| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2006-01-05 09:26:27
Temat: Zapytanie do GrupowiczówOd pewnego czasu posiadam samochód i w związku z tym moje pytanie o wasze
doświadczenia na stacjach paliw czy pracownik stacji powinien zatankować
paliwo do samochodu jeśli tak jak w moim przypadku chcąc to zrobić sam
musiał bym przesiadać sie na wózek? Czy obsługa stacji zobowiązana jest w
takim przypadku do pomocy? Interesuje mnie też jak traktują takich na
stacjach i których aby na niektóre jechać a nie które omijać! Pozdrawiam
Staszek L.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2006-01-05 11:04:47
Temat: Re: Zapytanie do GrupowiczówZmotoryzowany napisał(a):
> musiał bym przesiadać sie na wózek? Czy obsługa stacji zobowiązana jest w
> takim przypadku do pomocy? Interesuje mnie też jak traktują takich na
> stacjach i których aby na niektóre jechać a nie które omijać! Pozdrawiam
Obowiązku nie ma , ale na "markowych" stacjach(większych) jeśli
akurat nie jest tak, że komuś żona nie dała, wystarczy zatrąbić,
mrugnąć światełkami - przyjdą, zatankują, przyjmą pieniążki,
wydadzą resztę, ew, przyniosą lotny terminal, bądź pomogą
wysiąść z auta i dotrzeć do kasy o ile zostanie im wytłumaczone
co mają zrobić ;)
Zwróć uwagę na statoilu np, że są stanowiska wóżkiem oznaczone i
opisane, by zatrąbić 3 razy jeśli potrzebujesz pomocy.
--
|______ Stasio Podróżnik
o/________\o PMS: 525tds E34 PRRC : RCI2950+LINCOLN+AT 71 Magnum
(Oo =00= oO) mail: www.tinyurl.com/6qvjz *Pomóż* ! www.pajacyk.pl
[]=******=[] http://skocz.pl/STOK-NARTY/ Już wkrótce na NARTY !!!
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2006-01-05 12:03:22
Temat: Re: Zapytanie do GrupowiczówJeżdze juz troszke samochodem i moje doświadczenia sa takie ze mimo ze jest
znak zeby zatrabic albo swiatlami zamrugac i ktos z obsługi wyjdzie
zatankowac to tak naprawde dzieje sie tak barrdzo zadko, na BP na 5 razy
wyszedl ktos raz na Stadoil chyba tez nie wiele lepiej
Juz najlepiej z tym chyba na Shell u bo w zasadzie zawsze ktos wyjdzie no
chyba ze jest 1 osoba na stacji to jest klopot. Tylko ze Shell jest dosyc
droga stacja.
Generalnie ludziom sie nie chce wychodzic zeby zatankowac osobie
niepelnpsprawnej, taka poprostu mentalnosc naszego narodu miestety. Jak masz
sile czas i ochote to mozesz z tym walczyc ( ja nie mam wystarczy ze walcze
z burakami podblokiem zeby nie stawali na miejscu dla nieprłnosprawnych, na
ktorym nota bene ja zazwyczaj staje:) no ale mam do tego niezbedne
uprawnienia)
pozdrawiam
Seba
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2006-01-05 12:20:56
Temat: Re: Zapytanie do Grupowiczów(jeszcze raz, bo chyba nie poszło... Thunderbird jest straszny)
Sebastian napisał(a):
> Generalnie ludziom sie nie chce wychodzic zeby zatankowac
> osobie niepelnpsprawnej, taka poprostu mentalnosc naszego
> narodu miestety.
A osobie niepełnosprawnej się nie chce wyjść, żeby
samodzielnie zatankować... Taka jest prawda. Większość ON
prowadzących samochód jest na tyle samodzielna, że może
sobie wyjąć wózek i wysiąść. Tylko nieliczni nie są w stanie
tego zrobić i _rzeczywiście_ potrzebują pomocy. Cała reszta
chce mieć tylko komfort i szkoda im czasu na wyjmowanie wózka.
Jasne - jeśli pracownicy stacji mają obowiązek pomagać (tak
jak np. kierowcy PKS-ów), to należy swoje prawa egzekwować
(jeśli się ma siłę). Ale jeśli takiego obowiązku nie ma, to
nie możemy ich winić za brak dobrej woli. Nie czarujmy się -
wiele ON uważa, że skoro są ON, to inni mają koło nich
skakać. A niby z jakiej racji?
Scally (pasażer :-))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2006-01-05 14:05:50
Temat: Re: Zapytanie do GrupowiczówA więc stało się! ;-) Dnia Thu, 05 Jan 2006 13:20:56 +0100,
osoba podpisująca się: Daga <z...@p...onet.pl>,
w artykule: <dpj2tn$vot$1@news.onet.pl> napisała:
> (jeszcze raz, bo chyba nie poszło... Thunderbird jest straszny)
>
> Sebastian napisał(a):
>
> > Generalnie ludziom sie nie chce wychodzic zeby zatankowac
> > osobie niepelnpsprawnej, taka poprostu mentalnosc naszego
> > narodu miestety.
Nie przypominam sobie sytuacji, żeby w ciągu 10 lat (bo tyle
jeżdżę samochodem) zdarzyła mi się sytuacja, żeby ktoś mi
odmówił pomocy przy tankowaniu. Tzn. raz w Niemczech, kiedy
jechałem z kolegą (też na wózku) ale ten Niemiec chyba nas po
prostu nie zrozumiał (podejrzewam, że myślał, że chcemy go
,,naciągnąć'' na zakup paliwa). ;) I może raz jeszcze, kiedy
pracownica stacji była sama i nie mogła wyjść. Wtedy po prostu
poczekałem aż przyjedzie inny kierowca i jego poprosiłem
o pomoc.
Zwykle staram się zwrócić na siebie uwagę pracowników stacji
(np. machając przez okno Kartą Parkingową ;)) a jeżeli to nie
skutkuje albo wiadomo, że mnie nie zobaczą, proszę jakiegoś
innego klienta stacji o ,,wywołanie'' kogoś z obsługi, mówąc
o co chodzi. Również nie przypominam sobie sytuacji, by ktoś
odmówił - niekiedy nawet sami proponują, że zatankują.
Tak więc zupełnie nie zgadzam się z zacytowanym poglądem
o niechęci ludzi do pomocy w tej akurat sprawie.
Od jakiegoś czasu problem mi się sam rozwiązał (przynajmniej
na razie), bo jeżdżę samochodem zasilanym LPG. Ponieważ
przepisy są takie, że gaz może tankować wyłącznie pracownik
stacji, więc problem znika -- on po prostu musi wyjść
i zatankować samochód.
Autorowi wątku proponuję wybierać do tankowania stacje z LPG,
bo prawdopodobieństwo ,,upolowania'' na niej pracownika jest
duże -- wystarczy zatrzymać się w pobliżu dystrybutora gazu.
:) (albo jeździć samochodem na gaz ;)).
Nie wiem dlaczego inni ON-kierowcy miewają z tym problemy.
Może to kwestia podejścia? Ja nigdy nie traktowałem i nie
traktuję sprawy pomocy przy tankowaniu jako _obowiązku_
pracownika stacji, a jedynie jako uprzejmość. Dlatego zawsze
kiedy o to proszę, staram się być jak grzeczny, miły i możliwie
i rzeczowo wyjaśniam sytuację. Może słowa ,,gdyby był(a) Pan(i)
tak uprzejmy/a'' plus sympatyczny uśmiech są kluczem do
rozwiązania problemu? :)
> A osobie niepełnosprawnej się nie chce wyjść, żeby
> samodzielnie zatankować... Taka jest prawda. Większość ON
> prowadzących samochód jest na tyle samodzielna, że może
> sobie wyjąć wózek i wysiąść. Tylko nieliczni nie są w stanie
> tego zrobić i _rzeczywiście_ potrzebują pomocy. Cała reszta
> chce mieć tylko komfort i szkoda im czasu na wyjmowanie wózka.
Mocne słowa! :> Jest w nich trochę prawdy, ale...
Jeździsz na wózku? Próbowałaś kiedykolwiek tankować samochód
siedząc na wózku inwalidzkim?
Ja osobiście nie. :> Ale ponieważ zdarza mi się niekiedy być
człowiekiem zapobiegliwym, obserwowałem wiele dystrybutorów
na wielu stacjach. Na wypadek gdybym z jakiegoś powodu kiedyś
musiał zatankować samochód samodzielnie. I niestety znaczna
część z nich ma taką konstrukcję, że używanie ich z poziomu
wózka inwalidzkiego jest bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.
A i szansa ochlapania się benzyną też całkiem spora. :/
Dlatego nie uważam, by akurat proszenie o pomoc przy tankowaniu
było jakimś szczególnym ,,wygodnictwem''.
Natomiast co do czasu... jeżeli na stacji jest kolejka, to
naprawdę nie wiem czy wózkowicz wyciągający wózek (tak, wielu
robi to całkiem sprawnie i szybko - np. ja ;) - ale nie wszyscy),
potem szamoczący się z wężem, jadący do kasy zapłacić
a następnie pakujący się z powrotem z wózkiem do auta, nie
jest bardziej uciążliwy dla innych klientów stacji niż ten,
który poprosi o pomoc? Myślałaś o tym w ten sposób?
Poza tym ja akurat mam taką filozofię życiową, że uważam iż
jeżeli jakaś czynność jest dla mnie uciążliwa, trudna lub po
prostu mocno niewygodna a wiem, że pomoc, o którą w danej
sprawie kogoś poproszę, nie jest dla niego związana z jakimś
wielkim wysiłkiem lub wyrzeczeniem i nie przynosi mu straty,
to proszę o tę pomoc.
Dlatego także niekiedy proszę na stacjach o sprawdzenie
poziomu oleju oraz dolanie płynu do spryskiwaczy. Choć obie te
czynności jestem w stanie sam wykonać przy pewnym wysiłku.
I również nigdy nie spotkałem się z odmową ani nawet niechęcią.
Natomiast staram się pomagać innym na drodze o ile tylko leży
to w zakresie moich możliwości.
Tak jest -- wydaje mi się - po prostu rozsądnie.
> nie możemy ich winić za brak dobrej woli. Nie czarujmy się -
> wiele ON uważa, że skoro są ON, to inni mają koło nich
> skakać. A niby z jakiej racji?
A to już zupełnie inna kwestia. Jest w tym wiele racji i wielu
niepełnosprawnych faktycznie nadużywa swojej niepełnosprawności.
Często działając w ten sposób na szkodę innych ON.
Ale to temat-rzeka, na zupełnie inny wątek. :)
Pozdrawiam
Orr (kierowca :))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2006-01-05 14:26:40
Temat: Re: Zapytanie do Grupowiczów
>
> Sebastian napisał(a):
>
> > Generalnie ludziom sie nie chce wychodzic zeby zatankowac
> > osobie niepelnpsprawnej, taka poprostu mentalnosc naszego
> > narodu miestety.
>
>
> A osobie niepełnosprawnej się nie chce wyjść, żeby
> samodzielnie zatankować... Taka jest prawda. Większość ON
> prowadzących samochód jest na tyle samodzielna, że może
> sobie wyjąć wózek i wysiąść. Tylko nieliczni nie są w stanie
> tego zrobić i _rzeczywiście_ potrzebują pomocy. Cała reszta
> chce mieć tylko komfort i szkoda im czasu na wyjmowanie wózka.
>
Ja wysiadam i tankuje samodzielnie, chyba ze jade z zona wtedy ona tankuje
:)
Ale ja chodze o kulach i mnie jest latwiej, poza tym zazwyczaj nie mam czasu
na czekanie.
Ale uwazam ze skoro jest naklejka ze jesli sie zatrabi 3 x to wyjdie
pracownik i zatankuje i takie zeczy naglasnia sie w mediach (jak to bylo w
przypadku stadoil) to uwierz mi gdybym był na wozku i mimo tego zaden koles
ze stacji by mi nie pomogl zatankowac to zrobiłbym tam taka aferke ze na
drugi raz zanim podjade pod dystrybutor ktos by tam juz na mnie czekal. Bo
skoro mam takie prawo to moge z niego skorztystac, abstrachujac od tego czy
mi sie chce wysiadac z zamochodu czy nie.
pozdr seba
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2006-01-05 15:11:10
Temat: Re: Zapytanie do Grupowiczów
Użytkownik "Michal 'Orr' Daszkowski" <m...@u...idn.org.pl> napisał w
wiadomości news:slrndrq9tu.lpb.midas@eufemia.signoff.com.pl...
> A więc stało się! ;-) Dnia Thu, 05 Jan 2006 13:20:56 +0100,
> osoba podpisująca się: Daga <z...@p...onet.pl>,
> w artykule: <dpj2tn$vot$1@news.onet.pl> napisała:
>
> > (jeszcze raz, bo chyba nie poszło... Thunderbird jest straszny)
> >
> > Sebastian napisał(a):
> >
> > > Generalnie ludziom sie nie chce wychodzic zeby zatankowac
> > > osobie niepelnpsprawnej, taka poprostu mentalnosc naszego
> > > narodu miestety.
>
> Nie przypominam sobie sytuacji, żeby w ciągu 10 lat (bo tyle
> jeżdżę samochodem) zdarzyła mi się sytuacja, żeby ktoś mi
> odmówił pomocy przy tankowaniu.
Zgadza się, jeżdżę samochodem od 15 lat, i też jeszcze mi się nie zdarzyło,
żeby poproszony o pomoc pracownik stacji lub inny klient odmówił. A na
stacjach w pobliżu mojego miejsca zamieszkania, gdzie tankuję dość często,
już mnie znają i gdy tylko podjeżdżam pod automat, pracownik natychmiast
podchodzi.
> Ja osobiście nie. :> Ale ponieważ zdarza mi się niekiedy być
> człowiekiem zapobiegliwym, obserwowałem wiele dystrybutorów
> na wielu stacjach. Na wypadek gdybym z jakiegoś powodu kiedyś
> musiał zatankować samochód samodzielnie. I niestety znaczna
> część z nich ma taką konstrukcję, że używanie ich z poziomu
> wózka inwalidzkiego jest bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.
Jest dokładnie tak, jak piszesz. Tankowanie z poziomu wózka jest przeważnie
niemożliwe, a poza tym, jak ja miałbym ustawić samochód, żeby móc się
swobodnie poruszać między nim a automatem, stojącym zazwyczaj na sporym
podwyższeniu (wlew mam akurat od strony kierowcy)? Tak czy inaczej musiałbym
poprosić o pomoc, więc po co mam się jeszcze z wózkiem telepać i innym
oczekującym wydłużać pobyt na stacji?
Pozdrawiam!
Tomek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2006-01-05 15:46:47
Temat: Re: Zapytanie do Grupowiczów
Użytkownik "Tomek" <d...@n...pl>
napisał w wiadomości news:dpjco4$25j$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Michal 'Orr' Daszkowski" <m...@u...idn.org.pl> napisał w
> wiadomości news:slrndrq9tu.lpb.midas@eufemia.signoff.com.pl...
__________________
Chopaki macie racje , ja tez jezdze juz 15 lat i to baaaardzo duzo jezdze
i nigdy nie mialem problemu z tankowaniem i nie osmielilbym sie''UBLIZAC''
obsudze stacji bezynowych ze nie chca pomagac przy tankowaniu samochodu
ON-nym
Wydaje mi sie ze jezeli podchodzisz z prosba i usmiechem na twarzy to
zawsze i wszedzi Ci pomoga
(inaczej wyglada sprawy gdy jestes ''brąk i zabuczalec'' na pierwszy zut
oka)
Scally (pasażer ) jak zwykle przesadza,
bo skad takie wnioski soro to tylko pasazer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2006-01-05 18:59:20
Temat: Re: Zapytanie do GrupowiczówMichal 'Orr' Daszkowski napisał(a):
> Nie wiem dlaczego inni ON-kierowcy miewają z tym
> problemy. Może to kwestia podejścia? Ja nigdy nie
> traktowałem i nie traktuję sprawy pomocy przy tankowaniu
> jako _obowiązku_ pracownika stacji, a jedynie jako
> uprzejmość.
I właśnie to jest podstawa...
> Jeździsz na wózku?
Zdarza się.
> Próbowałaś kiedykolwiek tankować
> samochód siedząc na wózku inwalidzkim?
Nie i nie zamierzam prowadzić samochodu. Wystarczy mi bycie
pasażerem. Z wózkowiczami też jeździłam, w zasadzie to
właśnie z nimi najczęściej - tankują swoje samochody
samodzielnie zazwyczaj. Nie robią z tego problemu. Ale też
mają sprawne ręce.
> i szansa ochlapania się benzyną też całkiem spora. :/
Hehe ochlapanie się to w ogóle jest dość popularne, nie
tylko wśród ON. :-) Ale cóż... chciało się samochodu, to
trzeba to przecierpieć - coś za coś, nie można mieć
wszystkiego. ;)
> Dlatego nie uważam, by akurat proszenie o pomoc przy
> tankowaniu było jakimś szczególnym ,,wygodnictwem''.
Dla mnie proszenie o pomoc przy czymś, co można zrobić
samemu - JEST wygodnictwem. Jasne, prosić każdy może - w
końcu ludzka życzliwość jest nie do pogardzenia, poza tym
niektózy chętnie pomagają - właśnie z dobrej woli, a nie z
przymusu. I fajnie.
Ale nie można tego wymagać. Nie można marudzić, że ktoś
akurat nie ma na to ochoty. I nie można udawać, że to nie
jest prośba o komfort i wygodnictwo - bo jest.
Nie jest tylko wtedy, kiedy się prosi o coś, czego
RZECZYWIŚCIE nie jest się w stanie zrobić, w żaden zposób
(ale to inna sprawa i o tych, którzy faktycznie potrzebują
pomocy, nie rozmawiamy :-)).
> Natomiast co do czasu... jeżeli na stacji jest kolejka,
> to naprawdę nie wiem czy wózkowicz wyciągający wózek
> (tak, wielu robi to całkiem sprawnie i szybko - np. ja ;)
> - ale nie wszyscy), potem szamoczący się z wężem, jadący
> do kasy zapłacić a następnie pakujący się z powrotem z
> wózkiem do auta, nie jest bardziej uciążliwy dla innych
> klientów stacji niż ten, który poprosi o pomoc? Myślałaś
> o tym w ten sposób?
Owszem - ale mówimy o sytuacji, w której nikt nie
przychodzi. Gdyby było tak, jak mówisz, to chętni do pomocy
znaleźliby się _szybciutko_, nie trzeba by było nawet prosić
- w ogóle nie byłoby problemu. Oni sami by chcieli
przyśpieszyć sprawę - i pomagaliby sami sobie, a nie Tobie,
tak naprawdę. Żeby było szybciej, a nie żeby Ci ulżyć. ;)
> I również nigdy nie spotkałem się z odmową ani nawet
> niechęcią.
Ja raczej też nie... Wielokrotnie już tu pisałam, że ludzie
generalnie są życzliwi - w większości. Wyjątki trafiają się
rzadko.
> Natomiast staram się pomagać innym na drodze o ile tylko
> leży to w zakresie moich możliwości.
Gdyby jeszcze każdy tak myślał... ;)
Pozdrowienia,
Scally
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2006-01-05 19:03:16
Temat: Re: Zapytanie do GrupowiczówSebastian napisał(a):
> Bo skoro mam takie prawo to moge z
> niego skorztystac, abstrachujac od tego czy mi sie chce
> wysiadac z zamochodu czy nie. pozdr seba
No, to jest inna sprawa - i też o tym pisałam. Ale osobiście
na innych stacjach takich naklejek nie widziałam. :(
W ogóle wydaje mi się, że akurat trzykrotne trąbienie to nie
jest najszczęśliwszy sygnał w miejscu, gdzie są samochody...
Scally
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |