Data: 2001-07-09 09:03:14
Temat: opętany umysł
Od: "m_wegetarianin" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam wszystkich
Kolejny lipcowy dzień, wakacyjny dzień jak codzień. Siedzę na chacie i jak
zwykle nudzę się. I właśnie wtedy nachodzą mnie czarne myśli - znowu
załapałem doła. Kłębią się one w mojej głowie już od kilku lat, jednak ten
atak wydaje się być najsilniejszym. Moja samotność wierci mi dziurę w mózgu
doprowadzając mnie do obłędu odzwierciedlającego się w naprzemięnnych
atakach śmiechu i płaczu. Już wiem co teraz nastanie. Znowu znajdzie się
winny tego stanu. Pełniąc rolę oskarżyciela, sędziego i kata wydaję wyrok na
samego siebie. "To ty jesteś winny własnych klęsk, niepowodzeń i obecnej
sytuacji swojej psychiki" - woła oskarżyciel, nazywając mnie nic niewartym
śmieciem, dla którego nie ma miejsca na tym świecie. Sędzia skazuje mnie na
śmierć - samobujstwo. Zapada cisza mój umysł zasypia zmęczony tą
autodestrukcją.
Gdy budzi się widzi świat w innych kolorach. Jednak kat czówa i pamięta o
czekającym go zadaniu. Jednak coś go powstrzymóje, sam, niewiem co. Chyba
nadeszło otrzeźwienie umysłu. Kat przeląkł się nadzieji - jaka znowu
narodziła się w mej głowie - na przyszłość pełną przyjaznych i kochających
mnie osób, którym mogę odwzajemnić te uczucia. Jednak jak długo wytrwam w
tej nadzieji ? Tydzień, dwa ? Może już wkrótce kat będzie mógł spełnić swą
powinność ?
Pozdrawiam wszystkich gorąco!
m_wegetarianin
|