Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!news.ipartners.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.o
net.pl!not-for-mail
From: "nawrocki" <private@(cut)nawrocki.art.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: (nekromont)
Date: Fri, 14 Nov 2003 00:45:37 +0100
Organization: news.onet.pl
Lines: 129
Sender: w...@o...pl@pb122.konin.cvx.ppp.tpnet.pl
Message-ID: <bp16ro$p23$2@news.onet.pl>
References: <b...@g...h449f5249.invalid>
NNTP-Posting-Host: pb122.konin.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1068768952 25667 213.76.115.122 (14 Nov 2003 00:15:52 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 14 Nov 2003 00:15:52 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:239044
Ukryj nagłówki
Lista moich pierwszych, drugich i wszystkich innych, w tym też
ostatnich, skojarzeń z twoim tekstem, Alu :)
'Nie wiem czy to dobrze, ale chyba nie wiem co napisać; podejrzewam
tylko, że to może być lepiej, bo nie wiem, jak to jest, gdy się wie,
co się chce napisać - ja nigdy nie wiem, co chcę napisać, ale myślę,
że to lepiej... O! takie może wspomnienie na początek:
Wczoraj wieczorem przez chwilę mi się wydawało, że wiem co chcę
napisać - w mojej głowie ukształtowała się myśl, i nawet wyobraziłem
sobie formę, w jakiej wam tę myśl przekaże; niestety, gdy zasiadłem
przed klawiaturą zapomniałem, co to miało być, i czego to miało
dotyczyć... Cóż, gdybym wiedział, co chcę napisać, nie musiałbym nad
tym tyle myśleć, i nie poświęciłbym się temu zbyt mocno; gdy jednak
treść utworu jest autorowi nieznana, autor ten darzy tę treść większym
szacunkiem, i sama treść jest przez to wartościowsza...'
Usiadłem, zapaliłem, popiłem i napisałem, że usiadłem, zapaliłem,
popiłem i napisałem, że usiadłem, zapaliłem, popiłem i napisałem, że
usiadłem... i tak dalej w nieskończoność, gdyż każda jedna chwila jest
nieskończona. Wzbraniam się jednak od samego tylko relacjonowania tych
wydarzeń - chcę bowiem wejść w strukturę tego zjawiska, i we
wszystkich zjawisk je tworzących struktury też chcę wejść...
To, że usiadłem jest niezbędnym warunkiem do zaistnienia pozostałych
czynności, zwłaszcza pisania. Potrzeba siedzenia jest nieodzowną
potrzebą człowieka, towarzyszącą mu od setek tysięcy lat; dlatego
znaczną część wszystkich wykonywanych przez człowieka czynności,
człowiek wykonuje na siedząco...
Zapaliłem, gdyż nałogi też od dawna towarzyszą ludziom; nie tak długo,
jak potrzeba siedzenia, ale też sporo... Nie potrafię racjonalnie
wyjaśnić, dlaczego ciągle palę, choć wiem ile mnie to kosztuje zdrowia
i pieniędzy. Kiedyś myślałem, że palę, bo lubię; teraz już wiem, że
palę, bo muszę...
Popiłem to zaparzoną miętą zmieszaną z rozpuszczonymi pięcioma
kostkami cukru; popiłbym zwykłą herbatą, gdyby mi się nie skończyła,
lub piwem, gdyby mnie było na nie stać. Nie ważne jednak czym
popiłem - popiłem, choć nie musiałem, ale gdybym wtedy nie popił, to i
tak później musiałbym czegoś się napić, bo picie to jedna z
największych (jeśli nie największa) z potrzeb człowieka...
Napisałem... Tak, napisałem - wiadomo było od samego początku (zanim
usiadłem, zanim zapaliłem, zanim popiłem i napisałem), że napiszę.
Wiedziałem to ja, wiedzieliście to wy, i w ogóle było to oczywiste, że
pisanie to też wielka potrzeba, i że bez jej spełnienia świat nie
mógłby istnieć. Pisanie to sztuka - każde pisanie jest sztuką...
'W przededniu wojny stałem na baczność, salutując iluzyjnym wodzom.
Przyszła wtedy nadzieja, że może wojny da się uniknąć. Nie dało się
jednak, i wszyscy zginęliśmy...
Jaskrawe dni lata są niewiele lepsze od mroźnych dni zimowych;
wszystkie trwają po dwadzieścia cztery godziny, i wszystkie się kiedyś
kończą, a kiedy dzień jest przewidywalny, nawet jeśli przewidywalny
radośnie, to jest nudny, bo nie jest odkrywczy. Dni lata i dni zimy są
przewidywalne; tylko wiosna i jesień są inne - one niosą ze sobą
chaos, a chaosu (jakim posłużą się dni tych pór roku) nikt nie jest w
stanie przewidzieć, bo nikt nie wie, czym chaos dokładnie jest...
Przedednie wojny przypadło na jesień; były mroźne wiatry i
przeciągające się deszcze - nie wiele z pogody pamiętam; wiem tylko,
że było nieprzyjemnie, i że nie widziałem wtedy słońca w ogóle. Wtedy
to właśnie, w te pochmurne dni, przyszła groźba konfliktu z Twórcą.
Podłożem niezgody było jak zwykle to samo, wiara; my, ludzie,
chcieliśmy być wolni, jednak nie potrafiliśmy uwierzyć w to, że można
takim być. Gdy dowiedzieliśmy się, że Twórca systemu (już na samym
początku stworzenia) zastrzegł, że wolni mogą być tylko wierzący w
wolność, staliśmy się niewolnikami...
Spadły wtedy na nas plagi, i chuć się rozszalała. Twórca się do tego
nie przyłożył; to my sami rozpoczęliśmy niszczenie siebie nawzajem, i
niczym oszalałe małpy, zaczęliśmy niszczyć siebie, i wszystko, co
stworzyliśmy. Kiedy już zginęli wszyscy żyjący na Ziemi, Twórca
wprowadził do systemu nowych graczy, i tak następni zaczęli czekać na
swojego mesjasza, tak jak my czekaliśmy kiedyś...
Wtedy, gdy nie byliśmy jeszcze zamroczeni niczym pijane małpy, była
szansa wyzwolenia się i otrzymania wieczności. Nie dotyczyła ona
wszystkich, a tylko tych najwierniejszych wierze; oni to bowiem mogli
się uratować, gdyby w porę uwierzyli w to, że mogą nie wierzyć, gdyż
ich wiara polega na wierze w niewiarę (a taka wiara jest aprobowana
przez system)...'
Ulice są jak chodniki, tyle że asfaltowe, i wolno po nich jeździć
samochodami... A! no i zasadnicza różnica - ulice są szersze od
chodników... Chodnik, którym ja wtedy szedłem (wtedy, kiedy szedłem)
był zupełnie normalny, tj. był nierówny, i leżały na nim psie
ekskrementy (tak, jak i na każdym innym poznańskim chodniku). Nie
chodnik jest tu jednak najważniejszy, a cel mojej podróży, którą
wówczas odbywałem owym chodnikiem, o którym to nikczemnym (jak mi się
teraz wydaje) chodniku, zbyt wiele już tu zostało powiedziane, i to
powiedziane zupełnie niepotrzebnie... Tak więc celem mojej podróży był
park, gdzie aż roi się od wypieszczonych chodniczków, którymi chodzą
wypieszczone pieski, które też zostawiają kał! Kał i chodniki to dwie
nierozerwalne sprawy, i skoro wyjaśnienie tego mamy już za sobą,
przejdę teraz do meritum sprawy, bo cały ten akapit robi się jakiś
niefortunny... A więc: kiedy znalazłem się w owym parku, naszły mnie
takie oto myśli:
Kantem o dupę można sobie rozbić takie wnioski, jakie wynoszę z tej
rozprawy; nie da się podsłuchiwać myśli ludzi, bo Ci nie myślą, a jak
już myślą, to tak zaciemniają logikę, że nic się nie da z tego
odczytać. Mówię wam, podsłuchiwanie myśli innych ludzi to grzech
przeciwko ludzkości!
'Ach! Moje pranie! Zapomniałam wyłączyć; musze wracać do domu, bo mi
się cała bielizna rozflaczy... A może wyłączyłam pralkę? Zaraz; muszę
pomyśleć... Jak się malowałam, to pralka jeszcze chodziła, bo
pamiętam, że hałas wirnika nie dawał mi się skupić nad lewą rzęsą, no
ale czy ją wtedy wyłączyłam? Nie, nie wyłączyłam jej, bo rzęsę w końcu
jakoś zrobiłam, i w pośpiechu poszłam założyć płaszcz... A więc jednak
nie wyłączyłam pralki...
No ale przecież ja zawsze wyłączam pralkę gdy wychodzę! Na pewno bym
ją usłyszała w przedpokoju, gdy zakładałam buty i wyłączyłabym ją. A
jednak czuję dziwny niepokój, że jednak tej pralki nie wyłączyłam...
Mogłam nie usłyszeć jej; ciekawe, czy grało wtedy radio... Tak, radio
wyłączyłam; pamiętam, że je wyłączyłam dokładnie wtedy, kiedy leciała
piosenka Krzysztofa Krawczyka, w której śpiewa on o jakimś
przyjacielu, któremu wszystko dał, ale nie dał żony, a ten sobie tę
żonę wziął sam, a wtedy mąż tej żony, to jest przyjaciel tego
przyjaciela, który od niego wszystko dostał, no więc ten mąż związał
tego przyjaciela, któremu nie dał żony, ale resztę dał... Zresztą o
czym ja w ogóle myślę?! Pranie mi flaczeje...'
pozdrawiam serdecznie
Łukasz N.
--
[Chemical Brothers - Star Guitar.mp3
...You should feel what I feel...
(Chemical Four / Come With Us)]
--
www.nawrocki.art.pl - psycho circus project
|