Strona główna Grupy pl.sci.psychologia o d e s z l a....... (moze na chwile?)

Grupy

Szukaj w grupach

 

o d e s z l a....... (moze na chwile?)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-03-14 12:11:15

Temat: o d e s z l a....... (moze na chwile?)
Od: "nick`t" <b...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "-- Vilfor Maguard --" <m...@k...pl> napisał w wiadomości
news:a6at5j$2dc$1@h1.uw.edu.pl...
>
> Użytkownik ":: zz0rg ::" <z...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:a5nvt3$fnb$1@news.tpi.pl...
> > (...)
> > Powiedziala ze chce odejsc... ....powiedziala tez ze mnie kocha.... (?)
> nie
> > rozumiem tego...
> Ja nie wiem, co ona czuje, co mysli nie znam Was, ale chyba rozumie. Czuje
> cos podobnego, niedwawno wrecz "przed chwila" rozstalem sie ze swoja
> dziewczyna. Bylismy razem blisko 5 lat. Nadal ja kocham, ale to jest
troszke
> inna milosc. Kocham ja jak siostre, nie jak "zone", lubie szanuje, moze
> troszke tesknie, ale nie moge z nia byc bo w "ten szczegolny sposob"
zalezy
> mi na innej. Nie chce aby cierpiala, choc to jest nie mozliwe, bo
rozstania
> zawsze bola i bardzo czesto dla obu stron, jednak nie moge tez jej
> oklamywac, mam nadziej iz zrozumie, wybaczy... to bedzie trudne. Moze ona
> tak, samo, a moze inaczej, moze po prostu zwiazek (odpowiedzialnosc z nim
> zwiazana) ja przytlacza, moze jest nim zmeczona, niewiem... Kazdy czlowiek
> jest inny i kazdy inaczej pojmuje milosc, zanim zaczniesz ja oceniac,
> oskarzac, szufladkowac, wysluchaj co ma Ci do powiedzenia, ... czuje i
uwaza
> iz to najlepsze rozwiazanie, moze sie myli, aoe o tym ona sama musi
> zdecydowac. To trudne do opisania...
>
> Pozdrawiam
> Vilfor Maguard
>

(Dopisalem sie do tego posta przy dacie 2002-03-08, ale postanowilem
powtorzyc jako nowy watek bo pomyslalem, ze jako nowy trafi do wiekszej
liczby czytatieli. No to powtarzam sie ponizej)

Napisales, ze byles ze swoja dziewczyna piec lat. Jak przez te piec lat
ukladalo sie miedzy wami? Co o waszym zwiazku sadzili wasi przyjaciele,
znajomi? Czy w trakcie jego trwania uwazaliscie oboje razem i kazde
indywidualnie, ze jest wyjatkowo wyjatkowy? Jak oceniasz te piec lat w
konfrontacji z tym, co (jak sadze) zaobserwowales u innych? Mam na mysli
innych par.
Jestem tego bardzo ciekaw, poniewaz i moj zwiazek rozpadl sie niedawno po
prawie 7miu latach. Przy czym nie bylo zadnej istotnej przyczyny rozpadu.
Chcialbym sie dowiedziec czego trzeba byc pewnym na temat swojego zwiazku,
zeby wiedziec, ze ta osoba, z ktora sie podzielilo kilka lat zycia, to jest
ta jedna jedyna. Bo wiem na pewno, ze w kazdym zwiazku pojawiaja sie chwile
zwatpienia, oslabienie uczuc. Najczesciej dochodzi do tego po kilku latach w
chwili znalezienia sie w jakiejs nowej sytuacji (np. 1 rok studiow, pierwsza
praca, zmiana miejsca zamieszkania, czy inne znaczace wydarzenia w naszym
indywidualnym zyciu). I teraz chodzi o to, ze w takiej chwili czujesz to co
czujesz, czyli nic ciekawego. Co trzeba wiedziec na temat swojego zwiazku,
zeby w takim momencie oslabienia, umiec sie samego przekonac, ze to jest
tylko chwilowe, ze to nalezy przeczekac i nie robic niepotrzebnych glupot w
stylu nowy zwiazek, bo moze sie nagle okazac, ze to nie to, ze relacje z
nowym partnerem nie umywaja sie do tych z poprzednim i nie wygladaja wcale
tak kolorowo jak na poczatku nowej znajomosci. Wtedy narazamy na cierpienie
kolejna osobe odchodzac od niej, albo sami sie meczymy trwajac w plytkim
zwiazku, nie chcac jej zranic. Jednoczesnie mamy teoretycznie zamknieta
droge powrotna, do osoby, z ktora przezylismy np.5 lat. A moze odchodzimy do
kolejnej osoby i do kolejnej i do kolejnej, az sie obudzimy majac 30 pare
lat na karku i znudzeni juz dalszym poszukiwaniem zatrzymujemy sie, bierzemy
slub z aktualnym partnerem, do ktorego po paru latach trwania malzenstwa nie
chce nam sie wracac z pracy, o ktorym nigdy nie powiemy: skarb, kotek,
myszka, kochanie itp., tylko po prostu TY, ONA, STARA, STARY DUREN, GLUPIA
PIZDA (przepraszam za slowo "glupia") itp.
Chcialbym umiejetnie pozeglowac przez zycie, tak zeby nigdy nie stracic
wiatru w zaglach i doplynac do celu dumnym zaglowcem, a nie polataną
szalupą?


Kurde, nie wiem, czy jasno sie wyrazilem. To jest w sumie bardzo
skomplikowane, ale chcialbym to sobie jakos przyblizyc poprzez podrazenie
tego tematu na grupie.

pozadrawiam serdedcznie
nick`t




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-03-15 22:51:11

Temat: Re: o d e s z l a....... (moze na chwile?)
Od: Maciek <s...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

no i nikt Cie nie zrozumial :(

nick`t wrote:

