| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-02-25 21:30:52
Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.
Użytkownik "Witek" <B...@i...pl> napisał w wiadomości
news:29711-1014575767@as2-97.opole.dialup.inetia.pl.
..
>
> Użytkownik "Zakochany" <&*(^(*^&*^@kki.net.pl> napisał w wiadomości
> news:a5am5b$o9v$1@news.onet.pl...
> Wybacz, mentorski ton nie był absolutnie zamierzony. To raczej niepokój o
> kogoś, u kogo dają się słysześ powracające mechanizmy.
Tylko, że przed terapią gdy poczułem chec napicia się czegoś. nikoniecznie
piwa. wystarczył np. wysiłek na słoncu i zwyczajne pragnienie, siegałem po
puszkę z piwem mówiąc sobie "Jedno nie zaszkodzi" efekt był wiadomy,
drugie... trzecie... itd... Potem podczas terapi, gdy dowiedziałem jak się
bronić przed zapiciem, gdy poczułem pragnienie napicia się piwa, sięgałem po
duże ilosci napojów typu woda mineralna, Nata itp.. teraz nawet nie zdarzają
mi się chwile żebym miał chęć napicia się piwa czy gorzały. Stało się coś
dziwnego ze mną. Pojawił się jakiś mur odgraniczający przed i po rzuceniu
picia. Kiedyś wspomnienia różnych "przygód" typu rozróba po pijaku, czy
pijacką imprezę gdzie chodziłem na czworaka wzbudzajac śmiech, były dla mnie
przyjemne, z chęcią powracałem do tamtych chwil. Teraz gdy czasami ktoś o
tym przypomni wspominam to jako koszmar i upokorzenie. Kiedyś gdy usłyszałem
od kogoś że jest abstynentem myslałem o nim -idiota. Teraz tacy ludzie
wzbudzają we mnie szacunek i stanowią wzorzec do naśladowania. teraz na
trzeźwo gdy widzę zachowanie znajomych po kilku głębszych zdaję sobie
sprawę, że ja kiedyś tez taki byłem i zachowywałem sie jak karykatura
człowieka. MOIM zdaniem terapia i półroczna abstynencja zostawiła jakiś ślad
w mojej psychice i zachowaniu. kiedyś jak ktoś mówił że za dużo piję to
stanowczo zaprzeczałem i się wkurzałem że opowiada głupoty. Podczas terapii
(a właściwie już przed) zdałem sobie sprawę z wagi problemu.
> > > Rozumiem alkoholizm(o ile tą chorobę wogóle mozna zrozumieć)i rozumiem
> > pytania i
> > > obawy Zakochanego.
Właśnie o to mi chodzi, czy nie mam 100% gwarancji powrotu do nałogu po
zaprzestaniiu terapii. Wiem, że nikt mi nie da i tego nie oczekuję, 100%
towej gwarancji na dozgonną abstynencję, tylko chodziło mi o to czy jest
prawdą że powrócę do nałogu jak przestałem chodzić na terapię. Gdy chodziłem
to pod koniec seanse tylko mnie denerwowały. najbardziej pomagała mi rozmowa
indywidualna ze swym terapeutą, wiadomo, depresja (w którą zapadłem jakieś
kilka miesięcy przed podjęciem decyzji o zaprzestaniu picia) przygnebienie
pustka w sercu stwarzały konieczność wygadania się przed kimś wyrzucenia
tego z siebie itp. Teraz takich stanów nie odczuwam, jedynie tęsknota za
ukochaną;) gdy się nie widzimy dłużej niż 24 godz. Gdy chcę z kimś pogadać
to mam z kim i wiem że jest to osoba która nie wykonuje tego (sorry za
określenie) z racji wykonywania obowiazków służbowych, tylko z serca (ci co
są samotni wiedzą o co mi chodzi).
> Nie wolno?! Ależ wolno! Kto Cię ma niby zmusić do abstynencji? Jesteś
wolnym
> człowiekiem w wolnym kraju i wolno Ci robić, co Ci się podoba. A także
> ponosić konsekwencje swoich poczynań.
Wolno mi, owszem. Nikt mnie nie zmusi do abstynencji. Ujme to inaczej: NIE
WOLNO mi brać do ust alkoholu jesli nie chcę powrócić tam skąd się z trudem
wyczołgałem.
> Jeszcze raz - nie, zerwanie terapii nie prowadzi nieuchronnie do zapicia.
> Tak samo, jak kontynuowanie terapii nie gwarantuje abstynencji. To
chciałem
> tylko przekazać.
O to mi chodziło.
> W taki sposób jak Ty chcesz, trzeżwieje (czy może nie pije i nie ćpa) mój
> brat, alkoholik i narkoman. Dopóki ma coś w zamian, wielką miłość, pasję,
> karierę, itd. to wszystko jest w porządku. Kiedy braknie mu, całkowicie
> pochłaniającego i absorbującego celu, zaczynają się kłopoty.
Tylko, że wielu normalnych, nie uzależnionych ludzi też w takim wypadku
zaczyna pić. To może każdego spotkać. Kiedyś gdy nie piłem zawsze potrafiłem
sobie znależć jakieś zajęcie, hobby, czemu teraz nie miałbym?
> Ale mam wrażenie, że panoszymy się nie na tej grupie, co trzeba. Może
> przenieśmy tę dyskusję tam, gdzie jej miejsce, to jest na
pl.soc.uzalerznienia ?
Czemu? Pl.soc uzależnienia jest praktycznie martwą grupą, bardzo mało osób
tam pisze, a czy problem alkoholowy nie ma podłoża psychologicznego? Czy nie
pasuje do tematyki tej grupy? Chyba że nas inni grupowicze przegonią stąd.
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-02-26 11:48:09
Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia..> Użytkownik "Zakochany" <&*(^(*^&*^@kki.net.pl> napisał w wiadomości
> news:a5am5b$o9v$1
Stało się coś
> dziwnego ze mną. Pojawił się jakiś mur odgraniczający przed i po rzuceniu
> picia. Kiedyś wspomnienia różnych "przygód" typu rozróba po pijaku, czy
> pijacką imprezę gdzie chodziłem na czworaka wzbudzajac śmiech, były dla
mnie
> przyjemne, z chęcią powracałem do tamtych chwil. Teraz gdy czasami ktoś o
> tym przypomni wspominam to jako koszmar i upokorzenie. Kiedyś gdy
usłyszałem
> od kogoś że jest abstynentem myslałem o nim -idiota. Teraz tacy ludzie
> wzbudzają we mnie szacunek i stanowią wzorzec do naśladowania. teraz na
> trzeźwo gdy widzę zachowanie znajomych po kilku głębszych zdaję sobie
> sprawę, że ja kiedyś tez taki byłem i zachowywałem sie jak karykatura
> człowieka
Co prawda nie mam takiego doswiadczenia z alkoholem,ale to co tu napisales
przypomina mi rzucanie nalogu tytoniowego..Podobienstwa typu;,,kiedys o
niepalacych myslalam ze to sztywniacy,lecz kiedy sama postanowilam juz nie
palic Ci sami ludzie wzbudzali we mnie szacunek i wzorzec do
nasladowania.Jako expalaczka,przeszkadza mi strasznie wstretny i ochydny
odor tytoniowy i na samo wspomnienie ze odemnie tez tak smierdzi kiedy
pale,(koszmar i upokorzenie?),czy jak kto nazwie to uczucie...
To wszystko jednak nie gwarantuje abstynencji do konca zycia,,latwo mozna
powrocic do kazdego nalogu zapominajac doswiadczenia powyzszych
uczuc!!.Znam to z autopsji.Powracalam do palenia dziesiatki razy.Zawsze na
wytlumaczenie mialam samokontrole w ograniczaniu sie do kilu papierosow
dziennie.I rzeczywiscie sie tak zaczynalo ,jeden,kilka dziennie az do
20-tu(stopniowo)Doszlam do wniosku ze albo sie jest palaczem albo nie.Kilka
dni temu postanowilam koniec:-)
Zobaczymy co z tego wyniknie.
pozdrawiam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-02-26 16:54:10
Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.
Użytkownik "Zakochany" <&*(^(*^&*^@kki.net.pl> napisał w wiadomości
news:a5am5b$o9v$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:5d2e.00000825.3c780051@newsgate.onet.pl...
>
> W moim przypadku tę pustkę wypełniła ONA,
Zadam ci więc brutalne pytanie:
A czy przypadkiem nie zamieniłeś jednego uzależnienia na drugie? Bo odnoszę
wrażenie, że alkohol do tego stopnia Cię już zdegradował / albo zawsze taki
byłeś /, że nie potrafisz - jak bluszcz - żyć bez podpory. I ONA ma być tą
podporą :(. Bardziej racjonalna wydaje mi się postawa Witka, który chce się
wyleczyć dla SIEBIE. Witek w przypadku niepowodzenia też będzie miał żal
wyłącznie do siebie. Ty - do okoliczności, a w pierwszym rzędzie do NIEJ. Że
nie chciała bluszczu podpierać.
gdy chodziłem na grupę to potem i
> tak się źle czułem i tak. To ciagłe przypominanie, że jestem alkoholikiem,
bez ich pomocy znow zacznę pić działało na mnie przygnębiająco.Gdy poznałem
> swoją dziewczynę to znalazłem swój cel w życiu. Razem się bawimy, razem
przeżywamy swe troski i radości, wszystko oczywiście bez alkoholu,
papierosów itp.
A jeśli ONA bedzie chciała zaprosić przyjaciółki na kieliszek wina, likieru,
wznieść toast sylwestrowy, zdrowie gości itp./ przecież alkohol jest dla
ludzi / to Ty co - będziesz tępo wpatrywał się w pusty kieliszek, czy
chwycisz butelkę i przyssiesz się do niej jak niemowlak do cyca? Jeżeli nie
jesteś na tyle silny psychicznie, aby pić w sposób kontrolowany, to już do
końca życia będziesz czuł się tym gorszym. Będziesz liczył dni, miesiące,
lata niepicia. Sam wpadniesz w kanał, który AA przed Tobą otworzył.
Mam inne życie, nie chcę wracać do przeszłości, chcę żyć teraźniejszością i
przyszłością.
Przeszłość to przecież też Twoje życie, chociaż nauczono Cię nią pogardzać
,zamiast nauczyć wyciągania wniosków z błędnych decyzji.
> Przekonałem i uświadomiłem sobie, że mi po prostu NIE WOLNO wziąć do ust
> nawet grama alkoholu
A dlaczego nie? Chcesz być do końca życia niewolnikiem własnego nałogu, żyć
w strachu? Po wypiciu paru kieliszków wina w miłym towarzystwie nic Ci się
przecież nie stanie :). Ale Ty panicznie boisz się, że stracisz nad soba
kontrolę! Cóż jest więc warte Twoje słowo, Twoja wola i charakter? Nic, bo
jesteś słabym człowiekiem. Musisz walczyć ze sobą, nie z alkoholem. Wiem - w
swoim życiu nie opanowałeś umiejętności sprostania nieszczęściu i znoszenia
go z godnością. I jeśli się tego nauczysz -będziesz normalnym czlowiekiem.
Odzyskasz szacunek dla siebie. Alkohol jest w tej walce bez znaczenia - ot,
napój taki, jak inne. Tymczasem Ty go demonizujesz.
Po prostu boję się po tym co nasłuchałem się na wykładach.
Więc równie dobrze mógłbyś zrobić wszywkę. też byś się bał zapić
Dorrit
>
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-02-26 17:21:32
Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.
Użytkownik "Zakochany" <&*(^(*^&*^@kki.net.pl> napisał w wiadomości
news:a5ep1p$m5l$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Witek" <B...@i...pl> napisał w wiadomości
> news:29711-1014575767@as2-97.opole.dialup.inetia.pl.
..
> >
> > Użytkownik "Zakochany" <&*(^(*^&*^@kki.net.pl> napisał w wiadomości
> > news:a5am5b$o9v$1@news.onet.pl...
. MOIM zdaniem terapia i półroczna abstynencja zostawiła jakiś ślad w mojej
psychice i zachowaniu.
To spożywany w nadmiarze alkohol zostawił ten ślad a nie terapia.
. Podczas terapii
> (a właściwie już przed) zdałem sobie sprawę z wagi problemu.
Ze słabości własnej woli zapewne? Bo tam wmówiono Ci zapewne, że wszystko
będzie w porządeczku, bylebyś WCALE nie pił :).
, tylko chodziło mi o to czy jest
> prawdą że powrócę do nałogu jak przestałem chodzić na terapię.
Więc zapytaj siebie samego, nie innych! Spójrz w lustro - kogo tam
zobaczysz? Zeszmaconego pijusa, czy czlowieka, który ma szacunek dla siebie,
swojego slowa i własnych postanowień? Jeżeli terapia dodaje Ci sił do walki
z własnymi ograniczeniami - kontynuuj ją, bo nikt inny Ci tych sil nie doda.
Jeżeli nie - olej.
Gdy chodziłem
> to pod koniec seanse tylko mnie denerwowały. najbardziej pomagała mi
rozmowa
> indywidualna ze swym terapeutą, wiadomo, depresja (w którą zapadłem
jakieś
> kilka miesięcy przed podjęciem decyzji o zaprzestaniu picia) przygnebienie
> pustka w sercu stwarzały konieczność wygadania się przed kimś wyrzucenia
> tego z siebie itp. Teraz takich stanów nie odczuwam, jedynie tęsknota za
> ukochaną;) gdy się nie widzimy dłużej niż 24 godz. Gdy chcę z kimś pogadać
> to mam z kim i wiem że jest to osoba która nie wykonuje tego (sorry za
> określenie) z racji wykonywania obowiazków służbowych, tylko z serca (ci
co
> są samotni wiedzą o co mi chodzi).
Właśnie. Więc przegiąłeś pałę i zamiast izolować się tylko od
zdegenerowanych pijusów, izolujesz sie od ludzi. Ona nie zastąpi Ci całego
świata bo to bylby układ tak chory jak w każdym uzależnieniu. Musisz pewnie
stać na własnych nogach. Ona nie może być Twoją terapeutką. Jeśli jest
mądra, w pewnym momencie poczuje się wykorzystywana.
>
>
> Wolno mi, owszem. Nikt mnie nie zmusi do abstynencji. Ujme to inaczej: NIE
> WOLNO mi brać do ust alkoholu jesli nie chcę powrócić tam skąd się z
trudem
> wyczołgałem.
I alkohol wolno Ci brać do ust. Byle nie w nadmiarze. Ale takie stwierdzenie
jest zapewne dla Ciebie tak szokujące, że nie będziesz sie nawet starał go
zrozumieć. Ale popatrz - przecież większość ludzi lubi alkohol i delektuje
się nim przy różnych okazjach.>
> > W taki sposób jak Ty chcesz, trzeżwieje (czy może nie pije i nie ćpa)
mój
> > brat, alkoholik i narkoman. Dopóki ma coś w zamian, wielką miłość,
pasję,
> > karierę, itd. to wszystko jest w porządku. Kiedy braknie mu, całkowicie
> > pochłaniającego i absorbującego celu, zaczynają się kłopoty.
>
> Tylko, że wielu normalnych, nie uzależnionych ludzi też w takim wypadku
zaczyna pić.
Nieprawda. Większość ludzi nie potrzebuje do życia ponadprzeciętnej
stymulacji, tylko ludzie z zaburzeniami osobowości. Brat ma zapewne rysy
psychopatyczne.
. Kiedyś gdy nie piłem zawsze potrafiłem
> sobie znależć jakieś zajęcie, hobby, czemu teraz nie miałbym?
To źle, że jeszcze go nie masz.
Dorrit
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-02-28 10:20:51
Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.On Fri, 1 Mar 2002 01:40:38 +0100, "Zakochany" <&*(^(*^&*^@kki.net.pl>
wrote:
>znajomych to mam dużo, ale takich co są "przyjaciółmi" jak są w potrzebie.
Jakie to bardzo "ludzkie" co? :))) W sensie typowe :)
Ludzi, ktorym zalezy na dobrze drugiego czlowieka, nie tylko na swoim
jest jak na lekarstwo. I sa oni jak lekarstwo :)
>Hobby mam i to od dzieciństwa -
>elektronika. kiedyś nie chciało mi sie dłubać, bo, albo kac dokuczał, albo
>kasy nie było na części:{ Teraz nie mam natomiast czasu z wiadomego
>powodu:), ale powoli zaczynam się z powrotem zajmować elektronika. w
>zasadzie to hobby uprawiam cały czas, bo w pracy też zajmuję się m.in.
>serwisem elektronicznym. niedawno zrobiłem nawet w ramach rozgrzewki
>urządzenie o wdzięcznej nazwie "Radio MaRyja killer", do zdalnego wyłaczania
>zbyt głośnego radia maryja u sąsiadów mojej lubej, a dokładnie, zastępujace
>wokal stacji, przecudowną melodyjka z pozytywki,:) ale to już NTG
A to Ci zazdroszcze :)) Mialem cos z elektroniki na studiach, sam cos
probowalem, ale noga ze mnie straszna w tym temacie, czego zaluje :)
Domyslam sie, ze to urzadzonko mozna by przestawic na dowolnego FMa
prawda? :) Przydaloby mi sie cos takiego do samochodu - na tych, co to
lubia zagluszac ulice lista przebojow :)))
pozdrowienia,
Dawid
ICQ: 16199503
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-03-01 00:40:38
Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.
Użytkownik "Dawid" <p...@u...gda.pl> napisał w wiadomości
news:3c798a5b.7215044@sunrise.pg.gda.pl...
> On Sat, 23 Feb 2002 01:55:39 +0100, "Zakochany"
> <&*(^(*^&*^@kki.net.pl> wrote:
>
> Mysle, ze sam odpowiedziales sobie na swoje pytanie, tylko moze nie
> zauwazyles odpowiedzi :)
> Z tego co napisales wynika dla mnie, ze picie bylo od Ciebie ucieczka
> od pustki w zyciu prywtanym, od braku bliskich kontaktow z ludzmi. I
> IMO to moze byc powod, ktory moglby spowodowac Twoj powrot do nalogu.
> Choc jestes juz duzo silniejszy i "rozsadniejszy" w walce z nalogiem
> (konsultacja dezycji z lekarzem czy przerwac terapie zbiorowa to byla
> IMHO bardzo madra rzecz), to w jakims tam dziwnym splocie wydarzen
> moze sie okazac, ze bedziesz znow sam i co sie wtedy stanie? Wydaje mi
> sie, ze najlepszym zabezpieczeniem przed taka sytuacja byloby
> "posiadanie" paru wyprobowanych znajomych i jakiejs bardziej
> pozytywnej odskoczni od zycia niz alkohol (chocby zbieranie znaczkow
> ;-)).
znajomych to mam dużo, ale takich co są "przyjaciółmi" jak są w potrzebie.
Nie lubię na siłę szukać przyjaciół. Hobby mam i to od dzieciństwa -
elektronika. kiedyś nie chciało mi sie dłubać, bo, albo kac dokuczał, albo
kasy nie było na części:{ Teraz nie mam natomiast czasu z wiadomego
powodu:), ale powoli zaczynam się z powrotem zajmować elektronika. w
zasadzie to hobby uprawiam cały czas, bo w pracy też zajmuję się m.in.
serwisem elektronicznym. niedawno zrobiłem nawet w ramach rozgrzewki
urządzenie o wdzięcznej nazwie "Radio MaRyja killer", do zdalnego wyłaczania
zbyt głośnego radia maryja u sąsiadów mojej lubej, a dokładnie, zastępujace
wokal stacji, przecudowną melodyjka z pozytywki,:) ale to już NTG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-03-01 00:46:54
Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.
Użytkownik "Little Dorrit" <z...@c...pl> napisał w wiadomości
news:a5gg9q$c6o$7@news.tpi.pl...
>
>
> A jeśli ONA bedzie chciała zaprosić przyjaciółki na kieliszek wina,
likieru,
> wznieść toast sylwestrowy, zdrowie gości itp./ przecież alkohol jest dla
> ludzi / to Ty co - będziesz tępo wpatrywał się w pusty kieliszek, czy
> chwycisz butelkę i przyssiesz się do niej jak niemowlak do cyca?
Nie zaprosi, nie cierpi zakrapianych spotkań.
Jeżeli nie
> jesteś na tyle silny psychicznie, aby pić w sposób kontrolowany, to już do
> końca życia będziesz czuł się tym gorszym. Będziesz liczył dni, miesiące,
> lata niepicia. Sam wpadniesz w kanał, który AA przed Tobą otworzył.
>
Uzależnienie polega m. in. na tym że traci się umiejętność kontrolowanego
picia, bezpowrotnie. to trzeba zaakceptować.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-03-04 10:25:40
Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.Witaj,
Kiedy przeczytałem Twojego posta zastanawiałem się czy przypadkiem sam go
nie napisałem.
Znam to wszystko od podszewki.
Małe modyfikacje są takie:
1. Przestałem 4 miesiące temu.
2. Dziewczyne mam te sama od 6 lat.
3. Żródłem problemu jest brak mozliwosci wypracowania wspolnego pogladu na
zycie.
4. U mnie trwalo to znacznie dluzej niz 2 lata - raczej właśnie 6.
5. Skonczylo mi sie zdrowie.
Jesli chcesz pogadac to podaj ludzkiego maila.
Ivan
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |