Strona główna Grupy pl.sci.medycyna choroba umyslowa...??

Grupy

Szukaj w grupach

 

choroba umyslowa...??

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 16


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2007-12-26 02:24:30

Temat: choroba umyslowa...??
Od: k...@w...pl szukaj wiadomości tego autora

Witam,
moje pytanie dotyczy mojego ojca, który ma jakieś 53 czy 54 lata,
mieszka sam i jest bardzo, bardzo dziwny.
Na początek wyjaśnię, na czym ta "dziwność" (czy raczej dziwaczność)
polega.
Mój ojciec już w młodości przejawiał pociąg do alkoholu. Czasem
trzymał się w ryzach, a czasem nie (zwykle, kiedy nie było mojej mamy,
a wcześniej pewnie babci) - nie będę opowiadać, różne historie się
zdarzały, o których wiem tylko ja (on był nazbyt pijany, moja siostra
za mała, a mamy nie było i ja jej nigdy nic nie mówiłam, raczej
przeciwnie, maskowałam wszystkie ślady). Krótko mówiąc, mój ojciec był
alkoholikiem z prawdziwego zdarzenia. W rezultacie jakieś 14 lat temu
moja mama zabrała mnie i moją siostrę i od tego czasu mieszka sam
(teraz już prawie na pewno nie pije). Większość z tego czasu nie
pracuje (i nie szuka pracy), jakieś może 10 lat. Jest bardzo otyły, ma
uszkodzony kręgosłup (ponad 20 lat temu miał operację) i z tej racji
grupę inwalidzką. Ale w miarę normalnie się porzusza (tzn. kłopoty
wynikają raczej z tego tuszy i ogólnej fatalnej kondycji fizycznej) i
fizycznie jest w stanie pracować. Ogólnie jest schorowany - wysokie
ciśnienie, cośtam z sercem, bierze jakieśtam lekarstwa (chyba nawet
jakieś "mocne"). Nie wiem dokładnie, bo widuję go najwyżej 2 razy w
roku - na jego urodziny i w święta. Z mieszkania wychodzi chyba w
minimalnej mierze (do sklepu po jedzenie), z nikim się raczej nie
spotyka. Z ostatnią osobą, której na nim zależało i która się o niego
troszczyła, ze swoją siostrą, jest od kilku lat skłócony (raczej on
jest obrażony, jej chyba już przeszło). Zzewnątrz nie ma z nim żadnego
kontaktu - sam nie ma telefonu i nie ma szansy, żeby on do kogoś
zadzwonił - myślę, że to jest dla niego zbyt skomplikowana procedura,
mieć numer (tzn. nie zgubić kartki i zabrać ją z sobą), wybrać się do
automatu, do którego w dodatku trzeba kupić kartę itp.
Wcześniej też zawsze robił syf (nigdy po sobie nie sprzątał), ale od
kiedy mieszka sam, jego mieszkanie wygląda coraz gorzej - jednym
słowem straszny burdel, taki odwieczny, zasiedziały syf (lodówka np.
na środku pokoju a na niej odkurzacz, jakieś brudne łachy wszędzie),
wszystko porozwalane (telewizor, sofa - ostatnio śpi na jakimś takim
legowisku z materaców w kuchni na ziemi, nie wiem, skąd je wytrzasnął,
obawiam się, że ze śmietnika), ogólnie sceneria coraz bardziej
przypomina norę jakiegoś żula. Jak ma w domu herbatę, to już jest nie
lada rzecz. Jego wygląd też jest coraz bardziej zapuszczony -
aktualnie ma włosy po ramiona i takiej samej długości brodę, bo nie
jest w stanie wybrać się do fryzjera - w rozmowie przejawia takie
chęci, ale widocznie, podobnie jak z dzwonieniem, nie jest w stanie
sobie tego "zorganizować".
No więc tyle tytułem wstępu. Przechodzę do sedna: kiedy byłyśmy u
niego dzisiaj z moją siostrą, stało się coś bardzo dziwnego. Na
początku nazwał moją siostrę imieniem mojej kuzynki (tzn. córki swojej
siostry, z kt jest skłócony - one też były dwie dziewczyny, tak jak my
z siostrą, ale są starsze o jakieś 10 lat, w tej chwili mają obie
mężów i dzieci, nie są też (i nie były) podobne do nas z wyglądu).
Myślałam, że to tylko taka zmyłka (to mu się zdarzało już wcześniej) -
moja siostra go poprawiła, potem jeszcze kilka razy i on tak jakby się
zreflektował. Ale potem okazało się, że on nie myli tylko imion, ale
uważa nas za nie!!!! Pytał nas np. o dzieci, a kiedy moja siostra
dosyć zdenerwowanym tonem powiedziała coś jak "jakie dzieci, przecież
my nie mamy żadnych dzieci" (wtedy jeszcze nie byłyśmy pewne, co jest
grane), to coś tam zamruczał, tak jakby to my byśmy mu przez
złośliwość nie chciały odpowiedzieć czy coś takiego. No i więcej było
takich momentów, które (patrząć z perspektywy późniejszego rozwoju
rozmowy) wskazują na to, że do "momentu krytycznego", do kt. zaraz
dojdę, on przez większośc czasu był przekonany, że ma do czynienia z
naszymi kuzynkami, i to tak jakby z całym "kontekstem" - dom, w kt.
mieszkamy, rodzice (nie rozumiał, dlaczego moja siostra mówi o ciotce
"ciocia"), wspomniane dzieci. W końcu zapytał moją siostrę o męża -
tzn. o człowieka, który jest mężem mojej kuzynki, wymienił jego imię.
Moja siostra to tylko gębę rozdziawiła, całkiem nie wiedziałyśmy, jak
się zachować - wtedy zrozumiałyśmy (albo raczej ostatecznie
uwierzyłyśmy w to), że on od początku uważa nas za nie. Wtedy ja już
mocno zdenerwowana krzyknęłam do niego imię mojej siostry, a on chwilę
tak na nas patrzył, jak by nic nie kojarzył, a potem tak jakby się
ocknął i jakby tak się speszył i powiedział "zobaczcie, jaki to ja już
jestem głupi"!! To było takie jakieś apogeum, potem już nic podobnego
mu się nie zdarzyło. Ale cały czas - i to zaobserwowałam już przy
wcześniejszych wizytach - wdaje się w jakieś takie mało ciekawe
historie z czasów swojej młodości, jakieś takie drobnostki, coś o
krewnych (których my często nawet nie znamy), o sąsiadach, z czasów
przed naszym urodzeniem (czyli coś koło 30 lat). Ogólnie rozmowa z nim
jest uciążliwa, w ogóle sceneria i cała sytuacja jest mocno
nieprzyjemna... Niewykluczone, że on nawet nie wiedział, że są święta
i że dopiero z przyniesionych pierników i naszych prezentów się
domyślił. Wigilię od kilku lat (od kiedy pokłocił się z siostrą)
spędza sam - kiedy kilka razy zapraszaliśmy go do nas, to nigdy nie
przyszedł (chociaż mówił, że przyjdzie), wydaje mi się, że on po
prostu nie jest w stanie przyjść gdzieś nie tylko w określoną godzinę,
ale i w określony dzień (nie jest w stanie się "zorganizować").
Dodam jeszcze, że w tej części rozmowy, kiedy brał nas za nasze
kuzynki, nie wspominał o "rzeczywistych" nas (tzn. o swoich niby
nieobecnych córkach), to wyglądało, tak jak by całkiem zapomniał o
naszym istnieniu.
Zatem, moje pytanie do obecnych na tej grupie medyków: co takie
zachowanie może oznaczać - to, że nas uważał za nasze kuzynki?
Generalnie coś takiego chyba raczej nie jest niewinną pomyłką...?
Pierwsza moja myśl to oczywiście była choroba alzheimera, ale
poczytalam troche przed chwilą i nie bardzo mi się to widzi. Zwykłe
czynności on zdaje się wykonywać normalnie (parzenie herbaty, więcej w
sumie nie widziałam). Czy to może być jakaś choroba umysłowa? Czy
jakieś inne uszkodzenie mózgu? Może jest to spowodowane jakimiś
lekarstwami na ciśnienie czy na serce? Czy jest może coś, na co
mogłabym szczególnie zwrócić uwagę następnym razem, z czego możnaby
zgadnąć?
Może dodam jeszcze - z tego, co wiem, to w jego rodzinie nikt nie
cierpiał ani nie cierpi na chorobę umysłową, nie jest to też w żadnym
sensie patologiczna rodzina, wszyscy są jak najbardziej normalnymi,
cywilizowanymi obywatelami.
Dzięki z góry za odpowiedzi i przepraszam za tą całą epopeję, ale
chciałam dać obraz sytuacji.
Pozdrawiam i życzę wesołej reszty świąt,
Katarzyna

