| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-02-17 15:40:03
Temat: depresja, czy to koniec?Witajcie,
nie wiem co juz mam robic pisac, do kogo sie zwrocic. Mam ogromne klopoty ze
soba: niska samoocena, placzliwosc, hustawka nastrojow, brak motywacji do
czegokolwiek. Skad to sie wzielO? nie wiem ale przyczynil sie moj maz do tego
ostatnio? co mam robic? nie chce ze mna rozmawiac, sluchac mowi ze jestem
nienormalna. Coraz czesciej mam ochote uciec... ale boje sie ze dopadna mnie
inne mysl, ktore juz mi po glowie biegaja...
Mam syna i chce dla niego zyc ale nie mam sil.
Bylam u roznych lekarzy, bralam rozne leki ale zawsze diagnoza brzmiala: jest
pani mloda, inteligentna, piekna kobieta- prosze zakonczyc zwiazek i ulozyc
sobie zycie.itd itp
ale ja go kocham i nie chce tego robic!!! chce zeby mnie zrozumial, wysluchal,
nie ranil slowami.
ale on ciagle dokreca srubke i mowi ze nie ma nic sobie do zarzucenia? co
robic? jak przestac zwracac uwage na to wszystko? jak zaczac zyc normalnie?
juz szczytem wszystkiego bylo jego wczorajsze stwierdzenie: znajdz sobie
kochanka, moze on cie wyslucha i pomoze...
to on mieszkal przez kilka miesiecy z dziewczyna 10 lat mlodsza, to ja go
przyjelam, to ja powiedzialam, ze sie postaram zapomniec i zrozumiec. Ale
niestety mnie to przeroslo. Pomozcie: jak mam zyc zeby nie rozpamietywac tego,
zeby przestac sie brzydzic siebie za to co zrobil..
prosze pomozcie, bo obawiam sie ze siegne dna i bedzie to koniec...
Dorota
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2004-02-17 16:37:42
Temat: Re: depresja, czy to koniec?
Użytkownik "Dorota" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:7cab.00000d36.403235d3@newsgate.onet.pl...
> Witajcie,
> [ciach opis]
> prosze pomozcie, bo obawiam sie ze siegne dna i bedzie to koniec...
> Dorota
Ja bym zaczęła od wizyty u psychiatry i leków przeciwdepresyjnych, bo w
takim stanie na pewno nie myślisz racjonalnie.
Po paru tygodniach kuracji warto się zastanowić się SPOKOJNIEJ (bo całkiem
spokojnie pewnie sie nie da) nad sobą, dzieckiem i swoim związkiem, który
rzeczywiście wydaje się nieco, nazwijmy to, dziwny.
Moze lekarze maja rację, doradzając Ci jego zakończenie?
Ola
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2004-02-17 16:52:08
Temat: Re: depresja, czy to koniec?Użytkownik "Dorota" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:7cab.00000d36.403235d3@newsgate.onet.pl...
> Witajcie,
jestem nowy na tej grupie i nei znam zwyczajów,
nie jestem fachowcem do napisania poniższego upoważnie mnie
co najwyżej to że troszke niestety przeszedłem.
Po pierwsze nie powinniśmy robić rzeczy nieodwracalnych -
wydaje mi się że wiesz co mam na myśłi.
A co do reszty ... jak ktoś ma Ci pomóc jeśli Ty nei znajdujesz w sobie siły
aby iosłuchać tych którzy radzą ci bardziej stanowczo postąpić z mężem?
No ale moze jest jakieś wyjście, możę tak na początek co chyba wszyscy
zawsze
radzą w podobnych trudnych chwilach: zajmij sobie maksymalnie czas,
znajdź sobie zajęcia które wyczerpią Cię fizycznie i po których będziesz
po prostu szła spać (aerobiki, rower itd). Będą z tego dwie korzyści: mneij
będizesz
sobie zawracać głowę problemami i to będize dla Ciebie na pewno ulga,
no i być może mąż jednak "stęskni się" za zawsze gotową na posterunku żoną.
Oczywiście moge się mylić co do Twojego obecnego rozkąłdu zajęć.
Czy masz jakieś zajęcia "poza domowe"?
Czy masz jakieś towarzystwo z którym mogłabyś spędzać więcej czasu?
To są moje odczucia, że w takich chwilach trzeba się skupić na sobie
żeby nei rozpamiętywać i żeby się oderwać od codzienności.
Jeśli dobrze się domyślam to faktycznie dopiero wchodzisz w przepiękny dla
kobiety wiek lat trzydziestu, to sa naprawdę cudowne lata kiedy kobieta
zaczyna być najpiękniejsza bo jej wnętrze pięknieje - nie rezygnuj z tego !
Wiedz że wiele osób ma podobne problemy i jakoś sobie z tym radzą,
wychodzą z tego silniejsze TO I TOBIE SIĘ UDA ! :-)
--
Urko
GG 1521634
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2004-02-17 17:01:12
Temat: Re: depresja, czy to koniec?On 17 Feb 2004 16:40:03 +0100, Dorota wrote:
> nie wiem co juz mam robic pisac, do kogo sie zwrocic. Mam ogromne klopoty ze
> soba: niska samoocena, placzliwosc, hustawka nastrojow, brak motywacji do
> czegokolwiek. Skad to sie wzielO? nie wiem ale przyczynil sie moj maz do tego
> ostatnio? co mam robic? nie chce ze mna rozmawiac, sluchac mowi ze jestem
> nienormalna. Coraz czesciej mam ochote uciec... ale boje sie ze dopadna mnie
> inne mysl, ktore juz mi po glowie biegaja...
[...]
Obawiam się, że wobec tego, co piszesz, bez pomocy psychologa i
psychiatry może być Ci trudno dojść do siebie. Zasugerował bym terapię
wam obojgu, ale trudno obiektywnie ocenić sytuację z daleka.
Powtarzam więc: proponuję poszukać pomocy u psychiatry i psychologa. Nie
ma na co czekać.
m.
--
Pozdrawiam,
Marek Bieniek (mbieniek na onet pl)
Zadziwiające jest, że mało dokształcający sie lekarz może praktykować
medycynę, nie dziwi jednak, że robi to źle /Sir William Osler/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2004-02-17 18:28:19
Temat: Re: depresja, czy to koniec?Dorotko,
powinnaś przede wszystkim znaleźć sobie jakieś zajęcia, które pomogą Ci znów
uwierzyć w siebie i trochę uniezależnić się od męża, bo szukając
potwierdzenia swojej wartości w nim i nie znajdując go, coraz bardziej
grzęźniesz...
Spróbuj przestać go męczyć, by z Tobą rozmawiał, bo to niewiele zmieni, gdyż
często wtedy rozmowa staje się stekiem żalów. Postaraj się najpierw znależć
coś, co samej da Ci satysfakcję ( to nie musi być nic wielkiego) bo dopiero
szczesliwa kobieta może byc dla męża interesująca żoną i dla dziecka dobrą
matką. Uda Ci się na pewno! Trzymam mocno kciuki i pozdrawiam cieplutko:)
Ewa
Użytkownik "Dorota" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:7cab.00000d36.403235d3@newsgate.onet.pl...
> Witajcie,
>
> nie wiem co juz mam robic pisac, do kogo sie zwrocic. Mam ogromne klopoty
ze
> soba: niska samoocena, placzliwosc, hustawka nastrojow, brak motywacji do
> czegokolwiek. Skad to sie wzielO? nie wiem ale przyczynil sie moj maz do
tego
> ostatnio? co mam robic? nie chce ze mna rozmawiac, sluchac mowi ze jestem
> nienormalna. Coraz czesciej mam ochote uciec... ale boje sie ze dopadna
mnie
> inne mysl, ktore juz mi po glowie biegaja...
> Mam syna i chce dla niego zyc ale nie mam sil.
> Bylam u roznych lekarzy, bralam rozne leki ale zawsze diagnoza brzmiala:
jest
> pani mloda, inteligentna, piekna kobieta- prosze zakonczyc zwiazek i
ulozyc
> sobie zycie.itd itp
> ale ja go kocham i nie chce tego robic!!! chce zeby mnie zrozumial,
wysluchal,
> nie ranil slowami.
> ale on ciagle dokreca srubke i mowi ze nie ma nic sobie do zarzucenia? co
> robic? jak przestac zwracac uwage na to wszystko? jak zaczac zyc
normalnie?
> juz szczytem wszystkiego bylo jego wczorajsze stwierdzenie: znajdz sobie
> kochanka, moze on cie wyslucha i pomoze...
> to on mieszkal przez kilka miesiecy z dziewczyna 10 lat mlodsza, to ja go
> przyjelam, to ja powiedzialam, ze sie postaram zapomniec i zrozumiec. Ale
> niestety mnie to przeroslo. Pomozcie: jak mam zyc zeby nie rozpamietywac
tego,
> zeby przestac sie brzydzic siebie za to co zrobil..
> prosze pomozcie, bo obawiam sie ze siegne dna i bedzie to koniec...
> Dorota
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2004-02-17 20:16:43
Temat: Re: depresja, czy to koniec?poradnia małżeńska - tylko razem da sie zalatwic takie problemy !
Simonto
Użytkownik "Dorota" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:7cab.00000d36.403235d3@newsgate.onet.pl...
> Witajcie,
>
> nie wiem co juz mam robic pisac, do kogo sie zwrocic. Mam ogromne klopoty
ze
> soba: niska samoocena, placzliwosc, hustawka nastrojow, brak motywacji do
> czegokolwiek. Skad to sie wzielO? nie wiem ale przyczynil sie moj maz do
tego
> ostatnio? co mam robic? nie chce ze mna rozmawiac, sluchac mowi ze jestem
> nienormalna. Coraz czesciej mam ochote uciec... ale boje sie ze dopadna
mnie
> inne mysl, ktore juz mi po glowie biegaja...
> Mam syna i chce dla niego zyc ale nie mam sil.
> Bylam u roznych lekarzy, bralam rozne leki ale zawsze diagnoza brzmiala:
jest
> pani mloda, inteligentna, piekna kobieta- prosze zakonczyc zwiazek i
ulozyc
> sobie zycie.itd itp
> ale ja go kocham i nie chce tego robic!!! chce zeby mnie zrozumial,
wysluchal,
> nie ranil slowami.
> ale on ciagle dokreca srubke i mowi ze nie ma nic sobie do zarzucenia? co
> robic? jak przestac zwracac uwage na to wszystko? jak zaczac zyc
normalnie?
> juz szczytem wszystkiego bylo jego wczorajsze stwierdzenie: znajdz sobie
> kochanka, moze on cie wyslucha i pomoze...
> to on mieszkal przez kilka miesiecy z dziewczyna 10 lat mlodsza, to ja go
> przyjelam, to ja powiedzialam, ze sie postaram zapomniec i zrozumiec. Ale
> niestety mnie to przeroslo. Pomozcie: jak mam zyc zeby nie rozpamietywac
tego,
> zeby przestac sie brzydzic siebie za to co zrobil..
> prosze pomozcie, bo obawiam sie ze siegne dna i bedzie to koniec...
> Dorota
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2004-02-17 20:55:33
Temat: Re: depresja, czy to koniec?Dorota wrote:
[ciach]
Kiedys mialem sytuacje zyciowa, w ktorej zalowalem, ze moja wiara
zabrania mi rozwiazania permanentnego wszystkich problemow (i slusznie
zabrania, bo dopiero wtedy problemy sie zaczynaja). Wyszedlem z tego bez
pomocy psychiatry, a nawet psychologa (ktory tak naprawde nic nie
pomogl), co wcale nie znaczy, ze o wlasnych silach, choc z zewnatrz tak
to moglo wygladac ;-). Teraz zrozumialem wiele rzeczy i nauczylem sie o
sobie bardzo duzo.
Po pierwsze: nie rob nic, czego nie bylabys w stanie odkrecic. To w
Twoim stanie nie ma sensu - nie myslisz logicznie. Wiem, co mowie.
Po drugie w stanie depresji do czlowieka nie docieraja zadne argumenty
klasy ,,nie jestes zerem, jestes wspaniala kobieta, etc'', mimo, ze sa
najczystsza prawda. A teksty w stylu ,,wez sie w garsc'' wrecz dobijaja.
Wspolczuje Ci wiarolomnego meza, i podziwiam w Tobie wielkodusznosc,
ktora pozwolila Ci dac mu szanse jeszcze raz. Jak widzisz - byle kto na
taki gest nie jest w stanie sie zdobyc.
Poza tym, skoro szukasz pomocy, skoro nie zamykasz sie w sobie ze swoimi
myslami, to jeszcze nie jest zle. Jesli bedziesz czula, ze nie dasz rady
dalej - idz do psychiatry. To nie jest powod do wstydu, w kazdym razie
taki sam, jak to, ze sie dostalo grypy. Lepiej podratowac sie
lekarstwami (ktore wlasnie po to istnieja), niz marnie skonczyc. Nie ma
co strugac bohatera. To byloby tak, jakby ktos chory na normalna
gruzlice umieral, bo mu honor zabranial przyjmowac antybiotyki.
Nie jestem psychiatra, a nawet lekarzem - to co pisze - pisze z wlasnej
wiedzy, jaka liznalem z wielu zrodel. wiec watpliwosci rozwiaz u lekarza!
Pzdr,
POKREC.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2004-02-18 07:18:03
Temat: Re: depresja, czy to koniec?Użytkownik "Olga" <o...@b...wroc.pl> napisał w wiadomości
> Ja bym zaczęła od wizyty u psychiatry i leków przeciwdepresyjnych, bo w
> takim stanie na pewno nie myślisz racjonalnie.
>
Moim zdaniem wszelkie środki farmakologiczne działające na psychikę na
dłuższa metę jeszcze bardziej pogłębią problemy. Znanych jest wiele
przypadków, min. wśród znanych ludzi, którzy się tym świństwem wykończyli.
Najlepszym rozwiązaniem jest fundowanie sobie co jakiś czas okresów
wyciszenia, które można osiągnać poprzez np. ćwiczenia jogi, o których
ostatnio dużo na Trójce gadano. Podstawowa sprawa to znalezienie zajęcia,
które chociaż na jakiś czas pochłonie człowieka "bez reszty". Dla mnie
dobrym sposobem są starty w maratonach rowerów górskich. Gdy zostaje do
przejechania jakieś 40km, a człowiek jest już strasznie zmęczony, to
wszelkie troski dręczące mnie do tej pory całkowicie znikają i pozostaje
tylko walka z samym sobą aby pokonać resztę trasy. Oczywiście zmęczenie
fizyczne jest, ale psychika wspaniale odpoczywa. Polecam także metody Silvy,
które polegają także na polepszaniu stanu i zdolności swojego umysło.
Swoją drogą jakbym miał w domu wciąż biadolącą o problemach smutną babę, to
też bym szukał odskoku :)
--
Pozdrawiam
Trapez
www.trapezonet.republika.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |