Strona główna Grupy pl.misc.dieta Żywność niskokaloryczna

Grupy

Szukaj w grupach

 

Żywność niskokaloryczna

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 137


« poprzedni wątek następny wątek »

91. Data: 2003-10-10 16:41:05

Temat: Re: Żywność niskokaloryczna
Od: "Rukasu" <r...@a...net> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:bm69ln$dgh$1@news.onet.pl...

> Lekarz-teoretyk-analityk zatraca umiejętność i wolę nawiązania kontaktu z
> pacjentem, jako osobą. Nie potrafi i nie chce leczyć pacjenta poprzez
> spojrzenie na niego holistycznie, nie rozbierając go na części i nie
> traktując go jak bezmyślną kupę chorego mięsa.

Taaa, mój ojciec też tak mówi. Ale mimo wszystko nie udało mu się przekonać
mnie do filozofii New Age. Tam gdzie kończy się obiektywna wiedza, a zaczyna
subiektywna wiara, ja tracę grunt pod nogami.

Bo z fanatykiem NIE DA się racjonalnie rozmawiać. :-(

A problem polega na tym, że w Polsce szwankuje SŁUŻBA ZDROWIA, nie zaś
wiedza medyczna.

> Do Rukasu - Polecam Ci do przeczytania na grupie d.o.ogloszenia
> wątek-artykuł lekarza optymalnego Przemysława Pali pt.:
> PRZYCHODZI BABA DO LEKARZA z dnia 2003-06-21
> który oddaje istotne różnice w leczeniu i relacji pacjent-lekarz.

I co z tego wyniosę?

Czy ktoś na tej grupie zrozumie wreszcie, iż nie występuję tu jako rzecznik
każdego-jednego lekarza, a nawet jako rzecznik każdego-jednego dietetyka? No
i co: przeczytam sto pięćdziesiąt dziewięć przykładów tego, jak to lekarz
źle potraktował pacjenta. Nic nowego - taki lekarz potraktuje tak samo źle
pacjenta optymalnego, jak i nie-optymalnego!

Analogicznie jeden policjant przypałuje facetowi tylko za to że ten nosi
dres, a inny weźmie od mafijnego egzekutora łapówkę i przymknie oko na
spalenie żywcem jakiegoś ruskiego biznesmena.

Tylko czy to znaczy, że prawo zakazuje noszenia dresów, a zezwala na
zabójstwa I stopnia? :-(

--
Pozdrawiam
Rukasu


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


92. Data: 2003-10-10 16:45:16

Temat: Re: Żywność niskokaloryczna
Od: "Rukasu" <r...@a...net> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "slawek" <slawekopty(usun)@gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:bm6grp$of7$1@inews.gazeta.pl...

> Alez gdzie mnie małemu żuczkowi do Instytutu ;))) myślisz że udostępnią
> ????? zresztą można poszukać także w Ministerstwie Zdrowia, SGGW,
> Katedrze Higieny AM Łódź , ale czy wolno będzie umieścić je na grupie
> dyskusyjnej ??? ja nie będę naiwny ;)))

Strasznie ściemniasz - muszą udostępnić!

A wyniki są (fanfary proszę) własnością całego społeczeństwa, więc umieścić
ich na grupie również nikt Ci nie zabroni.

--
Pozdrawiam
Rukasu


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


93. Data: 2003-10-10 16:55:51

Temat: Re: Żywność niskokaloryczna
Od: "Rukasu" <r...@a...net> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Posrednik" <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bm6mei$s7e$1@atlantis.news.tpi.pl...

> Jakos nie chce mi sie wierzyc ze mogles gdziekolwiek w moim tekscie
> wyczytać, ze sie źle czuję.

Chodzi mi o fragment: "Czułem się jak Adonis!! moje 114 kg w porównaniu z
monstrami z Anglii to nic."

Tzn. że bez porównania, to jednak jest "coś". :-/

A tak przy okazji: jakie masz BMI?

> Otóz człowiek życzliwy innym ludziom chce sie z nimi podzielić " dobrą
> nowiną" ,że mozna dobrze i smacznie zjesć ,tracąc przy tym zbędne
> kilogramy.

Ależ rozumiem: przecież cały czas piszę, iż WIEM że optymalni dobrze się z
DO czują i że sam znam kilku!

> A bywa tak, ze ludzie tą życzliwość postrzegają jak sekciarstwo.

Nie. Za sekciarstwo uważają próbę "wmuszenia" DO na siłę, odżegnywanie od
czci i wiary wszystkich którzy w DO wątpią, twierdzenie że nauka to nic nie
warte bzdety, a lekarze to wyłącznie głodne na kasę hieny cmentarne, oraz
NIE informowanie zachęcanych do DO osób o tym, iż DO nie została jeszcze
przez dietetyków "przebadana", a jak na razie środowiska dietetyków uważa ją
za niebezpieczną.

Samo dzielenie się swoimi wrażeniami jest wysoce wskazane - wręcz chwalebne.

Przy okazji: im więcej osób dzieli się swoimi wrażeniami, tym większa
szansa, że ktoś się wreszcie zabierze za badania.

--
Pozdrawiam
Rukasu


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


94. Data: 2003-10-10 17:18:26

Temat: Re: Żywność niskokaloryczna
Od: Marcin 'Cooler' Kuliński <m...@p...gazeta.blah> szukaj wiadomości tego autora

Posrednik w wiadomości news:bm6n0m$1gf$1@atlantis.news.tpi.pl pisze:

> Nie myślałem , ze będe chciał z Toba gadać , Marcin...
> Nie akceptuję sposobu prowadzenia przez Ciebie rozmów. nie lubie
> wdawac sie pyskowki
> ani być obiektem żartów, ani dawać komus i naprzykład Tobie ,
> odskoczni do kiepskich
> komentarzy ale co tam, odpiszę...

Dobre. Mialem wrazenie, ze ostatnim razem to ja zrezygnowalem z dyskusji z
Toba, wlasnie z powodu niewyszukanej formy twoich odpowiedzi. Ale nich Ci
bedzie, ze to ja jestem "ten zly".

>>>> A wiesz, ze masa ludzi wciaz na raka pluc umiera?
>>>
>>> Raka pluc nie widac otyłość zas jak najbardziej..
>>
>> Jakos fakt jej widocznosci nie stanowil dla Ciebie wiekszego
>> problemu, by nabrac te 30 kg zbednego balastu.
>
> Chcesz przez to powiedzec coś konkretnego? Czy tylko tak, zaczepnie?

Chce przez to powiedziec dokladnie to samo, co mialem na mysli piszac o
raku. Ludzie juz tak maja, ze lekce sobie waza opinie fachowcow (w tym
przypadku onkologow czy zywieniowcow) i wpedzaja sie tym w klopoty. Nie jest
to jednak zadnym dowodem na to, ze fachowcy nie maja racji. To tak, jakby
kiepski, obijajacy sie na lekcjach uczen mial pretensje do nauczycieli "ze
zle ucza" po tym, jak nie dostal sie bidulek na studia. Wiedza lezy i jest
ogolnodostepna, jednak nikt nikomu jej na sile do glowy nie wtloczy. A to,
ze otylosc widac, a raka nie, nie ma tu nic do rzeczy, co doskonale
ilustruje twoj wlasny przyklad. Czy wyrazilem sie jasno?

>> Jaka konkretnie diete stosowales, gdy utyles? Czy byla to ktoras z
>> polecanych przez instytuty czy inne srodowiska lekarskie?
>
> Różne diety, w kolejnosci dowolnej: ŻP, głodowka, Herbalife, owocowo-
> warzywna , czyli jakas gazetkowa z lat 80-90 tych,
> ta ostatnia zgodna z wytycznymi lekarskimi by unikac tłuszczy i
> mięs a jadać duzo warzyw.

We "Wrozce" widzialem ostatnio opis diety chlebowej. Musi byc dobra. Sorry
za sarkazm, ale czy naprawde dziwi Cie to, ze po tylu drastycznych
eksperymentach organizm w koncu Ci sie zbuntowal? Jeszcze jedno: zadne
oficjalne wytyczne lekarzy czy zywieniowcow nie mowia o unikaniu czy
eliminacji z diety miesa i tluszczow, co najwyzej o redukcji ich spozycia.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


95. Data: 2003-10-10 19:58:49

Temat: Re: Żywność niskokaloryczna
Od: "slawek" <slawekopty(usun)@gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Rukasu" <r...@a...net> napisał w wiadomości
news:bm6qu3$sc7$1@foka1.acn.pl...
> Użytkownik "slawek" <slawekopty(usun)@gazeta.pl> napisał w >
> Strasznie ściemniasz - muszą udostępnić!
>
> A wyniki są (fanfary proszę) własnością całego społeczeństwa, więc
umieścić
> ich na grupie również nikt Ci nie zabroni.
>

Sprawdzę to przy okazji

Slawek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


96. Data: 2003-10-10 22:36:19

Temat: Re: Żywność niskokaloryczna
Od: "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Rukasu" <r...@a...net> napisał w wiadomości
news:bm6qm9$sa3$1@foka1.acn.pl...
> Użytkownik "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl> napisał w
> wiadomości news:bm69ln$dgh$1@news.onet.pl...

> > Do Rukasu - Polecam Ci do przeczytania na grupie d.o.ogloszenia
> > wątek-artykuł lekarza optymalnego Przemysława Pali pt.:
> > PRZYCHODZI BABA DO LEKARZA z dnia 2003-06-21
> > który oddaje istotne różnice w leczeniu i relacji pacjent-lekarz.
>
> I co z tego wyniosę?
> Czy ktoś na tej grupie zrozumie wreszcie, iż nie występuję tu jako
rzecznik
> każdego-jednego lekarza, a nawet jako rzecznik każdego-jednego dietetyka?
No
> i co: przeczytam sto pięćdziesiąt dziewięć przykładów tego, jak to lekarz
> źle potraktował pacjenta.

Błąd. Jeszcze nie przeczytałeś, a już oceniłeś, wymyśliłeś sobie wygodną
wymówkę/uzasadnienie żeby nie przeczytać, bo przecież Ty już WIESZ.
Nie warto się spieszyć z oceną zanim czegoś się nie pozna, w ten sposób
wprowadzasz sam siebie w błąd. Zupełnie niepotrzebnie.

> Nic nowego - taki lekarz potraktuje tak samo źle
> pacjenta optymalnego, jak i nie-optymalnego!

W tym artykule nie chodzi o pacjenta optymalnego ale o pracę i podejście
lekarza optymalnego do pacjenta, już nie ważne czy optypacjenta czy nie
opty. OK. Czekasz na podanie go na tacy (?) ;) Cytuję:
----------------------------------------------------
---
"Optymalni" czerwiec 2003 nr 6(46) wkładka CŻO J.Góra
----------------------------------------------------
-----

PRZYCHODZI BABA DO LEKARZA...

a lekarz pyta:
- Jakie ma pani wyniki??
- Doskonałe, przebiegam 100 m w 11 sekund!
Po wykonaniu badań lekarz mówi:
- Niestety musimy zacząć panią intensywnie leczyć, ponieważ ma pani zbyt
niski poziom molibdenu w zbadanym paznokciu.

Kiepski dowcip? Niezupełnie - Z podobną sytuacją można łatwo zetknąć się
w rzeczywistości. Niedawno rozmawiałem z matką młodej kobiety chorej na
stwardnienie rozsiane. Po przejściu na żywienie optymalne nastąpiła u niej
znaczna poprawa stanu zdrowia i samopoczucia.
Dziewczyna wstała z wózka inwalidzkiego i zaczęła samodzielnie chodzić,
z każdym miesiącem czuła się coraz lepiej. Jej postępami zaszokowani byli
lekarze oddziału neurologii a nawet ordynator pochwalił jej dietę, skoro
doprowadza do takiej poprawy. Zadowolona była pacjentka, rodzina no i...
lekarze. Po co więc zadzwoniła do mnie skoro wszystko toczy się dobrze?
Otóż po jednym z badań w szpitalu okazało się, że pacjentka ma zbyt niski
poziom żelaza we krwi - konsylium zdecydowało, że musi zrezygnować z diety,
bo to ona doprowadziła do takiej sytuacji.
Jaką groźbę niesie ze sobą spadek poziomu żelaza we krwi?
- Ryzyko zmniejszenia ilości hemoglobiny - odpowiedziałby lekarz. Jednak u
tej osoby i hemoglobina i erytrocyty były w normie. Nic z tego. Lekarze i
tak zdecydowali, że trzeba zrezygnować z diety. Absurd? Zapewniam, że sam
sobie tego nie wymyśliłem. Niestety z podobnymi sytuacjami spotykamy się
prawie codziennie. Słyszę od pacjentów:
- Co mam robić? Proszę tu są wyniki?!
Pytam: - A czy coś dolega??
- Nie, ale proszę spojrzeć na wyniki?!
Cały czas obserwuję, że dla pacjenta ważniejsze są wyniki badań
laboratoryjnych niż stan zdrowia. Zdarza się, że pacjent nie chce ze mną
rozmawiać tylko kładzie na stole plik papierów i mówi, że tu jest
wszystko. Niektórzy znają obowiązujące normy na pamięć i są przerażeni
jakimś odchyleniem, choć nic im nie dolega. Bardzo łatwo od pacjenta
dowiedzieć się jakie bierze leki, ale na pytanie co mu dolega mało kto
potrafi udzielić odpowiedzi.
Taka sytuacja nie jest normalna, ale winni niestety są po części lekarze,
którzy postępują wbrew zasadom przy badaniu pacjenta.
Powinno się najpierw z chorym porozmawiać i uzyskać wywiad, następnie
zbadać go i ewentualnie zlecić badania dodatkowe.
Tymczasem wszystko jest postawione na głowie, zaczyna się od badań
dodatkowych i to one, a nie stan zdrowia, coraz częściej determinują
leczenie. Cóż, lekarze też muszą postępować według pewnych norm
ustalonych w wyniku badań naukowych. Niestety badania prowadzone
są zazwyczaj przez firmy farmaceutyczne i to one decydują często o normach.
A leki muszą się sprzedawać - i sprzedają się coraz lepiej.
Typowym przykładem świetnego marketingu jest problem cholesterolu.
Producenci leków obniżających jego poziom sugerują, że używając ich walczymy
z miażdżycą podczas, gdy nie ma żadnych dowodów, aby istniał związek jego
poziomu ze stanem naczyń krwionośnych. Sprawa ta często przewija się na
łamach miesięcznika. Wypowiadało się na ten temat wielu lekarzy i pisał
również dr Jan Kwaśniewski. Nadal jednak sporo pacjentów zgłasza się do mnie
tylko z powodu wysokiego poziomu cholesterolu i chcą, aby ich leczyć.
Jeszcze kilkanaście lat temu problem taki prawie nie istniał, ponieważ norma
cholesterolu we krwi wynosiła do 280 mg/dl. W takiej sytuacji większość
badanych mieściła się w prawidłowych granicach i nie było konieczności
wprowadzania leczenia - popyt na leki był niski.
Producenci musieli zacząć działać, a nie jest łatwo skłonić ludzi, aby
przyjmowali leki, które w żaden sposób nie poprawiają stanu zdrowia, mogą za
to wywołać bóle wątroby i inne zaburzenia ze strony przewodu pokarmowego.
Wykazano zatem, że obniżenie cholesterolu zmniejsza ryzyko wystąpienia np.
choroby wieńcowej - pod czym podpisały się autorytety naukowe i jest to już
faktem, którego podważyć się nie da.
Przedstawiciele naukowych firm farmaceutycznych dotarli do lekarzy i
przekonali, że dla dobra swoich pacjentów powinni zapisywać ich leki. Nikt
niczego nie musi sprawdzać, bo wszyscy wierzą, że ktoś coś wie. Interes się
kręci, zbyt na leki jest.
Kolejnym ważnym powodem, który przyczynił się do podniesienia wagi norm
laboratoryjnych jest sprawa bezpieczeństwa lekarza - bowiem leży na nim
odpowiedzialność za swoich podopiecznych.
Obecnie nie jest to jedyna sprawa moralności i sumienia, ale mamy również
odpowiedzialność prawną, za błędy w sztuce. Szczególnie wyraźnie jest to
widoczne W USA, gdzie toczy się najwięcej spraw przeciw lekarzom.
W starciu z prawnikami są oni bezradni, a samo badanie fizykalne daje się
bardzo łatwo podważyć. W przeciwieństwie do udokumentowanych
parametrów biochemicznych. Dlatego dzisiaj dobrze prowadzony pacjent,
to nie taki, który czuje się zdrowy, ale który ma dobre wyniki. Doszło nawet
do tego, że agencje ubezpieczeniowe zadają od swoich klientów przede
wszystkim potwierdzonych badań krwi, od których zależy wysokość stawki.
W takiej sytuacji człowiek jest spychany na plan dalszy i przestaje się
liczyć jako osoba. Pacjent w coraz większym stopniu zamienia się
w "kartki papieru" i nic nie wskazuje na to, że sytuacja może ulec zmianie.
Obawiam się, że już niedługo lekarz przestanie potrzebować pacjenta, aby go
leczyć - wystarczy laboratorium, komputer i długopis. Jest dzisiaj wielu
młodych lekarzy bez nowoczesnego sprzętu diagnostycznego stających się
całkowicie bezradnymi, podczas gdy ich starsi koledzy radzili sobie całkiem
dobrze używając oczu, uszu i zwykłych słuchawek.
Nie chcę jednak sugerować, że cała nowoczesna technika w medycynie jest
bezwartościowa. Owszem, potrzebne są nam i wielokrotnie bardzo pomocne w
pracy zdobycze naukowe, należy jednak pamiętać, że chodzi o człowieka, który
gdzieś w tym wszystkim ginie. Co w takiej sytuacji ma robić chory, który
potrzebuje pomocy i ufa, że otrzyma ją w gabinecie lekarskim?
Moim zdaniem powinien on ocenić pracę lekarza, tak jak ocenia się np. speca
od lodówek. Jeżeli po jego wizycie lodówka pracuje lepiej, to znaczy że
wiedział on co robi. Podobnie z człowiekiem - po leczeniu powinien czuć się
zdrowy. I jeszcze jedno. Przy wizycie u lekarza trzeba zwrócić uwagę, czy to
pacjent rzeczywiście go interesuje.

lek. med. Przemysław Pala
----------------------------------------------------
------

Pozdrawiam
Krystyna

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


97. Data: 2003-10-10 22:44:12

Temat: Re: Żywność niskokaloryczna
Od: "Rukasu" <r...@a...net> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:bm7c9c$bqf$1@news.onet.pl...

> Czekasz na podanie go na tacy (?) ;)

Tak czy inaczej - choć IMHO jednak dobrze przewidziałem rzeczywistą treść -
dziękuję za podanie na tacy. A w kolejnych przypadkach odnoszenia się do
dyskusji z innych niż pl.misc.dieta grup, prosiłbym PRZYNAJMNIEJ o podawanie
ID wiadomości. :-)

> Dziewczyna wstała z wózka inwalidzkiego i zaczęła samodzielnie chodzić,
> z każdym miesiącem czuła się coraz lepiej.

To w sumie częściowo OT, ale mam pytanie.

Czy DO była JEDYNĄ zmianą, która zaszła w trybie życie pacjentki? Czy nie
odwiedzała ona bioenergoterapeuty? Rodzice nie zaczęli jej czytać książek?
Nie zaczęła uczęszczać na zajęcia do nowego rehabilitanta? Nie dostała na
urodziny niebieskiego pluszowego misia? Nie nawróciła się? Jej opiekunowie
nie włączali przy niej regularnie audycji ojca Rydzyka?

Od razu klaruję: ja nie twierdzę, że DO jej nie pomogło. Daleki jestem od
tego - jeśli dany tryb życia (bez względu na to czy z DO, czy bez) jej
pomagał, to tylko się z tego cieszyć. Pytam po prostu: skąd u autora taka
pewność iż to właśnie DO ją "wyleczyło"? Tego typu przypadki "cudownych
ozdrowień" nie są przecież niczym niespotykanym (podobne sukcesy miał
chociażby Kaszpirowski, ale dochodzi często do nich BEZ ŻADNEJ ISTOTNEJ
PRZYCZYNY) - i jak podejrzewam przejście na DO stanowi jedynie niwielki ich
procent.

> Otóż po jednym z badań w szpitalu okazało się, że pacjentka ma zbyt niski
> poziom żelaza we krwi - konsylium zdecydowało, że musi zrezygnować z
> diety, bo to ona doprowadziła do takiej sytuacji.

???
Wydawało mi się, że w DO nie ma problemu z niedoborami żelaza! Wręcz
przeciwnie: że prowadzi ona do jego NADMIARÓW!!!

Mięso i spożywcze produkty odzwierzęce to główne źródło żelaza dla każdego
człowieka. To właśnie z niedoborami żelaza mają problemy m.in. wegetarianie.
Osoba, która stosuje DO, stosuje dietę, która w stosunkowo szybkim czasie
powinna doprowadzić do znacznego wzrostu żelaza w organizmie.

Stwierdzić, iż aby uzupełnić niedobory żelaza należy odstawić DO nie mógł
żaden lekarz spośród rutyniarzy-formalistów. Taki wręcz zachęcałby do
spożywania większych ilości żywności odzwierzęcej.

Takie coś mógł stwierdzić jedynie idiota!

Przykro mi, ale jeśli ktoś mnie zaraz nie poprawi (bo być może się mylę?),
to dla mnie jakakolwiek dalsza polemika z treścią artykułu jest bez sensu.
Zgodnie z moimi oczekiwaniami: optymalny trafił na lekarzy-idiotów.

Dziwię się też bardzo, iż na prawidłowość tę (że rutyniarze zaleciliby
właśnie coś na kształt DO) nie zwrócił uwagi autor newsa - jak wnioskuję,
również lekarz. Hm... Czyżby dopaowywanie "wyników" do "hipotezy"? :-(

W każdym bądź razie: koniec bajki! :-|

> Producenci leków obniżających jego poziom sugerują, że używając ich
> walczymy z miażdżycą podczas, gdy nie ma żadnych dowodów, aby istniał
> związek jego poziomu ze stanem naczyń krwionośnych.

Wykazano. W wielu badaniach, w tym także w przeprowadzonych na olbrzymią
skalę badaniach na ludziach. North Karelia Project jest jednym z koronnych
argumentów na istnienie takiego związku. Ale - choć najgłośniejszym i
najbardziej spektakularnym - bynajmniej nie jedynym.

To co jest TEORETYCZNIE możliwe to "podejrzenie", iż w niektórych
wyjątkowych (być może wynikających właśnie ze stosowania DO) sytuacjach
dochodzić może do interakcji "czegoś" z cholesterolem. W wyniku takiej
interakcji szkodliwy wpływ LDL-u byłby "neutralizowany".

Coś ala sterole, czy staniole, tyle że nie obniżające poziomu cholesterolu
we krwi.

Ale prawdę mówiąc nie słyszałem nawet o HIPOTETYCZNYCH rozważaniach na ten
temat, więc tak naprawdę to wkraczam takim "podejrzeniem" na grunty SF.

> Moim zdaniem powinien on ocenić pracę lekarza, tak jak ocenia się np.
> speca od lodówek. Jeżeli po jego wizycie lodówka pracuje lepiej, to
> znaczy że wiedział on co robi. Podobnie z człowiekiem - po leczeniu
> powinien czuć się zdrowy. I jeszcze jedno. Przy wizycie u lekarza trzeba
> zwrócić uwagę, czy to pacjent rzeczywiście go interesuje.

Z tą akurat sugestią częściowo się zgadzam - choć uważam ją również za mało
konstruktywną. Leczenie chorych to nie matematyka, w której wszystko da się
opisać jednoznacznymi wzorami. Nie każdego też da się wyleczyć. I w końcu:
nie każdy pacjent zachowa wobec swojego lekarza / sposobu leczenia
obiektywizm.
Za równie nieskuteczny system uważam pomysł oceniania nauczycieli przez
uczniów.

Zgadzam się natomiast w pełni z tym, że powinna powstać jakaś instytucja,
która byłaby władna OBIEKTYWNIE oceniać błędy w sztuce lekarskiej i wyciągać
wobec popełniających je lekarzy ZASŁUŻONE konsekwencje.

Niestety w chwili obecnej nawet przy ewidentnych zaniedbaniach, błędach, czy
pomyłkach, lekarzowi udaje się wyjść z całej sprawy bez uszczerbku. A to
jest chore i nakręca spiralę patologii - inni lekarze przestają się obawiać
konsekwencji swoich działań i leją na pacjenta. Niestety trzeba też wyraźnie
powiedzieć, iż wynika to z idiotycznego i niczym tak naprawdę
nieuzasadnionego "trzymania sztamy" przez środowiska lekarskie.

Bardzo to przykre, niepokojące i złe. Ale nijak się ma do DO.

--
Pozdrawiam
Rukasu


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


98. Data: 2003-10-10 23:04:55

Temat: Re: Żywność niskokal. Marcin! Ostrzegam - nie czytaj!;)
Od: "creed" <a...@W...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Użytkownik "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl> napisał w
> wiadomości news:bm3ek3$c4t$1@news.onet.pl...
>
> > ale ta grupa do dyskusji dowodów naukowych  _nie_ wymaga_ ,
> > więc usilnie Cię proszę o darowanie sobie tego argumentu.
>
> ???????
>
> I wszystko jasne.
>
> W takim razie mogę sobie po prostu napisać że dieta Kwaśniewskiego to
> nastawiona na wyłudzanie kasy i niszczenie szarych komórek szarlataneria, a
> wszyscy stosujący ją ludzi to żydowscy kapitalistyczni masoni i wredne
> komunistyczne świnie? Że celem DO jest zniszczenie Polski (i USA), a
> Kwaśniewski i Atkins to część żydowskiego spisku mającego na celu
> zniszczenie katolików i przejęcie świata? Albo nie, sorry - że to UFO-ludki,
> które chcą wybić całą ziemską populację i zapanować nad globem?
> Oczywiście dowodów nie mam - jakie to szczęście, że nie są potrzebne!
>
> No nieźle: to się dopiero nazywa DYSKUSJ!!! :-(((
>
> Przykro mi, ale ja nie potrafię prowadzić dyskusji, która nie jest umocowana
> na JAKICHŚ faktach. Przyznaję się bez bicia: jeśli w dyskusji chodzi tylko o
> to, kto głośniej krzyczy i kto ma ładniejszą buźkę, to ja brać w niej
> udziału nie chcę.
>
> Z piaskownicy wyrosłem dawno temu!
>
> > Odwołuję się jedynie do Twojej zdolności logicznego rozumowania
> > i tylko tyle jest potrzebne do dyskusji na grupie.
>
> Logicznego rozumowania na tej grupie wyraźnie BRAK. Wydaje mi się, że
> wskazałem już tyle "punktów zapalnych" (prościej: nielogiczności), iż CAŁĄ
> grupę należałoby uznać za "chory organizm", nadający się jedynie do spisania
> na straty. Prawde mówiąc jestem tego coraz bliższy. :-(
>
> Wyjaśnię: zastanawia mnie zwłaszcza, dlaczego nikt jak dotąd nie podał mi
> ŻADNEGO logicznego argumentu przemawiającego ZA dietą Kwaśniewskiego. Każdy
> za to stara się wykazać że INNE diety są "be" - tak jakby sam ten fakt
> czynił dietę Kwaśniewskiego "skuteczniejszą"!
>
> Ciebie to nie zastanawia?
>
> > Poza tym, gdyby dieta optymalna została "pobłogosławiona" przez
> > autorytety jedynie słuszne i udowodniona z zachowanymi wszelkimi zasadami
> > badań naukowych to nasza dalsza dyskusja straciłaby sens, prawda?
>
> Nie. Dalej byłaby to kwestia osobistego wyboru. Myślisz że uznanie
> skuteczności i "bezpieczności" diety wpłynęłoby w jakikolwiek sposób na np.
> wegetarian? Że nikt nie chciałby porównać między sobą "pobłogosławionej"
> diety Kwaśniewskiego i również "pobłogosławionej" np. diety
> śródziemnomorskiej?
>
> A jeśli chcesz znać moje zdanie: ta dyskusja - i to jeszcze prowadzona w tak
> nielogiczny sposób - I TAK nie ma żadnego sensu.
>
> > A po drugie: czy znasz historię badań nad dietą optymalną?
>
> A Ty znasz historię badań nad dietą śródziemnomorską? A może nad dietą dla
> cukrzyków? No co Ty, NAPRAWDĘ NIE ZNASZ?
>
> No to dlaczego ciągle starasz się udowodnić wszem i wobec, jakie to
> bezsensowne, nieskuteczne - wręcz szkodliwe - diety? :-o
>
> Jeśli uważasz, żę te "badania" (piszę oczywiście o diecie Kwaśniewskiego, bo
> skądinąd jestem pewien, iż nawet Twoim zdaniem celem tej dyskusji nie jest
> analizowanie diety śródziemnomorskiej) coś wykazują, to powołaj się na nie i
> wskaż konkretne miejsce, gdzie zostały zebrane i przedstawione. Jeśli nie
> zostały zebrane i przedstawione, to SAMA je zbierz i przedstaw.
>
> Ale jeśli chcesz "grać" w ten sposób, to nie ma sprawy: sugeruję, abyś
> przeczytała sobie kilka książek o biochemii i medycynie. Możesz na podstawie
> tej lektury wywnioskować, dlaczego środowiska naukowe odnoszą się do diety
> Kwaśniewskiego nieufnie.
>
> > Dieta niskokaloryczna - to pojęcie względne. Co dla jednego jest
> > niskokaloryczne, dla kogoś innego będzie akurat wysokokaloryczne.
>
> Przykro mi Cię rozczarowywać, ale pojęcie jest akurat bardzo precyzyjne:
> dieta niskokaloryczna to dieta o wartości energetycznej niższej niż
> zapotrzebowanie energetyczne organizmu; zazwyczaj: niższej niż PPM.
>
> O tym że dieta musi być dobrana do człowieka "osobniczo" już pisałem i
> zdanie to podtrzymuję.
>
> > Dieta optymalna tworzy dla organizmu optymalne warunki i organizm SAM z
> > czasem "ustala" dla siebie adekwatną ilość zapotrzebowania na składniki
> > odżywcze i energię i tym samym ustala dla siebie indywidualny poziom
> > zapotrzebowania kalorycznego, ale powtarzam - to SAM ORGANIZM, a nie jego
> > właściciel jest tu podmiotem.
>
> Organizm sam ustala zapotrzebowanie na składniki odżywcze i energię w
> przypadku KAŻDEJ diety!
>
> No, chyba że się hormony bierze... :-/
>
> > Jednak aby organizm tak właśnie zareagował - musi być spełniony
> > warunek proporcji i ilości mieszczących się w granicach ustalonych przez
> > lekarza Kwaśniewskiego na podstawie kilkudziesięciu lat własnej
> > praktyki.
>
> Tzn. jeśli fakir uprawia bresarianizm i dobrze mu on służy, to ma pełne
> moralne prawo uznać iż bresarianizm jest najlepszą możliwą dietą? 8-O
>
> A niech mnie, o tym nie pomyślałem! :-o
>
> > No i trzeba mu dać na to czas. Dieta to nie tabletka (...) właściciel
> > tegoż często jest znerwicowany, podszyty strachem, nie zna zasad samej
> > diety (...) czesto też łyka różne specyfiki, bo równie często nie jest
> > tak zupełnie zdrowy.
>
> Tylko po co to piszesz? To samo dotyczy KAŻDEJ diety - nie ma znaczenia, czy
> chodzi o okresowe głodówki, dietę niskokaloryczną, dietę śródziemnomorską,
> czy dietę Kwaśniewskiego!
>
> Już tylko z postów na pl.misc.dieta widać, jak dużo problemów stwarza
> zazwyczaj ludziom ROZPOCZĘCIE diety optymalnej!
>
> > Narzucanie z zewnątrz organizmowi doktrynalnie ustalonych norm (np. IŻŻ),
> > wbrew sygnałom jakie organizm wysyła (np. głód, ból itp.) nie przynosi
> > rezultatów, bo jest to zwykła walka z własnym organizmem,
>
> Wiesz, te normy zwykle "dostosowuje się" do pacjenta. Inne są normy dla
> kobiety, inne dla mężczyzny, inne dla nastolatka, a inne dla staruszka.
> Często normy przelicza się na kg wagi ciała, na wiek, a w wielu
> specjalistycznych ośrodkach prowadzi się szczegółowe badania nad osobniczym
> metabolizmem, zanim ustali się osobnicze normy.
>
> Zwykle podawane przez IŻŻ, czy inne podobne instytucje "ogólne normy" to
> tzw. normy bezpieczne, tzn. takie które dotyczą zdecydowanej większości
> (95%+) populacji. Proponowałbym się zapoznać z zasadami wyznaczania norm -
> to bardzo interesujące zagadnienie. Czy wiesz np. jak duży jest współczynnik
> bezpieczeństwa przy wyznaczaniu ADI dla witamin rozpuszczalnych w
> tłuszczach?
>
> Na dodatek dziwna wydaje mi się sugestia, że dieta Kwaśniewskiego nie opiera
> się na żadnych "normach". Tzn. że niby jak - na czym się niby opiera? Na
> intuicji? Na przeczuciu? Na różdżkarstwie? A może na zbiorowej
> nadświadomości?
>
> Czy dobrze rozumiem sugestię, że stosując dietę Kwaśniewskiego mogę np.
> całkowicie zrezygnować z białka - no bo przecież nie będę "związywał"
> swojego organizmu żadnymi odgórnie narzuconymi normami? :-o
>
> > Medycyna dwoi się i troi aby usunąć objawy nie poszukująć prawdziwych
> > przyczyn bardzo wielu chorób - to jest dopiero bezmyślność... 8]
>
> A to jest dopiero pomówienie! 8[
>
> > Nie obraź się, ale Twoje sugestie są błędne, nikt tu nie krzyczy i nie
> > szczeka.
>
> Zastanówmy się: do tej pory polemikę ze mną podjęły 4 osoby, odpowiedziałem
> na 12 postów, i na dobrą sprawę nie doczekałem się ani jednej w
> zadawalającym stopniu merytorycznej wypowiedzi. Twój ostatni post jest
> PIERWSZYM postem, w którym poruszony został tak naprawdę temat DO -
> wcześniej dostrzec mogłem jedynie wycieczki osobiste do mnie, do
> specjalistów i do wszystkich diet nie opierających się o zasady DO. A kiedy
> już ktoś wskazał artykuł, w którym środowisko naukowe wyraża swoje
> zastrzeżenia do diety Kwaśniewskiego, to nawet wtedy krytyka nie okazała się
> merytoryczna - nikt nie podał NAWET JEDNEGO przykładu błędnego rozumowania
> autorów, nikt nie podał NAWET JEDNEGO merytorycznego kontrargumentu.
>
> Jeśli ktoś z braku argumentów własnych opiera całą dyskusję na wyśmiewaniu
> POGLĄDÓW drugiej strony, to - IMHO - "szczeka". Tego typu pieniactwo
> doprowadziło już raz do utraty suwerenneści przez Polskę, a jest niestety
> coraz wyraźniej dostrzegalne jako "wysoka kultura" ludzi nam współczesnych.
> Na początku zwracałem na to uwagę delikatnie: przejdźcie do meritum, piszcie
> o diecie Kwaśniewskiego, zabijając prezydenta nie staniesz się prezydentem,
> itp. Ponieważ delikatne sugestie nie dotarły najwyraźniej do moich
> współdyskutantów, zacząłem nazywać rzecz po imieniu. Brak kultury jest
> brakiem kultury. Głupota jest głupotą. Pieniactwo jest pieniactwem. A
> szczekanie jest szczekaniem. Przykro mi, jeśli odnosisz inne wrażenie. Nawet
> BARDZO mi z tego powodu przykro.
>
> A jeśli uważasz że się myle, to wskaż mi po prostu na tym wątku jakąś
> merytoryczną wypowiedź. Wypowiedź, która w sposób merytoryczny ukazuje
> sensowność stosowania AKURAT diety Kwaśniewskiego, bądź która w sposób
> merytoryczny podważa zastrzeżenia, które naukowcy mają do zasady DO.
>
> > Jeżeli czasem wyraz jest napisany wiekimi literami to raczej w celu jego
> > uwypuklenia spośród innych wyrazów w zdaniu, więc proszę nie odbieraj
> > tego tak nadreaktywnie.
>
> W żadnym razie tego "nadreaktynie" nie odbieram - sam stosuję duże litery do
> akcentowania niektórych fragmentów wypowiedzi. A o co mi chodzi: wyjaśniłem
> powyżej.
>
> > Siłą głosu? Wyzywanie? Skąd takie wnioski? Nie widzę, żeby ktoś Cię
> > wyzywał i na Ciebie krzyczał (?)
>
> Chociażby: "a jeżeli chodzi o diety tylko! zbijające wagę to zwykłe
> oszustwo" sugeruje iż jestem oszustem. Chociażby: "A może słyszysz jakieś
> głosy?" sugeruje iż uważa mnie się za osobę psychicznie chorą. Chociażby:
> "Znałeś Ghandiego i jego dietę osobiście???" sugeruje iż nie mam ŻADNYCH
> podstaw do wypowiadania się na związane z nim tematy. Chociażby: "Lekarze na
> poparcie swoich racji mają dyplomy (...)" sugeruje iż powołując się na
> naukową wiedzę wykorzystują coś, czym nie wolno mi się posłużyć, bo to "nie
> fair". Chociażby: "A tak w ogole to czego chcesz od bezstronnego Hoodego
> (...)" sugeruje że napadam na kogoś, że bez żadnego powodu nastaję na jego
> dobro, że chcę "zniszczyć" człowieka za jego poglądy. Chociażby: "Może
> jakieś uspokajające ziółka... ?" sugeruje, że nie kontroluję własnych
> emocji.
> ...i W ŻADNYM RAZIE nie odnosi się do MERITUM dyskusji!!!
>
> Tak naprawdę, to mógłbym dłużej podawać przykłady, ale doprawdy: jeśli to
> nie przekona Cię, iż zamiast argumentów uczestnicy tej grupy stosują
> bezustannie wycieczki osobiste, to chyba nic Cię do tego nie przekona.
>
> > A np. o wyleczeniach białaczki słyszałeś?
> > http://www.dieta-optymalna.info/wydarzenia.php
>
> We wskazanym artykule najbardziej podoba mi się stwierdzenie: "Czy dieta
> optymalna pokonuje nowotwory? Na podstawie tych kilku przypadków nie można
> powiedzieć jednoznacznie, że tak.", które w pełni pokrywa się z moją opinią
> na ten temat.
>
> Najbardziej rozbawiło mnie natomiast: "Mogę zaryzykować stwierdzenie, że
> jest jedyną znaną mi skuteczną metodą wspomagania leczenia nowotworów."
>
> Widzisz, mój ojciec jest dyplomowanym bioenergoterapeutą. Działa w różnych
> śmiesznych związkach i wywijając rękoma na wszystkie strony "leczy" ludzi.
> Jego zdaniem nowotwory można CAŁKOWICIE wyleczyć JEDYNIE bioenergoterapią -
> jeszcze raz: nie chodzi tu tylko o WSPOMAGANIE, ale o LECZENIE. Oczywiście
> twierdzi, że chemioterapia nie zaszkodzi, że bioenergoterapeuta musi
> współpracować z lekarzem - i cała ta gadka-szmatka - ale jego zdaniem SAMA
> bioenergoterapia i tak WYLECZY WSZYSTKO.
>
> Bez urazy, ale owa śmieszna konkluzja ze wskazanego przez Ciebie artykułu to
> właśnie takie wąskie, li tylko ideologiczne patrzenie na sprawę. Identyczne
> jak spojrzenie mojego ojca. :-(
>
> (podpowiedź: a słyszał tu ktoś o antyoksydantach? o izoflawonach? itp.)
>
> > Zgadza się, złe nawyki mają swoją przyczynę w zjadaniu coraz to większych
> > ilości węglowodanów.
>
> To już pisałaś wiele razy. Szkoda tylko, że nie poparłaś tego ani razu
> żadnym "konkretem". :-(
>
> > Jeżeli optymalni z Tobą dyskutują, to dlatego że krytykujesz na forum
> > dietę, której sam nie znasz z własnej autopsji.
>
> Ja krytykuję? :-o
>
> A to dobre!
> Bo mnie się wydaje, że od samego początku to optymalni krytykują WSZYSTKIE
> NIE-OPTYMALNE DIETY!
>
> Ja jedynie stwierdzam, iż dieta Kwaśniewskiego nie posiada żadnej naukowej
> podbudowy, a sądząc po wypowiedziach na grupie: także żadnego logicznego
> fundamentu.
>
> Nie muszę być samobójcą, aby wiedzieć że IMI Eagle .50 rozerwie mnie na
> strzępy. Nie muszę być samobójcą, aby wiedzieć że KCN mnie zabije. Nie muszę
> stosować diety Kwaśniewskiego, aby wiedzieć iż jej założenia są sprzeczne z
> obecnie uznawanymi normami i z obecnie obowiązującą naukowców wiedzą!
>
> Ja nie krytykuję: ja wyrażam swoje zdziwienie jej rzekomą skutecznością. Ja
> wyrażam zainteresowanie argumentami, które mogłyby mnie (czy ogólniej:
> kogokolwiek) do niej przekonać. Ja oczekuję propozycji i hipotez, które
> wyjaśniałyby dlaczego DO zaprzecza (ponoć: skutecznie) naukowej wiedzy. Ew.:
> wyjaśnienia dlaczego nie zaprzecza.
>
> > Krytykujesz ją jedynie na podstawie: "bo nie ma badań". Bez sensu.
>
> No tak, chyba znowu zapomniałem że w piaskownicy badania są bez sensu! :-(
>
> > Ja się na tej zbadanej naukowo diecie (czyt. piramida żywieniowa)
> > przejechałam, więc ją krytykuję, bo doświadczyłam jej złych skutków.
>
> Tzn.?
>
> > I to jest sensowna podstawa do dyskusji (...)
>
> Do dyskusji: jak najbardziej!
>
> > którzy tam nie mają de facto prawa mieć własnego zdania, choćby na
> > podstawie własnych doświadczeń, a które to zdanie jest odmienne od
> > głoszonych tam doktryn lekarskich.
>
> Czy ja gdzieś napisałem, że nie masz prawa do własnego zdania? Czy ja gdzieś
> napisałem, że dieta Kwaśniewskiego JEST szkodliwa?
>
> > Nie mają lekarskiego dyplomu i z tego tytułu są nokautowani i już!
>
> Nokautowani są nie dlatego, że nie mają dyplomu, tylko dlatego że nie mają
> żadnych argumentów!
>
> Podałaś przykład artykułu Ostrowskiej. Ja naprawdę liczyłem na to, że się do
> niego ustosunkujesz w sposób merytoryczny. No nie wiem: że napiszesz, iż nie
> ma zagrożenia przedawkowaniem witaminy A; że wysoka ilość ciał ketonowych
> jest OK, albo że u optymalnych wysoka ilość ciał ketonowych nie ma miejsca.
> Że napiszesz COKOLWIEK - w sposób merytoryczny!
>
> Nie potrzebujesz do tego dyplomu, wiesz?
>
> > Co to za argument? Tu nie chodzi o to, żeby delikwent nie miał siły
> > podnieść bejzbola, ale żeby nie miał ochoty tego robić, czyli krzywdzić
> > innych ludzi.
>
> <wzdech> Czy Ty w ogóle przeczytałaś o czym ja piszę? Jurek zasugerował, iż
> głodówki prowadzą do agresji, zachowań aspołecznych, niskiej wydolności
> intelektualnej, itp. Zapytałem się, czy wniosek ten wysunął na podstawie
> biografii Ghandiego. Następnie Daniel zapytał, czy znałem Ghandiego
> osobiście - bo jeśli nie, to mój kontrargument jest bez sensu. No to ja się
> pytam: czy optymalni znają kogoś, kto po głodówce wyszedł na miasto z
> bejsbolem i zaczał walić w żydów? W ten sposób staram się pokazać
> bezsensowność, nielogiczność i głupotę zastosowanego przez Daniela
> argumentu. Obracam JEGO argument przeciwko niemu samemu.
>
> Tak trudno to zrozumieć? :-(
>
> > Agresja rodzi się w mózgu, a nie w mięśniach. To hormony sterują poziomem
> > agresji. Źle żywiony układ wewnętrznego wydzielania produkuje fatalne
> > proporcje różnych hormonów i neuroprzekaźników, nie ma zachowanej ich
> > równowagi a sam akt agresji to już tylko skutek tych zaburzeń.
>
> Osobiście wyznaję raczej pogląd iż to błędy w wychowaniu prowadzą do
> agresywnych zachowań. Ale oczywiście masz prawo uważać, iż żaden optymalny
> nigdy się nie ze złości, nie wykaże agresji - a w ekstremalnym wypadku: że
> nikogo nie zabije.
>
> Jak rozumiem również na własnym przykładzie możesz powiedzieć, iż nigdy się
> na nikogo nie pogniewałaś, nie odczułaś wobec nikogo złości, itp.?
>
> > ??? I kto tu krzyczy i wyzywa... nie denerwuj się tak proszę.
>
> Niestety kiedy nie krzyczę, to nikt na tej grupie nie zwraca uwagi na moje
> argumenty. Na dobrą sprawę to mógłbym nic nie pisać, bo tak naprawdę to
> polemizujecie sami ze sobą, olewając zupełnie moje wypowiedzi. :-(
>
> >> A TYLKO podejrzenia, ponieważ na podstawie tejże wiedzy mogą wyłącznie
> >> wnioskować - brak jest w tej konkretnej kwesti oparcia w empirii.
> >
> > Czego akurat w środowisku optymalnych nie brak...  : )
>
> Zgadza się. Tyle że jest to empiria niepotwierdzona naukowo. Analogicznie w
> USA nie brak ludzi porwanych/zapłodnionych przez kosmitów. :-(
>
> Jeszcze raz: ja nie twierdzę, że dieta Kwaśniewskiego jest zła. Ja
> stwierdzam, iż do czasu gdy jej pozytywny wpływ nie zostanie poparty
> dowodami naukowymi - albo przynajmniej do czasu, gdy ktoś mi WYTŁUMACZY jej
> pozytywne działanie na organizm - nie będę jej nikomu polecał.
>
> > Proszę bardzo. Oto jeden z bardzo wielu przykładów empirii i
> > "bladego pojęcia": (...)
>
> Mogłabyś CHOĆ RAZ przeczytać o czym ja piszę? Podany przez Ciebie "dowód"
> dotyczy cukrzycy II rodzaju, ja natomiast byłem zaszokowany sugestią, iż DO
> może (baaa - że na 100% to zrobi!) wyleczyć cukrzycę I rodzaju!
>
> Przypomnę jego wypowiedź: "Bzdura, kolego. ŻO leczy cukrzycę zarówno I i II
> rodzaju bez względu na to co sadzi o tym środowisko."
>
> Osoba, która sugeruje iż jakąkolwiek dietą da się wyleczyć cukrzycę I
> rodzaju nie ma bladego pojęcia o cukrzycy. I nie potrzeba żadnego dyplomu,
> aby to zrozumieć. Daniel pisząc tak, zdyskredytował się całkowicie w moich
> oczach: fanatyzm zaślepił go do granic absurdu!
>
> --
> Pozdrawiam
> Rukasu
>
>

http://www.outwar.com/page.php?x=1539604


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


99. Data: 2003-10-11 08:10:26

Temat: Re: Żywność niskokaloryczna
Od: "Rukasu" <r...@a...net> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Hafsa" <h...@a...w.sygnaturce> napisał w wiadomości
news:bm8g4j$6is$1@inews.gazeta.pl...

> Sorry ze sie wcinam w tak uczona polemike,ale powolujesz sie na rozne
> swoje wypowiedzi w innych grupach.

Wypowiedź na którą się w tym wypadku powołuję, to wypowiedź z tej grupy, a
nawet z tego wątku: mój post z 9.10.03 z godziny 16:50 (temat: "Re: Żywność
niskokal. Marcin! Ostrzegam - nie czytaj!;)").

Na wypowiedzi z tego wątku powołuję się w zdecydowanej większości (wszystkie
poza jednym) przypadków: po prostu nie widzę sensu pisać dwa razy tego, co i
tak już na tym wątku napisałem.

Na wypowiedź(i) spoza wątku/grupy powołałem się do tej pory tylko raz: nie
widzę sensu streszczania całej swojej dyskusji z thraxxem, zwł. że była to
dyskusja o szczegółach przebiegu cyklów biochemicznych. ;-)

> Niestety, te linki mi sie nie otwieraja, wiec nie wiem, o czym piszesz i
> czytanie daleszej dyskusji troszke nie ma sensu.

Hm... Przyznam że to trochę dziwne, bo mnie się otwierają. :-(

Do obsługi usenetu posługuję się OE, a kliknięcie na link przywołuje okno
posta o wskazanym ID. Sprawdzałem także w Google - i kliknięcie na link do
posta powoduje automatyczne wywołanie wskazanej wiadomości. W każdym bądź
razie link JEST sprawny!

A więc jeśli link nie przywołuje Ci wskazanego posta, to najprawdopodobniej
masz źle ustawioną przeglądarkę. Lub ew. posługujesz się złą przeglądarką.
No nie wiem: prawdę mówiąc pierwszy raz spotkałem się z takim problemem,
więc nawet ciężko mi wymyślić skąd może się on brać.

> Czy moglbys podawac linki np z google?

Sprawdziłem: w Google ten link DZIAŁA! :-/

> Wtedy przeczytam odnosniki do twoich innych wypowiedzi.Jafsa

Zachęcam. :-)

--
Pozdrawiam
Rukasu


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


100. Data: 2003-10-11 08:22:42

Temat: Re: Żywność niskokaloryczna
Od: Hafsa <h...@a...w.sygnaturce> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Posrednik napisał:

>>E, nie uogolniej, nie wszyscy lekarze sa tacy.
>
>
> W tego typu tekstach na ogól sie uogólnia...:)

I wrzuca sie wszystkich do jednego worka.A szkoda.
Moze tu powinnam wspomniec o tym, jak zostalam potraktowana przez
lekarza optymalnego.I dyskusja sie odwroci.

>
>
>>Nie bede opisywac z wlasnego podworka wydarzen,ale czasem lekrze
>>akceptuja innosc i to ze cos dzieje sie wbrew zdorwemu rozsadkowi i
>>wiedzy medycznej.
>
>
> Moze ja za krótko żyję i daltego nie spotkałem takiego lekarza "oko w oko"?
> Jak takiego spotkam osobiscie to Ci o tym powiem:)

Byc moze naprawde zyjesz jeszcze za krotko, albo ja mialam takie
szczescie 2x w zyciu.
Najpierw gdy gastroenterolog kazal mi samej dojsc do diety, ktora mi
bedzei sluzyla w zespole jelita drazliwego i jak doszlam do tej diety
to okazalo sie,ze to wlasnie dieta optymalna.
I drugi raz, niedawno, gdy bylam na kontroli w ciazy, tu zacytuje slowa-
"skoro bedac na tej diecie zaszla pani w ciaze bez hormonow w
tabletkach, to nie bedzie nic zlego,jesli bedzie tak sie pani zywila w
ciazy"koniec cytatu.
No tak, jestem w czepku urodzona, szczesciara ze mnie.
Niemniej jak spotkasz kogos takiego, to nie zapomnij mi o tym
powiedziec.Hafsa
>
> Pozdrawiam,
>
> Pośrednik
>
>


--
mój adres:
h...@p...onet.pl

strona domowa:
www.hafsa.republika.pl

"Ludzie zbyt łatwo wygrywają bitwę o utratę zbędnych kilogramów,
tylko po to, żeby potem przegrać wojnę o utrzymanie wagi." Robert Atkins

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 9 . [ 10 ] . 11 ... 14


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Nowa dietująca ...
specyfiki odchudzajace :)
nowości w diecie cukrzycowej
microwave
dieta wegetarianska(MM)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Prasa do oleju na domowy użytek
niedobory skł. mineralnych a alergie skórne
Sekret Odchudzania z Pasją
Darmowe Mp3 Discopolo 2015 i premiery
Re: Solution Manual Switching and Finite Automata Theory, 3rd Ed by Kohavi, K. Jha

zobacz wszyskie »