Data: 2005-03-25 13:46:07
Temat: a ja dla odmiany o przepisach fryzjerskich :)
Od: "Anuryca" <a...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ada" <a...@w...pl> napisał w wiadomości
news:pan.2005.03.24.21.52.35.839417@wp.pl...
> A przeciez to nie jest jakies tam
> gadanie, na to sa przepisy:
>
> ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ZDROWIA z dnia 17 lutego 2004 r. w sprawie
> szczegółowych wymagań sanitarnych, jakim powinny odpowiadać zakłady
> fryzjerskie, kosmetyczne, tatuażu i odnowy biologicznej
... reszta cut, dalej będzie o przepisach u fryzjerki
Moja (już była) fryzjerka przez wejściem Polski do Unii Europejskiej tak się
wczuła w "nowe normy prawne", że już od marca 2004r. przestała wycierać
klientkom włosy normalnymi ręcznikami, za to zaczęła zamiast nich używać
zwykłych ręczników papierowych (takich kuchennych, w rolkach). Przy czym
pracownica na wytarcie włosów jednej klietki miała prawo zużyć nie więcej
niż 2 szt. tych ręczniczków.
Nie wiedząc, że w moim zakładzie "Unia już pełną gębą" ;) poszłam.
Pani myjąca, po umyciu mi włosów, oderwała 2 ręczniczki i usiłowała mi te
włosy nimi powycierać. Jako że mam długie włosy oba ręczniczki błyskawicznie
przemokły i poszły do kosza, a mnie posadzono na fotelu z cieknącą mi z
włosów po plecach wodą.
Pani fryzjerka (właścielka) chyba widząc moją minę, sama zaczęła wyjaśniać
mniej więcej tak:
"No bo widzi Pani. Od maja każdy zakład fryzjerski MUSI albo mieć albo
urządzone osobne pomieszczenie na pralnię i suszarnię, albo oddawać
wszystkie brudne ręczniki do firmy świadczącej usługi pralnicze. Do tej pory
zabierałam ręczniki do domu i tam je prałam i suszyłam. Teraz nie mam
zamiaru bulić jakiejś firmie za pranie, a na zrobienie pralni na miejscu nie
mam czasu, więc wprowadziłam te papierowe ręczniki - niech się kilientki
przyzwyczajają".
Obowiązującymi do tej pory przepisami Pani jakoś bardzo się nie
przejmowała - tzn. wszystkie klientki były obcinane jedna po drugiej tymi
samymi nożyczkami, miały nawijane włosy na te same szczotki czy wałki.
Trochę mnie to drażniło ale siedziałam cicho, bo ja do niej chodziłam tylko
na ścięcie i/lub farbowanie (na tym się znała bdb) a nie na czesanie. Poza
tym w większości znanych mi zakładów tak to zwykle wygląda.
Za to na zakończenie mej wizyty pani fryzjerka osobiście podsuszyła mi
bluzkę z tyłu suszarką ;)
Nie wiem czy w tym zakładzie wycieranie papierowymi ręcznikami nadal trwa,
bo więcej tam nie poszłam.
|