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2007-12-26 19:55:52

Temat: Re: choroba umyslowa...??
Od: Marek Bieniek <a...@s...re.invalid> szukaj wiadomości tego autora

On Tue, 25 Dec 2007 18:24:30 -0800 (PST), k...@w...pl wrote:

> moje pytanie dotyczy mojego ojca, który ma jakieś 53 czy 54 lata,
> mieszka sam i jest bardzo, bardzo dziwny.
> Na początek wyjaśnię, na czym ta "dziwność" (czy raczej dziwaczność)
> polega. [...]

Opis wygląda niezbyt optymistycznie, do tego nie bardzo jest co
doradzić.

Opis może sugerować zaburzenia o podłożu organicznym (w tym
niedoborowym) związane z przewlekłym alkoholizmem. Pacjent wymagałby
oceny lekarskiej - psychiatrycznej i neurologicznej - i być może
hospitalizacji, ale bez jego zgody i współpracy nie jest to możliwe, o
ile chory nie zagraża bezpośrednio swojemu lub czyjemuś życiu i/lub
zdrowiu.

m.
--
Pozdrawiam,
Marek Bieniek (mbieniek at epic pl)
Różnica między PRL-em a RP jest taka jak między zakładem karnym,
a zakładem dla umysłowo chorych. (Marcin Wolski)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2007-12-26 21:45:48

Temat: Re: choroba umyslowa...??
Od: k...@w...pl szukaj wiadomości tego autora

On 26 Pro, 20:55, Marek Bieniek <a...@s...re.invalid> wrote:
> On Tue, 25 Dec 2007 18:24:30 -0800 (PST), k...@w...pl wrote:
> > moje pytanie dotyczy mojego ojca, który ma jakieś 53 czy 54 lata,
> > mieszka sam i jest bardzo, bardzo dziwny.
> > Na początek wyjaśnię, na czym ta "dziwność" (czy raczej dziwaczność)
> > polega. [...]
>
> Opis wygląda niezbyt optymistycznie, do tego nie bardzo jest co
> doradzić.
>
> Opis może sugerować zaburzenia o podłożu organicznym (w tym
> niedoborowym) związane z przewlekłym alkoholizmem. Pacjent wymagałby
> oceny lekarskiej - psychiatrycznej i neurologicznej - i być może
> hospitalizacji, ale bez jego zgody i współpracy nie jest to możliwe, o
> ile chory nie zagraża bezpośrednio swojemu lub czyjemuś życiu i/lub
> zdrowiu.

dzieki za odpowiedz
w sumie nie chodzilo mi o leczenie, tylko tak mnie to zajscie
strasznie zbulwersowalo, nigdy bym sie nie spodziewala, ze mojemu ojcu
moze sie tak ewidentnie pomieszac w glowie. No i zaintrygowalo - moze
ktos sie oburzy, ale moje zainteresowanie tym czlowiekiem jest czysto
teoretyczne, ze tak powiem...
moze jeszcze ktos sie wypowie...? chociaz dla osob postronnych sprawa
jest moze prosta jak drut, i pewnie tak wlasnie jest...
pozdrowienia,
kk

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2007-12-26 23:40:29

Temat: Re: choroba umyslowa...??
Od: "Cancer" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <kkrolewna

dzieki za odpowiedz
w sumie nie chodzilo mi o leczenie, tylko tak mnie to zajscie
strasznie zbulwersowalo, nigdy bym sie nie spodziewala, ze mojemu ojcu
moze sie tak ewidentnie pomieszac w glowie. No i zaintrygowalo - moze
ktos sie oburzy, ale moje zainteresowanie tym czlowiekiem jest czysto
teoretyczne, ze tak powiem...
moze jeszcze ktos sie wypowie...? chociaz dla osob postronnych sprawa
jest moze prosta jak drut, i pewnie tak wlasnie jest...
pozdrowienia,
kk

Witaj
Jak najbardziej rozumiem to , ze abyś miała o swoim własnym ojcu takie
zdanie musiałaś od niego sporo wycierpieć.
Ale weźmy w tej chwili to zupełnie na bok, choć może nie jest to takie dla
Ciebie proste.
Pamiętaj, ze to jest człowiek, czy chcesz czy nie bardzo tobie bliski.
I traktowanie go w ten sposób zniża Cie właśnie do jego poziomu.
Ten człowiek potrzebuje pomocy i to ty powinnaś mu jej udzielić.
Choroba na którą cierpi twój ojciec to "samotność"
Uwierz , ze od tego można jak to ogólnie ludzie nazywają - zwariować.

Pozdrawiam

Cancer
(znak zodiaku)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2007-12-27 00:41:43

Temat: Re: choroba umyslowa...??
Od: "Roket" <r...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <k...@w...pl> napisał w wiadomości
news:7626ae7b-7c3f-4665-88d2-bd7b32b64230@t1g2000pra
.googlegroups.com...

Twój ojciec potrzebuje pomocy, opieki.
Dwie wizyty w roku to stanowczo za mało,
zwłaszcza w jakim jest teraz stanie.
Im bliżej go poznasz tym będziesz więcej wiedziała.
Ogarnęłaś dom ? Spytałaś o podstawowe sprawy ?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2007-12-27 03:25:08

Temat: Re: choroba umyslowa...??
Od: k...@w...pl szukaj wiadomości tego autora

On 27 Pro, 01:41, "Roket" <r...@w...pl> wrote:
> Użytkownik <k...@w...pl> napisał w
wiadomościnews:7626ae7b-7c3f-4665-88d2-bd7b32b64230@
t1g2000pra.googlegroups.com...
>
> Twój ojciec potrzebuje pomocy, opieki.
> Dwie wizyty w roku to stanowczo za mało,
> zwłaszcza w jakim jest teraz stanie.
> Im bliżej go poznasz tym będziesz więcej wiedziała.
> Ogarnęłaś dom ? Spytałaś o podstawowe sprawy ?

Dom to ja "ogarnialam" jak mialam 12 lat, zeby sie mama nie skapnela.
A moj ojciec nie jest "teraz" w jakimstam "stanie", tylko byl taki,
mniej lub bardziej, odkad pamietam.
Oboje nie wiecie, o czym mowicie, bo skad macie wiedziec i zycze wam,
zeby tak zostalo.
Wiec prosze nie wyjezdzac z jakastam "samotnoscia" i podobnymi
melodramatami, to, co opisalam, przeciez czuc patologia na kilometr.
Mnie interesuje, co z powyzszego opisu moze odgadnac osoba o
wyksztalceniu medycznym, nic wiecej.
Pzdr.
kk

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2007-12-27 06:26:58

Temat: Re: choroba umyslowa...??
Od: "Tatko" <a...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Dom to ja "ogarnialam" jak mialam 12 lat, zeby sie mama nie skapnela.
> A moj ojciec nie jest "teraz" w jakimstam "stanie", tylko byl taki,
> mniej lub bardziej, odkad pamietam.
> Oboje nie wiecie, o czym mowicie, bo skad macie wiedziec i zycze wam,
> zeby tak zostalo.
> Wiec prosze nie wyjezdzac z jakastam "samotnoscia" i podobnymi
> melodramatami, to, co opisalam, przeciez czuc patologia na kilometr.
> Mnie interesuje, co z powyzszego opisu moze odgadnac osoba o
> wyksztalceniu medycznym, nic wiecej.
> Pzdr.
> kk

Twoje wypowiedzi wskazują poniekąd że i Ty masz zalążki w przyszłości na
taki
sam stan w jakim był i jest Twój OJCIEC. Tyle w Tobie obojętności niechęci
do pomocy
człowiekowi u schyłku życia.
> Dom to ja "ogarniałam" jak miamlam 12 lat, zebry sie mama nie _skapnęła_
Czyżby mama była /tyranem/ ?

Pozdrawiam ;-(

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2007-12-27 12:16:52

Temat: Re: choroba umyslowa...??
Od: "Cancer" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <kkrolewna

Wiec prosze nie wyjezdzac z jakastam "samotnoscia" i podobnymi
melodramatami, to, co opisalam, przeciez czuc patologia na kilometr.
Mnie interesuje, co z powyzszego opisu moze odgadnac osoba o
wyksztalceniu medycznym, nic wiecej.


Żałuje, ze w ogóle zająłem zdanie w tym wątku.
Bo jak widać jesteś juz na takim etapie, ze nie wiesz co do Ciebie sie
pisze.
Żadna patologia nie usprawiedliwia twojego postępowania, czy to sie tobie
podoba czy nie.
Twój ojciec potrzebuje pomocy i możesz jej mu udzielić, wcale nie osobiście,
jak będziesz tylko chciała.
Ale tak naprawdę to ty juz potrzebujesz pomocy psychologa.
Potrzebowałaś tej pomocy juz od 12 roku życia.

Pozdrawiam
Cancer
(znak zodiaku)




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2007-12-27 14:32:18

Temat: Re: choroba umyslowa...??
Od: Piotr Kasztelowicz <p...@a...torun.pl> szukaj wiadomości tego autora

On Wed, 26 Dec 2007, Marek Bieniek wrote:

> Opis może sugerować zaburzenia o podłożu organicznym (w tym
> niedoborowym) związane z przewlekłym alkoholizmem. Pacjent wymagałby
> oceny lekarskiej - psychiatrycznej i neurologicznej - i być może
> hospitalizacji

dokładnie. Nieporozumieniem jest uważanie stany tego typu agresji
u osoby nadużywającej wcześniej alkohol za coś normalnego. Ale
z poprzednich postów wynikało, że w zasadzie jest to uważane za
coś normalnego - jeśli pacjent nie ma świadomości choroby i także
nie ma tej świadomości część jego rodziny to ta osoba, która słusznie
zresztą próbuje coś z tym zrobić będzie uważana za wroga nr 1.
Trzeba więc wytłumaczyć i pacjentowi i całej rodzinie co jest nie
tak aby doszło do świadomości, że jest to choroba i że wymaga
diagnostyki neurologa i psychiatry

P.
--
Piotr Kasztelowicz P...@a...torun.pl
http://www.am.torun.pl/~pekasz
http://www.am.torun.pl
http://medycyna-i-filozofia.blog.onet.pl/
PGP Key IDs: DH/DSS:0xF3EED8AF

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2007-12-28 04:53:20

Temat: Re: choroba umyslowa...??
Od: k...@w...pl szukaj wiadomości tego autora

On 27 Pro, 07:26, "Tatko" <a...@i...pl> wrote:
>  Czyżby mama była /tyranem/ ?

?????
po prostu nie chcialam, zeby bylo jej przykro
za bardzo w jakies psychoanalityczne fabulacje sie wpuszczacie, ty i
przedmowcy.
myslalam, ze moze jakies ciekawe hipotezy psychiatryczne/neurologiczne/
czy jakie tam jeszcze sie pojawia...... nie pierwszy raz (i pewnie nie
ostatni) zawiodlam sie na tych calych grupach. Jak sie nie obrzucacie
wyzwiskami, to z jakimis zalosnymi moralami wyjezdzacie.
Pozdrawiam mimo wszystko,
kk.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Nerka
lecytyna z punktu widzenia medycyny
sepsa
Dziwne dolegliwosci przy anginie
Leczenie boreliozy pielgrzymkami

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Demokracja antyludowa?
Semaglutyd
Czym w uk zastąpić Enterol ?
Robot da Vinci
Re: Serce - które z badań zrobić ?

zobacz wszyskie »