> Użytkownik "-- Vilfor Maguard --" <m...@k...pl> napisał w wiadomości
> news:a6at5j$2dc$1@h1.uw.edu.pl...
> >
> > Użytkownik ":: zz0rg ::" <z...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> > news:a5nvt3$fnb$1@news.tpi.pl...
> > > (...)
> > > Powiedziala ze chce odejsc... ....powiedziala tez ze mnie kocha.... (?)
> > nie
> > > rozumiem tego...
> > Ja nie wiem, co ona czuje, co mysli nie znam Was, ale chyba rozumie. Czuje
> > cos podobnego, niedwawno wrecz "przed chwila" rozstalem sie ze swoja
> > dziewczyna. Bylismy razem blisko 5 lat. Nadal ja kocham, ale to jest
> troszke
> > inna milosc. Kocham ja jak siostre, nie jak "zone", lubie szanuje, moze
> > troszke tesknie, ale nie moge z nia byc bo w "ten szczegolny sposob"
> zalezy
> > mi na innej. Nie chce aby cierpiala, choc to jest nie mozliwe, bo
> rozstania
> > zawsze bola i bardzo czesto dla obu stron, jednak nie moge tez jej
> > oklamywac, mam nadziej iz zrozumie, wybaczy... to bedzie trudne. Moze ona
> > tak, samo, a moze inaczej, moze po prostu zwiazek (odpowiedzialnosc z nim
> > zwiazana) ja przytlacza, moze jest nim zmeczona, niewiem... Kazdy czlowiek
> > jest inny i kazdy inaczej pojmuje milosc, zanim zaczniesz ja oceniac,
> > oskarzac, szufladkowac, wysluchaj co ma Ci do powiedzenia, ... czuje i
> uwaza
> > iz to najlepsze rozwiazanie, moze sie myli, aoe o tym ona sama musi
> > zdecydowac. To trudne do opisania...
> >
> > Pozdrawiam
> > Vilfor Maguard
> >
>
> (Dopisalem sie do tego posta przy dacie 2002-03-08, ale postanowilem
> powtorzyc jako nowy watek bo pomyslalem, ze jako nowy trafi do wiekszej
> liczby czytatieli. No to powtarzam sie ponizej)
>
> Napisales, ze byles ze swoja dziewczyna piec lat. Jak przez te piec lat
> ukladalo sie miedzy wami? Co o waszym zwiazku sadzili wasi przyjaciele,
> znajomi? Czy w trakcie jego trwania uwazaliscie oboje razem i kazde
> indywidualnie, ze jest wyjatkowo wyjatkowy? Jak oceniasz te piec lat w
> konfrontacji z tym, co (jak sadze) zaobserwowales u innych? Mam na mysli
> innych par.
> Jestem tego bardzo ciekaw, poniewaz i moj zwiazek rozpadl sie niedawno po
> prawie 7miu latach. Przy czym nie bylo zadnej istotnej przyczyny rozpadu.
> Chcialbym sie dowiedziec czego trzeba byc pewnym na temat swojego zwiazku,
> zeby wiedziec, ze ta osoba, z ktora sie podzielilo kilka lat zycia, to jest
> ta jedna jedyna. Bo wiem na pewno, ze w kazdym zwiazku pojawiaja sie chwile
> zwatpienia, oslabienie uczuc. Najczesciej dochodzi do tego po kilku latach w
> chwili znalezienia sie w jakiejs nowej sytuacji (np. 1 rok studiow, pierwsza
> praca, zmiana miejsca zamieszkania, czy inne znaczace wydarzenia w naszym
> indywidualnym zyciu). I teraz chodzi o to, ze w takiej chwili czujesz to co
> czujesz, czyli nic ciekawego. Co trzeba wiedziec na temat swojego zwiazku,
> zeby w takim momencie oslabienia, umiec sie samego przekonac, ze to jest
> tylko chwilowe, ze to nalezy przeczekac i nie robic niepotrzebnych glupot w
> stylu nowy zwiazek, bo moze sie nagle okazac, ze to nie to, ze relacje z
> nowym partnerem nie umywaja sie do tych z poprzednim i nie wygladaja wcale
> tak kolorowo jak na poczatku nowej znajomosci. Wtedy narazamy na cierpienie
> kolejna osobe odchodzac od niej, albo sami sie meczymy trwajac w plytkim
> zwiazku, nie chcac jej zranic. Jednoczesnie mamy teoretycznie zamknieta
> droge powrotna, do osoby, z ktora przezylismy np.5 lat. A moze odchodzimy do
> kolejnej osoby i do kolejnej i do kolejnej, az sie obudzimy majac 30 pare
> lat na karku i znudzeni juz dalszym poszukiwaniem zatrzymujemy sie, bierzemy
> slub z aktualnym partnerem, do ktorego po paru latach trwania malzenstwa nie
> chce nam sie wracac z pracy, o ktorym nigdy nie powiemy: skarb, kotek,
> myszka, kochanie itp., tylko po prostu TY, ONA, STARA, STARY DUREN, GLUPIA
> PIZDA (przepraszam za slowo "glupia") itp.
> Chcialbym umiejetnie pozeglowac przez zycie, tak zeby nigdy nie stracic
> wiatru w zaglach i doplynac do celu dumnym zaglowcem, a nie polataną
> szalupą?
>
> Kurde, nie wiem, czy jasno sie wyrazilem. To jest w sumie bardzo
> skomplikowane, ale chcialbym to sobie jakos przyblizyc poprzez podrazenie
> tego tematu na grupie.
>
> pozadrawiam serdedcznie
> nick`t

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

szukam materiałów, psychologia muzyki
Człowiek - jaki jest ?
Rozumienie sie.
Przyjazn a milosc
Witam cieplutko.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »