« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-03-05 23:54:16
Temat: marynarzCzy ma ktoś z was partnera, którego praca wymaga czestych wyjazdów i to na
dość długo?
Jak się z czymś takim żyje?
Jak godzi się wszystkie obowiązki w domu.
I te wszystkie samotne dni?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2003-03-06 01:57:34
Temat: Re: marynarz> Czy ma ktoś z was partnera, którego praca wymaga czestych wyjazdów i to na
> dość długo?
> Jak się z czymś takim żyje?
> Jak godzi się wszystkie obowiązki w domu.
> I te wszystkie samotne dni?
>
Z doświadczeń mojej ciotki i teściowej-tragicznie. Dwójka obcych ludzi, którzy
raz na jakis czas sie widują i realizują życie rodzinne. Mój mąż wspomina ojca
tragicznie. Coś na zasadzie: facet zjawia sie raz na pół roku i próbuje
wychowywać dzieci..
Jest to wredny zawód, chyba dla samotnych, bo nie wyobrażam sobie życia z dala
od siebie i udawania więzów rodzinnych.
Codziennośc i doraźne rozwiązywanie problemów we dwoje to jest życie.
Susi
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2003-03-06 09:08:12
Temat: Re: marynarzjej az tak zle?
:(
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2003-03-06 09:37:11
Temat: Re: marynarzmalo mam czasu, ale napisze dwa slowa.
Bycie "zona marynarza" to zajecie dla kobiety z jajami. Dla takiej, ktora ma
jasno okreslony priorytet: chce byc w zwiazku, ktory jest trudny i sila
rzeczy bardzo luzny, chce miec w tym zwiazku dzieci i wie, ze podola ich
wychowaniu niemal samotnie. Nie boi sie tego, ze jak jej ktos w pracy wlezie
na odcisk, to nie bedzie sie miala komu wyplakac. Nie boi sie tego, ze jak
facet wroci z wyjazdu, to niekoniecznie bedzie sie jej pazurami trzymal, ale
raczej pojdzie czasem do pubu poszpanowac przed kolegami. Ma glebokie
zaufanie, ze partner jest jej wierny, albo umie sie pogodzic z mysla, ze
niekoniecznie jest. Nie wymaga od partnera cech zenskich (utuli, wyslucha) w
zamian za to, ze ona musi miec - sla rzeczy - wiele cech przypisywanych
mezczyznom. Zona marynarza w razie potrzeby uziemi sobie gniazdko, zajmie
sie remontem, zalatwi transport mebli. Da w morde sasiadowi, co ja nachalnie
zaczepia. A gdy "marynarz" wroci z podrozy, bedzie wcieleniem anielskosci i
kobiecosci. Uwije mu przytulne gniazdko, do ktorego on sobie przyjdzie,
potem sobie z niego wyjdzie, potem wroci i nie zanadto bedzie chcial
zaprzatac sobie glowe klopotoami codzienosci. Raczej wyslucha sprawozdania,
pochwli albo zgani, ewentualnie pomoze rozwiklac drobne problemy w rodzaju
cieknacego kranu (to typ marynarza nadopiekunczego)
Ale po I. zon marynarza ma najwieksza kilekcje zdjec z egzotyvcznych krajow,
dostaje prezenciki lokalne i perfumy. Zona prawdziwego marynarza ponadto ma
spory budzet do dyspozycji. Polzony polmarynarzy juz nie maja tego szczescia
;)
Moj facet od trzech lat: trzy tygodnie na wyjezdzie - miesiac w domu - piec
tygodni na wyjezdzie -trzy miesiace w domu - piec tygodni na wyjezdzie-
tydzien w domu - dwa tygodnie na wyjezdzie i tak dalej.
Mamy swietnego synka i chociaz czasem wyje (ja, nie on) z bezsilnosci,
wkurzam sie i trzaskam drzwiami i kaze mu pakowac manatki - w sumie nie
narzekam :)
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2003-03-06 10:12:53
Temat: Re: marynarz
Użytkownik "Ela" <d...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:b462nm$ijo$1@ns.master.pl...
> Czy ma ktoś z was partnera, którego praca wymaga czestych wyjazdów i to na
> dość długo?
> Jak się z czymś takim żyje?
> Jak godzi się wszystkie obowiązki w domu.
> I te wszystkie samotne dni?
>
Moj maz nie jest marynarzem ale tez czesto wyjezdza z domu na okres 3-8
tygodni i wraca na tydzien - dwa.. Ja mam to szczescie ze mieszkamy teraz u
moich rodzicow i oni pomagaja mi przy naszej siedmio miesiecznej corce...
Ale i tak jest ciezko... Jedyne pocieszenie znajduje w tym iz wyjezdza aby
zarobic na nasze mieszkanko... niestety nie zawsze ta pociecha skutkuje i
wtedy przezywam chwile zalamania... Naprawde ciezko sie zyje w takim zwiazku
:-(
--
Mam(q)a
http://strony.wp.pl/wp/mamqa
"Aby cenić i kochać to, co wielkie,
najpierw musisz ćwiczyć się w tym, co małe" /Georg Keil
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2003-03-06 10:35:04
Temat: Odp: marynarz
Użytkownik margola & zielarz <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl>
w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:b4757m$nf9$...@n...news.tpi.pl...
> malo mam czasu, ale napisze dwa slowa.
>
> Bycie "zona marynarza" to zajecie dla kobiety z jajami.
Ale czy w ogóle cos takiego, jak kobieta z jajami istnieje? :)
(ciach)
Nie boi sie tego, ze jak
> facet wroci z wyjazdu, to niekoniecznie bedzie sie jej pazurami trzymal,
ale
> raczej pojdzie czasem do pubu poszpanowac przed kolegami. Ma glebokie
> zaufanie, ze partner jest jej wierny, albo umie sie pogodzic z mysla, ze
> niekoniecznie jest. Nie wymaga od partnera cech zenskich (utuli, wyslucha)
w
> zamian za to, ze ona musi miec - sla rzeczy - wiele cech przypisywanych
> mezczyznom. Zona marynarza w razie potrzeby uziemi sobie gniazdko, zajmie
> sie remontem, zalatwi transport mebli. Da w morde sasiadowi, co ja
nachalnie
> zaczepia. A gdy "marynarz" wroci z podrozy, bedzie wcieleniem anielskosci
i
> kobiecosci. Uwije mu przytulne gniazdko, do ktorego on sobie przyjdzie,
> potem sobie z niego wyjdzie, potem wroci i nie zanadto bedzie chcial
> zaprzatac sobie glowe klopotoami codzienosci.
To mi przypomina dziewiętnastowieczny poradnik dla dobrych zon. Dobrze ma
mąż, który ma taką zonę, a kiedy myslę o żonie, robi mi się smutno.
pozdrawiam
boniedydy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2003-03-06 11:32:11
Temat: Re: Odp: marynarz
boniedydy wrote:
> To mi przypomina dziewiętnastowieczny poradnik dla dobrych zon. Dobrze ma
> mąż, który ma taką zonę, a kiedy myslę o żonie, robi mi się smutno.
Dlaczego? Nie kazda kobieta potrzebuje miec kogos non stop obok siebie
tak jak nie kazdy mezczyzna wytrzymuje w domu. Sa osoby, które lepiej
sie realizuja w zwiazku na odleglosc- jesli tylko maja swiadomosc w co
wchodza i co sie z tym wyborem wiaze- jest ok. Nie nalezy sie smucic za
kogos tylko wybierac takie zycie jakie pasuje.
Moj TZ to byly marynarz. Na szczescie byly... ale od poczatku mialam i
wciaz mam swiadomosc, ze byc moze kiedys znowu zacznie go 'nosic'
niezaleznie od tego co robi i niezaleznie od moich potrzeb - bo to
siedzi w charakterze a nie zawodzie wykonywanym - wiedzialy galy co
braly.
pzdr
agi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2003-03-06 11:49:52
Temat: Re: Odp: marynarz> Moj TZ to byly marynarz. Na szczescie byly... ale od poczatku mialam
i
> wciaz mam swiadomosc, ze byc moze kiedys znowu zacznie go 'nosic'
> niezaleznie od tego co robi i niezaleznie od moich potrzeb - bo to
> siedzi w charakterze a nie zawodzie wykonywanym - wiedzialy galy co
> braly.
Mój nie marynarz, ale taternik, poza tym pilot wycieczek w sezonie
tez są okresy, kiedy długo nie ma go w domu.
Ale mam do tego taki sam stosunek jak Ty (widziały gały ...) i nie
narzekam.
Synowie czasem narzekają, ze najpierw go nie ma (oni robią co chcą) a
potem tata wraca i zaczyna ich nagle wychowywać.
Ale jakoś daje się wytrzymać.
(Mi koledzy juz kilka razy mówili że jestem baba z jajami)
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2003-03-06 11:58:29
Temat: Re: marynarz
Użytkownik "boniedydy" <b...@z...pl> napisał w wiadomości
news:b4789b$dbn$1@atlantis.news.tpi.pl...
> To mi przypomina dziewiętnastowieczny poradnik dla dobrych zon. Dobrze ma
> mąż, który ma taką zonę, a kiedy myslę o żonie, robi mi się smutno.
mnie sie czasem tez robi smutno. Ale to byl moj wybor. Swiadomy. Calkiem
swiadomy. Czasem tylko brak mi sil i wtedy robie kosmiczna awanture albo
przez kilka dni na pytania "co ci jest?" odburkuje z naciskiem "nic!".
Ale mozna. I mozna w tym czuc sie szczesliwie. Sklonnosc do poswiecen
wyssalam z mlekiem matki ;) a poza tym, moj partner tez sie stara byc w
porzadku wobec mnie i jak jest w domu, to przejmuje na siebie obowiazki
gotowania, prania, sprzatania i opieki nad synem. Ale mnie sie trafil dobry
egzemplarz, z niewielka iloscia wad, nie uniemozliwiajacych eksploatacji ;)
A pisalam o takim, co te wady moglby miec, bo zawsze trzeba sie liczyc z
najgorszym wedle mojej margolkowej teorii.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2003-03-06 12:55:42
Temat: Re: marynarz> Czy ma ktoś z was partnera, którego praca wymaga czestych wyjazdów i to na
> dość długo?
> Jak się z czymś takim żyje?
> Jak godzi się wszystkie obowiązki w domu.
> I te wszystkie samotne dni?
Do poprzedników chciałam dodać jeszcze jedno - marynarz na emeryturze może
być koszmarem :(
Mam jednego w rodzinie - jak pływał, to było dobrze, bo zarabiał, kiedy był
w domu żona mu nieba przychylała itp. Teraz w domu jest cały czas, a
przyzwyczajenia pozostały + np. różne dziwne troszkę poglądy, przedstawiane
jak dogmaty... A pieniędzy brakuje, bo jak były to poszły, a teraz jest
gorzej.
Pozdrawiam - Ula
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |