Strona główna Grupy pl.soc.rodzina moja kolej :(

Grupy

Szukaj w grupach

 

moja kolej :(

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 426


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-07-09 07:05:22

Temat: moja kolej :(
Od: "Ania K." <ania-kwiecien(wywalto)@o2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Mój TŻ zakochał się ze wzajemnością w swojej koleżance z pracy. Trwa to 3 -
4 miesiące. Podobno nie było zdrady fizycznej. Wiedzieli, że nie ma to
przyszłości, rozstawali się , ale wracali do siebie.

Jesteśmy małżeństwem 3 lata, mieszkamy 5 lat a jesteśmy ze sobą 7. Dziś
nasza Córa kończy rok.

Mieliśmy w poniedziałek jechać razem na wypoczynek. Powiedziałam, że ma
jechać sam i zdecydować kogo wybiera.

Nie wie czy mnie jeszcze kocha. Nie chciał, żebym się dowiedziała - swoją
drogą ciekawe jak to sobie wyobrażał.

Mnie się wszystko w środku ściska z nerwów. Nie wiem czego chcę - jakiej
Jego decyzji.

Problemem jest mieszkanie. Mieszkamy na działce, która jest własnością Jego
i Teściowej, a dom nie jest przypisany na nikogo, bo był to domek letniskowy
przerobiony na całoroczny. Ja nie mam dokąd pójść, bo moi rodzice (w
separacji) mieszkają razem plus trójka dzieci. TŻ mógłby się wyprowadzić do
swoich rodziców (mają dom na tej samej działce co nasz), bo mają duże
mieszkanie - nie wiem czy na to pójdzie. Pytanie czy ma prawo drastycznie
zmieniać warunki mieszkaniowe swojemu dziecku. W pierwszym odruchu
powiedziałam, że się wyniosę, ale potem pomyślałam, że to nie fair wobec
Córy.

Jak podejmie decyzję, że zostaje to co dalej? Powiedział, że pracy nie
zmieni., bo faktycznie jest bardzo dobra.

Nie wiem co mam robić. Tylko nie piszcie, że ładnie się ubrać itp., ponieważ
jestem osobą zadbaną, codziennie umalowaną, dbającą o wygląd, szczupłą.
Świat mi się wali, ale nie mogę płakać. Muszę być silna.

Czy ja muszę wszystkiego doświadczyć na tym świecie. Czasem już nie mam
siły, a właściwie nie chciałabym jej mieć. Jestem opanowana, rozmowa była
spokojna. Mam ochotę ryczeć nad tym wszystkim, a nie mogę.

Najgorsze, że muszę czekać jaką podejmie decyzję.

Nie chcę rezygnować z naszego związku. W końcu niejedno razem przeszliśmy i
byliśmy szczęśliwi. Ostatnio się nie układało, bo często robiłam awantury,
ponieważ czegoś się domyślałam. Od samego początku nie podobała mi się ta
dziewczyna, ale to nie tylko Jej wina. W końcu TŻ jest dorosły.

--
Pozdrawiam
Ania >:-)<-<
gg. 1355764
z adresu (wywalto)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2004-07-09 07:10:54

Temat: Re: moja kolej :(
Od: "pamana" <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Mój TŻ zakochał się ze wzajemnością w swojej koleżance z pracy. Trwa to
3 -
> 4 miesiące. Podobno nie było zdrady fizycznej. Wiedzieli, że nie ma to
> przyszłości, rozstawali się , ale wracali do siebie.
>
> Jesteśmy małżeństwem 3 lata, mieszkamy 5 lat a jesteśmy ze sobą 7. Dziś
> nasza Córa kończy rok.

co ty jeszcze z nim robisz ,kobietozostaw go ,ten jego zwiazek moze sie
ciągnąc w nieskonczonosc ,a ty ciagl bedziesz czekac , jesli chodzi o
dziecko to ono nie ma tu nic do rzeczy to jest sprawa miedzy wami ,jesli
bedziecie razem to ty bedziesz wiecznie nie szczesliwa a zapewniam cie
lepiej dziecku ze spokojna mama niz ciagle w napięciu,a z tata moze sie
widywac ,jest jeszcze maął wiec bedzie łatwiej jej rozstac sie na codzien z
tata.
p.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2004-07-09 07:20:40

Temat: Re: moja kolej :(
Od: "mumu" <a...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Musisz być silna ,masz przeciez córeczkę dla której musisz żyć .
Najlepszym rozwiązaniem bedzie wyprowadzka męża ,gdyż trudno żebyś to Ty sie
wyprowadziła z Córką.
On powinien to zrobić, w końcu to jego wina . Pomyśl tez,czy nie lepiej
teraz sie rozstac ,zawsze pozostanie w twoim umysle ta zdrada i niepewność ,
zresztą mała tega tak teraz nie przeżyje jak by to mogło nastapiz
w pozniejszym czasie .

Zycze Ci siły

Aga , ktora przeszła podobną sytuacje i jest teraz szczesliwa sama z
Dzieckiem


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2004-07-09 07:50:36

Temat: Re: moja kolej :(
Od: "orfeusz" <orfeusz@[wytnijto]gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Siedem lat to kawał czasu. Na pewno coś Was musiało łączyć skoro tak długo
jesteście ze sobą. Zamiast czekać aż mąż podejmie decyzję warto sobie zadać
przede wszystkim pytanie czy chcesz z nim być bo go kochasz czy może dlatego
że paraliżuje cię strach przed przyszłością (warunki mieszkaniowe itd). To
bardzo ważne. Tłumaczenie że nie chcesz zmieniać drastycznie warunków
mieszkaniowych córce nie brzmi zbyt wiarygodnie (przynajmniej dla mnie)
przepraszam za szczerość.

Jeśli nie chcesz się z nim rozstać bo boisz się że nie będziesz się miała
gdzie podziać, to czas na zakończenie związku. Taka motywacja nie pozwoli
Wam na życie razem. W takim przypadku pamiętaj że jeśli jesteś bez środków
do życia i masz kiepskie warunki lokalowe to mąż musi się do tego dołożyć.
Skoro ma dobrą pracę a ty nie masz wcale będzie musiał również Tobie płacić
oprócz samych alimentów na dziecko. Tak czy siak nie jesteś zostawiona na
łaskę losu.

Jednak jeśli kochasz go nadal to nie warto unosić się i żądać rozwodu. Żyjąc
ze sobą tyle czasu może po prostu przechodzicie jakiś kryzys, który dotyka
sporo małżeństw. Nie podoba mi się to że ktoś gdzieś sobie jedzie i ma
zadecydować. Jego decyzja wpłynie na życie trzech osób, jego twoje i Waszej
córki. Dlatego uważam że tutaj jest potrzebna rozmowa. Przede wszystkim
rozmowa. Dlaczego do tego doszło, kiedy coś się popsuło, czego brakowało
itd. Warto sobie uświadomić błędy, które popełniliście wspólnie czy też
osobno. Warto walczyć o związek z takim stażem. Nie trzeba chyba od razu
zmieniać pracę, w tych czasach to nie jest zbyt rozsądne i wcale nie
garantuje że zerwią kontakt. Jeśli on sam nie dojdzie do tego to żadne
"sztuczne" metody nie pomogą. Przede wszystkim porozmawiajcie.

Na koniec, gdyby jednak wszystko się rozleciało to pamiętaj że to jest
najlepszy czas na tego typu sprawy. O ile można mówić o najlepszym czasie,
jednak jak już ktoś zauważył, roczne dziecko nie przejdzie tego w taki
sposób jak np. pięcioletnie. Pamiętaj, nic nie jest czarne i białe, nie
warto się unosić, nie warto stawiać ultimatum. Warto rozmawiać ale rozmowa
musi być konstruktywna.

Zakończę cytatem Maxa Frischa
"Armia szwajcarska bojowo nie została sprawdzona, dlatego nadaje się na
materiał do legendy."


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2004-07-09 08:14:36

Temat: Re: moja kolej :(
Od: "Ania K." <ania-kwiecien(wywalto)@o2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "orfeusz" <orfeusz@[wytnijto]gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:cclioe$icb$1@inews.gazeta.pl...
> Siedem lat to kawał czasu. Na pewno coś Was musiało łączyć skoro tak długo
> jesteście ze sobą. Zamiast czekać aż mąż podejmie decyzję warto sobie
zadać
> przede wszystkim pytanie czy chcesz z nim być bo go kochasz czy może
dlatego
> że paraliżuje cię strach przed przyszłością (warunki mieszkaniowe itd). To
> bardzo ważne. Tłumaczenie że nie chcesz zmieniać drastycznie warunków
> mieszkaniowych córce nie brzmi zbyt wiarygodnie (przynajmniej dla mnie)
> przepraszam za szczerość.

Z tym mieszkaniem to po prostu się zaczęłam zastanawiać ze względu na
ewentualną decyzję Jego odejścia. Muszę rozpatrzeć z dystansu wszystkie
ewentualności.
Czy Go kocham? Po tej rewelacji - nie wiem co czuję, bo cały środek mam
skurczony. Czuję się zdradzona. Byliśmy bardzo długo szczęśliwi. Właściwie
do pojawienia się tej dziewczyny. Poznałam Ją na balu sylwestrowym firmowym
i nie spodobała mi się. Jeszcze wtedy ledwo się znali - raptem tydzień, bo
zaczęli rozmawiać na wyjeździe integracyjnym. Zachowywała się dosyć dziwnie
dlatego rozmawiałam z TŻ i prosiłam, żeby sie Jej wystrzegał. Z dalszej
historii wynika, że to olał.

>
> Jeśli nie chcesz się z nim rozstać bo boisz się że nie będziesz się miała
> gdzie podziać, to czas na zakończenie związku. Taka motywacja nie pozwoli
> Wam na życie razem. W takim przypadku pamiętaj że jeśli jesteś bez środków
> do życia i masz kiepskie warunki lokalowe to mąż musi się do tego dołożyć.
> Skoro ma dobrą pracę a ty nie masz wcale będzie musiał również Tobie
płacić
> oprócz samych alimentów na dziecko. Tak czy siak nie jesteś zostawiona na
> łaskę losu.

O to tak bardzo się nie martwię. Wiem, że przysługują mi alimenty i dziecku.
Mam pracę do której mam wrócić od września na pół etatu.

>
> Jednak jeśli kochasz go nadal to nie warto unosić się i żądać rozwodu.
Żyjąc
> ze sobą tyle czasu może po prostu przechodzicie jakiś kryzys, który dotyka
> sporo małżeństw. Nie podoba mi się to że ktoś gdzieś sobie jedzie i ma
> zadecydować. Jego decyzja wpłynie na życie trzech osób, jego twoje i
Waszej
> córki. Dlatego uważam że tutaj jest potrzebna rozmowa.

Rozmawialiśmy w nocy i będziemy pewnie dziś jak wróci z pracy. On mówi, że
Ją kocha, mnie nie wie. To stało się nagle (w co nie wierzę, bo po prostu do
tego dopuścił) i On nie wie co ma robić. Zawsze był dla mnie taki kochany i
dobry. Nagle jest obcym facetem. Powiedział, że wyjazd jest dobrym pomysłem,
bo będzie mógł z dala dowiedzieć się i przemyśleć jakie są Jego priorytety.
Najchętniej pewnie ciągnął by pewnie to dalej jak do tej pory.

> Przede wszystkim
> rozmowa. Dlaczego do tego doszło, kiedy coś się popsuło, czego brakowało
> itd.

Twierdzi, że się wypalił przy mnie. Nie ukrywam, że mam trudny charakte. On
nie umie na takie tematy rozmawiać.

> Warto sobie uświadomić błędy, które popełniliście wspólnie czy też
> osobno. Warto walczyć o związek z takim stażem.

Tego muszą chciać dwie strony. Jedna nic nie wywalczy.

> Nie trzeba chyba od razu
> zmieniać pracę, w tych czasach to nie jest zbyt rozsądne i wcale nie
> garantuje że zerwią kontakt. Jeśli on sam nie dojdzie do tego to żadne
> "sztuczne" metody nie pomogą. Przede wszystkim porozmawiajcie.

Masz rację z tą pracą. Ale ewentualnie jak mam Mu zaufać po takiej akcji.
Jak się "czepiałam" tej znajomości to mówił, że umie rozpoznać granicę,
ktorej nie powinien przekroczyć i , że to zwykła koleżnka. Tyle kłamstw.

>
> Na koniec, gdyby jednak wszystko się rozleciało to pamiętaj że to jest
> najlepszy czas na tego typu sprawy. O ile można mówić o najlepszym czasie,
> jednak jak już ktoś zauważył, roczne dziecko nie przejdzie tego w taki
> sposób jak np. pięcioletnie. Pamiętaj, nic nie jest czarne i białe, nie
> warto się unosić, nie warto stawiać ultimatum. Warto rozmawiać ale rozmowa
> musi być konstruktywna.

Tej rozmowy muszą chciać dwie strony. On też musi chcieć zrezygnować z
tamtej znajomości. Ja podjęłabym się walki, bo naprawdę byliśmy fajnym
związkiem.

--
Pozdrawiam serdecznie
Ania >:-)<-<
gg. 1355764
z adresu (wywalto)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2004-07-09 11:33:35

Temat: Re: moja kolej :(
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ania K." <ania-kwiecien(wywalto)@o2.pl> napisał w wiadomości
news:cclkap$h63$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "orfeusz" <orfeusz@[wytnijto]gazeta.pl> napisał w wiadomości
> news:cclioe$icb$1@inews.gazeta.pl...
> Rozmawialiśmy w nocy i będziemy pewnie dziś jak wróci z pracy. On mówi, że
> Ją kocha, mnie nie wie. To stało się nagle (w co nie wierzę, bo po prostu
do
> tego dopuścił) i On nie wie co ma robić. Zawsze był dla mnie taki kochany
i
> dobry. Nagle jest obcym facetem. Powiedział, że wyjazd jest dobrym
pomysłem,
> bo będzie mógł z dala dowiedzieć się i przemyśleć jakie są Jego
priorytety.
> Najchętniej pewnie ciągnął by pewnie to dalej jak do tej pory.

Każdy ze zdradzajacyh mysli podobnie:

1.Naturalną potrzebą człowieka jest być konsekwetnym dlatego jak robi coś
takiego frustruje go ponieważ nie dotrzymuje
przysiegi czy obietnicy wierności, w związku z czym tłumaczy sobie tym ża
ta zdradzana osoba tak bardzo się zmieniła

2. Zdradzane osoby często są bardziej pobudliwe, bo przez skórę czują że coś
dzieje się złego. A strach wzmacnia emocję.

> Twierdzi, że się wypalił przy mnie. Nie ukrywam, że mam trudny charakte.
On
> nie umie na takie tematy rozmawiać.

Myślę że warto go wysłuchać co tak naprawde mu przeszkadza i starać się
sprawdzić czy przypadkiem nie ma racji.
Bo to może być ten kawałek Twojej odpowiedzialności za Wasze kłopoty.


> > Warto sobie uświadomić błędy, które popełniliście wspólnie czy też
> > osobno. Warto walczyć o związek z takim stażem.
>
> Tego muszą chciać dwie strony. Jedna nic nie wywalczy.

W pełni się z tym zgadzam dlatego należy zrozumieć co nas podzieliło aby to
zmieniac,
małymi kroczkami, na szczęście prędzej niż proces erozji Waszego związku
który
przebiegał wolno i skrycie.


> > Nie trzeba chyba od razu
> > zmieniać pracę, w tych czasach to nie jest zbyt rozsądne i wcale nie
> > garantuje że zerwią kontakt. Jeśli on sam nie dojdzie do tego to żadne
> > "sztuczne" metody nie pomogą. Przede wszystkim porozmawiajcie.
>
> Masz rację z tą pracą. Ale ewentualnie jak mam Mu zaufać po takiej akcji.
> Jak się "czepiałam" tej znajomości to mówił, że umie rozpoznać granicę,
> ktorej nie powinien przekroczyć i , że to zwykła koleżnka. Tyle kłamstw.

Zaufanie zależy tylko od Ciebie.
Wiem że trudniej jest po takim fakcie ale wczesniej nie miałaś pełnej wiedzy
że to się moze zdarzyć a teraz już wiesz.
Co ciekawsze nawet jak zmienisz faceta prawdopodobienstwo że nie będzie
wierny będzie takie samo
albo mniejsze jak teraz uda Wam się poukładac Wasz związek.
W tym związku łatwiej będzie można rozpoznawać nadciągajacy kryzys i
reagować proaktywnie.


> Tej rozmowy muszą chciać dwie strony. On też musi chcieć zrezygnować z
> tamtej znajomości. Ja podjęłabym się walki, bo naprawdę byliśmy fajnym
> związkiem.

Wiesz to nie jest takie proste zrezygnować, taki proces trochę trwa.
Jesli uda Wam się ustalić co Was podzieliło i dacie sobie szansę
wtedy powoli powinniście zmieniac Wasze życie, Ty mniej nerwowych reakcji
on mniej myśli o tamtej.

On myśli że z tamtą będzie mu łatwiej bo porównuje następujace stany:
- Wasz stan związku w kryzysie
- Sielankowe spotkania z kochanką

Oba te stany są w zupełnie innym stanie.
Pewnie nie sprawdził jak ona reaguje na to co zawsze było dla niego
najważniejsze.
Jak na przykład zniosła by jego nową kochankę.
Jak zapatruje się na jego nawyki ............... Ty znasz je najlepiej.

Niech pomyśli.

Acha i jeszcze jedno nawet jak jej obiecał coś to wcale nie musi byc
konsekwetny
to jest ograniczenie które sobie sami narzucamy.

Pozdrawiam i życze udanego rozwiązania kryzysu

a wiem na pewno że mozna tego dokonać

Jacek




> --
> Pozdrawiam serdecznie
> Ania >:-)<-<
> gg. 1355764
> z adresu (wywalto)
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2004-07-09 11:43:44

Temat: Re: moja kolej :(
Od: "=sve@na=" <sveana_antyspam@hotmail_smiercspamerom.com> szukaj wiadomości tego autora

"Ania K." <ania-kwiecien(wywalto)@o2.pl> skrev i meddelandet
news:cclkap$h63$1@nemesis.news.tpi.pl...


> Tej rozmowy muszą chciać dwie strony. On też musi chcieć zrezygnować z
> tamtej znajomości. Ja podjęłabym się walki, bo naprawdę byliśmy fajnym
> związkiem.

Wklepalam w Göögle Twoje dane...... Nie wiem, co Ci poradzic, ale wiem, ze
przezywasz szok, bo jeszcze miesiac temu pisalas tak:

" Moge powiedziec, ze moje malzenstwo jest udane i szczesliwe.
Czasem zdarzaja sie wieksze lub mniejsze problemy czy kryzysy, ale jak dotad
wychodzimy z nich obronna reka (jak to jest z tymi kryzysami - po 7 latach
zwiazku? czy cos takiego? To chyba nas dopadlo ostatnio + kryzys przy
pierwszym dziecku - dwa w jednym ;) )
Na pewno podstawa jest rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Bez tego nie
mozna budowac szczesliwego malzenstwa. Nie mozna dopuszczac do cichych dni.
Szczerze mówiac nawet sobie tego nie wyobrazam i jeszcze tak zle nie bylo.
Chyba jestem za duza gadula ;) i nie umiem sie nie odzywac. Od razu wszystko
sobie wyjasniamy.
Zawsze musi byc tak, ze obydwie strony chca porozumienia, bo bez tego tez
ani rusz."

To jak to wlasciwie bylo u Was z tymi rozmowami?

--
Ania Björk


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2004-07-09 11:58:20

Temat: Re: moja kolej :(
Od: Dunia <d...@n...o2.pl> szukaj wiadomości tego autora

=sve@na= wrote:

> Wklepalam w Göögle Twoje dane...... Nie wiem, co Ci poradzic, ale wiem, ze
> przezywasz szok, bo jeszcze miesiac temu pisalas tak:
>
> " Moge powiedziec, ze moje malzenstwo jest udane i szczesliwe.

Czy to bylo w tym watku, w ktorym ktos prosil o przyklady udanych
malzenstw ?

Dunia
--
Why does Sea World have a seafood restaurant? I'm halfway through my
fishburger and I realize, Oh my God. I could be eating a slow learner.
Lynda Montgomery

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2004-07-09 12:16:23

Temat: Re: moja kolej :(
Od: "=sve@na=" <sveana_antyspam@hotmail_smiercspamerom.com> szukaj wiadomości tego autora

"Dunia" <d...@n...o2.pl> skrev i meddelandet
news:ccm16k$jt9$1@news.onet.pl...
> =sve@na= wrote:
>> Wklepalam w Göögle Twoje dane...... Nie wiem, co Ci poradzic, ale
>> wiem, ze przezywasz szok, bo jeszcze miesiac temu pisalas tak:
>> " Moge powiedziec, ze moje malzenstwo jest udane i szczesliwe.
> Czy to bylo w tym watku, w ktorym ktos prosil o przyklady udanych
> malzenstw ?


Watek :Do szczesliwych w malzenstwie

--
Ania Björk


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2004-07-09 12:32:21

Temat: Re: moja kolej :(
Od: Dunia <d...@n...o2.pl> szukaj wiadomości tego autora

=sve@na= wrote:

> Watek :Do szczesliwych w malzenstwie
>
Tak myslalam.
Jeszcze jeden przyczynek do tego, zeby "nie chwalic dnia przed zachodem
slonca"

Dunia (refleksyjnie)
--
Why does Sea World have a seafood restaurant? I'm halfway through my
fishburger and I realize, Oh my God. I could be eating a slow learner.
Lynda Montgomery

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 10 ... 20 ... 43


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Slub kuzyna
PRZEPRASZAM ZA RODZICOW !!!.
Klamca
do Kaśki!
Rozwód

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »