Strona główna Grupy pl.sci.psychologia piątek - dzień jak co dzień

Grupy

Szukaj w grupach

 

piątek - dzień jak co dzień

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-06-20 18:22:02

Temat: piątek - dzień jak co dzień
Od: "nawrocki" <p...@n...art.pl> szukaj wiadomości tego autora

W zasadzie nie miałem już pisać o mojej depresji. Nie chciałem obnażać się z
moich słabości. Nie chciałem odkrywać moich czułych punktów. Postanowiłem
jednak uczynić inaczej; może poczuje się lepiej...

Gdy wstałem dzisiaj rano, pierwszą moją myślą była chęć spania dalej;
zasnąłem zatem tuląc się w ciepłą kołderkę, która swoją drogą, dawno nie
zmieniana straciła już swoją świeżość. Gdy po kilku godzinach obudziłem się
ponownie, wtedy pierwszą myślą była chęć nie wstawanie już w ogóle; chciałem
umrzeć i pozbyć się świata.
Gdy wtedy rano myślałem o śmierci, o samobójczej śmierci, myślałem o niej w
kontekście zemsty, tylko nie wiedziałem, na kim chcę się mścić; na sobie, za
moją nieudolność społeczną i nieumiejętność w korzystaniu z wiedzy, czy na
świecie, który mnie nie rozumie, i nie wie, że powinien mnie oszczędzać, bo
choć mam jakiś talent, to jestem jednostką słabą i podatną na załamania
nerwowe. Ta moja śmierć miałaby być wyrazem mojej desperacji i mojego
lekceważącego stosunku do życia. Chciałem, żeby ludzie mówili: "O, taki był
mądry chłopaki i taki zdolny, a tu takie nieszczęście. Mogliśmy być bardziej
wyrozumiali dla niego; trzeba było coś zrobić". Tak, wiem, chcę po prostu
zwrócić na siebie uwagę. Być, może, ale jak znam siebie, to z pewnością
odpowiadają za to jakieś głębokie czynniki, których ujawnienie możliwe
byłoby pewnie jedynie podczas hipnozy.
Moje skłonności samobójcze nie są mi obce. Opracowałem teorię, która
wyjaśnia takie zachowania u mnie. Mam bardzo wyraźnie uzmysłowioną kruchość
i marność ludzkiego bytu oraz zdaję sobie dobrze sprawę z tego, jak nie
wiele pojedynczy człowiek znaczy. Przyjmuję do wiadomości argumenty typu:
każdy człowiek jest ważny, bo to oddzielna świadomość; oddzielna egzystencja
posiadająca uczucia. Cóż jednak ma to za znaczenie w obliczu niemożność
egzystowania w ogóle? Mój stan psychiczny poddany jest takim a takim
mechanizmom, w rezultacie czego czuję się nikomu nie potrzebny, i chcę
przestać żyć. Oto i cała filozofia; logiczna oczywiście. Wszystko zatem
zależy od mojego nastawienia do świata, bo przecież świata nie zmienię.
Muszę więc zmienić coś w sobie, i jak Bóg mi świadkiem, próbowałem, ale to
nic nie daje.
Wyjaśnię, dlaczego akurat dzisiaj dostałem tego ataku myśli samobójczych.
Otóż wczoraj miałem spięcie ze znajomym, który zarzucił mi, że nie ma ze mną
o czym rozmawiać. Mówi do mnie: "Kiedyś ja sobie wypiłem, ty zapaliłeś i
gadaliśmy. Każdy coś wnosił do rozmowy. To mi się podobało" Było mi przykro,
że zawodzę przyjaciela. Wyjaśniłem mu więc, że jestem typem introwertycznym,
i że w chwilach depresyjnych szukam otuchy i odpowiedzi na pytania w sobie,
zamykając się przed światem; chowając przed ludźmi.
Znajomy poruszył bardzo drażniący mnie temat rodziny. Od niedawna mam
problemy w domu, który wynikają z utraty kontaktu z mamą i siostrą. Nawet
nie wiem kiedy to się stało; po prostu pewnego dnia zobaczyłem, że w ogóle z
nimi nie rozmawiam; że nie mówię im nic o sobie. One i ojciec w ogóle mnie
nie znają; nikt w domu mnie nie zna. Jestem dla nich tylko synem. Nie znają
Łukasza filozofa, psychologa, poetę i rysownika. Nie rozmawiam z nimi, bo
nie chcę im pokazywać siebie takiego jakim jestem, bo nie zrozumieliby mnie
i uznali za chorego. Muszę więc przed nimi udawać prostego chłopaka, i nie
mogę się z nimi dzielić moimi problemami.
Idąc chodnikiem minąłem się z dwoma gośćmi, z których jeden rzucił mi w
twarz tekst: "Bój się!" Nie wiem co to miało oznaczać, ale gość były łysy
(typu dres), więc na pewno nie coś miłego. Wtedy ponownie poczułem się jak
ofiara w ludzkim świecie; bezbronny. Czy moją słabość mam wypisaną na
twarzy? Skąd ludzie wiedzą, jak mnie zranić?
Dzisiaj w Poznaniu strasznie wiało, i efektem tego była moja zmierzwiona
fryzura, która nawet bez tego wiatru wyglądała komicznie. Mam coś takiego,
że od uczesania moich włosów zależy moje samopoczucie; gdy mam modnie
uczesane włosy czuję się dobrze, a gdy włosy są potargane i wyglądają jak
zapałki poutykane w gówno, wtedy czuję się jak to gówno. Wszyscy się na mnie
gapią, a ja odczuwam skrępowanie. To są najgorsze momenty życia. Wtedy
właśnie mam ochotę stać się niewidzialnym.

pozdrawiam serdecznie
Łukasz Nawrocki


--
[Background's voices: Ennio Morricone - L'uomo dell'armonica
(Once upon a time in the West Soundtrack)]
--
www.nawrocki.art.pl - psycho circus project




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-06-20 18:57:04

Temat: Re: piątek - dzień jak co dzień
Od: "Natalia" <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "nawrocki" <p...@n...art.pl> napisał w wiadomości
news:bcvjgs$mql$1@news.onet.pl...
> Dzisiaj w Poznaniu strasznie wiało, i efektem tego była moja zmierzwiona
> fryzura, która nawet bez tego wiatru wyglądała komicznie. Mam coś takiego,
> że od uczesania moich włosów zależy moje samopoczucie; gdy mam modnie
> uczesane włosy czuję się dobrze, a gdy włosy są potargane i wyglądają jak
> zapałki poutykane w gówno, wtedy czuję się jak to gówno. Wszyscy się na
mnie
> gapią, a ja odczuwam skrępowanie. To są najgorsze momenty życia. Wtedy
> właśnie mam ochotę stać się niewidzialnym.


no to do fryzjera!!

:))

pozdrowienia

Natalia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-06-20 19:38:45

Temat: Re: piątek - dzień jak co dzień
Od: "tomik" <t...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Natalia" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bcvlha$r9u$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "nawrocki" <p...@n...art.pl> napisał w wiadomości
> news:bcvjgs$mql$1@news.onet.pl...
> > Dzisiaj w Poznaniu strasznie wiało, i efektem tego była moja zmierzwiona
> > fryzura, która nawet bez tego wiatru wyglądała komicznie. Mam coś
takiego,
> > że od uczesania moich włosów zależy moje samopoczucie; gdy mam modnie
> > uczesane włosy czuję się dobrze, a gdy włosy są potargane i wyglądają
jak
> > zapałki poutykane w gówno, wtedy czuję się jak to gówno. Wszyscy się na
> mnie
> > gapią, a ja odczuwam skrępowanie. To są najgorsze momenty życia. Wtedy
> > właśnie mam ochotę stać się niewidzialnym.
>
>
> no to do fryzjera!!
>
> :))
>
pamietaj jeszcze o tym ze sa miejsca gdzie liczy sie to aby fryzura byla jak
najbardziej gowniana .... wtedy dopiero zaslugujesz na szacunek otoczenia

pozdro


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-06-20 21:18:20

Temat: Re: piątek - dzień jak co dzień
Od: "Greg" <U...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

"nawrocki" w news:bcvjgs$mql$1@news.onet.pl napisał(a):
>
> Gdy wstałem dzisiaj rano, pierwszą moją myślą
> była chęć spania dalej;

Moja tez :-)

> zasnąłem zatem tuląc się w ciepłą kołderkę,

Ja nie moglem ;-)

> Gdy po kilku godzinach obudziłem się ponownie,
> wtedy pierwszą myślą była chęć nie wstawanie
> już w ogóle; chciałem umrzeć i pozbyć się świata.

Bywa i tak :-)

> Gdy wtedy rano myślałem o śmierci, o samobójczej
> śmierci, myślałem o niej w kontekście zemsty, (...)
> Chciałem, żeby ludzie mówili: "O, taki był mądry
> chłopaki i taki zdolny, a tu takie nieszczęście.

To jest ciekawe. Chcesz pozbyc sie swiata, a jednoczesnie wazne jest dla
Ciebie to, co ten swiat o Tobie pomysli, gdy juz Ciebie tutaj nie
bedzie. Przygladasz sie tej scenie... wiec zyjesz. Wniosek - Ty nie
chcesz umierac. Chcesz tylko aby ludzie zmienili stosunek do Ciebie.
Chcesz aby widzieli Cie takim jakim chcesz byc. Uwazasz, ze konkretne
postrzeganie Ci sie nalezy? Ludzie nie chca tak na Ciebie patrzec wiec
sie buntujesz? Chcesz ich za to ukarac? Watpie aby plakali dlugo jesli
sie zdecydujesz. Im dluzej zyjesz tym wieksze masz szanse na zrobienie
czegos, co bedzie stanowic Twoj pomnik trwalszy od spizu. Ale nie marnuj
tego czasu na bezpodstawne pretensje. Bierz sie z zyciem za bary. Smierc
i tak sie o Ciebie upomni i okaze sie, czy ludzie beda za Toba plakac.
Jednak nim to sie stanie zwiekszaj swoje szanse.

> Być, może, ale jak znam siebie, to z pewnością
> odpowiadają za to jakieś głębokie czynniki,
> których ujawnienie możliwe byłoby pewnie
> jedynie podczas hipnozy.

Odnosze wrazenie, ze lubisz patrzec na siebie jako na osobe wyjatkowa.
Taki stosunek do zycia umozliwia Ci to - nierozumiany, osamotniony,
skazany na zaglade, a jesli uleczenie jest jeszcze mozliwe to na pewno
nie bedzie latwo i trzeba bedzie siegnac po najwiekszy arsenal srodkow
;-)

> Moje skłonności samobójcze nie są mi obce.

Mnie moje tez :-)

> w rezultacie czego czuję się nikomu nie potrzebny,

Ja tez. Jednak w przyszlym tygodniu moze ktos mnie bedzie potrzebowac.
Chce byc przy tym obecny :-)

> Muszę więc zmienić coś w sobie, i jak Bóg mi
> świadkiem, próbowałem, ale to nic nie daje.

Ktos kiedys na tej grupie napisal cos, co mi sie bardzo spodobalo. "Gdy
chcesz wstac z krzesla to wstajesz, czy probujesz wstac?" ;-) Wiesz jak
sie uczylem jezdzic na rowerze? Kolega mi powiedzial, zebym przestal sie
wyglupiac, wsiadl normalnie na rower i pojechal. No to wsiadlem i
pojechalem. Tak po prostu i bez probowania ;-)

> Otóż wczoraj miałem spięcie ze znajomym, który zarzucił
> mi, że nie ma ze mną o czym rozmawiać. Mówi do mnie:
> "Kiedyś ja sobie wypiłem, ty zapaliłeś i gadaliśmy. Każdy
> coś wnosił do rozmowy. To mi się podobało" Było mi przykro,
> że zawodzę przyjaciela.

Tak... jedna osoba mi mowi abym sie nie zmienial. Druga wyzywa mnie od
najgorszych. Jaka ma racje? :-)

> One i ojciec w ogóle mnie nie znają; nikt w domu mnie
> nie zna.

A jak maja Cie znac, kiedy sie zamykasz w sobie? Uciekasz przed ludzmi i
masz pretensje, ze za Toba nie gonia.

> Skąd ludzie wiedzą, jak mnie zranić?

A wszyscy wala w srodek? Ilu dziennie ludzi spotykasz i ile strzalow
oddaja? Czy zastanawiales sie tez ilu ludzi codziennie czuje sie
podobnie dotknietych? Byc moze nawet przez Ciebie. Zastanawiaja sie skad
wiedziales jak im dowalic, a Ty... nawet nie wiesz, ze komus sprawiles
bol.

> Mam coś takiego, że od uczesania moich włosów
> zależy moje samopoczucie; gdy mam modnie uczesane
> włosy czuję się dobrze, a gdy włosy są potargane i
> wyglądają jak zapałki poutykane w gówno, wtedy czuję
> się jak to gówno.

A skad pewnosc, ze nie jest odwrotnie? Wlasnie wtedy gdy Ty masz
wrazenie, ze jest OK, wygladasz smiesznie. Czy to ma jakies znaczenie?

> Wszyscy się na mnie gapią, a ja odczuwam skrępowanie.

Jako dziecko lubilem sie bawic w ten sposob, ze obraz lub TV zachodzilem
z roznych stron. Wciaz mialem wrazenie, ze postac z obrazu lub ze
szklanego ekranu, wodzi za mna wzrokiem.




pozdrawiam
--
Greg
Nie Tylko Poezja - http://republika.pl/szedhar/
Serwis PSPHome - http://www.psphome.htc.net.pl/
Z psychologia jedyne co mam wspolnego to to, ze jestem czlowiekiem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-06-20 22:03:03

Temat: Odp: piątek - dzień jak co dzień
Od: "Lothar" <l...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Czytając ten tekst w wielu momentach wydawało mi się jakbym czytał o sobie
samym. Też mam cały czas podobne "ataki". Na pewno nie jestem dobrą osobą do
udzielania rad, ponieważ sam nie potrafię tego przezwyciężyć. Chociaż pewne
małe sukcesy odnoszę, ale nie poprawiają one samopoczucia na dłużej, ale
ratują w krytycznych momentach.
Z mojego doświadczenia wynika, że najmniej się zadręczam jeżeli cały dzień
mam wypełniony zajęciami i nie mam czasu na zastanawianie się po co
właściwie coś robię. Wolny czas często przeznaczam na rozmyślanie o swoim
życiu i to jest właśnie najbardziej zgubne, ponieważ wniosek jest zawsze ten
sam : "Moje życie nie ma sensu. Nic dla nikogo nie znaczę...." i tym podobne
żałosne teksty. W dodatku nie są nawet oryginalne, bo zapewne wiele osób
dochodzi do tych samych wniosków, ale z różnych powodów.
Nie rozgryzłem jeszcze do końca wpływu silnego stresu i pewnych potknięć w
tzw. życiu codziennym. Prawdopodobnie nigdy mi się to nie uda. W momentach
kiedy nic się nie udaje przychodzą złe myśli, ale w moim przypadku są one
często przezwyciężane przez myśli, jak nadać sprawom właściwy bieg.
Najdziwniejsze jest to, że największe załamanie miałem wtedy, gdy wszystko
dobrze się ułożyło. Może miałem za dużo wolnego czasu i nie miałem co ze
sobą zrobić ?
Problemy mobilizują do działania i nie pozwalają myśleć, że nic nie
znaczysz, bo jesteś cały czas zajęty i po prostu nie masz czasu. Jednak
kiedy zaczynają Cię przerastać mogą być bardzo niebezpieczne, bo
nieprzyjemne myśli zaczynają brać góre i cały czas przychodzą. Przez to
zamiast walczyć z problemami codzienności zaczynasz jeszcze bardziej się
pogrążać walcząc z własnymi myślami czyli w rzeczywistości z samym sobą.
Trochę się rozpisałem i pewnie napisałem to co już wiele razy zostało
napisane.

Nie czytam stale tej grupy, więc mam nadzieję, że wybaczycie mi jeśli łamię
jakieś zasady. Z doświadczenia wiem, że zawsze ktoś się przyczepi nawet
jeśli wszystko jest w porządku. Dziękuję.

--->>>


> W zasadzie nie miałem już pisać o mojej depresji. Nie chciałem obnażać się
z
> moich słabości. Nie chciałem odkrywać moich czułych punktów. Postanowiłem
> jednak uczynić inaczej; może poczuje się lepiej...
>

Takie wyżalanie się przed innymi mi również pomaga, ale na bardzo krótko.
Poza tym ja to czynię przed pojedynczymi osobami, a nie na grupach
dyskusyjnych. Przez to zacząłem korzystać z czatów i różnych komunikatorów
częściej niż powinienem. Czytanie o cudzych problemach poprawia mi humor.
Co prawda uważam, że to żałosne, ale na szczęście moją godność już dawno
pozostawiłem, gdzieś daleko za sobą.

[cut]
> Gdy wtedy rano myślałem o śmierci, o samobójczej śmierci, myślałem o niej
w
> kontekście zemsty, tylko nie wiedziałem, na kim chcę się mścić; na sobie,
za
> moją nieudolność społeczną i nieumiejętność w korzystaniu z wiedzy, czy na
> świecie, który mnie nie rozumie, i nie wie, że powinien mnie oszczędzać,
bo
> choć mam jakiś talent, to jestem jednostką słabą i podatną na załamania
> nerwowe. Ta moja śmierć miałaby być wyrazem mojej desperacji i mojego
> lekceważącego stosunku do życia. Chciałem, żeby ludzie mówili: "O, taki
był
> mądry chłopaki i taki zdolny, a tu takie nieszczęście. Mogliśmy być
bardziej
> wyrozumiali dla niego; trzeba było coś zrobić". Tak, wiem, chcę po prostu
> zwrócić na siebie uwagę. Być, może, ale jak znam siebie, to z pewnością
> odpowiadają za to jakieś głębokie czynniki, których ujawnienie możliwe
> byłoby pewnie jedynie podczas hipnozy.

Czytając Twoje teksty zdaję sobie sprawę jaką robię z sibie ofiarę. Bez
obrazy, ale tak to wygląda. Również czuję chęć zemsty i nie wiem na kim się
mścić. Najchętniej zniszczyłbym całe życie na tej cholernej planecie.
Szkoda, że to niemożliwe. Mam tylko nadzieję, że kiedyś ten marny gatunek,
którym jesteśmy wyginie tak jak dinozaury.
Jeżeli w końcu udałoby mi się przezwyciężyć wszystkie opory i zabiłbym się
to nie chciałbym, żeby ktoś mnie żałował. Wtedy to i tak byłoby bez
znaczenia. Wolałbym nawet, żeby ktoś mnie nienawidził, bo wtedy na pewno by
mnie zapamiętał. Inaczej zginę w otchłani zapomnienia. Złe zdarzenia na
dłużej zapadają w pamięć.

> Moje skłonności samobójcze nie są mi obce. Opracowałem teorię, która
> wyjaśnia takie zachowania u mnie. Mam bardzo wyraźnie uzmysłowioną
kruchość
> i marność ludzkiego bytu oraz zdaję sobie dobrze sprawę z tego, jak nie
> wiele pojedynczy człowiek znaczy. Przyjmuję do wiadomości argumenty typu:
> każdy człowiek jest ważny, bo to oddzielna świadomość; oddzielna
egzystencja
> posiadająca uczucia.

Takie argumenty są nic nie warte. Życie człowieka pewnie nie jest więcej
warte niż życie jakiegoś innego zwierzaka. To tylko zasady, które sobie sami
stworzyliśmy każą nam tak myśleć. Dlatego tak wiele osób je łamie. Szkoda,
bo te zasady dla takich jednostek jak ja są bardzo korzystne i nie chcę
nawet tego ukrywać.

>Cóż jednak ma to za znaczenie w obliczu niemożność
> egzystowania w ogóle? Mój stan psychiczny poddany jest takim a takim
> mechanizmom, w rezultacie czego czuję się nikomu nie potrzebny, i chcę
> przestać żyć. Oto i cała filozofia; logiczna oczywiście. Wszystko zatem
> zależy od mojego nastawienia do świata, bo przecież świata nie zmienię.
> Muszę więc zmienić coś w sobie, i jak Bóg mi świadkiem, próbowałem, ale to
> nic nie daje.

Świat jest taki jakim go postrzegamy. Oczywiście nie ja to wymyśliłem, ale
jest w tym stwierdzeniu wiele prawdy. Dlatego często je przytaczam.
Często myślę sobie, że po prostu nie pasuję do tego świata albo ten świat
nie pasuje do mnie.Wtedy przychodzą mi do głowy dwa rozwiązania :
1. zniszczyć świat oraz 2. zniszczyć siebie - na żadne niestety mnie nie
stać. Choć drugie wydaje się znacznie prostsze.
Duże znaczenie ma również to, w co wierzysz. Wiara jest właśnie po to, aby
pokazać Ci po co tu jesteś i wskazać cel kiedy Ci go zabraknie. Jeżeli masz
cel, do którego dążysz to wiesz po co żyjesz i Twój problem znika.
Ja opracowałem sobie taką wiarę, która nie wskazuje żadnego celu. Jest za
późno, aby się jej pozbyć - tkwi już zbyt głęboko we mnie. Poza tym nie chcę
się jej pozbywać, bo to jedyny mój wyznacznik co jest dobre a co jest złe.
Ona jest całym moim życiem (wbrew pozorom nie jestem fanatykiem - choć mogło
to tak zabrzmieć).
Dlatego chcę tylko przemęczyć to życie do końca. Moja wiara mówi, że
drugiego nie dostanę. A czym są te lata, przez które tu cierpię w porównaniu
do wieczności ???

> Wyjaśnię, dlaczego akurat dzisiaj dostałem tego ataku myśli samobójczych.
> Otóż wczoraj miałem spięcie ze znajomym, który zarzucił mi, że nie ma ze
mną
> o czym rozmawiać. Mówi do mnie: "Kiedyś ja sobie wypiłem, ty zapaliłeś i
> gadaliśmy. Każdy coś wnosił do rozmowy. To mi się podobało" Było mi
przykro,
> że zawodzę przyjaciela. Wyjaśniłem mu więc, że jestem typem
introwertycznym,
> i że w chwilach depresyjnych szukam otuchy i odpowiedzi na pytania w
sobie,
> zamykając się przed światem; chowając przed ludźmi.
> Znajomy poruszył bardzo drażniący mnie temat rodziny. Od niedawna mam
> problemy w domu, który wynikają z utraty kontaktu z mamą i siostrą. Nawet
> nie wiem kiedy to się stało; po prostu pewnego dnia zobaczyłem, że w ogóle
z
> nimi nie rozmawiam; że nie mówię im nic o sobie. One i ojciec w ogóle mnie
> nie znają; nikt w domu mnie nie zna. Jestem dla nich tylko synem. Nie
znają
> Łukasza filozofa, psychologa, poetę i rysownika. Nie rozmawiam z nimi, bo
> nie chcę im pokazywać siebie takiego jakim jestem, bo nie zrozumieliby
mnie
> i uznali za chorego. Muszę więc przed nimi udawać prostego chłopaka, i nie
> mogę się z nimi dzielić moimi problemami.

Ze swoją rodziną nigdy nie rozmawiam o tym co mnie dręczy. Nie zrozumieliby.
Wiem, bo kiedyś próbowałem. Wolę mówić do ściany albo do siebie samego - to
czasem mi pomaga. Nawet pisząc tu nie liczę, że ktoś to zrozumie, ale czasem
jak coś mnie zainspiruje czuję potrzebę przekazania komuś tego co mnie
dręczy. Bez względu na komentarze i tak poczuję się lepiej. Prawdopodobnie
nawet nie przeczytam odpowiedzi, - jeśli jakieś będą - ponieważ na jakiś
czas mam przymusowy odwyk. A jeśli chodzi o Twojego przyjaciela to i tak
masz szczęście. Ja z nikim nie rozmawiam w cztery oczy o takich rzeczach.
Nie potrafię nawiązywać z ludźmi bliższego kontaktu. Chociaż lepiej brzmi
jeśli myślę sobie, że to oni nie potrafią nawiązać ze mną bliższego
kontaktu. Zawsze wszystko można odkręcić na swoją korzyść. To przydatna
umiejętność nawet jeśli operujemy tylko na myślach, a właściwie to zwłaszcza
wtedy.
I to nie tylko Twoja wina, że nie rozmawiacie. Przecież on też bierze udział
w tej rozmowie. A może Ty nawijasz, a on tylko słucha ? Jeśli tak to nic
dziwnego, że po pewnym czasie skończyły Ci się pomysły.

> Idąc chodnikiem minąłem się z dwoma gośćmi, z których jeden rzucił mi w
> twarz tekst: "Bój się!" Nie wiem co to miało oznaczać, ale gość były łysy
> (typu dres), więc na pewno nie coś miłego. Wtedy ponownie poczułem się jak
> ofiara w ludzkim świecie; bezbronny. Czy moją słabość mam wypisaną na
> twarzy? Skąd ludzie wiedzą, jak mnie zranić?

Ludzie pokroju tego gościa, którego opisałeś często rzucają takie teksty bez
powodu. Ty po prostu akurat tamtędy przechodziłeś i padło na Ciebie. Moim
skromnym zdaniem to tylko przypadek, że do Ciebie skierował te słowa.
Jednak możesz spróbować wyglądać na bardziej pewnego siebie niż jesteś w
rzeczywistości. To prostsze niż się wydaje. Ja zacząłem ćwiczyć od pewnego
czasu - niestety nieregularnie. Moje ćwiczenie jest proste. Zauważyłem, że
prawie nigdy nie patrzę ludziom w oczy - a nawet w twarz. Zazwyczaj kieruję
wzrok w innym kierunku, rozglądam się. Teraz staram się patrzeć ludziom w
oczy lub po prostu obserwować ich twarz. Zauważyłem dzięki temu, że prawie
nikt nie patrzy mi w oczy. Większość robi to co ja wcześniej - odwraca
wzrok, patrzy w innym kierunku, rozgląda się. To znacznie poprawiło mi
humor. Choć nie wiem do końca dlaczego.
Może to ćwiczenie nie zwiększy mojej pewności siebie znacząco, ale na pewno
czuję się lepiej. Zastanawiam się czy patrzenie w oczy i obserwowanie ma w
ogóle związek z pewnością siebie (???).

> Dzisiaj w Poznaniu strasznie wiało, i efektem tego była moja zmierzwiona
> fryzura, która nawet bez tego wiatru wyglądała komicznie. Mam coś takiego,
> że od uczesania moich włosów zależy moje samopoczucie; gdy mam modnie
> uczesane włosy czuję się dobrze, a gdy włosy są potargane i wyglądają jak
> zapałki poutykane w gówno, wtedy czuję się jak to gówno. Wszyscy się na
mnie
> gapią, a ja odczuwam skrępowanie. To są najgorsze momenty życia. Wtedy
> właśnie mam ochotę stać się niewidzialnym.

Ten fragment z włosami dotyczy mnie również. Dość ładnie to ująłeś. :D
Rzeczywiście wiało dziś, ale moja fryzurka wyglądała wyjątkowo dobrze.
Walczę z tą manią jak tylko mogę, ale to jest zakorzenione gdzieś głęboko w
psychice. Nie mam już takich zjazdów, że chciałbym zniknąć. To oznacza, że
walka przynosi efekty. Wystarczy obejrzeć fryzury otaczających Cię ludzi i
uzmysłowić sobie, że modne jest to co się Tobie podoba i będzie dobrze.
Najgorsze momenty życia z powodu włosów ??? Przesadziłeś, ale wyjątkowo
dobrze znam to uczucie. Strasznie mnie to wzruszyło - nigdy nie sądziłem, że
jeszcze ktoś ma takie żałosne problemy jak ja.
Dodam tylko, że ja nigdy nie mam "modnie" uczesanych włosów, bo przestałem
się czesać. Wiatr sam dobrze je ułoży.....................albo nie. :)
Postaraj się to traktować jako powód do śmiechu, a nie wielki problem.

Strasznie się rozpisałem. Dzięki wszystkim, którym będzie chciało się to
czytać.

phosphoros


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-06-20 22:19:33

Temat: Re: piątek - dzień jak co dzień
Od: "kazoo" <e...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Czesc!
Mysle, ze troche nas laczy (niestety). Ja rowniez przez wiele lat czulem sie
tak jak Ty to opisujesz. W zasadzie do dzisiaj. Po prostu to jakis defekt
mozgu, moze brak jakichs hormonow lub cos innego. Fakt jest faktem, ze
depresja obdziera moje zycie ze wszystkiego. Poprzez zle samopoczucie
stracilem wiele czasu w zyciu (nadal trace), kiedy to moglem czegos wiecej
sie nauczyc. Ona tez sciagnela na mnie najwieksza zmore ludzkiej duszy -
samotnosc. Co do wlosow...heh mam podobnie.
Uwierz mi, ze jesli nie bedziesz walczyl z depresja ona Cie pokona. Ale
musisz chciec sie jej pozbyc (idz do lekarza). Pamietaj tez, ze mozesz sie
czuc jeszcze gorzej.
Jesli jakas rade moge Ci dac - postaraj sie docenic to, ze masz siostre,
rodzicow. Postaraj otworzyc swoj introwertycznie zamkniety swiat na te osoby
bo dadza Ci to czego sie nie spodziewasz.:_))

Pozdrawiam,
Krzysiek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-06-20 22:32:37

Temat: Re: piątek - dzień jak co dzień
Od: "kazoo" <e...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Czytając Twoje teksty zdaję sobie sprawę jaką robię z sibie ofiarę. Bez
> obrazy, ale tak to wygląda. Również czuję chęć zemsty i nie wiem na kim
się
> mścić. Najchętniej zniszczyłbym całe życie na tej cholernej planecie.
> Szkoda, że to niemożliwe. Mam tylko nadzieję, że kiedyś ten marny gatunek,
> którym jesteśmy wyginie tak jak dinozaury.


Heheh....a myslalem, ze to tylko ja mam ochote wymordowac caly swiat. To
jest wyraz zalu.
Nienawisc pojawia sie gdy nie mozemy byc choc troche szczesliwi. Gdy
widzimy, ze wszyscy na okolo dobrze sie bawia,
ze maja to czego nam brakuje, ze przychodza im z latwoscia rzeczy, o ktore
my zabiegamy z trudem.
Sa chwile, ze jakbym mogl to bym zniszczyl ta planete.


> Moje ćwiczenie jest proste. Zauważyłem, że
> prawie nigdy nie patrzę ludziom w oczy - a nawet w twarz. Zazwyczaj
kieruję
> wzrok w innym kierunku, rozglądam się. Teraz staram się patrzeć ludziom w
> oczy lub po prostu obserwować ich twarz. Zauważyłem dzięki temu, że prawie
> nikt nie patrzy mi w oczy. Większość robi to co ja wcześniej - odwraca
> wzrok, patrzy w innym kierunku, rozgląda się. To znacznie poprawiło mi
> humor. Choć nie wiem do końca dlaczego.
> Może to ćwiczenie nie zwiększy mojej pewności siebie znacząco, ale na
pewno
> czuję się lepiej. Zastanawiam się czy patrzenie w oczy i obserwowanie ma w
> ogóle związek z pewnością siebie (???).


Hehehe... Bardzo dobrze! Ja robie tak samo:_) Wchodze na dyskoteke - siedza
bramkarze.
Patrze im sie ze spokojem w oczy szukajac w nich zrozumienia spraw, z
ktorymi sie borykam... zazwyczaj nie wytrzymuja wzoru dluzej niz 2 sek.:_))


lubiegniew.kazoo


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-06-20 22:45:16

Temat: Re: piątek - dzień jak co dzień
Od: "puciek2" <p...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

nawrocki <p...@n...art.pl> napisał(a):
[...]
> Gdy po kilku godzinach obudziłem się
> ponownie, wtedy pierwszą myślą była chęć nie wstawanie już w ogóle; chciałem
> umrzeć i pozbyć się świata.
> Gdy wtedy rano myślałem o śmierci, o samobójczej śmierci, myślałem o niej w
> kontekście zemsty, tylko nie wiedziałem, na kim chcę się mścić;
[...]
> Od niedawna mam

Ja sobie pofantazjuję, że raczej od dawna.

> problemy w domu, który wynikają z utraty kontaktu z mamą i siostrą.
[...]
> One i ojciec w ogóle mnie
> nie znają; nikt w domu mnie nie zna.

I znowu moja fantazja:
A może chcesz się zemścić na tych w domu co Ciebie nie znają ?
Jak myślisz ?

pozdrawiam,
puciek (niepsycholog).

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-06-21 12:57:33

Temat: Re: piątek - dzień jak co dzień
Od: "nawrocki" <p...@n...art.pl> szukaj wiadomości tego autora

Przyznam szczerze, że nie lubię, gdy ktoś mnie poucza, gdy ktoś daje mi
rady. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystkie rady wysłuchuję z należytą
uwagą, i staram się z nich korzystać. Nie lubię dostawać rad dlatego, że to
pokazuje mi, że i ja czasem potrzebuje pomocy, i że nie wszystko wiem w
takim stopniu, w jaki wydaje mi się, że wiem.
Faktycznie przesadziłem, mówiąc, że te krępujące momenty z włosami są
najgorszymi w życiu. Ta peryfraza wynikła z mojego chwilowego
zakompleksienia; czasami nie nawiedzę siebie i swojego ciała; głównie
dlatego, że nie mam pewności czy jestem atrakcyjny fizycznie - argumenty za
i przeciw ciągle się równoważą...
Jeśli chodzi o przyjaciół którym mogę się zwierzyć, to mam ich sporo, ale
głównie nie są to ludzie, z którymi mogę o tym podyskutować. Znają mnie oni
dobrze i wiedzą że jestem dość złożonym organizmem, i moje opowieści o
stanach psychicznych już ich nie dziwią, a nawet stają się dla nich pewną
atrakcją. Dlatego powoli odchodzę o tego opowiadania im o sobie; wynika to
chyba z tego, że doszedłem już do takiego etapu rozwoju samego siebie, że
dzielenie się moimi refleksjami o życiu i świecie staje się dla nich coraz
mniej zrozumiałe. Może powinienem zmienić przyjaciół...
Chciałem jeszcze wyjaśnić kwestie tego 'robienia z siebie ofiary losu'. Ja z
siebie ofiary losu nie robię; dzielę się moimi myślami na grupie po to, aby
inni, tacy jak np. ty mogli połączyć się ze mną w swojej gehennie i wymienić
poglądami. Czasem jest mi żal samego siebie, ale nie robię z tego afery;
raczej zachowuje to dla siebie.

pozdrawiam serdecznie
Łukasz Nawrocki


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-06-21 18:05:14

Temat: Re: piątek - dzień jak co dzień
Od: "Greg" <U...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

"nawrocki" w news:bd1ksf$afq$1@news.onet.pl napisał(a):
>
> nie mam pewności czy jestem atrakcyjny fizycznie

A co to znaczy byc atrakcyjnym fizycznie?




pozdrawiam
--
Greg
Nie Tylko Poezja - http://republika.pl/szedhar/
Serwis PSPHome - http://www.psphome.htc.net.pl/
Z psychologia jedyne co mam wspolnego to to, ze jestem czlowiekiem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Prawo do aborcji ?
Jakie Studia wybrać...
polskie oprogramowanie dla dyslektykow ?
Agresja
artykuł

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »