| « poprzedni wątek | następny wątek » |
221. Data: 2005-02-09 13:56:58
Temat: Re: Zdradziłem - długie
Użytkownik "Neokaszycha" <k...@n...pl> napisał w
wiadomości news:cud3qt$7cs$1@news.onet.pl...
> To zależy czy matka/siostra byłyby zadowolone :))
:D
> A tak na marginesie- mam tak samo jak Ty- zdrada i walizki. I tez
strachliwa
> jestem. Bywało,że ten strach i absolutna pewność, że będę musiała
powiedziec
> o tym co chciałabym (tak własnie- ta ciekawość......) zrobić mojemu meżowi
i
> zranic go....uratował mnie przed popełnieniem głupstwa.
No... cóż o tym że ludzie słabi sa to wiemy. I dlatego się w sumie ciesze,
że mam taki "bezpiecznik" ...
brow(J)arek pozdrawia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
222. Data: 2005-02-09 14:00:00
Temat: Re: Zdradziłem - długieWed, 9 Feb 2005 15:03:45 +0100, "Basia Z."
<bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl> pisze:
>W czambuł nie w czambuł, ale powinien się jednak rozwieść.
>A przynajmniej ja na jego miejscu dawno bym się rozwiodła z taką babą.
No ale kredyt, dzieci, co-ludzie-powiedza i te sprawy.
On sie nie chce rozwiezc, tylko poseksić. I tyle
(lekcje może dalej z dziećmi robić, kolację odgrzewać).
pozdrawiam serdecznie
Andrzej Garapich
--
Kto w młodości był socjalistą
ten na starość będzie świnią
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
223. Data: 2005-02-09 14:02:52
Temat: Re: Zdradziłem - długie
Użytkownik "Radek" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:cud29t$hg5$1@atlantis.news.tpi.pl...
> T.N. - mógłbyś mi powiedzieć, gdzie sklasyfikowałeś
> typową / konkretną żonę jako "średnio rozgarniętą kobietę"
Ależ to nie była żadna "klasyfikacja". Napisałem jedynie jakie zachowanie
uznałbym za rozsądne w takiej sytuacji.
T.N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
224. Data: 2005-02-09 14:03:45
Temat: Re: Zdradziłem - długie
Użytkownik "Andrzej Garapich" :
> No i facet w końcu robi skok w bok, bo już tej wstrzemiężliwości
> wytrzymać nie może. No i co teraz? Też go w czambuł potępisz?
W czambuł nie w czambuł, ale powinien się jednak rozwieść.
A przynajmniej ja na jego miejscu dawno bym się rozwiodła z taką babą.
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
225. Data: 2005-02-09 14:06:34
Temat: Re: Zdradziłem - długie
Użytkownik "Andrzej Garapich" <garapich malpa isez kropka pan kropka krakow
kropka pl a t...@t...zmyłka> napisał w wiadomości
news:3o4k01tb6l0n9un3ae5g7nmauih2rnp947@4ax.com...
>
> Żona ma generalnie mężowi za złe. Nie sypiają ze sobą
> w sensie seksualnym. bo ona nie ma ochoty. Traktuje
> męża źle, siedzi przed TV i ogląda seriale, wpieprza
> czipsy, krzyczy na dzieci. On cięzko pracuje, wraca
> zmęczony wieczorami do domu, czasem ma siłę sprawdzić
> lekcje dzieciom, odgrzewa sobie kolację i idzie spać.
> Zarabia jako tako.
> Powiedzmy, że etapy rozmów pt. "tak dłużej już się nie
> da żyć" mają za sobą. Nie rozwodzą się, abo kredyt na
> mieszkanie, abo co ludzie powiedzą.
> No i facet w końcu robi skok w bok, bo już tej wstrzemiężliwości
> wytrzymać nie może. No i co teraz? Też go w czambuł potępisz?
Oczywiscie. Tylko za to, ze jest facetem co zdradza zonę. Gdyby to żona go
zdraziła, to co innego...
taki pogląd mi się tu gdzieniegdzie przypisuje, nie?
Stop.
Ja daleka jestem od potępiania osób. Potępiam zjawisko, ale wiem, że zdrady
zdarzają się w różnych okolicznościach. Uważam, że są z gruntu złe,
niemoralne i bezsensowne. A ludzie... cóż, nie każdy jest ze stali
hartowanej. Ale pownien się starać i brać za siebie odpowiedzialność. Jestem
ze starej, dobrej, harcerskiej szkoły kształtowania siły woli i charakteru.
Idealny sposób to naprawić związek, jeśli natomiast nikt się nie kwapi do
naprawy - rozwiązać. O tzw. dobru wychowywanych w takim związku dzieci nie
wspomnę.
Zatem:
w powyższej sytuacji nie ma związku. To raz. Jeśli go nie ma, trzebaby go
rozwiazać formalnie, to dwa. Czyli podjąć decyzję.
A skok w bok to wyraz tchórzostwa, nieporadności. facet nie umie rozwiązać
problemu, to idzie na skróty. Zatem - metoda niewłaściwa, wg mnie.
Oczywiscie, może się zdarzyć, że jeśli zdrada wyjdzie na jaw, to podejmą
obydwoje próbę naprawy tego związku (w naprawy związku wierzę, choć z trudem
;) znam zbyt mało udanych przykładów, co nie zmienia faktu, że są)
Co trzyma tych ludzi razem? Bo nie jest to związek oparty na zaufaniu,
miłości i tych innych, o których tak szumnie.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
226. Data: 2005-02-09 14:08:20
Temat: Re: Zdradziłem - długie
Użytkownik "Andrzej Garapich" <garapich malpa isez kropka pan kropka krakow
kropka pl a t...@t...zmyłka> napisał w wiadomości
news:3o4k01tb6l0n9un3ae5g7nmauih2rnp947@4ax.com...
> Żona ma generalnie mężowi za złe. Nie sypiają ze sobą
> w sensie seksualnym. bo ona nie ma ochoty. Traktuje
> męża źle, siedzi przed TV i ogląda seriale, wpieprza
> czipsy, krzyczy na dzieci. On cięzko pracuje, wraca
> zmęczony wieczorami do domu, czasem ma siłę sprawdzić
> lekcje dzieciom, odgrzewa sobie kolację i idzie spać.
> Zarabia jako tako.
> Powiedzmy, że etapy rozmów pt. "tak dłużej już się nie
> da żyć" mają za sobą. Nie rozwodzą się, abo kredyt na
> mieszkanie, abo co ludzie powiedzą.
> No i facet w końcu robi skok w bok, bo już tej wstrzemiężliwości
> wytrzymać nie może. No i co teraz? Też go w czambuł potępisz?
W tej sytuacji oni już przeprowadzili "rozwód". Tak jak są pary żyjące na
kocią łapę, tak są małżeństwa czysto fikcyjne. Sprawy "formalne" nie mają tu
nic do rzeczy. Wspólne mieszkanie, odrabianie lekcji z dziećmi, czy kredyt w
banku też nie stanowi o związku uczuciowym...
T.N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
227. Data: 2005-02-09 14:08:58
Temat: Re: Zdradziłem - długie
Użytkownik "Andrzej Garapich" <garapich malpa isez kropka pan kropka krakow
kropka pl a t...@t...zmyłka> napisał w wiadomości
news:4p5k011tksjck339n5r1sehcduhhsd4n5a@4ax.com...
> Wed, 9 Feb 2005 15:03:45 +0100, "Basia Z."
> <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl> pisze:
>
>>W czambuł nie w czambuł, ale powinien się jednak rozwieść.
>>A przynajmniej ja na jego miejscu dawno bym się rozwiodła z taką babą.
>
> No ale kredyt, dzieci, co-ludzie-powiedza i te sprawy.
> On sie nie chce rozwiezc, tylko poseksić. I tyle
> (lekcje może dalej z dziećmi robić, kolację odgrzewać).
I na tym polega małżeństwo? To tak na marginesie.
Wiesz, niechby se seksił, tylko jeśli to ja byłabym tą zrzędliwą żoną, z
którą nie chce się rozwieść, to wolałabym, żeby mi nie mówił ;) A nuż ta
cholera go kocha, tylko nie umie poradzić sobie z zawodem, jak ją w życiu
spotkał? (a miało być tak pięęęęęęęknieeeeeeeee.....)
