| « poprzedni wątek | następny wątek » |
281. Data: 2010-03-01 13:12:55
Temat: Re: Zlitujcie się nad własnym mózgiem."Maciej Woźniak" <m...@w...pl> napisał
w wiadomości news:hm9iss$bup$1@inews.gazeta.pl...
>>>> To znaczy, że prawdziwe sekundy wyglądają tak, jak
>>>> napisałeś. Znaczy - 9 192 631 770 tylko w warunkach
>>>> spoczynkowych, w innych - inna liczba.
>>>
>>> [zdumiony (nie wiem, czym):]
>>> Spoczynkowych względem czego?
>>
>>
>> Względem siebie samego. Na mocy aksjomatu.
>> To chyba oczywiste?
>
> I to, jak się zdaje, by było na tyle, jeśli
> chodzi o dyskusję z Tobą.
Zostało jeszcze kilka okolicznych odnóg wątku i tematów mniej
czy bardziej pobocznych, ale muszę zrobić sobie wolne.
Na razie.
--
Sławek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
282. Data: 2010-03-01 13:31:26
Temat: Re: Zlitujcie się nad własnym mózgiem.
Użytkownik "Slawek [am-pm]" <s...@t...nic> napisał w wiadomości
news:hmgego$i4d$1@inews.gazeta.pl...
>>>
>>> Względem siebie samego. Na mocy aksjomatu.
>>> To chyba oczywiste?
>>
>> I to, jak się zdaje, by było na tyle, jeśli
>> chodzi o dyskusję z Tobą.
>
>
> Zostało jeszcze kilka okolicznych odnóg wątku i tematów mniej
> czy bardziej pobocznych,
W których znowu pomylisz literaturę SF z praktyką, albo znowu
jeszcze gorzej, a kiedy Ci to wykażę, obrazisz się i zaczniesz
rzucać durnowate uwagi, takie, jak powyższa.
Nie, dzięki.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
283. Data: 2010-03-02 13:50:35
Temat: Re: Zlitujcie się nad własnym mózgiem."Maciej Woźniak" <m...@w...pl> napisał
w wiadomości news:hmgfjl$mfe$1@inews.gazeta.pl...
>>> I to, jak się zdaje, by było na tyle, jeśli
>>> chodzi o dyskusję z Tobą.
>>
>>
>> Zostało jeszcze kilka okolicznych odnóg wątku i tematów mniej
>> czy bardziej pobocznych,
>
> W których znowu pomylisz literaturę SF z praktyką, albo znowu
> jeszcze gorzej, a kiedy Ci to wykażę, obrazisz się i zaczniesz
> rzucać durnowate uwagi, takie, jak powyższa.
> Nie, dzięki.
Proszę uprzejmie, zatem podyskutujmy dalej, bo najciekawsze
dopiero przed nami.
Faktycznie, jesteś (nie)zdrowo popierdolony, a pisząc bardziej
elegancko - naprawdę inny niż inni. Widać to po kompletnie
fałszywym odczytaniu moich emocji przez Ciebie. No i widać to
po kompletnie fałszywym odczytaniu Twoich emocji przeze mnie.
Nie jesteś w stanie sprawić, że się obrażę. Możesz mnie co najwyżej
zainteresować albo znudzić. Na razie to, co do tej pory pisałeś, było
bardzo interesujące i z przyjemnością ciągnąłem ten wątek. Fałszywie
założyłem, że i dla Ciebie jest to jakiś rodzaj przyjemności, skoro
ochoczo (gdyż bez większej zwłoki) odpisywałeś na moje teksty.
Tymczasem piszesz, że dziękujesz za ciąg dalszy. Nie będę bawił
się dalej w zgadywanki, tylko zapytam wprost: czy moje teksty
Ciebie znudziły? zmęczyły? zniesmaczyły? wkurwiły? A może
było to coś jeszcze innego?
Dlaczego neutralną w moich intencjach wypowiedź ("Zostało jeszcze
kilka okolicznych odnóg wątku...") podsumowałeś jako "durnowatą
uwagę"? Skoro stwierdziłeś, że: "I to, jak się zdaje, by było na tyle,
jeśli chodzi o dyskusję z Tobą", chciałem zasygnalizować, że nie
uważam jeszcze dyskusji za wyczerpaną, ale chwilowo nie mam
czasu na pisanie, lecz w przyszłości zechcę jeszcze to i owo dopisać.
Przed chwilą właśnie napisałem to, nie owo, pod postem Stefana
Sokołowskiego, odnosząc się częściowo do jednego z Twoich
stwierdzeń.
No więc dlaczego była to według Ciebie durnowata uwaga?
Zrozum mnie dobrze - w najmniejszym stopniu taki epitet mnie
nie irytuje, lecz autentycznie zaciekawia. Jakie Twoje (pokrętne
dla mnie) myślenie stoi za użyciem takiego właśnie sformułowania?
Chciałem swoim wpisem z góry zastrzec, że nie jestem w stanie
wygospodarować tyle czasu na popisywanie się na tej grupie, ile
bym chciał. Niektórzy są bezrobotni, mają więc dużo wolnego czasu.
Inni są na rencie czy emeryturze, jeszcze inni okradają z czasu pracy
firmy, w której są zatrudnieni. Czy Ciebie dotyczy któryś z tych
przypadków? Trzaskasz swoje teksty o różnych porach dnia i nocy,
jesteś bardzo aktywny, chyba nie tylko na tej grupie. Ja zaglądam
tutaj raczej rzadko, a jeśli włączam się do jakiejś dyskusji, staram
się przynajmniej tą jedną pociągnąć do momentu wyczerpania się
argumentów stron biorących w niej udział.
O właśnie, napisałbym jeszcze dziesięć razy więcej, niż do tej
pory, ale muszę wracać do swoich przyziemnych zajęć. Czy Ci się
to podoba, czy nie, "ja tu jeszcze wrócę," bo nie dotarłem jeszcze
do spraw najważniejszych.
--
Sławek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
284. Data: 2010-03-10 12:45:51
Temat: Re: Zlitujcie się nad własnym mózgiem."Szczepan Białek" <s...@w...pl> napisał w wiadomości
news:hm2qrn$4fd$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>> Zaprawdę Ci powiadam, bez najmniejszego trudu skleciłbym
>> aparaturę pomiarową, która wychwyciłaby nie tylko wiatr
>> eteru zmieniający się o 30 km/s co 12 godzin, ale i wiaterek
>> 500 m/s przy obrocie aparatu o 180 stopni ze wschodu na
>> zachód. Ale nie chce mi się tego robić, bo wiem, że nie uzyskam
>> żadnego spektakularnego efektu, który kogokolwiek by zainteresował.
>> Za każdym razem będzie to samo nudne zero zmian, jeśli chodzi
>> o prędkość światła latającego w rurze z próżnią.
>
> Szkoda że jesteś leniwy. Na wielu uczelniach studenci mierzą wiatr eteru w trzech
płaszczyznach o różnych prach dnia.
> W 1925r Michelson sklecił 600 metrowy interferometr który nie pokazał nudnego zera.
Gadasz bzdury, jak mało który. Fakt, jestem leniwy, ale ostatnio
urobiony po łokcie. To po pierwsze. Po drugie, choćbym bardzo
chciał, 600-metrowego interferometru nie sklecę, bo nie mam
tak dużej działki.
> Teraz nabrałem pewności że niewiedza siega wysoko.
Od dawna o tym wiedziałem - i piję do Ciebie. Jeśli Ty z kolei pijesz do
mnie, miło mi, że plasujesz mnie "wysoko".
>> W zasadzie powinienem teraz dać sobie spokój z dalszą dyskusją,
>> zamiast tego wziąłbym się lepiej za przygotowanie prezentacji czy
>> artykułu przedstawiającym (znaną skądinąd od lat) teorię "sztywnego"
>> eteru.
>
> Nie było takiej teorii. Maxwell wysunął taką HIPOTEZĘ. Michelson ją obalił.
Tak mu się tylko wydawało. Wybacz, usztywnię swoje stanowisko i uczepię
się hipotezy/teorii sztywnego eteru. U mnie ona pięknie działa. Gdybym miał
okazję, pogodziłbym Maxwella, Lorentza, Michelsona i Einsteina. I wszyscy
byliby szczęśliwi i zadowoleni, pomijając nieszczęśliwych i niezadowolonych.
Kto wie, może i Ty załapiesz się kiedyś na oświecenie?
> Rozważ taką okoliczność że wiek XX-y był okresem intensywnych badań nad falami
eteru. Wszystko było tajne a podręczniki wypełniono
> błędnymi hipotezami (dla zmylenia przeciwnika).
>
> Teraz można wyłowić wyniki badań z oryginalnych sprawozdań. W podręcznikach wyniki
są przinaczone.
Akurat z paranoikami najmniej mi się chce dyskutować. Sami przeciwnicy
dookoła, tajny spisek, przeinaczanie i preparowanie wyników dla
maluczkich... Niestety, nie znam lekarstwa na paranoję, bo nic tutaj
po racjonalnej wymianie argumentów. Zakładam teraz (zupełnie niesłusznie),
iż głównym celem dyskusji jest osiągnięcie obopólnego porozumienia
i karmiczno-kosmicznej harmonii.
Teoria eteru trafiła do lamusa jeszcze przed II WŚ, nikt się później
(spośród gości w jakikolwiek sposób się liczących) nie zajmował
badaniami fal eteru. Jest tak aż do dzisiaj - nikt spośród gości
w jakikolwiek sposób się liczących nie zajmuje się badaniami fal
eteru. A jeśli ktokolwiek próbuje, to na wszelki wypadek nie używa
nazwy "fale eteru".
O kurde - faktycznie! Wszechogarniająca paranoja!
--
Sławek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |