprawy z koszmarnych warunkow zycia
swoich podopiecznych, ich tragedii. Nie znaja ich imion, ani
nazwisk. Na pytanie reporterow o chec zaprotestowania wobec
istniejacego stanu rzeczy wydaja sie nie widziec najmniejszego
problemu. Mowia jedynie o fatalnym przeznaczeniu i ogolnym
kryzysie ekonomicznym w kraju. Ten obecny kryzys ma tlumaczyc
wszystko.
Sama od kilkunastu lat pracuje z dziecmi uposledzonymi.
Najpierw pracowalam w Polsce, obecnie we Francji. Zawsze i
wszedzie kalectwo jest bulwersujace. Jednak to, co zobaczylam w
tym reportazu bylo dla mnie kompletnym wstrzasem.
Zobaczylam dzieci gole, bose, porzucone w swoich lozkach,
nigdy nie wychodzace na swieze powietrze. Dzieci placzace lub
krzyczace i te "niespokojne", dla ktorych nie ma uspokajajacych
srodkow i ktore sie obezwladnia za pomoca specjalnych
kamizelek. Wyglada to jak kaftan bezpieczenstwa - plocienna
plachta krepujaca skrzyzowane rece, nogi przywiazane sznurkami
do lozek. Nie bez kozery tytul reportazu - smierc w kamizelce.
I wszystko to w Europie, u progu XXI wieku?! Karygodne,
niedopuszczalne. Swiat nie moze przejsc obojetnie obok takiego
nieskonczonego bolu. Przejmujemy sie zanikajacym gatunkiem
jakiegos zwierzaka, martwimy sie o zagrozona flore. A tam w
niby cywilizowanym kraju anonimowo i w opuszczeniu umieraja
chore, nieszczesliwe dzieci.
Swiat musi zareagowac. Wierze, ze Francuzi, wyciagajac ten
koszmar na swiatlo dzienne, porusza najwyzsze miedzynarodowe
instancje. Bo ludzie stamtad - tworcy i egzekutorzy tego
nieludzkiego, okrutnego systemu nie czuja sie winni, ni
odpowiedzialni. Gorzej - czuja sie w pelni prawa i
usprawiedliwieni. I chyba to jest w tym wszystkim najgorsze.
Zdaje sobie sprawe, ze przykry jest ten artykul.
Narzucilam Wam brutalne obrazy. Chcialam wykrzyczec tu przed
Wami rozpaczliwe wzburzenie, moj protest, wolanie na alarm.
Slowa z trudem przechodza przez scisniete gardlo, w glowie
zamet. Wybaczcie.
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|