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
228. Data: 2005-02-09 14:09:25
Temat: Re: Zdradziłem - długie
Użytkownik "Andrzej Garapich" <garapich malpa isez kropka pan kropka krakow
kropka pl a t...@t...zmyłka> napisał w wiadomości
news:3o4k01tb6l0n9un3ae5g7nmauih2rnp947@4ax.com...
> No dobra, Margola, w zasadzie masz rację. Ale rozważmy taki
> teoretyczny wypadek, gdzie nie jest tak różowo, jak
> w związku autora wątku.
>
> Żona ma generalnie mężowi za złe. Nie sypiają ze sobą
> w sensie seksualnym. bo ona nie ma ochoty. Traktuje
> męża źle, siedzi przed TV i ogląda seriale, wpieprza
> czipsy, krzyczy na dzieci. On cięzko pracuje, wraca
> zmęczony wieczorami do domu, czasem ma siłę sprawdzić
> lekcje dzieciom, odgrzewa sobie kolację i idzie spać.
> Zarabia jako tako.
Oooo... Andrzeju wtopiłeś. To jest bardzo grząski grunt i jak sie zaraz nie
rozpęta to sie zdziwię ;)
Nie ma ciężko pracujących mężów i siedzących przed TV żon. NIE MA. To taka
mantra na caly dzień ;)
A seks dla wielu żon (żon, nie kobiet) nie ma z przyjemnością nic wspólnego
i nie może być traktowany jako odprężenie po ciężkim dniu, więc wcale się
nie dziw , że nie mają ochoty ;). To jest kolejny obowiązek jaki się
dopisuje do długiej listy (która tu ostatnio nawet się pojawiła). Do takich
wnbiosków doszedłem po analizie wielu dyskusji w necie na te zawiłe tematy i
teraz już wiem i mam spokój. ;)
> Powiedzmy, że etapy rozmów pt. "tak dłużej już się nie
> da żyć" mają za sobą. Nie rozwodzą się, abo kredyt na
> mieszkanie, abo co ludzie powiedzą.
> No i facet w końcu robi skok w bok, bo już tej wstrzemiężliwości
> wytrzymać nie może. No i co teraz? Też go w czambuł potępisz?
Takie problemy trzeba albo rozwiązać (jeśli się da) albo związek kończyć
(jeśłi sie nie da). Skok w bok nie jest rozwiązaniem - tzn. jest ale jak dla
mnie niezbyt dobrym. No chyba , ze obie strony mówiąc nowocześnie na to leją
i ni kogo to nie wzrusza - tylko wtedy pytanie po co ten "związek" w ogole ?
brow(J)arek pozdrawia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
229. Data: 2005-02-09 14:21:33
Temat: Re: Zdradzi?em - d?ugie"Agnieszka" <a...@z...net> wrote in message news:cucquh$148s$1@mamut1.aster.pl...
> To pewnie kwestia ustalenia zasad, jakimi się kierujemy w związku.
> Jeżeli ustalamy, że "dla dobra" nie mówimy sobie niewygodnej prawdy,
> to masz rację. Ale dla mnie to nie jest uczciwy układ, uczciwy związek.
> Zabranie prawdy do grobu nie powoduje, że ta prawda znika. Ona jest.
> I o niej nie chcemy mówić drugiej stronie. Przemilczanie prawdy
> też jest kłamstwem.
poczytaj sobie "dzika kaczke".
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
230. Data: 2005-02-09 14:33:33
Temat: Re: Zdradziłem - długie>> T.N. - mógłbyś mi powiedzieć, gdzie sklasyfikowałeś
>> typową / konkretną żonę jako "średnio rozgarniętą kobietę"
>
> Ależ to nie była żadna "klasyfikacja". Napisałem jedynie jakie zachowanie
> uznałbym za rozsądne w takiej sytuacji.
Dzięki, znaczy, że czasami coś jednak rozumiem ze słowa pisanego ;)
Jest nadzieja...
R.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |