| « poprzedni wątek | następny wątek » |
81. Data: 2004-03-24 13:49:11
Temat: Re: dot. aborcji> Artur Czeczko <a...@e...one.pl> napisał(a):
>
> > Z obcym nadal
> > nie lubi przebywać dłużej niż godzinę, a ze swoim - 24 godziny na dobę
> > to nie jest problem.
>
> I gwarantujesz, że u każdego będzie tak samo? A ile płacisz, jak się nie uda?
> Np. osobom, które skończą jak niejaka Kaktusica na forum gazeta.pl?
>
> JoP
>
Nikt Ci niegdy tego nie zgwarantuje -
samo postawienie tak sprawy jest nienormalne.
Ale ...
Nikt Ci również nie może zagwarantować,
że jak wyjdziesz z domu to Ci cegła na głowę nie spadnie,
a przecież chyba wychodzisz z domu mimo to?
Każda czynność wiąże się z podjęciem ryzyka,
każdego dnia podejmujemy je wsiadając do samochodu
(bo może mieć wypadek), siadając przed komputerem
(bo monitor może wybuchnąć), spacerując (bo akurat cegła,
albo meteor może spaść Ci na głowę), oddychając
(bo możesz 'wdechnąć' jakieś paskudztwo),
jedząc (bo możesz zjeść jakieś paskudztwo).
Życie jest ryzykiem i oczywiście może i czasami kończy się źle,
ale gdybyśmy przestali owo ryzyko podejmować,
to możemy od razu strzelić sobie w łeb.
Pozdrawiam
Piotr
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
82. Data: 2004-03-24 13:59:51
Temat: Re: dot. aborcjiDnia 2004-03-24 14:41:00 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *Piotr* skreślił te oto słowa:
> A co w tym niby jest nie na serio?
Twoje teorie o tym, ze nie fair jest, iz dziecka na 'łozyć' na obcych
ludzi.
To jest system, system jst zarzadzany w pewien sposób.
Gdyby to się tak prosto przekładało, to niepotrzebny by był system, tylko
konkretne dzieci łozyłyby na utrzymanie swoich rodziców, bedacych w wieku
emerytalnym. Tak to kiedys działało, Dlatego tez, kiedys, jednym z powodów
posiadania dzieci był ten ekonomiczny, zabepieczajacy przyszłosc. Było -
minęło.
Za jakiś czas, przy tak działającym systemie nawet gdyby prawo do emerytur
mieliby tylko Ci dzieciaci, nie otrzyma sie z systemu kwoty pozwalającej
chociazby na opłacenie lokum, o inych potrzebach nie wspominając.
Poza tym system powstał w imię tzw solidarności społecznej - kazdy ma miec
zapewnione jakies minimum, nawet jesli nie napłodził odpowiedniej liczby
dzieci.
I co byś zrobił z osobami, które nie mogą miec dzieci?
Na kogo mają łozyc dzieci wychowane w domach dziecka?
Jesli ktos na gorze wyliczy, ze kazdy powinien miec pięcioro dzieci by moc
otrzymywac emeryture to zaczniesz je płodzic szybciutko?
Czy nalezy sprawdzac ile dane dziecko zarabia, ile z tego oddaje do
systemu, i na podstawie tego indywidualnie ustalac wysokosc swiadczen dla
rodziców.
Wybacz, ale Twoje słodkie słowa, o tym ze nie fair jest, ze z podatkow
dzieci jakies swiadczenia otrzymują osoby nie posiadajace dzieci jest
zabawne :)
> To takie dziwne, że każdy powienien ponosić konsekwencje swoich wyborów,
> a nie obłudnie przerzucać koszta płacenia za te niudane na innych?
Ojej, to rzeczywiscie obłudne, ze kobieta, która kilka razy poronila teraz
pragnieotrzymac emeryture, mimo ze jest bezdzietna...
> Jak ten socjalizm się niektórym w główkach zakorzenił -
> świata nie mogą przez niego zobaczyć.
No własnie, niektórzy to przeczytali jedną książkę i mają swoją teorie na
temat sprawiedliwosci społecznej i uzdrawiania świata.
> Chyba najprostsze kategorie sprawiedliwości i obłudy Ci się pokręciły.
To mi je odkręć.
Albo lepiej nie... wole miec poukładane w głowce, a z Twoich 'odkryć'
jedynie się smiac. Smiech to zdrowie :)
Tak swoją drogą, co zrobisz jak Twoje dziecko nie dozyje wieku
produkcyjnego? Bedziesz uwazał, ze Ci sie nalezy bo kiedys spłodziles
potomka, czy uznasz, ze sie nie nalezy, bo obecnie nie masz potomka?
> Sytuacja jest dosyć prosta - albo 'rodzisz sobie' dzieci,
> ktore Cię oczywiscie kosztują,
> ale za to od których oczekujesz pomocy na starość,
> albo 'nie rodzisz sobie' dzieci,
> ergo nie wydajesz na nie pieniędzy,
> ergo ... masz je na opłacenie samemu sobie emerytury.
Jakie to proste...
Ja to np oczekuję, ze co miesiac Panstwo nie bedzie pozerac moich
pieniedzy, bo ja wole sobie i sama za lekarza zaplacic, i na starosc
odłozyc. Ale sie nie da. Wiesz dlaczego? Bo nie wszyscy zarabiają tyle, by
było ich stac na opieke zdrowotna ina odłozenie czegos na starosc - dlatego
własnie dzisiaj m.in. z moich podatkow mają pewne rzeczy zapewnione.
Oooo, niektórzy to nawet zasilek dla bezrobotnych dostają, a nie powinni
dostawac zadnych pieniedzy, bo to ja pracuję, a nie oni, i to mi sie
nalezy, a nie im. I to nie fair, ze oni żerują na moich ciezko zarobionych
pieniadzach.
Przemysl to sobie jeszcze raz...
> ... co oczywiście nie znaczy, że tylko z tych przyczyn sobie dziecko zrobiłem:
> to jest miłość: ja chcę dla mojego syna jak najlepiej,
> więc chyba i on jak najlepije dla mnie będzie chciał,
> gdy się zestarzeję, a nie wyrzuci mnie pod most.
Nigdy nie masz takiej pewnosci...
A jak Twój syn wyemigruje z Polski to dlaczego miałbys dostawac emeryture z
polskiego systemu?
--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@h...pl
O wszystkim decyduje środowisko. Dlatego anioły fruwające w niebie mają
piękne skrzydła, natomiast anioły chodzące po ziemi mają piękne nogi.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
83. Data: 2004-03-24 14:00:51
Temat: Re: dot. aborcjiPiotr <m...@o...pl> napisał(a):
> Nikt Ci niegdy tego nie zgwarantuje -
> samo postawienie tak sprawy jest nienormalne.
A co w tym nienormalnego?
> Ale ...
> Nikt Ci również nie może zagwarantować,
> że jak wyjdziesz z domu to Ci cegła na głowę nie spadnie,
> a przecież chyba wychodzisz z domu mimo to?
Wychodzę, ale nie staję pod domem i nie proszę kolegi, żeby wszedł na dach i
rzucał we mnie cegłami, bo a nuż nie trafi.
> Życie jest ryzykiem i oczywiście może i czasami kończy się źle,
> ale gdybyśmy przestali owo ryzyko podejmować,
> to możemy od razu strzelić sobie w łeb.
Człowiek po to - między innymi - ma rozum, żeby sobie ryzyko minimalizować.
Nie mając dziecka minimalizuje się ryzyko niepokochania go do zera.
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
84. Data: 2004-03-24 14:06:17
Temat: Re: dot. aborcji> Piotr <m...@o...pl> napisał(a):
>
> > Droga Asiu,
>
> W dyskusji uczestniczy jakaś Asia? Bo nie zauważyłam.
Och pardon - Droga Jolu,
> > Pomijasz tu całkowicie najpotężniejszą kwestię -
> > burzę hormonalną, która wówczas zachodzi.
>
> No to przyjmij do wiadomości, że niektórzy właśnie rzeczonej burzy
> przechodzić nie chcą. A to dlatego, że - czego liczne przykłady można
> zaobserwować w tym wątku - najwyraźniej powoduje u niektórych przemianę w
> nadętych, wszystkowiedzących buców, którzy uważają, że wiedzą lepiej od
> Iksińskiego, którego nie widzieli w życiu na oczy, w jakich butach
> Iksińskiemu jest najwygodniej.
>
Gdzie u mnie narzucanie wątkotwórczyni czegokolwiek znalazłaś?
IMHO to była oferta pomocy.
>
> > Polecam serdecznie "Rodzinne gniazdo" Vitusa B. Dreschera,
> > gdzie opisuje on mechanizmy, które samolubnych egoistów
> > przemieniają w najtroskliwszych rodziców na świecie!
>
> Polecam poczytanie na formum Kobieta wątku "Wybacz synu ja się do tego nie
> nadaję", którego autorce też wszyscy wmawiali, że będzie świetnie jak urodzi,
> a teraz szuka pomocy psychologicznej, bo synek ma parę lat, a ona go
> nienawidzi, ucieka od niego kiedy może i codziennie żałuje, że urodziła.
>
A ile znasz takich przypadków?
Jesli będziesz podejmowała decyzje wyłącznie wedle kryterium tego,
iż coś może się nie powieść, to nie podejmiesz żadnej decyzji.
Życie ze swojeje natury jest ryzykiem, a wyciąganie wniosków ogólnych
z pojedynczych, patologicznych przypadków jest grubym nieporozumieniem.
To, że jakaś kobieta żałuje nie znaczy ani, że wszystkim się to przydaży,
ani też nie znaczy, że żadnej się to nie przydaży - znaczy to tylko tyle,
że tak może być, zaś wnioski ogólniejszej natury wyciągamy przeprowadzając
badania statystyczne.
Oczywiście, że życie może być paskudne, jak diabli,
ale jeśli tylko tyle będziesz w nim widziała,
to lepiej od razu je skończyć.
Czyż wyprowadzanie ogólnych wnisków z jednego pojedynczego przypadku
pod 'wszystkowiedzącego buca' (dodatkowo czerpiącego swoją wiedzę z newsgrupy,
zamiast choć z własnego doświadczenia) nie można podciągnąć?
Pozdrawiam
Piotr
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
85. Data: 2004-03-24 14:06:55
Temat: Re: dot. aborcji> Piotr <m...@o...pl> napisał(a):
>
> > Droga Asiu,
>
> W dyskusji uczestniczy jakaś Asia? Bo nie zauważyłam.
Och pardon - Droga Jolu,
> > Pomijasz tu całkowicie najpotężniejszą kwestię -
> > burzę hormonalną, która wówczas zachodzi.
>
> No to przyjmij do wiadomości, że niektórzy właśnie rzeczonej burzy
> przechodzić nie chcą. A to dlatego, że - czego liczne przykłady można
> zaobserwować w tym wątku - najwyraźniej powoduje u niektórych przemianę w
> nadętych, wszystkowiedzących buców, którzy uważają, że wiedzą lepiej od
> Iksińskiego, którego nie widzieli w życiu na oczy, w jakich butach
> Iksińskiemu jest najwygodniej.
>
Gdzie u mnie narzucanie wątkotwórczyni czegokolwiek znalazłaś?
IMHO to była oferta pomocy.
>
> > Polecam serdecznie "Rodzinne gniazdo" Vitusa B. Dreschera,
> > gdzie opisuje on mechanizmy, które samolubnych egoistów
> > przemieniają w najtroskliwszych rodziców na świecie!
>
> Polecam poczytanie na formum Kobieta wątku "Wybacz synu ja się do tego nie
> nadaję", którego autorce też wszyscy wmawiali, że będzie świetnie jak urodzi,
> a teraz szuka pomocy psychologicznej, bo synek ma parę lat, a ona go
> nienawidzi, ucieka od niego kiedy może i codziennie żałuje, że urodziła.
>
A ile znasz takich przypadków?
Jesli będziesz podejmowała decyzje wyłącznie wedle kryterium tego,
iż coś może się nie powieść, to nie podejmiesz żadnej decyzji.
Życie ze swojeje natury jest ryzykiem, a wyciąganie wniosków ogólnych
z pojedynczych, patologicznych przypadków jest grubym nieporozumieniem.
To, że jakaś kobieta żałuje nie znaczy ani, że wszystkim się to przydaży,
ani też nie znaczy, że żadnej się to nie przydaży - znaczy to tylko tyle,
że tak może być, zaś wnioski ogólniejszej natury wyciągamy przeprowadzając
badania statystyczne.
Oczywiście, że życie może być paskudne, jak diabli,
ale jeśli tylko tyle będziesz w nim widziała,
to lepiej od razu je skończyć.
Czyż wyprowadzanie ogólnych wnisków z jednego pojedynczego przypadku
pod 'wszystkowiedzącego buca' (dodatkowo czerpiącego swoją wiedzę z newsgrupy,
zamiast choć z własnego doświadczenia) nie można podciągnąć?
Pozdrawiam
Piotr
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
86. Data: 2004-03-24 14:06:56
Temat: Re: dot. aborcji> Piotr <m...@o...pl> napisał(a):
>
> > Droga Asiu,
>
> W dyskusji uczestniczy jakaś Asia? Bo nie zauważyłam.
Och pardon - Droga Jolu,
> > Pomijasz tu całkowicie najpotężniejszą kwestię -
> > burzę hormonalną, która wówczas zachodzi.
>
> No to przyjmij do wiadomości, że niektórzy właśnie rzeczonej burzy
> przechodzić nie chcą. A to dlatego, że - czego liczne przykłady można
> zaobserwować w tym wątku - najwyraźniej powoduje u niektórych przemianę w
> nadętych, wszystkowiedzących buców, którzy uważają, że wiedzą lepiej od
> Iksińskiego, którego nie widzieli w życiu na oczy, w jakich butach
> Iksińskiemu jest najwygodniej.
>
Gdzie u mnie narzucanie wątkotwórczyni czegokolwiek znalazłaś?
IMHO to była oferta pomocy.
>
> > Polecam serdecznie "Rodzinne gniazdo" Vitusa B. Dreschera,
> > gdzie opisuje on mechanizmy, które samolubnych egoistów
> > przemieniają w najtroskliwszych rodziców na świecie!
>
> Polecam poczytanie na formum Kobieta wątku "Wybacz synu ja się do tego nie
> nadaję", którego autorce też wszyscy wmawiali, że będzie świetnie jak urodzi,
> a teraz szuka pomocy psychologicznej, bo synek ma parę lat, a ona go
> nienawidzi, ucieka od niego kiedy może i codziennie żałuje, że urodziła.
>
A ile znasz takich przypadków?
Jesli będziesz podejmowała decyzje wyłącznie wedle kryterium tego,
iż coś może się nie powieść, to nie podejmiesz żadnej decyzji.
Życie ze swojeje natury jest ryzykiem, a wyciąganie wniosków ogólnych
z pojedynczych, patologicznych przypadków jest grubym nieporozumieniem.
To, że jakaś kobieta żałuje nie znaczy ani, że wszystkim się to przydaży,
ani też nie znaczy, że żadnej się to nie przydaży - znaczy to tylko tyle,
że tak może być, zaś wnioski ogólniejszej natury wyciągamy przeprowadzając
badania statystyczne.
Oczywiście, że życie może być paskudne, jak diabli,
ale jeśli tylko tyle będziesz w nim widziała,
to lepiej od razu je skończyć.
Czyż wyprowadzanie ogólnych wnisków z jednego pojedynczego przypadku
pod 'wszystkowiedzącego buca' (dodatkowo czerpiącego swoją wiedzę z newsgrupy,
zamiast choć z własnego doświadczenia) nie można podciągnąć?
Pozdrawiam
Piotr
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
87. Data: 2004-03-24 14:07:25
Temat: Re: dot. aborcji> Piotr <m...@o...pl> napisał(a):
>
> > Droga Asiu,
>
> W dyskusji uczestniczy jakaś Asia? Bo nie zauważyłam.
Och pardon - Droga Jolu,
> > Pomijasz tu całkowicie najpotężniejszą kwestię -
> > burzę hormonalną, która wówczas zachodzi.
>
> No to przyjmij do wiadomości, że niektórzy właśnie rzeczonej burzy
> przechodzić nie chcą. A to dlatego, że - czego liczne przykłady można
> zaobserwować w tym wątku - najwyraźniej powoduje u niektórych przemianę w
> nadętych, wszystkowiedzących buców, którzy uważają, że wiedzą lepiej od
> Iksińskiego, którego nie widzieli w życiu na oczy, w jakich butach
> Iksińskiemu jest najwygodniej.
>
Gdzie u mnie narzucanie wątkotwórczyni czegokolwiek znalazłaś?
IMHO to była oferta pomocy.
>
> > Polecam serdecznie "Rodzinne gniazdo" Vitusa B. Dreschera,
> > gdzie opisuje on mechanizmy, które samolubnych egoistów
> > przemieniają w najtroskliwszych rodziców na świecie!
>
> Polecam poczytanie na formum Kobieta wątku "Wybacz synu ja się do tego nie
> nadaję", którego autorce też wszyscy wmawiali, że będzie świetnie jak urodzi,
> a teraz szuka pomocy psychologicznej, bo synek ma parę lat, a ona go
> nienawidzi, ucieka od niego kiedy może i codziennie żałuje, że urodziła.
>
A ile znasz takich przypadków?
Jesli będziesz podejmowała decyzje wyłącznie wedle kryterium tego,
iż coś może się nie powieść, to nie podejmiesz żadnej decyzji.
Życie ze swojeje natury jest ryzykiem, a wyciąganie wniosków ogólnych
z pojedynczych, patologicznych przypadków jest grubym nieporozumieniem.
To, że jakaś kobieta żałuje nie znaczy ani, że wszystkim się to przydaży,
ani też nie znaczy, że żadnej się to nie przydaży - znaczy to tylko tyle,
że tak może być, zaś wnioski ogólniejszej natury wyciągamy przeprowadzając
badania statystyczne.
Oczywiście, że życie może być paskudne, jak diabli,
ale jeśli tylko tyle będziesz w nim widziała,
to lepiej od razu je skończyć.
Czyż wyprowadzanie ogólnych wnisków z jednego pojedynczego przypadku
pod 'wszystkowiedzącego buca' (dodatkowo czerpiącego swoją wiedzę z newsgrupy,
zamiast choć z własnego doświadczenia) nie można podciągnąć?
Pozdrawiam
Piotr
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
88. Data: 2004-03-24 14:28:13
Temat: Re: dot. aborcjinowac <g...@N...pl> napisał(a):
> zupelnie sie nie zrozumielismy!!
> ja o tym skoku...
> ech - nie wazne
No to wracając do gumowej analogii - jeśli nie chcemy zrobić czegoś, co jest
nieprzyjemne, to wcale nie znaczy, że się tego boimy, i tak, nie sądzę, żebym
się _bała_ skoku na gumie, bo niby co może mi się stać, po prostu nie chcę
przeżywać niemiłych doznań.
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
89. Data: 2004-03-24 14:40:30
Temat: Re: dot. aborcji> Piotr <m...@o...pl> napisał(a):
>
> > Nikt Ci niegdy tego nie zgwarantuje -
> > samo postawienie tak sprawy jest nienormalne.
>
> A co w tym nienormalnego?
>
Domaganie się Xa od zupełnie obcego Ygreka gwarancji,
iż życie Xa będzie piękne i wspaniałe.
>
> > Ale ...
> > Nikt Ci również nie może zagwarantować,
> > że jak wyjdziesz z domu to Ci cegła na głowę nie spadnie,
> > a przecież chyba wychodzisz z domu mimo to?
>
> Wychodzę, ale nie staję pod domem i nie proszę kolegi, żeby wszedł na dach i
> rzucał we mnie cegłami, bo a nuż nie trafi.
>
Nie widzę związku.
>
> > Życie jest ryzykiem i oczywiście może i czasami kończy się źle,
> > ale gdybyśmy przestali owo ryzyko podejmować,
> > to możemy od razu strzelić sobie w łeb.
>
> Człowiek po to - między innymi - ma rozum, żeby sobie ryzyko minimalizować.
> Nie mając dziecka minimalizuje się ryzyko niepokochania go do zera.
Nie jedząc minimalizujesz ryzyko zjedzenia śmiercionośnego mikroba do zera,
nie oddychając sprowadzasz ryzyko 'wdechnięcia 'śmiercionośnego mikroba do
zera, żyjąc w domu bez elektryczności sprowadzasz ryzyko porażenia prądem do
zera, zaś popełniając samobójstwo teraz minimalizujesz prawdopodobieństwo
zostania zaślinioną rośliną, lub kłębkiem bólu do zera,
jak i (najprawdopodobniej) oszczędzasz sobie przykrości,
które życie Ci w przyszłości przyniesie.
Rozum może wieść na manowce - z błędnego założenia można wywieść dowolny
wniosek używając całkiem logicznie poprawnych kroków po drodze
(matematyka się kłania - implikacja o fałszywym poprzedniku jest zawsze
prawdziwa).
Ale nie zapominaj, że i największa zbrodnia XX wieku - komunizm również chełpił
się swoim naukowym rodowodem, zaś jego najkrwawszy chyba przywódca - PolPot
skończył Sorbonę.
Nie można żyć bez pewnej dozy zaufania.
Piotr
PS. Na resztę wieczorem.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
90. Data: 2004-03-24 15:01:55
Temat: Re: dot. aborcji
Użytkownik "Lia" <L...@a...poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:yb6n3b0o8p2o.dlg@iska.from.poznan...
>
> Bo musiałbys najpierw w sposób nie do obalenia wykazać, ze płód ludzki to
> żywy człowiek. Zyczę powodzenia.
Wyobraź sobie, że masz zburzyć budynek. Ładunki wybuchowe są już
podłożone, wystarczy tylko nacisnąć przycisk.
Nie jesteśmy pewni, czy w budynku są jacyś ludzie.
I teraz:
a) Dopóki nie wiadomo, czy są tam ludzie, wolno nam wcisnąć ten przycisk
b) Przycisk można wcisnąć dopiero, gdy upewnimy się, że tam nie ma ludzi.
Moim zdaniem b) jest prawidłowe.
I konsekwentnie: można przeprowadzić aborcję, jeśli będziemy wiedzieli,
że płód nie jest człowiekiem.
> Niestety nie ma zgodnosci co do tego, ze płód to człowiek.
To może by tak to wreszcie dokładnie zbadać i raz na zawsze orzec?
W końcu mamy XXI wiek...
Pozdrawiam,
Artur
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |