Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!news.astercity.net!newsfeed.tpinternet.pl!news.tpi.pl!not-for
-mail
From: "Saulo" <d...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Wpływ braku ojca/matki - istnieją jakieś badania?
Date: Fri, 16 Nov 2001 09:54:59 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl
Lines: 41
Message-ID: <9t2k4v$439$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: ptp138-2.dostep.pl
X-Trace: news.tpi.pl 1005900767 4201 217.96.64.138 (16 Nov 2001 08:52:47 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: 16 Nov 2001 08:52:47 GMT
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:113040
Ukryj nagłówki
Najlepiej empiryczne, reprezentatywne, poprawne metodologicznie?
(Zamiast mielenia psychoanalitycznych spekulacji lub wlasnych bardzo
czastkowych obserwacji).
Przez ojca/matke rozumiec nalezy równiez inne osoby, jak rozumiem z
najblizszego kregu dziecka.
Saulo
PS: I nie, nie pochodze z "niepelnej" rodziny.:-)
PPS: Czy ktos zwrócil uwage na to, ze wychowaniem dzieci przez rodziców
ludzie przejmuja sie tak bardzo od stosunkowo niedawna (w historii
ludzkosci)? Po pierwsze w ogóle nie przejmowano sie kiedys dzieciecoscia,
nie wyrózniano jej jako bardzo specjalnego i waznego z punktu widzenia
rozwoju psychicznego etapu zycia. Dziecko to byl troche taki maly dorosly.
Po drugie, dzieci wychowywane byc mogly przez nianki, arbitralnie
wyznaczonych opiekunów oraz bliszych lub dalszych krewnych.
Przy tym nie wydaje mi sie, zeby ludzie w dawnych wiekach mieli przez to
wiecej trudnosci z identyfikacja z wlasna plcia, wiecej zaburzen relacji
mesko-damskich itp. niz ludzie wspolczesni. Zaryzykowalbym nawet
przypuszczenie odwrotne. Dlaczego? Jedna z przyczyn obecnego stanu rzeczy
(oprócz wielu innych, w tym 'rosnacego obciazenia cywilizacyjnego')
widzialbym paradoksalnie w przecenianiu roli rodziny lub konkretnych
pojedynczych osób z otoczenia dziecka, a co za tym idzie w mniejszym lub
wiekszym izolowaniu go od bardziej urozmaiconych wplywów przy stalym
wystawieniu go na wlasne rodzicielskie 'schizy'. Na szczescie wiekszosci
dzieci udaje sie mimo to wchlonac odpowiednio szerokie spektrum
doswiadczenia.
I jeszcze jedno - szympansy, nasi najblizsi krewni, "wychowuja sie" w duzych
grupach.
Mysle na glos i sam nie znam niestety zadnych badan empirycznych na te
tematy, ale moze ktos inny zna?
Saulo
|