Strona główna Grupy pl.soc.rodzina kryzys w związku a zmęczenie

Grupy

Szukaj w grupach

 

kryzys w związku a zmęczenie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 439


« poprzedni wątek następny wątek »

101. Data: 2004-06-11 19:58:24

Temat: Re: kryzys w związku a zmęczenie
Od: Karolina Matuszewska <g...@s...am.lublin.pl> szukaj wiadomości tego autora

brow(J)arek wrote:

>>Raczej o kodeksie. Bo rzeczywistość zwykle jest taka, że szef mówi: "Nie
>>dam ci w tym terminie urlopu, bo w tym czasie bierze Kowalski, a nie
>>może być tak, że pół działu jest na urlopie, musisz poczekać." A potem
>>mówi: "Nie możesz brać urlopu w chwili, kiedy jest tyle zleceń do
>>obsłużenia, ale skoro nie spieszno ci do pracy, to może czas, żeby cię
>>ktoś zastąpił..?"
>
> Rozumiem, ze priorytetem ma być utrzymanie pracy , a nie małżeństwa ?

Nic takiego nie napisałam, nawet nie zasugerowałam. Grzegorz napisał, że
urlop "oczywiście można wziąć", z czym moje doświadczenie się nie
zgadza. Obecnie niestety panuje ogromne bezrobocie i na jedno stanowisko
pracy przypada 5-20-i-więcej chętnych i odpowiednio kwalifikowanych, co
niektórzy szefowie bezwzględnie wykorzystują.


Pozdrawiam,
Karola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


102. Data: 2004-06-11 20:00:01

Temat: Re: kryzys w związku a zmęczenie
Od: "asmira" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> pytam dlatego ponieważ ja mam straszne poczucie winy z tego powodu że nie
> mam stałej pracy nawet w pewnym stopniu czuję się gorsza. Mąż niby nie
mówi
> mi wprost że ma mi to za złe ale przy różnych okazjach to wychodzi np.
kiedy
> go poproszę aby coś mi pomógł daje mi do zrozumienia że skoro nie pracuję
to
> powinnam w domu sama wszystko zrobić, nie mówiąc już o tym że dokładnie
> wylicza co do grosza co i za ile kupię, to mnie męczy.

Wiesz, e-mailetk@, czasy sie zmienily, swiat sie zmienil. Kto czytal
"Trzecia fale" ten wie, ze cos takiego jak "praca na etacie" to relikt
zdychajacej ery przemyslowej. Coraz wiecej osob pracuje od projektu do
projektu. I czy to powod do tego, by w jakikolwiek sposob czuc sie gorszym?
Nie mowiac juz o tym, ze zarowno prace domowe, jak i opieke nad dzieckiem,
tez mozna czesciowo wycenic. Czesciowo, bo to co dajesz jako jego osobista
mama, tego nikt inny dziecku nie da.
Poza tym czy myslisz, ze gdybys pracowala w systemie "zapier*** z teczuszka
na 8 rano wracam o 18", to maz nie rozliczalby Cie z tych groszy i zlotowek?

W dodatku czuję nad
> sobą nacisk ze strony jego rodziny gdzie przy każdym spotkaniu dają mi do
> zrozumienia że już powinnam coś z tym zrobić że tak nie powinno być aby on
> tyle pracował itd.

Gdyby to byla prawda. A nie jest.
Wiesz, w naszym domu jest tak jakos, ze to ja wiecej zarabiam. A maz tak
wlasnie - czasem cos robi za pieniadze, czasem za darmo. Ale w zyciu nie
przyszloby mi do glowy uwazac, ze on sie obija (poza momentami, ze sie
naprawde obija, bo dla niego praca nie jest sensem zycia ;) )
Nawet zdarza mi sie warknac na tesciowa, ktora co jakis czas - od szesciu
lat w sumie - zaczyna marudzic i stekac, ze moze poszedlby wreszcie do
roboty, co jest kompletna paranoja w naszej sytuacji, kiedy mamy dwojke
dzieci, i przynajmniej jedno z nas musi byc w stu procentach gotowe do tego
by sie zajac nimi, kiedy np. zachoruja. A ze aktualnie to mnie latwiej
przychodzi zarobkowanie (wrodzony pracholizm ;), to sila rzeczy tym bardziej
dyspozycyjnym dla naszych synow jest monsz.

btw - czy Twoj maz troche nie ucieka w prace?

Poza tym chyba musisz nauczyc sie budowac swoje poczucie wartosci na
podstawie tego co jest realne i tego co myslisz o sobie, a nie na podstawie
tego, co sadza o Tobie inni. Tych innych nigdy nie zadowolisz.

> Wiesz to paradoks ale to właśnie to poczucie winy powoduje że i ja mam
> ochotę rozstać się z mężem i żyć samotnie może i w nędzy ale bez poczucia
> że przeze mnie on się tak zapracowuje. Tak jak bym chciała mieć o jeden
> ciężar mniej - wiem że to nieracjonalne bo na pewno przybyło by mi 1000
> innych problemów jednak myślę że czuła bym się wtedy bardziej w porządku
> wobec siebie.

Mnie sie wydaje, ze nie dorastalas w szacunku do tego co sie robi w domu i
teraz uwazasz, ze jest to niewiele warte, ot takie, codzienne, zwyczajne. I
teraz trafilas jeszcze na meza, ktory utwierdza Cie w tym. Przykre to,
aczkolwiek nierzadkie.

> Kiedy uda mi złapać jakieś zlecenie to siedzę na tym intensywnie a potem
> znów okres stagnacji i wysyłania CV. Nawet zapisałam się na specjalny kurs
> dla poszukujących pracy i pewne efekty są ale raczej to zlecenia albo
praca
> na czarno bez umowy.

Ja bym tam porzucila uprzedzenia co do "zlecen". Skoro pieniadze z tego sa,
to dlaczego wybrzydzac?
Dziecko jest jeszcze male, pomysl, czy chcialabys zostawiac je na wiele
godzin, widywac w sumie tylko w weekendy?

A.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


103. Data: 2004-06-11 20:04:23

Temat: Re: kryzys w związku a zmęczenie
Od: Karolina Matuszewska <g...@s...am.lublin.pl> szukaj wiadomości tego autora

Grzegorz Janoszka wrote:

>>>>Oczywiście, że można, chyba że zmieniacie częściej prace niż co pół
>>>>roku.
>>>Piszesz o Kodeksie Pracy czy o rzeczywistości ?
>>Raczej o kodeksie. Bo rzeczywistość zwykle jest taka, że szef mówi: "Nie
>>dam ci w tym terminie urlopu, bo w tym czasie bierze Kowalski, a nie
>>może być tak, że pół działu jest na urlopie, musisz poczekać."
>
> Ale to raczej jest logiczne, prawda? Po to w firmach robi się plany
> urlopowe, żeby wielu pracowników nie pojechało jednocześnie na urlop.

Plany urlopowe robi się na początku roku. Zaproponuj w takim razie
e-mailetce, żeby sobie na początku roku zaplanowała terminy kryzysów
małżeńskich i je skorelowała z możliwym urlopem. :> To Ty napisałeś, że
urlop oczywiście można wiąć.

>>A potem
>>mówi: "Nie możesz brać urlopu w chwili, kiedy jest tyle zleceń do
>>obsłużenia, ale skoro nie spieszno ci do pracy, to może czas, żeby cię
>>ktoś zastąpił..?"
>
> No to widocznie nie jest się świetnym niezastąpionym pracownikiem, skoro
> tak łatwo można zastąpić człowieka.

Nie ma ludzi niezastąpionych.


Pozdrawiam,
Karola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


104. Data: 2004-06-11 20:39:39

Temat: Re: kryzys w związku a zmęczenie
Od: "e-mailetk@" <e...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "brow(J)arek" <b...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cacqif$9ba$1@atlantis.news.tpi.pl...

> > a czy twoja żona nie czuje się gorzej z tego powodu że nie pracuje?
>
> No mnie nic o tym nie wiadomo. Siedzenie w domu z dzieckiem to jej
> udział i to całkiem niemały (pewnie 50/50). Jeśli znajdzie prace i
> będzie chciała pracować... tez nie ma problemu. To wszystko jej wola, a
> życie rodzinne sie jakoś dostosuje.
>
> > czy ty dajesz jej do zrozumienia że przez nią nie możecie wyremontować
> domu
> > do końca?
>
> Ani myślę. Dom jest tylko środkiem, nie celem. W zasadzie to własnie
> przenieśli się do niego moi rodzice, a my za nich do bloku gdzie sa 2
> pokoje. I po 2 miesiącach dochodzimy do wniosku, że chałupa pójdzie na
> sprzedaż, a my poszukamy sobie jakiegoś miłego osiedla w miare niskiej
> zabudowie.

a my cały czas marzymy o domku z działką :) W blokach fajnie się mieszka
kiedy masz dobrych sąsiadów wtedy mało że jest sympatycznie to można i z
kimś porozmawiać a nawet w razie czego liczyć na pomoc jednak kiedy trafisz
na kiepskie towarzystwo ... lepiej nie mówić

>
> > czy też czasami pomagasz swojej żonie w domu?
>
> Nie. Mnie po całych dniach (w tygodniu) praktycznie nie ma.

chmmm... to tak jak u nas

>Jest
> podział. Sa (były) pewne sprawy, których ona nie da rady zrobić. Cały
> remont to raczej moja i dziadków działka było, ona "po nas" sprzatała.
> Ale na przykład ostatnio moja kobitka brała czynny udział w malowaniu (w
> zasadzie ściany to jej robota), a po przeniesieniu do bloku, podczas
> remontu pokoju córy też ona malowałaściany.

my też razem robiliśmy remont nawet pomagałam przyklejać płyty gipsowe :)

> > pytam dlatego ponieważ ja mam straszne poczucie winy z tego powodu że
> nie
> > mam stałej pracy nawet w pewnym stopniu czuję się gorsza.
>
> Zdrowe to to nie jest. Sytuacja w której jeden partner pracuje + robi
> wszystko, a drugi jest totalnym leniem i ma wszystko gdzieś to powód do
> poczucia winy. Ale u nas (póki co) ja zarabiam, a żona zajmuje sie domem
> i dzieckiem i to jest jej praca (choć z tego tytułu kasa na jej konto
> nie wpływa).

w domu robię wszystko, jednak są rzeczy które nienawidzę np. odkurzanie
dywanów a to ze względu na mój dysk brrrr straszne kiedyś mąż robił to bo
wiedział że nie lubię a teraz już unika.
... no tak ale żona kiedyś zacznie pracować co wtedy ? kto zajmie się domem
u nas np. jak ja mam robotę to wszystko inne w domu leży i czeka na mnie

> > Mąż niby nie mówi
> > mi wprost że ma mi to za złe ale przy różnych okazjach to wychodzi np.
> kiedy
> > go poproszę aby coś mi pomógł daje mi do zrozumienia że skoro nie
> pracuję to
> > powinnam w domu sama wszystko zrobić, nie mówiąc już o tym że
> dokładnie
> > wylicza co do grosza co i za ile kupię, to mnie męczy.
>
> No nie wiem czy można to nazwać "dawaniem do zrozumienia". Poniekąd
> zgadzam się z jego poglądem. Ja pracuję w pracy, a żona pracuje w domu.
> Oczywiście nie chodzi o to, że w związku z tym powinna zapylać 24h/dobę
> i robic wszystko, a dla mnie po powrocie z pracy już tylko odpoczynek,
> jednak w praktyce kiedy wracam ok. 18-19 to już zbyt wiele nie narobie.
> Dlatego m.in. dochodzimy do wniosku, ze mieszkanie w bloku to dla nas
> lepsze rozwiązanie - mity o luksusach mieszkania w domku juz sie u nas
> obaliły.

:) ale dzieci zawsze na ogródek można wypuścić

> > W dodatku czuję nad
> > sobą nacisk ze strony jego rodziny gdzie przy każdym spotkaniu dają mi
> do
> > zrozumienia że już powinnam coś z tym zrobić że tak nie powinno być
> aby on
> > tyle pracował itd.
>
> Rodziny sie powinny sobą zająć, a nie wami.

:)
>
> > Wiesz to paradoks ale to właśnie to poczucie winy powoduje że i ja mam
> > ochotę rozstać się z mężem i żyć samotnie może i w nędzy ale bez
> poczucia
> > że przeze mnie on się tak zapracowuje.
>
> Rozmawialiście o tym? Rozmawialiscie o tym do czego dązycie i chcecie
> jako rodzina ? Rozmawialiście o tym czego chcielibyście dla swojego
> dziecka ? Jeśli nie to macie jeszcze dużo do pogadania (my zreszta też -
> choć u nas pogląd na zycie klaruje sie i bez rozmów).

wiesz rozmawialiśmy i zawsze na jedno wychodzi że muszę mieć stałe zatrudnie
a to z takich względów że w bez tego ani nie możesz dostać kredytu ani też
zaplanować przyszłości - choćby dziecka, aby dostawać taki zasiłek
macierzyński kobieta musi mieć zatrudnienie nie mówiąc już o urlopie
wychowawczym bez tego nie dostajesz nic a wydatki są wtedy spore
poza tym nie jest miłe kiedy mąż wraca do domu o 21.00 zjada spóźniony obiad
i zasypia przed TV - ja czuje się wtedy kiepsko , brak kontaktu i właściwie
przez ten tydzień on nie uczestniczy w życiu rodziny to nie sprzyja dobrej
atmosferze w domu

>
> > Kiedy uda mi złapać jakieś zlecenie to siedzę na tym intensywnie a
> potem
> > znów okres stagnacji i wysyłania CV.
>
> No tak to niestety jest. Ja faktycznie jestem w branzy i pracowalem w
> firmach, które dawały mi stałą umowę, więc mam poczucie stabilizacji.
>
> > Nawet zapisałam się na specjalny kurs
> > dla poszukujących pracy
>
> O kursach tych mam wyroione zdanie - negatywne .

mój nawet był pomocny

>
> > i pewne efekty są ale raczej to zlecenia albo praca
> > na czarno bez umowy.
>
> Niemniej sa - nie leżysz tylko szukasz i bierzesz pracę (zlecenia). Więc
> nie widze problemu. Za jakiś czas sytuacja może sie odwrócić.

mam nadzieję o ile do tego czasu będziemy jeszcze razem

> > masz rację - wiesz ile ludzi godzi się na pracę na czarno,
> wielokrotnie
> > proponowano mi np. podpisanie umowy na pół etatu a pracę na cały albo
> w
> > ogóle pracę bez umowy - ja mówiłam "zastanowię się" ale na drugi dzień
> > dzwonię i okazuje się że już ktoś inny się zgodził na takie warunki
>
> No i dobrze. Pewnie, ze lepiej pracowac niz brac (albo i nie) zasiłek.
> Ale praca za wszelką cenę dla satysfakcji jakiegoś pacana i dla swoje (i
> rodziny) zguby nie ma sensu.

fakt - lepiej pracować niż brać zasiłek, jednak trochę to psuje rynek pracy
np. w moim mieście są firmy które wyspecjalizowały się w zatrudnianiu na
czarno i ani myślą zatrudnić kogoś legalnie, tania siła robocza, inspekcja
pracy to tylko mistyfikacja

> Nie możesz pomysleć o własnej działalności ?

mogła bym jednak nie mam aż tylu zleceń raz jest lepiej a raz gorzej a zus-y
i podatki trzeba płacić

e-mailetka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


105. Data: 2004-06-11 21:11:15

Temat: Re: kryzys w związku a zmęczenie
Od: "e-mailetk@" <e...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "asmira" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cad2mg$85e$1@zeus.man.szczecin.pl...

> Wiesz, e-mailetk@, czasy sie zmienily, swiat sie zmienil. Kto czytal
> "Trzecia fale" ten wie, ze cos takiego jak "praca na etacie" to relikt
> zdychajacej ery przemyslowej. Coraz wiecej osob pracuje od projektu do
> projektu.

zgadzam sie z tobą, jednak nasze prawo i system ubezpieczeń nie jest do
tego dostosoawany spróbuj np. dostać zasiłek macieżyński kiedy nie masz
zatrudnienia, albo wziąść kredyt

>I czy to powod do tego, by w jakikolwiek sposob czuc sie gorszym?

teoretycznie nie :)

> Nie mowiac juz o tym, ze zarowno prace domowe, jak i opieke nad dzieckiem,
> tez mozna czesciowo wycenic. Czesciowo, bo to co dajesz jako jego osobista
> mama, tego nikt inny dziecku nie da.

:) koleżanka obliczyła wdł. cennika agencji dla gospodyń domowych i
opiekunek że teoretycznie wykonując wszystkie prace domowe łącznie z
kopaniem ogródka zarabiała by więcej od swojego męża

> Poza tym czy myslisz, ze gdybys pracowala w systemie "zapier*** z
teczuszka
> na 8 rano wracam o 18", to maz nie rozliczalby Cie z tych groszy i
zlotowek?

może wtedy nie trzeba było by się tak liczyć z każdą złotówką

> W dodatku czuję nad
> > sobą nacisk ze strony jego rodziny gdzie przy każdym spotkaniu dają mi
do
> > zrozumienia że już powinnam coś z tym zrobić że tak nie powinno być aby
on
> > tyle pracował itd.
>
> Gdyby to byla prawda. A nie jest.
> Wiesz, w naszym domu jest tak jakos, ze to ja wiecej zarabiam. A maz tak
> wlasnie - czasem cos robi za pieniadze, czasem za darmo. Ale w zyciu nie
> przyszloby mi do glowy uwazac, ze on sie obija (poza momentami, ze sie
> naprawde obija, bo dla niego praca nie jest sensem zycia ;) )

myślę że gdybym ja była na twoim miejscu myślała bym podobnie

> Nawet zdarza mi sie warknac na tesciowa, ktora co jakis czas - od szesciu
> lat w sumie - zaczyna marudzic i stekac, ze moze poszedlby wreszcie do
> roboty, co jest kompletna paranoja w naszej sytuacji, kiedy mamy dwojke
> dzieci, i przynajmniej jedno z nas musi byc w stu procentach gotowe do
tego
> by sie zajac nimi, kiedy np. zachoruja. A ze aktualnie to mnie latwiej
> przychodzi zarobkowanie (wrodzony pracholizm ;), to sila rzeczy tym
bardziej
> dyspozycyjnym dla naszych synow jest monsz.

oczywiście i myślę że gdyby u nas sytuacja była odwrotna to mąż siedział by
sobie w domku z dzieckiem i był by chyba szczęśliwszy niż na swoich dwóch
stanowiskach
Jemu też jest ciężko bo bardzo kocha małą i widzę że brakuje mu kontaktu z
dzieckiem - kiedy wraca wieczorem pierwsze co robi to idzie i siada przy jej
łóżeczku ale ona już śpi a mnie jest wtedy jest "tak jakoś" :(

> btw - czy Twoj maz troche nie ucieka w prace?

nie na pewno nie ,kiedy ma wolne jest bardzo szczęśliwy, dziś był w dobrym
humorze a to z powodu tego długiego weekendu nawet zabrał małą na wycieczkę
rowerową
pod koniec miesiąca jak dobrze pójdzie chcemy wyjechać nad morze - on się
bardzo cieszy na ten wyjazd oby tylko nie odwołali mu tego urlopu i oby była
pogoda

>
> Poza tym chyba musisz nauczyc sie budowac swoje poczucie wartosci na
> podstawie tego co jest realne i tego co myslisz o sobie, a nie na
podstawie
> tego, co sadza o Tobie inni. Tych innych nigdy nie zadowolisz.

:) tak to prawda asertywności nadal mi brak - jednak kiedy człowiek przez
dłużyszy czas ma niepowodzenia to i sam o sobie zaczyna źle myśleć.

> > Wiesz to paradoks ale to właśnie to poczucie winy powoduje że i ja mam
> > ochotę rozstać się z mężem i żyć samotnie może i w nędzy ale bez
poczucia
> > że przeze mnie on się tak zapracowuje. Tak jak bym chciała mieć o jeden
> > ciężar mniej - wiem że to nieracjonalne bo na pewno przybyło by mi 1000
> > innych problemów jednak myślę że czuła bym się wtedy bardziej w porządku
> > wobec siebie.
>
> Mnie sie wydaje, ze nie dorastalas w szacunku do tego co sie robi w domu i
> teraz uwazasz, ze jest to niewiele warte, ot takie, codzienne, zwyczajne.
I
> teraz trafilas jeszcze na meza, ktory utwierdza Cie w tym. Przykre to,
> aczkolwiek nierzadkie.

tak w domu ojciec nigdy nie szanował pracy mamy,
mąż myślę że docenia mój wysiłek ale jest już zmęczony i wolał by abym jakąś
kasę do domu przynosiła

> > Kiedy uda mi złapać jakieś zlecenie to siedzę na tym intensywnie a potem
> > znów okres stagnacji i wysyłania CV. Nawet zapisałam się na specjalny
kurs
> > dla poszukujących pracy i pewne efekty są ale raczej to zlecenia albo
> praca
> > na czarno bez umowy.
>
> Ja bym tam porzucila uprzedzenia co do "zlecen". Skoro pieniadze z tego
sa,
> to dlaczego wybrzydzac?
> Dziecko jest jeszcze male, pomysl, czy chcialabys zostawiac je na wiele
> godzin, widywac w sumie tylko w weekendy?

pieniądze są ale nieregularnie raz coś wpadnie a potem przez miesiąc prawie
nic

pozdrawaim
e-mailetka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


106. Data: 2004-06-11 22:14:02

Temat: Re: kryzys w związku a zmęczenie
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Ania K." <ania-kwiecien(wywalto)@o2.pl> wrote in message
news:cacmke$7un$1@nemesis.news.tpi.pl...

> Jeżeli nie możesz wziąć urlopu przez np. pół roku, zostajesz często po
> godzinach, a praca jest odpowiedzialna to nie wiem jakbyś lubiła swoją pracę
> to jednak w pewnym momencie motywacja spada po prostu ze zmęczenia.
> Urlop motywuje o tyle, że wracasz wypoczęta i chce Ci się pracować.

najwieksza motwyacja do pracy sa pieniadze.

iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


107. Data: 2004-06-11 22:29:45

Temat: Re: kryzys w związku a zmęczenie
Od: "Margola Sularczyk" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cadar9$l6u$1@news.onet.pl...
> "Ania K." <ania-kwiecien(wywalto)@o2.pl> wrote in message
news:cacmke$7un$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> > Jeżeli nie możesz wziąć urlopu przez np. pół roku, zostajesz często po
> > godzinach, a praca jest odpowiedzialna to nie wiem jakbyś lubiła swoją
pracę
> > to jednak w pewnym momencie motywacja spada po prostu ze zmęczenia.
> > Urlop motywuje o tyle, że wracasz wypoczęta i chce Ci się pracować.
>
> najwieksza motwyacja do pracy sa pieniadze.

Jak dla kogo.
Mam to szczescie ze trafiłam na swietną pracę. Dwa miesiace pracowałam po
14-16 godzin i chciałam złożyc wypowiedzenie. Nie ma takich pieniedzy, dla
ktorych spzredalabym swoje zdrowie i rodzine.

Teraz mi zelzyli i okazalo sie, ze jak sie ceni pracownika, to moze on
pracowac normalnie. Zwlaszcza ze sie wyrabia.

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


108. Data: 2004-06-12 07:03:48

Temat: Re: kryzys w związku a zmęczenie
Od: "brow\(J\)arek" <b...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "e-mailetk@" <e...@o...pl> napisał w wiadomości
news:cad71h$3la$2@atlantis.news.tpi.pl...

> nie na pewno nie ,kiedy ma wolne jest bardzo szczęśliwy, dziś był w
dobrym
> humorze a to z powodu tego długiego weekendu nawet zabrał małą na
wycieczkę
> rowerową

Czemu nie pojechałas z nimi ? Jeśli faktycznie macie tak mało czasu dla
siebie to trzeba korzystać z każdej chwili.

brow(J)arek pozdrawia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


109. Data: 2004-06-12 07:38:44

Temat: Re: kryzys w związku a zmęczenie
Od: "e-mailetk@" <e...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "brow(J)arek" <b...@w...pl> napisał w wiadomości
news:caeacu$nv8$1@nemesis.news.tpi.pl...

> Czemu nie pojechałas z nimi ? Jeśli faktycznie macie tak mało czasu dla
> siebie to trzeba korzystać z każdej chwili.

nie umiem dobrze jeździć na rowerze - mam kłopoty z utrzymaniem równowagi
kiedyś miałam wypadek i teraz mam kłopoty z błędnikiem często mam problemy z
rozróżnieniem stron poza tym jestem też niesprawna fizycznie ze względu na
astmę



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


110. Data: 2004-06-12 10:44:56

Temat: Re: kryzys w związku a zmęczenie
Od: Grzegorz Janoszka <G...@S...pro.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 11 Jun 2004 21:58:24 +0200 I had a dream that Karolina Matuszewska
<g...@s...am.lublin.pl> wrote:
> Nic takiego nie napisałam, nawet nie zasugerowałam. Grzegorz napisał, że
> urlop "oczywiście można wziąć", z czym moje doświadczenie się nie
> zgadza. Obecnie niestety panuje ogromne bezrobocie i na jedno stanowisko
> pracy przypada 5-20-i-więcej chętnych i odpowiednio kwalifikowanych, co
> niektórzy szefowie bezwzględnie wykorzystują.

Przesadzasz. Ludziom się nie chce pracować i branże, gdzie serio jest
ileś osób na miejsce, są wręcz niszowe.
Jakoś cały czas się spotykam z tym, że firmy szukają pracowników, dają
nawet bardzo fajne warunki, ale nikomu się nie chce.

--
Grzegorz Janoszka odpowiadając POPRAW adres

UWAGA, mam specyficzne poczucie humoru! Na newsach wyrażam swoje prywatne
specyficzne poglądy, a nie moich byłych, obecnych i przyszłych pracodawców.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 . [ 11 ] . 12 ... 20 ... 30 ... 44


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Mam problem z dzieckiem!Pilne!
pomoc psychologiczna Łódź
RFD pl.rec.ciuchy
Do szczęśliwych w małżeństwie
Szczęśliwe małżeństwo

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »