Strona główna Grupy pl.sci.psychologia ewangelia Tomasza

Grupy

Szukaj w grupach

 

ewangelia Tomasza

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 209


« poprzedni wątek następny wątek »

191. Data: 2008-11-13 14:59:39

Temat: Re: ewangelia Tomasza
Od: "Redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:gffjef$l8r$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> tren R pisze:
>
>> nie zapominajcie, że jest on idealistą jednak.
>> jakkowlwiek by sobie nie definiował tego pojęcia, oddaje to jednak
>> pięknie oderwanie od pewnej kłopotliwej rzeczywistości.
>
> "Idealizm" w jego wydaniu to "życzeniowość" typu: "chciałbym, żeby tacy
> jak ty nie istnieli", pamiętasz?
> Trudno pogodzić się ze złożonością, lepiej to wszystko sobie uporządkować
> 0-1, deprecjonując wszystko, co nie pasuje do 1, i mieć ciągłe pretensje,
> że to 0 jednak śmie istnieć.
> Że też można sobie samemu zgotować takie katusze! ;)

Więc widzimy sprawę podobnie. Zresztą, wezmę kawałek z Manna z 1945r,
który przed chwilą już był cytowany, a dotyczył opisu społeczeństwa
niemieckiego:
"Nie są urodzeni do tego, aby pogodzić się z życiem, a ich prymitywnie
szczere
niezrozumienie polityki dowodzi, że nie są do niej powołani. Będąc z natury
złymi,
ale skłaniając się ku duchowości i ideałom, uznają politykę wyłącznie za
blagę,
mord, oszustwo i przemoc, za coś całkowicie i jednoznacznie brudnego".
Powyższy opis możemy przenieść na grunt
'polityka = rządzenie, porządkowanie, podejmowanie decyzji'. Perfekcjonista
będzie rozumiał politykę jako idealny porządek i podejmowanie doskonałych
decyzji. A jest to zaprzeczenie natury polityki, która operuje na
bezwładnych,
statystycznych masach ludzkich. Dlatego będzie, korzystając z władzy,
dążył do tego, by najpierw podnieść parametry statystyczne do poziomu
maksimum idealnego, a właściwe żądzenie odłoży 'na później', jak zbiór
już będzie wystarczająco uporządkowany, idealny. Stąd idea rasy panów
czy też idea oczyszczającego armagedonu, który zostawi tylko statystyczny
wierzchołek zbioru. Stąd uporczywa, maniakalna wręcz tendencja do
tworzenia granic i wypychanie całego 'nieporządku' poza nie.
Perfekcjonista nie potrafi grać w gry, w których nie ma wyrazistych zasad,
jest nieelastyczny. Pragnie znać zasady i dzięki nim wyprzedzać przyszłość.
W ten sposób pracuje ze swoim lękiem przed nieznanym, przed obawą, że
jego plany się nie zrealizują, przed zmianą, w której on sam się zmieni w
sposób
niekontrolowany. A jeśli gra, zwana życiem, ciągle stawia go w sytuacjach,
które nie zostały wcześniej opisane regułami - będzie uciekał w fantazje o
życiu
lepszym, zgrabniej opisanym, które jawi mu się jako ... po prostu
bezpieczniejsze.
Jeśli ludzie dookoła niego grają w gry, w których zasady niby są, ale
rozmyte,
ciągle są 'podłamane', 'naginane' - będzie to dla niego powód do głębokiej
frustracji i jawnie wyrażanej pogardy.

Przenosząc to na grunt firmowy, zacytuję cebe z innego wątku:
"Dochodowość nie usprawiedliwia nieprofensjonalizmu IMHO."
Profesjonalizm=perfekcjonizm
Dochodowość=cel biznesowy
To jedno zdanie pokazuje isotę ryzyka, jakie się wiąże z wprowadzaniem
perfekcjonisty do zespołu ludzkiego, który musi intensywnie współpracować
a szczególnie przydzielenie mu funkcji kierowniczej niższego lub średniego
szczebla, gdzie podstawą jest bliska współpraca z wieloma ludźmi.
Będzie miał problem z wydobyciem z ludzi ich potencjału
i będzie uciekał w fantazje 'o lepszych pracownikach', będzie
problem z delegowaniem zadań a przede wszystkim
z uzyskaniem poczucia zadowolenia z wyniku. Dlatego
perfekcjoniści, którzy jednocześnie mają skłonność do
stawiania otoczeniu wymagań wyższych niż sobie
(bo mają wymagania wybiórcze), dużo lepiej się sprawdzą
na stanowiskach wysoko specjalistycznych.
Brak zrozumienia, że 'perfekcjonizm' jest tylko jedną
z wielu pożądanych w zespołach ludzkich cech i jest
istotnym ograniczeniem. Powoduje, że perfekcjonista
będzie żywił pogardę do swojego szefa - np. jeśli
ten wyrazi swoje zadowolenie z 'niedoskonałej' pracy
innego pracownika.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


192. Data: 2008-11-13 20:53:49

Temat: Re: ewangelia Tomasza
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

tren R pisze:

> ja to widzę ciutkę inaczej :)
> złożoność pewnych kwestii nie jest dla niego problemem.

Chyba niezbyt dobrze mnie zrozumiałeś albo to ja nie wyraziłam się dość
precyzyjnie. Nie złożoność _kwestii_ jest dla niego problemem, ale
złożoność wartościowania albo - jeszcze lepiej - jego wewnętrzne
przekonanie o konieczności dokonywania czegoś takiego jak wartościowanie
wszystkiego. To przekonanie z kolei wynika IMHO z ciągłej ochrony siebie
samego. Musi wartościować "in minus" wszystko (czy każdego), co się z
nim nie zgadza, bo inaczej być może musiałby przyznać się nieraz do
błędu. Nie potrafi bowiem przyjąć, że kryteria wartościowania jednej
rzeczy, jednej kwestii, mogą być - i są - różne. Nie wszystko, a wręcz
niewiele jest takich rzeczy, które dadzą się jednoznacznie ocenić jako
złe albo dobre. On to natomiast robi praktycznie w stosunku do
wszystkiego i każdego. Jedni są 'rasą wybrańców' drudzy - 'starą rasą',
czyli 0-1. Dość interesujące, że przy tak niepospolitej inteligencji
można pozostać na poziomie emocjonalnym dziecka, i przy tym, o ironio,
pozostawać w przekonaniu o swoim daleko posuniętym rozwoju duchowym.

> tak czy owak - jedno tylko mam mu do zarzucenia.
> zdaje się, że to samo co redart.
> brak autoironii / dystansu / humoru.

No to faktycznie mało masz mu do zarzucenia, zważywszy, że to jest tylko
skutek, czy efekt uboczny, podejścia CB do samego siebie i otoczenia.

> w ich miejsce mamy za to niezłą porcję sadyzmu.

Nazywasz to sadyzmem. Ja to raczej widzę jako socjopatię, może na razie
w jakimś początkowym stadium. ;)

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


193. Data: 2008-11-13 21:46:34

Temat: Re: ewangelia Tomasza
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Redart pisze:

> 'polityka = rządzenie, porządkowanie, podejmowanie decyzji'. Perfekcjonista
> będzie rozumiał politykę jako idealny porządek i podejmowanie doskonałych
> decyzji. A jest to zaprzeczenie natury polityki, która operuje na
> bezwładnych,
> statystycznych masach ludzkich. Dlatego będzie, korzystając z władzy,
> dążył do tego, by najpierw podnieść parametry statystyczne do poziomu
> maksimum idealnego, a właściwe żądzenie odłoży 'na później', jak zbiór
> już będzie wystarczająco uporządkowany, idealny. Stąd idea rasy panów
> czy też idea oczyszczającego armagedonu, który zostawi tylko statystyczny
> wierzchołek zbioru. Stąd uporczywa, maniakalna wręcz tendencja do
> tworzenia granic i wypychanie całego 'nieporządku' poza nie.
> Perfekcjonista nie potrafi grać w gry, w których nie ma wyrazistych zasad,
> jest nieelastyczny. Pragnie znać zasady i dzięki nim wyprzedzać przyszłość.
> W ten sposób pracuje ze swoim lękiem przed nieznanym, przed obawą, że
> jego plany się nie zrealizują, przed zmianą, w której on sam się zmieni
> w sposób
> niekontrolowany. A jeśli gra, zwana życiem, ciągle stawia go w sytuacjach,
> które nie zostały wcześniej opisane regułami - będzie uciekał w fantazje
> o życiu
> lepszym, zgrabniej opisanym, które jawi mu się jako ... po prostu
> bezpieczniejsze.
> Jeśli ludzie dookoła niego grają w gry, w których zasady niby są, ale
> rozmyte,
> ciągle są 'podłamane', 'naginane' - będzie to dla niego powód do głębokiej
> frustracji i jawnie wyrażanej pogardy.

Ja zwykle pięknie to ująłeś. Rzekłabym nawet - perfekcyjnie. ;)

Chociaż z tymi zmieniającymi regułami... to przynajmniej raz CB zagrał z
Tobą nieuczciwie IMO, i zrobił to celowo. W dyskusji nt ambicji.
Wprawdzie nie śledziłam jej dość dokładnie, więc mogę się mylić, ale
odniosłam wrażenie, że dopiero pod sam koniec powiedział o tym, że
rozpatruje kwestię na gruncie buddyjskim i niespodziewanie wprowadził
pojęcie "aspiracji" przeciwstawiając je "ambicji". Nagle dyskusja nad
treścią pojęć przerodziła się w dyskusję nad samą nomenklaturą, w wyniku
której doszedł do przekonania, że jesteś "pseudobuddystą". ;) To było
zagranie nie fair IMO.

> Będzie miał problem z wydobyciem z ludzi ich potencjału
> i będzie uciekał w fantazje 'o lepszych pracownikach'

Dokładnie tak to widzę. I to wszystko gdzieś głęboko ma w podłożu
ochronę samego siebie. Lepiej stwierdzić "inni są źli", niż "ja nie
potrafię sobie z czymś poradzić" czy "do pewnych zadań się nie nadaję".
Bo jakże nie może nadawać się do czegokolwiek ktoś obdarzony niebanalną
inteligencją, natomiast "nie do końca kumający facet" świetnie radzi
sobie z zarządzaniem grupą lub w ogóle w kontaktach z ludźmi? (myślę, że
za takiego CB uważa Trenera i dlatego ten stał się jego głównym
wrogiem). Z tym trzeba by umieć się zmierzyć, ze swoimi słabościami, być
może pogodzić, a tymczasem "okazuje się" dużo łatwiej zdeprecjonować
innych.

W efekcie powstaje obrazek dziecka (nie bez znaczenia jest chyba też
fakt, że CB bardzo ceni sobie "dziecięca niewinność postrzegania"). Od
początku uważałam CB za dużo młodszego niż jest w rzeczywistości. Eh, ta
kobieca intuicja. ;)

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


194. Data: 2008-11-13 22:44:49

Temat: Re: ewangelia Tomasza
Od: tren R <t...@n...sieciowy> szukaj wiadomości tego autora

cbnet pisze:
> Plonk.

zabawny jesteś czasem :)

--
2.11.2008 z dzisiejszej próby
http://www.lastfm.pl/music/max+km+trener/Pan+Krzyszt
of+w+kawałkach.+I+nie+tylko

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


195. Data: 2008-11-14 16:12:18

Temat: Re: ewangelia Tomasza
Od: "Redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:gffnb6$4qj$3@node2.news.atman.pl...
> Za kogóż to się uważasz, psie.
>
> Plonk.

Knolp ...
http://www.kki.pl/piojar/polemiki/novus/iluminaci/do
lar.html

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


196. Data: 2008-11-15 09:47:23

Temat: Re: ewangelia Tomasza
Od: "Redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:gfi7mv$mo9$1@nemesis.news.neostrada.pl...

> Ja zwykle pięknie to ująłeś. Rzekłabym nawet - perfekcyjnie. ;)
Jestem perfekcjonistą wypalonym - czyli takim, u którego bierze górę
lenistwo ;) Bez innych ludzi ani rusz ;)

> Chociaż z tymi zmieniającymi regułami... to przynajmniej raz CB zagrał z
> Tobą nieuczciwie IMO, i zrobił to celowo. W dyskusji nt ambicji. Wprawdzie
> nie śledziłam jej dość dokładnie, więc mogę się mylić, ale odniosłam
> wrażenie, że dopiero pod sam koniec powiedział o tym, że rozpatruje
> kwestię na gruncie buddyjskim i niespodziewanie wprowadził pojęcie
> "aspiracji" przeciwstawiając je "ambicji". Nagle dyskusja nad treścią
> pojęć przerodziła się w dyskusję nad samą nomenklaturą, w wyniku której
> doszedł do przekonania, że jesteś "pseudobuddystą". ;) To było zagranie
> nie fair IMO.
Ja mocno przejaskrawiam oczywiście. Generalnie cebe używa religii
przedmiotowo, szuka w nich narzędzi do manipulacji - i sobą i innymi.
I jest przez to cyniczny, nawet jak nie do końca chce - bierze z religii
mało z rzeczy 'istotnych', ktre zmusiłyby go do poważnego podcięcia gałęzi,
na której siedzi jego 'ego'. Bierze tylko aspekty 'ochronne' i
'separatystyczne'.
I stąd wychodzą jakieś wojny o cytaty, znaczenia, definicje.
Buddyzmu nie rozumie. Bo tu jest mało do rozumienia. Buddyzm to w 80%
praktyka a nie studiowanie świętych tekstów. Praca z ciałem, mową, umysłem.
Reszta to komentarze naprowadzające, wyjaśniające. Budda za jedyną prawdę
'obiektywną' uznał istnienie cierpienia i w prostej linii przeniósł
odpowiedzialność
za to cierpienie na jednostkę go doświadczającą. To jest oczywiście
ograniczone
ujęcie - ale skutecznie 'odbija' wszelkie koncepcje, które w środek
wsadzają zamiast cierpienia np. 'władzę nad innymi', 'wyższość'.

>> Będzie miał problem z wydobyciem z ludzi ich potencjału
>> i będzie uciekał w fantazje 'o lepszych pracownikach'
>
> Dokładnie tak to widzę. I to wszystko gdzieś głęboko ma w podłożu ochronę
> samego siebie. Lepiej stwierdzić "inni są źli", niż "ja nie potrafię sobie
> z czymś poradzić" czy "do pewnych zadań się nie nadaję". Bo jakże nie może
> nadawać się do czegokolwiek ktoś obdarzony niebanalną inteligencją,
> natomiast "nie do końca kumający facet" świetnie radzi sobie z
> zarządzaniem grupą lub w ogóle w kontaktach z ludźmi? (myślę, że za
> takiego CB uważa Trenera i dlatego ten stał się jego głównym wrogiem). Z
> tym trzeba by umieć się zmierzyć, ze swoimi słabościami, być może
> pogodzić, a tymczasem "okazuje się" dużo łatwiej zdeprecjonować innych.
Ludzie kojarzą się cebe ze stadem rozgdakanych kaczek. Gadają, kwękają,
łażą w tę i nazad - jak wskazują granice ogrodzenia. Trener, jeśliby
potraktować go jako przywódcę tak zarysowanej grupy - nie stanowi dla
cebe żadnego autorytetu. Problem cebe jest to, że czuje potrzebę, aby
wszystkim dookoła udowadniać, że nie jest kaczką ;). Czuje głęboką
niezgodę na przyjęcie 'do siebie' prostej prawdy: 'wyżej własnej dupy
nie podskoczysz'. Buddysta by powiedział: "urodziłeś się w świecie ludzi.
To bardzo konkretna, karmiczna wizja, która nie powstała bez przyczyny.
Dlaczego udajesz/uważasz, że urodziłeś się gdzieś indziej ?"
Cebe nie potrafi znaleźć spokoju, przyjemności z przebywania
'na bliską' odległość ze stadem. Jako klucz do ucieczki z tego 'getta
kaczek'
widzi swoją inteligencję (i rozwój cywilizacji organizacyjno-technicznej -
co już stanowi lekką a niebezpieczną paranoję), a resztę swoich
'parametrów' intelektualno-emocjonalnych zarzuca.
Stara się jeszcze utrzymać skupienie na dzieciach. Reszta mu się
rozłazi. Stąd bardzo nierówny poziom jego zachowań w dyskusjach,
niekontrolowane ataki słowne (nie dba o taką kontrolę - wybrał
sobie 'ważniejsze' rzeczy) itp. Liczy na to, że klucze, których używa
otworzą drzwi do 'lepszego świata' nie tylko jemu, ale także jego dzieciom.

> W efekcie powstaje obrazek dziecka (nie bez znaczenia jest chyba też fakt,
> że CB bardzo ceni sobie "dziecięca niewinność postrzegania"). Od początku
> uważałam CB za dużo młodszego niż jest w rzeczywistości. Eh, ta kobieca
> intuicja. ;)

Ja się tu nie będę za dużo wypowiadał ;). Też uważam, że utknął w jakimś
miejscu rozwoju emocjonalnego, skręcając w jakąś egzotyczną bocznicę
i ukształtował się jako dorosły 'inaczej' ;). Taki ... idealistyczny. Jak
mówi
o swoich dzieciach, to w taki sposób, jakby ich w ogóle nie dotykał, tylko
obserwował.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


197. Data: 2008-11-15 10:23:40

Temat: Re: ewangelia Tomasza
Od: "Redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:gf98iq$gst$1@node2.news.atman.pl...
> Pytałeś jak to rozumiem, więc odpowiedziałem.
>
> Czy nie zauważasz sprzeczności w tym co nakazywał Jezus
> oraz w tym jak ludzie traktują postać Hitlera?
> Chodzi mi o nienawiść do Hitlera, w tym m.in. twoją: twoje
> aluzje zahaczające o "gówna" dobitnie o tym świadczą.
>
>
> Jestem gotów na kompromis wobec ciebie: Hitler to "potwór",
> który wyzwolił świat z dominacji bezrozumnych potworów, którzy
> wcale nie uważają siebie za potwory.
>
> I co z tą twoją miłością Redart.
> Smok czeka.
> O! Pardon! Na wpół zgniły pies - chciałem rzec. ;)
>
> Dasz radę, czy będziesz tylko dalej jęczał jak ci wszyscy bezrozumni
> ludzie? :)

Kompromis może brzmieć tak: wszyscy jesteśmy potworami ;)

A wracając do tego, co Cię tak intryguje: różnica między Hitlerem a Jezusem.
Spójrzmy na moment śmierci.
Chrystus dźwigający krzyż, z własnej woli oddający się w ręce swoich
oprawców
i umierający na krzyżu.
Hitler - ukrywający się tygodniami(miesiącami) pod ziemią, w betonowych
bunkrach a na koniec popełniający samobójstwo.

Istnieje pewna fundamentalna różnica w otwartości na doświadczenie,
na konfrontację. Fundamentalna różnica w 'zaufaniu do rzeczywistości'
lub też inaczej 'do Boga'.
U Chrystusa nawet w ostatnich chwilach dominowała wola walki:
o przytomność umysłu, o skupienie, o pozostanie otwartym na to, co się
dzieje,
o zrozumienie.
Hitler zaś - im bliżej śmierci - tym bardziej był niewolnikiem: własnego
lęku, własnej silnej, dualistycznej wizji rzeczywistości 'oni są źli i już
tu idą',
niewolnikiem uporczywego, kompulsywnego odruchu walki z tym, co
sam wygenerował, nie ze swoimi ograniczenaimi. Ostatecznie też nie wykazał
żadnej woli 'oddania się w ręce wroga'.

Ta różnica jest w jakiś sposób iluzoryczna. Ale jest ;)
Tak samo, jak iluzoryczna jest różnica między Twoim synem a Redartem.
Między Tobą a psem.

Tak działa karma: Chrystus wykorzystał swoją śmierć, by dokonać
samooczyszczenia.
Hitler od początku napędzał (z ogromną energią) kołowrót splątania:
własnego lęku -> silnej projekcji zagrożenia -> walki z zagrożeniem ->
oddawaniu
przez walkę własnej siły w kierunku projekcji -> silna projekcja dzięki
oddanej
energii przekracza stopniowo masę krytyczną i się krystalizuje w konkretach
(Rosjanie ?) -> lęk wzrasta -> projekcja jest jeszcze straszniejsza i
silniejsza,
w dodatku ma już dowody w rzeczywistości -> ...
Hitler nie był sam. Projekcja była zbiorowa.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


198. Data: 2008-11-15 12:12:29

Temat: Re: ewangelia Tomasza
Od: adamoxx1 <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Redart pisze:

> Tak działa karma: Chrystus wykorzystał swoją śmierć, by dokonać
> samooczyszczenia.
> Hitler od początku napędzał (z ogromną energią) kołowrót splątania:
> własnego lęku -> silnej projekcji zagrożenia -> walki z zagrożeniem ->
> oddawaniu
> przez walkę własnej siły w kierunku projekcji -> silna projekcja dzięki
> oddanej
> energii przekracza stopniowo masę krytyczną i się krystalizuje w konkretach
> (Rosjanie ?) -> lęk wzrasta -> projekcja jest jeszcze straszniejsza i
> silniejsza,
> w dodatku ma już dowody w rzeczywistości -> ...
> Hitler nie był sam. Projekcja była zbiorowa.

Poza tym był zakompleksionym konusem bez jajka. Nie bez powodu zawsze
zakrywa czapką krocze.

--
//-\\ || )) //-\\ ][\/][
a...@p...onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


199. Data: 2008-11-15 12:22:28

Temat: Re: ewangelia Tomasza
Od: "Redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "adamoxx1" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:gfmebd$9pa$1@news.onet.pl...
> Redart pisze:

> Poza tym był zakompleksionym konusem bez jajka. Nie bez powodu zawsze
> zakrywa czapką krocze.

Ekhm, tak, też mi się tak cisnęło:
Chrystus miał jaja, Hitler miał bunkier ...

No to obraziłem wszystkich ... ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


200. Data: 2008-11-15 12:55:06

Temat: Re: ewangelia Tomasza
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 15 Nov 2008 13:22:28 +0100, Redart napisał(a):

> Użytkownik "adamoxx1" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:gfmebd$9pa$1@news.onet.pl...
>> Redart pisze:
>
>> Poza tym był zakompleksionym konusem bez jajka. Nie bez powodu zawsze
>> zakrywa czapką krocze.
>
> Ekhm, tak, też mi się tak cisnęło:
> Chrystus miał jaja, Hitler miał bunkier ...
>
> No to obraziłem wszystkich ... ;)

Nie obraziłeś, wręcz przeciwnie :-)
Sama piekna koncepcja wiary katolickiej to wśród innych, równie pięknych,
za mało, aby ją uznac za słuszną. Mogę iść za, mogę wierzyc tylko silnemu
człowiekowi, a Chrystus niewatpliwie był najbardziej męskim z męskich
mężczyzn (m.in. ze wzgl. na stałość uczuć i poglądów, konsekwencję,
szacunek dla innych, w tym dla kobiet, szacunek dla siebie, wytrzymałość
fizyczną, mądrość, inteligencję) i najsilniejszym moralnie człowiekiem.
Czyli tak, miał jaja :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 19 . [ 20 ] . 21


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

USA traca wiare w swój mit
dla Redarta: Hitler i pies
Re: Kazda logike mozna sprawdzic
auto, światła, blondynka i piesek
Re: Zapytanie

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »