| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-03-21 21:20:08
Temat: Re: fryzjer w warszawyealmadka wrote:
[...]
> o tym, jak sama szukala pracy. Powiedziala, ze to byl pierwszy zaklad,
> gdzie sprawdzono jej kwalifikacje. Wczesniej byla w dwoch innych, w
> jednym "sieciowym" zapytano ja tylko, czy zgadza sie nosic rozowa
> koszulke, bo taki jest wymog. Jesli tak, to ma te prace, "bo malo kto
> chce chodzic na rozowo". W drugim jedynym wymogiem byla...znajomosc
> jezyka angielskiego.
no coz... smutne to. i dziwne poniekad.
BTW z jezykow to mogliby odpytywac panie
przyjmowane do perfumerii, bo masowo nie znaja...
-- kasica
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2005-03-22 10:55:40
Temat: Re: fryzjer w warszawyeBozena wrote:
> <...>
> | > Pasemka mi się skończyły i nie wiem czy chcę całość na jasno, czy na
> | > ciemno.
> | moze na blond, hihi :)
> O jejku... Krycha w blondzie... to mogłoby byc ciekawe doświadczenie...
> ;))))
No tak, dawno nie zaglądałam, to mnie już na blond przemalowują ;)
Blondynką byłam dawno temu, nawet nie tak strasznie wyglądało (jak
przywykłam, że ta obca baba w lustrze to ja), ale chyba już nie chcę.
Przy szybko rosnących ciemnych włosach odrosty musiałam robić co dwa
tygodnie, a własciwie przydałoby się jeszcze częściej. A tyle czasu
to ja nie mam.
--
Krycha&Co(ty) Wiem niewiele, lecz powiem, co wiem,
http://krycha.kofeina.net choć nie będzie to pewnie myśl złota:
Najpiękniejszą muzyką przed snem
jest mruczenie szczęśliwego kota. (F.Klimek)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-03-23 11:50:38
Temat: Re: fryzjer w warszawye> > to jest Laurent na Szpitalnej 5
>
> no prosze, kiedys to byl jeden z najbardziej topowych, ze sie tak
> nowoczesnie
> wyraze, fryzjerow warszawskich z czasow komuny. jak kolezanki z podstawowki
> sie tam obcinaly, to potem chodzily dumne jak pawice :) nie wiem, co bym
> teraz powiedziala na ich fryzury, bo to byly czarowne lata 80 :)
No cóż, kilka lat temu chodziłam tam do fryzjera. Dopóki strzygłam się u
jakiegoś chłopaka (imienia nie pamiętam, już tam nie pracuje) było OK.
Potem odważyłam się tam poprosić o zrobienie balejażu (robiła mi to niejaka
Pani Kasia) i cóż - zostałam przerobiona na żółto-blond-chochoła na całej
głowie. I to na tydzień przed bardzo ważnym spotkaniem.
Nigdy więcej Laurenta.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |