Strona główna Grupy pl.sci.psychologia piątek - dzień jak co dzień Odp: piątek - dzień jak co dzień

Grupy

Szukaj w grupach

 

Odp: piątek - dzień jak co dzień

« poprzedni post
Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.atman.pl!news.task.gda.pl!not-for-
mail
From: "Lothar" <l...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Odp: piątek - dzień jak co dzień
Date: Sat, 21 Jun 2003 00:03:03 +0200
Organization: CI TASK http://www.task.gda.pl
Lines: 210
Message-ID: <bd00h7$rhv$1@korweta.task.gda.pl>
References: <bcvjgs$mql$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: lothar.ds.pg.gda.pl
X-Trace: korweta.task.gda.pl 1056146792 28223 213.192.75.204 (20 Jun 2003 22:06:32
GMT)
X-Complaints-To: a...@n...task.gda.pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 20 Jun 2003 22:06:32 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2615.200
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2615.200
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:210477
Ukryj nagłówki

Czytając ten tekst w wielu momentach wydawało mi się jakbym czytał o sobie
samym. Też mam cały czas podobne "ataki". Na pewno nie jestem dobrą osobą do
udzielania rad, ponieważ sam nie potrafię tego przezwyciężyć. Chociaż pewne
małe sukcesy odnoszę, ale nie poprawiają one samopoczucia na dłużej, ale
ratują w krytycznych momentach.
Z mojego doświadczenia wynika, że najmniej się zadręczam jeżeli cały dzień
mam wypełniony zajęciami i nie mam czasu na zastanawianie się po co
właściwie coś robię. Wolny czas często przeznaczam na rozmyślanie o swoim
życiu i to jest właśnie najbardziej zgubne, ponieważ wniosek jest zawsze ten
sam : "Moje życie nie ma sensu. Nic dla nikogo nie znaczę...." i tym podobne
żałosne teksty. W dodatku nie są nawet oryginalne, bo zapewne wiele osób
dochodzi do tych samych wniosków, ale z różnych powodów.
Nie rozgryzłem jeszcze do końca wpływu silnego stresu i pewnych potknięć w
tzw. życiu codziennym. Prawdopodobnie nigdy mi się to nie uda. W momentach
kiedy nic się nie udaje przychodzą złe myśli, ale w moim przypadku są one
często przezwyciężane przez myśli, jak nadać sprawom właściwy bieg.
Najdziwniejsze jest to, że największe załamanie miałem wtedy, gdy wszystko
dobrze się ułożyło. Może miałem za dużo wolnego czasu i nie miałem co ze
sobą zrobić ?
Problemy mobilizują do działania i nie pozwalają myśleć, że nic nie
znaczysz, bo jesteś cały czas zajęty i po prostu nie masz czasu. Jednak
kiedy zaczynają Cię przerastać mogą być bardzo niebezpieczne, bo
nieprzyjemne myśli zaczynają brać góre i cały czas przychodzą. Przez to
zamiast walczyć z problemami codzienności zaczynasz jeszcze bardziej się
pogrążać walcząc z własnymi myślami czyli w rzeczywistości z samym sobą.
Trochę się rozpisałem i pewnie napisałem to co już wiele razy zostało
napisane.

Nie czytam stale tej grupy, więc mam nadzieję, że wybaczycie mi jeśli łamię
jakieś zasady. Z doświadczenia wiem, że zawsze ktoś się przyczepi nawet
jeśli wszystko jest w porządku. Dziękuję.

--->>>


> W zasadzie nie miałem już pisać o mojej depresji. Nie chciałem obnażać się
z
> moich słabości. Nie chciałem odkrywać moich czułych punktów. Postanowiłem
> jednak uczynić inaczej; może poczuje się lepiej...
>

Takie wyżalanie się przed innymi mi również pomaga, ale na bardzo krótko.
Poza tym ja to czynię przed pojedynczymi osobami, a nie na grupach
dyskusyjnych. Przez to zacząłem korzystać z czatów i różnych komunikatorów
częściej niż powinienem. Czytanie o cudzych problemach poprawia mi humor.
Co prawda uważam, że to żałosne, ale na szczęście moją godność już dawno
pozostawiłem, gdzieś daleko za sobą.

[cut]
> Gdy wtedy rano myślałem o śmierci, o samobójczej śmierci, myślałem o niej
w
> kontekście zemsty, tylko nie wiedziałem, na kim chcę się mścić; na sobie,
za
> moją nieudolność społeczną i nieumiejętność w korzystaniu z wiedzy, czy na
> świecie, który mnie nie rozumie, i nie wie, że powinien mnie oszczędzać,
bo
> choć mam jakiś talent, to jestem jednostką słabą i podatną na załamania
> nerwowe. Ta moja śmierć miałaby być wyrazem mojej desperacji i mojego
> lekceważącego stosunku do życia. Chciałem, żeby ludzie mówili: "O, taki
był
> mądry chłopaki i taki zdolny, a tu takie nieszczęście. Mogliśmy być
bardziej
> wyrozumiali dla niego; trzeba było coś zrobić". Tak, wiem, chcę po prostu
> zwrócić na siebie uwagę. Być, może, ale jak znam siebie, to z pewnością
> odpowiadają za to jakieś głębokie czynniki, których ujawnienie możliwe
> byłoby pewnie jedynie podczas hipnozy.

Czytając Twoje teksty zdaję sobie sprawę jaką robię z sibie ofiarę. Bez
obrazy, ale tak to wygląda. Również czuję chęć zemsty i nie wiem na kim się
mścić. Najchętniej zniszczyłbym całe życie na tej cholernej planecie.
Szkoda, że to niemożliwe. Mam tylko nadzieję, że kiedyś ten marny gatunek,
którym jesteśmy wyginie tak jak dinozaury.
Jeżeli w końcu udałoby mi się przezwyciężyć wszystkie opory i zabiłbym się
to nie chciałbym, żeby ktoś mnie żałował. Wtedy to i tak byłoby bez
znaczenia. Wolałbym nawet, żeby ktoś mnie nienawidził, bo wtedy na pewno by
mnie zapamiętał. Inaczej zginę w otchłani zapomnienia. Złe zdarzenia na
dłużej zapadają w pamięć.

> Moje skłonności samobójcze nie są mi obce. Opracowałem teorię, która
> wyjaśnia takie zachowania u mnie. Mam bardzo wyraźnie uzmysłowioną
kruchość
> i marność ludzkiego bytu oraz zdaję sobie dobrze sprawę z tego, jak nie
> wiele pojedynczy człowiek znaczy. Przyjmuję do wiadomości argumenty typu:
> każdy człowiek jest ważny, bo to oddzielna świadomość; oddzielna
egzystencja
> posiadająca uczucia.

Takie argumenty są nic nie warte. Życie człowieka pewnie nie jest więcej
warte niż życie jakiegoś innego zwierzaka. To tylko zasady, które sobie sami
stworzyliśmy każą nam tak myśleć. Dlatego tak wiele osób je łamie. Szkoda,
bo te zasady dla takich jednostek jak ja są bardzo korzystne i nie chcę
nawet tego ukrywać.

>Cóż jednak ma to za znaczenie w obliczu niemożność
> egzystowania w ogóle? Mój stan psychiczny poddany jest takim a takim
> mechanizmom, w rezultacie czego czuję się nikomu nie potrzebny, i chcę
> przestać żyć. Oto i cała filozofia; logiczna oczywiście. Wszystko zatem
> zależy od mojego nastawienia do świata, bo przecież świata nie zmienię.
> Muszę więc zmienić coś w sobie, i jak Bóg mi świadkiem, próbowałem, ale to
> nic nie daje.

Świat jest taki jakim go postrzegamy. Oczywiście nie ja to wymyśliłem, ale
jest w tym stwierdzeniu wiele prawdy. Dlatego często je przytaczam.
Często myślę sobie, że po prostu nie pasuję do tego świata albo ten świat
nie pasuje do mnie.Wtedy przychodzą mi do głowy dwa rozwiązania :
1. zniszczyć świat oraz 2. zniszczyć siebie - na żadne niestety mnie nie
stać. Choć drugie wydaje się znacznie prostsze.
Duże znaczenie ma również to, w co wierzysz. Wiara jest właśnie po to, aby
pokazać Ci po co tu jesteś i wskazać cel kiedy Ci go zabraknie. Jeżeli masz
cel, do którego dążysz to wiesz po co żyjesz i Twój problem znika.
Ja opracowałem sobie taką wiarę, która nie wskazuje żadnego celu. Jest za
późno, aby się jej pozbyć - tkwi już zbyt głęboko we mnie. Poza tym nie chcę
się jej pozbywać, bo to jedyny mój wyznacznik co jest dobre a co jest złe.
Ona jest całym moim życiem (wbrew pozorom nie jestem fanatykiem - choć mogło
to tak zabrzmieć).
Dlatego chcę tylko przemęczyć to życie do końca. Moja wiara mówi, że
drugiego nie dostanę. A czym są te lata, przez które tu cierpię w porównaniu
do wieczności ???

> Wyjaśnię, dlaczego akurat dzisiaj dostałem tego ataku myśli samobójczych.
> Otóż wczoraj miałem spięcie ze znajomym, który zarzucił mi, że nie ma ze
mną
> o czym rozmawiać. Mówi do mnie: "Kiedyś ja sobie wypiłem, ty zapaliłeś i
> gadaliśmy. Każdy coś wnosił do rozmowy. To mi się podobało" Było mi
przykro,
> że zawodzę przyjaciela. Wyjaśniłem mu więc, że jestem typem
introwertycznym,
> i że w chwilach depresyjnych szukam otuchy i odpowiedzi na pytania w
sobie,
> zamykając się przed światem; chowając przed ludźmi.
> Znajomy poruszył bardzo drażniący mnie temat rodziny. Od niedawna mam
> problemy w domu, który wynikają z utraty kontaktu z mamą i siostrą. Nawet
> nie wiem kiedy to się stało; po prostu pewnego dnia zobaczyłem, że w ogóle
z
> nimi nie rozmawiam; że nie mówię im nic o sobie. One i ojciec w ogóle mnie
> nie znają; nikt w domu mnie nie zna. Jestem dla nich tylko synem. Nie
znają
> Łukasza filozofa, psychologa, poetę i rysownika. Nie rozmawiam z nimi, bo
> nie chcę im pokazywać siebie takiego jakim jestem, bo nie zrozumieliby
mnie
> i uznali za chorego. Muszę więc przed nimi udawać prostego chłopaka, i nie
> mogę się z nimi dzielić moimi problemami.

Ze swoją rodziną nigdy nie rozmawiam o tym co mnie dręczy. Nie zrozumieliby.
Wiem, bo kiedyś próbowałem. Wolę mówić do ściany albo do siebie samego - to
czasem mi pomaga. Nawet pisząc tu nie liczę, że ktoś to zrozumie, ale czasem
jak coś mnie zainspiruje czuję potrzebę przekazania komuś tego co mnie
dręczy. Bez względu na komentarze i tak poczuję się lepiej. Prawdopodobnie
nawet nie przeczytam odpowiedzi, - jeśli jakieś będą - ponieważ na jakiś
czas mam przymusowy odwyk. A jeśli chodzi o Twojego przyjaciela to i tak
masz szczęście. Ja z nikim nie rozmawiam w cztery oczy o takich rzeczach.
Nie potrafię nawiązywać z ludźmi bliższego kontaktu. Chociaż lepiej brzmi
jeśli myślę sobie, że to oni nie potrafią nawiązać ze mną bliższego
kontaktu. Zawsze wszystko można odkręcić na swoją korzyść. To przydatna
umiejętność nawet jeśli operujemy tylko na myślach, a właściwie to zwłaszcza
wtedy.
I to nie tylko Twoja wina, że nie rozmawiacie. Przecież on też bierze udział
w tej rozmowie. A może Ty nawijasz, a on tylko słucha ? Jeśli tak to nic
dziwnego, że po pewnym czasie skończyły Ci się pomysły.

> Idąc chodnikiem minąłem się z dwoma gośćmi, z których jeden rzucił mi w
> twarz tekst: "Bój się!" Nie wiem co to miało oznaczać, ale gość były łysy
> (typu dres), więc na pewno nie coś miłego. Wtedy ponownie poczułem się jak
> ofiara w ludzkim świecie; bezbronny. Czy moją słabość mam wypisaną na
> twarzy? Skąd ludzie wiedzą, jak mnie zranić?

Ludzie pokroju tego gościa, którego opisałeś często rzucają takie teksty bez
powodu. Ty po prostu akurat tamtędy przechodziłeś i padło na Ciebie. Moim
skromnym zdaniem to tylko przypadek, że do Ciebie skierował te słowa.
Jednak możesz spróbować wyglądać na bardziej pewnego siebie niż jesteś w
rzeczywistości. To prostsze niż się wydaje. Ja zacząłem ćwiczyć od pewnego
czasu - niestety nieregularnie. Moje ćwiczenie jest proste. Zauważyłem, że
prawie nigdy nie patrzę ludziom w oczy - a nawet w twarz. Zazwyczaj kieruję
wzrok w innym kierunku, rozglądam się. Teraz staram się patrzeć ludziom w
oczy lub po prostu obserwować ich twarz. Zauważyłem dzięki temu, że prawie
nikt nie patrzy mi w oczy. Większość robi to co ja wcześniej - odwraca
wzrok, patrzy w innym kierunku, rozgląda się. To znacznie poprawiło mi
humor. Choć nie wiem do końca dlaczego.
Może to ćwiczenie nie zwiększy mojej pewności siebie znacząco, ale na pewno
czuję się lepiej. Zastanawiam się czy patrzenie w oczy i obserwowanie ma w
ogóle związek z pewnością siebie (???).

> Dzisiaj w Poznaniu strasznie wiało, i efektem tego była moja zmierzwiona
> fryzura, która nawet bez tego wiatru wyglądała komicznie. Mam coś takiego,
> że od uczesania moich włosów zależy moje samopoczucie; gdy mam modnie
> uczesane włosy czuję się dobrze, a gdy włosy są potargane i wyglądają jak
> zapałki poutykane w gówno, wtedy czuję się jak to gówno. Wszyscy się na
mnie
> gapią, a ja odczuwam skrępowanie. To są najgorsze momenty życia. Wtedy
> właśnie mam ochotę stać się niewidzialnym.

Ten fragment z włosami dotyczy mnie również. Dość ładnie to ująłeś. :D
Rzeczywiście wiało dziś, ale moja fryzurka wyglądała wyjątkowo dobrze.
Walczę z tą manią jak tylko mogę, ale to jest zakorzenione gdzieś głęboko w
psychice. Nie mam już takich zjazdów, że chciałbym zniknąć. To oznacza, że
walka przynosi efekty. Wystarczy obejrzeć fryzury otaczających Cię ludzi i
uzmysłowić sobie, że modne jest to co się Tobie podoba i będzie dobrze.
Najgorsze momenty życia z powodu włosów ??? Przesadziłeś, ale wyjątkowo
dobrze znam to uczucie. Strasznie mnie to wzruszyło - nigdy nie sądziłem, że
jeszcze ktoś ma takie żałosne problemy jak ja.
Dodam tylko, że ja nigdy nie mam "modnie" uczesanych włosów, bo przestałem
się czesać. Wiatr sam dobrze je ułoży.....................albo nie. :)
Postaraj się to traktować jako powód do śmiechu, a nie wielki problem.

Strasznie się rozpisałem. Dzięki wszystkim, którym będzie chciało się to
czytać.

phosphoros


 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
20.06 kazoo
20.06 kazoo
20.06 puciek2
21.06 nawrocki
21.06 Greg
21.06 Lothar
21.06 Lothar
21.06 kazoo
21.06 Greg
21.06 Lothar
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja
Ucieczka z Ravensbruck - komentarz
I pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą
Jesttukto?
?
Comprehensive Protection Guide with IObit Malware Fighter Pro 11.3.0.1346 Multilingual
Advanced SystemCare Pro 17.5.0.255: Ultimate Performance Optimizer
IObit Uninstaller Pro 13.6.0.5 Multilingual Review and Tutorial
"Prawdziwy" mężczyzna.
Senet parts 1-3
NOWY: 2025-12-07 Algorytmy - komentarz [po lekturze ks.]
"Młodzieżowe Słowo Roku 2025 - głosowanie", ale bez podania znaczeń tych neologizmów
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
Reżim Talibów w Afganistanie zakazał kobietom: pracy w większości zawodów, studiowania, nauki w szkołach średnich i podstawowych!!!
Edukuję się jak używać Thunderbirda
NOWY: 2025-09-29 Alg., Strukt. Danych i Tech. Prog. - komentarz.pdf
Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Kol. sukces po polsku: polscy naukowcy przywracają życie morskim roślinom
Tak działa edukacja Putina. Już przedszkolaki śpiewają, że są gotowe skonać w boju
Medycyna - czy jej potrzebujemy?
Atak na [argentyńskie - przyp. JMJ] badaczki, które zbadały szczepionki na COVID-19
Xi Jinping: ,,Prognozy mówią, że w tym stuleciu istnieje szansa dożycia 150 lat"
Zbrodnia 3 Maja
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem